Tydzień 2
poniedziałek - 19.10.
wolne
wtorek - 20.10.
3,09 km - 15:04 (4:53/km) - HR 135 - Easy
7,18 km - 32:55 (4:39/km) - HR 150 - Interwały (5x1000)
3,06 km - 17:16 (5:39/km) - HR 148 - Easy
Suma: 13,33 km
1000 m I (400 m przerwa w truchcie)
3:48,3 (2:33)
3:50,5 (2:38)
3:48,5 (2:36)
3:47,5 (2:56)
3:48,0 (3:10)
Siła biegowa:
4 serie - skip A (40), skip C (40)
4 serie - lunges (20)
10 C (8 C), wilg. 76%, zimno, ubrałem się na długo
waga: 60,3 kg
Coś temu GPS-u się popiętroliło. Dziwnie, bo Easy biegłem dokładnie tą samą trasą, co tydzień temu w środę i tym razem nie domierzył po 200 m. Ale Easy to Easy, nie ma co się skupiać na drobnicach. Zgodnie z przewidywaniami interwały weszły już ciężej niż w zeszłym tygodniu - ze względu na dłuższe odcinki (już kilometrowe) oraz nakładające się obciążenia treningowe. Dokuczliwe były też zakwasy klatki i pleców z niedzielnej siłki. Niemniej interwały weszły zgodnie z planem, zagapiłem się tylko ciut na drugim powtórzeniu. Starałem się utrzymać krótkie przerwy około 2:40 (zazwyczaj w interwałach robiłem 3 min), tych dwadzieścia sekund naprawdę robi różnicę! Ostatnią przerwę wydłużyłem, bo już było ciężko. Dołączyłem siłę biegową ze względu na brak crossfitu w ostatnim czasie. Do domu wracałem już na ostatnich nogach.
środa - 21.10.
8,08 km - 43:52 (5:26/km) - HR 136 - Easy
8 C (6 C), wilg. 93%, spoko, na krótko
waga: 60,4 kg
Rozbieganie. Zakwasy w dolnej części goleni i w pośladkach - jak nic po
lunges. Gdyby nie to, powiedziałbym, że się biegło lekko. Oddechowo - na pewno,
vide niskie HR. Ale dupa boli
czwartek - 22.10.
wolne
Nogi ciężkie, zakwasy na tyłku ogranizają ruch, więc z akcentem wolałem poczekać do jutra.
piątek - 23.10.
Siłka - biceps, triceps, ramiona - 6 serii - 40 min
HardCore stability - 3 serie - 40 min
3,18 km - 16:12 (5:05/km) - HR 141 Easy
9,85 km - 53:21 (5:25/km) - HR 153, max 182 - R 12x400m
2,57 km - 15:24 (5:59/km) - HR 142 Easy
Suma: 15,60 km
400 m R (plan 1:25, czyli 3:32/km) i 400 m p w truchcie
1 - 1:24.1
2 - 2:56.1
3 - 1:24.5
4 - 3:04.2
5 - 1:23.8
6 - 3:03.8
7 - 1:23.4
8 - 3:05.2
9 - 1:23.9
10 - 3:06.7
11 - 1:23.7
12 - 2:59.8
13 - 1:21.8
14 - 3:02.0
15 - 1:23.1
16 - 3:07.6
17 - 1:23.2
18 - 3:04.3
19 - 1:25.3
20 - 3:02.6
21 - 1:24.3
22 - 3:06.9
23 - 1:20.5
24 - 3:00.3
11 C (11), wilg. 82%, idealna do biegania
waga: 59,3 kg
Mało jadłem, tzn. regularnie, ale z braku czasu 3x owsianka i owoce. Genialny trening! Miałem dobre czucie tempa, nie wiem skąd, ponieważ Repetition robiłem może kilka razy w życiu. Przy siódmym powtórzeniu załapałem właściwy rytm, koordynację ręka-noga oraz położenie miednicy. Wręcz musiałem się hamować, żeby nie przedobrzyć. Ostatnie kółko kapkę szybciej. Oby tylko jutro nie było shin... Rozciągałem się 30 min
sobota - 24.10.
5 km rower mocno, 3 h grania na perkusji
9,44 km - 49:23 (5:14/km) - HR 137 Easy
Siła biegowa:
4 serie - skip A (40), skip C (40), skip B (20)
4 serie - lunges (20)
9 C (9 C), wilg. 87%
waga: 60,0 kg
Dziś luźniuteńkie recovery. Nogi odżyły, bez
shin splints, ale były ciężkie. Średnie HR 137 napawa optymizmem, choć GPS srogo dziś wariował - faktyczne tempo raczej obstawiałbym 5:20.
niedziela - 25.10.
5 km rower mocno
3,21 km - 16:12 (5:03/km) - HR 135 - Easy
9,22 km - 42:48 (5:02/km) - HR 158, max 172 - 4x2000m Threshold
2,94 km - 16:30 (5:38/km) - HR 142 - Easy
Suma: 15,37 km
2000 m Threshold, 400 m truchtu
8:29,30 (4:14/km), 2:45
8:26,00 (4:13/km), 2:29
8:24,20 (4:12/km), 2:47
6:41,40 (4:10/km), 2:51 - tu było 1600 m, pomyliłem się w liczeniu kółek
10 C (8 C), wilg. 94%, wymarzona pogoda do biegania, trochę kałuż, wilgotny tartan po deszczu
waga: 60,0 kg
Tren o 21.30, więc cała Agrykola tylko dla mnie!

Nawet pan pilnujący łaskawie pozwolił dokończyć trening po 22. Tempo trochę wolniejsze od Theshold, które teoretycznie powinienem mieć w okolicach 4:09/km. Wolę tu dmuchać na zimne, zresztą samopoczucie mi pokazuje, że do 4:09 trochę brakuje. Jednak jest to tempo dla mnie trudne do utrzymania - przeważnie pierwsze 400 m zaczynam zbyt wolno, drugie i trzecie utrzymuję tempo, a na ostatnim nadganiam, co nie jest dobre, bo powinienem lecieć równomiernie. Trochę lewa noga niedomagała, szczególnie na wirażu, ale przy drugim powtórzeniu się rozkręciła. Generalnie tren wszedł ciężko, ale wszedł. Przy powrotnym Easy wspiąłem się po schodach, żeby zobaczyć, co się wyrabia w CSW Zamek Ujazdowski, bo był pięknie oświetlony, a tam niestety wieczór wyborczy jednej z partii

Jutro wolne.
Suma:
5x bieganie - 61,82 km (śr. 12,36 km/bieg)
2x siła biegowa
8x siłka
0x crossfit
0x basen
0x sauna
rower - 15 km
Tydzień już na pełnych obrotach, 8 km więcej niż w poprzednim. Zapomniałem dodać, że zawsze rozciągam się po każdym treningu. Przeważnie po rozbieganiu 10-15 min, a po akcencie 20-30 min - wtedy też w ruch wchodzi wałek. Naciągnąłem sobie jakiś dziwny mięsień na plecach, między prawą łopatką a kręgosłupem - boli przy skręcaniu tułowia i siedzeniu, ale w bieganiu nie przeszkadza i powoli ustępuje.