kachita - maraton sam się nie pobiegnie...

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
kachita
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6639
Rejestracja: 22 maja 2011, 19:26
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Wrocław

Nieprzeczytany post

Z okazji zbliżających się Świąt Wielkanocnych, taki mały obrazek dla Was :)

Obrazek

I tak w ogóle to mam plan pod połówkę w Radomiu. Tak se dzisiaj ułożyłam, bo nie chciało mi się naczyń zmywać :hej: Tutaj jest: https://docs.google.com/spreadsheet/ccc ... UdUE#gid=0 W sumie prosty jak konstrukcja cepa, z tej samej stronki, co mój pierwszy plan pod połówkę. Niby powinien mieć 12 tygodni, ale że ja mam tylko 7, to trochę go zmodyfikowałam. Muszę jeszcze tylko ustalić jak szybkie ma być "szybko" - flott to po naszemu żwawo, dziarsko. Na pewno ma być szybciej niż "przyjemnie wymagające tempo" ;)
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic. ... ead#unread]Wyznania kobiety szurającej[/url] || [url=http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php? ... ead#unread]Komentarze[/url]

[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
kachita
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6639
Rejestracja: 22 maja 2011, 19:26
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Wrocław

Nieprzeczytany post

sobota, 30 marca
Obrazek
Plan: 3km E + 6* (90''I+ 2' przerwa) + 2km E
Wykonanie:
3,11 km w 21:02, śr. tempo: 6:45
Obrazek
2,09 km w 15:07, śr. tempo: 7:13
Razem: 8,18 km w 55:12
6 min rozciągania

Buty: Skechers GoRun

Pisałam już, że źle mi się biega w sobotnie poranki - ten poranek również nie był wyjątkiem. Już na rozgrzewce nogi ciężkie i tępe, no ale co robić. Machnęło się te interwały. Nie miałam pomysłu, w jakim tempie je pobiec, więc leciałam na moje dość kiepskie wyczucie - pierwszy był stanowczo za mocno i za szybko. Pozostałe tempa to tylko konsekwencja tego pierwszego. W ogóle taka refleksja mnie naszła, że tak krótkie interwały w treningu do maratonu to są chyba tylko po to, żeby zamęczyć nogi przed niedzielnym longiem...
Rozciągania po bieganiu nie było, bo oczywiście byłam w niedoczasie :jatylko: Porozciągałam się tylko po rozgrzewce.

niedziela, 31 marca
Obrazek
16,17 km w 1:51:21
średnie tempo: 6:53
średnie tętno: 163
max tętno: 174

Buty: Saucony Mirage 2

Obrazek

Oj, co to był za bieg :trup: Plan przewidywał 2-2,5 h. Chciałam wyjść jakoś tak koło 15-stej, ale goście śniadaniowi akurat o tej godzinie dopiero wyszli. Poza tym od rana padał śnieg. I padał, i padał, a ja tylko patrzyłam, jak za oknem robi się coraz bardziej biało... Rodzina też nie motywowała ("No coś ty, gdzie na taki śnieg, jutro pobiegasz"), ale jak stwierdziłam, że nie biegnę, to akurat zobaczyłam sąsiada, jak pomykał w lajkrach. Jeszcze chwilę się łamałam, ale w końcu koło 17-stej stwierdziłam, że twardą trzeba być nie mientką i idę. Oczywiście okazało się, że zapomniałam spakować lajkry, dobrze, że mama jakieś miała. Mp3 też nie wzięłam, ani buffa na szyję. No ale to jest sprzęt opcjonalny, więc obyłam się bez niego. Zaplanowałam sobie trasę wałami nad Odrą do mostu Swojczyckiego i z powrotem. Świetny pomysł, doprawdy :lalala: Po tym, jak po paru krokach w śniegu po kostki miałam totalnie mokre skarpety, przeszłam na chodnik, no ale co z tego, jak się wkrótce skończył i trzeba było wrócić na wał... No ale twardą trzeba być itd., itp. Więc brnęłam sobie w tym śniegu, bo cóż mi pozostało. Musiałam też przebiec pod jednym mostem kolejowym, w obie strony. Tam trochę miałam stresa, bo była tylko taka wąziutka ścieżynka przy samym brzegu, do tego schodki, gdybym się poślizgnęła, to poleciałabym prosto do wody. I ponieważ rodzina czekała z kolacją, skróciłam trasę do mostów Jagiellońskich (jakieś 2,5 km w jedną stronę mniej). I dobrze, bo ok. 14.5 kilometra zorientowałam się, że zapomniałam nakleić sobie taśmę na przyczep i coś tam zaczął boleć. A bez sensu sobie coś przeciążyć tydzień przed połówką. I tak wyszło te 16 km ze śniegiem w twarz (wiatr tak kręcił, że niezależnie od kierunku mojego truchtu wiał mi w paszczę), w śniegu po kostki (ale za to buty czyściutkie!) i w ogóle śnieg. A dziś (w poniedziałek, znaczy się) widziałam na tym wale, co po nim wczoraj brnęłam, narciarzy biegowych, serio, serio :taktak:
Tydzień zdecydowanie luźniejszy od poprzedniego, no ale tak miało być, i w sumie dobrze, bo nogi były ociężałe. We wtorek luźne 8 km, w czwartek jakieś interwały, a potem luz do niedzieli. Stay tuned!

Obrazek
Marzec zamknęłam z rekordowym przebiegiem 215,38 km!
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic. ... ead#unread]Wyznania kobiety szurającej[/url] || [url=http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php? ... ead#unread]Komentarze[/url]

[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
Awatar użytkownika
kachita
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6639
Rejestracja: 22 maja 2011, 19:26
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Wrocław

Nieprzeczytany post

wtorek, 2 kwietnia
Obrazek
8,21 km w 56:00
średnie tempo: 6:49
średnie tętno: 157
max tętno: 168
10 min rozciągania

Buty: Skechers GoRun

Ciąg dalszy spalania pysznych wielkanocnych ciast (mam jeszcze parę kawałków w lodówce, właśnie zjadłam pyszne jedno, czemu go nie jadłam w weekend, ja się gromkim głosem pytam?) (pewnie temu, że byłam napchana innymi ciastami ;) ). Początek luźno, potem przyspieszyłyśmy, bo biegowa koleżanka umówiona do kina była, więc wiecie, rozumiecie ;) Ale było fajnie, czuć wiosnę w powietrzu, widziałam dzisiaj w mieście krokusy, więc już niedługo będzie lato :bum: A, i jakoś tak powoli nogi robią się lżejsze - bo zeszły tydzień pod tym względem był mocno średni...
W GoRunach mam już wybiegane 50 km, w zeszłym tygodniu nawet zrobiłam w nich 3 treningi pod rząd, jestem z nich bardzo zadowolona i póki co żadnych dolegliwości nie mam. Dla mnie bomba. Muszę je wypróbować na jakiejś dyszce :taktak:
W czwartek plan przewiduje interwały 3'/2'. Ale chyba zmienię to na 3-4 km w tempie startowym (po odpowiedniej rozgrzewce i z odpowiednim schłodzeniem, ofkors). Stay tuned!
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic. ... ead#unread]Wyznania kobiety szurającej[/url] || [url=http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php? ... ead#unread]Komentarze[/url]

[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
Awatar użytkownika
kachita
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6639
Rejestracja: 22 maja 2011, 19:26
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Wrocław

Nieprzeczytany post

Materiał bonusowy zupełnie niebiegowy ;)

Co się działo w Poznaniu na Pyrkonie (to ten konwent fantastyczny, co to na nim byłam dwa tygodnie temu) można - i warto! - zobaczyć tutaj: http://www.youtube.com/watch?v=hfl7Pvx-c4s Podziwiam coraz lepsze przebrania (czy też jak to się teraz mówi fachowo - cosplaye), niektóre są naprawdę łał! No i można też zobaczyć paru autorów w akcji ;) I skąpo odziane panie ;) I panów w post-apokaliptycznych mundurach ;) I w ogóle zakręconych krejzolów ;)
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic. ... ead#unread]Wyznania kobiety szurającej[/url] || [url=http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php? ... ead#unread]Komentarze[/url]

[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
Awatar użytkownika
kachita
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6639
Rejestracja: 22 maja 2011, 19:26
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Wrocław

Nieprzeczytany post

czwartek, 4 kwietnia
Obrazek
Rozgrzewka
2,94 km w 20:29, śr. tempo: 6:58
6 min rozciągania
Tempo
3 km w 17:17, śr. tempo 5:45
Schłodzenie
1,34 km w 10:09, śr. tempo 7:17
Razem: 7,34 km w 47:55

Buty: Skechers GoRun

Ostatni trening przed niedzielnym startem. Oczywiście tempo wyszło za szybkie, no ale jakoś tak się pobiegło :jatylko: Koleżanka biegowa biegła ze mną i dała radę, rispekt. I powiedziała, że w sumie pierwszy raz odkąd razem szuramy poczuła, że się zmęczyła - od początku mówiłam, że będą z niej ludzie :spoko: Tempo w sumie dość przyjemnie wymagające, aczkolwiek tak całkiem letko nie było. Ciężko też w sumie nie. Łorewa. Zobaczymy, jak będzie w niedzielę. Pogoda ma być ładna, 7 stopni, lekki wiatr (15 kmh, ujdzie), słońce. Chyba na krótko pobiegnę. Ale spakuję na wszelki wypadek i długie galoty, bo jadę do Berlę już jutro, a z prognozą pogody to wiadomo jak jest ;) Chyba będzie można mnie śledzić live online na stronce półmaratonu - w razie co mój numejro to F7896. Start został przesunięty z 10:45 na 10:05, więc ten, jakoś przed wpół do pierwszej powinnam być na mecie :) Czymajcie kciuki i stay tuned!
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic. ... ead#unread]Wyznania kobiety szurającej[/url] || [url=http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php? ... ead#unread]Komentarze[/url]

[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
Awatar użytkownika
kachita
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6639
Rejestracja: 22 maja 2011, 19:26
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Wrocław

Nieprzeczytany post

niedziela, 7 kwietnia
Obrazek
33. Vattenfall Berliner Halbmarathon
czyli Ciocia Kaczita na saksach ;)

21,0975 km w 2:14:25
średnie tempo: 6:22

Miejsce Open: 16717/22232
Miejsce Kobiety: 4721/7857
Miejsce K30: 736/1144

Buty: Saucony Mirage 2

Od czegoś trzeba zacząć, więc może zacznę tak - było świetnie! :) Na pewno w przyszłym roku startuję w Berlinie, albo w połówce, albo w całym i mam nadzieję, że będę tam często wracać :)
No a teraz od początku. Zajechałam do Berlę w piątek, w sobotę byłam na Expo - niezłe, ale w sumie d* nie urywało ;) Oprócz żeli, skarpetek i jakiegoś sztyftu na obtarcia to nic sobie nie kupiłam. Zmierzyłam ze dwie-trzy pary butów (chciałam więcej, ale nie było rozmiarów), z ciuchów też zostały prawie same XLki, więc w sumie nawet nie było z czego wybierać. Ale za to po Expo poszłam sobie do Karstadu na Hermannplatz i tam zakupiłam koszulkę i szorty (takie do pół uda obcisłe) Under Armour. A że z głupia frant spytałam, czy jest jakaś promocja dla uczestników półmaratonu, to za dodatkowe 2,18 EUR dokupiłam 7 saszetek żeli energetycznych :bum: I porozmawiałam z miłą panią sprzedającą, której siostra czy ktoś tam inny z rodziny też miał biec :)
Start w niedzielę miał być o 10:45, ale został przeniesiony na 10:05, w sumie nie wiem, dlaczego. I tak obudziłam się o 6, więc nie robiło mi to większej różnicy :) Prognozy pogody mówiły o 6-7 stopniach, więc zdecydowałam się na długie lajkry i długi rękaw pod bezrękawnik - był to niestety błąd (ok. 13-14 godziny było 12 stopni), ale nie dramatyczny. Większym błędem było moje śniadanie - pół bułeczki z dżemem. No ale jakoś miałam ściśnięty żołądek, poza tym w sobotę jakoś nie miałam głowy do zakupów spożywczych... No ale nic to. Pomaszerowałam dziarsko do autobusu, na przystanku już było mnóstwo biegaczy, w metrze to samo - fajnie, atmosferka już była :) Oczywiście oglądałam buty, wyczaiłam jednego faceta i jedną pannę w GoRunach. W okolicy startu było już mnóstwo ludzi, atmosferka coraz lepsza :) Oddałam ciuchy do depozytu, odziałam się w folię reklamową od sklepu biegowego (do wyboru była też folia reklamowa boosta ;) ), poszłam do toitoia (oczywiście były kolejki, ale szło sprawnie), a potem na rozgrzewkę - potruchtałam niecałe 2 km, zrobiłam parę przebieżek, porozciągałam się, coś mnie postrzykało, lekkie przykurcze - standard ;) Niestety, poczułam też, że jestem głodna :echech: Była już 10, więc jeszcze raz stanęłam do toitoia, posocjalizowałam się w kolejce, a potem naderwałam sobie paznokcia u kciuka :lalala: No ale na szczęście nie do mięsa, więc luz, jakoś się go obgryzło ;) Zrzuciłam folię i przelazłam przez barierkę do strefy startowej :) Nasza strefa startowała ostatnia, jakieś pół godziny po elicie. Słoneczko świeciło, na niebie żadnej chmurki, fajna muzyka, atmosferka coraz lepsza, nawet trafiłam na rodaków - tatę i córkę :) Chwilę pogadaliśmy, a potem start!
Biegło się fajnie - na początku było z górki, emocje, kibice, doping, te sprawy, ale się hamowałam, co nie zawsze się udawało i często musiałam mocno zwalniać ;) Do wodopoju przed piątym kilometrem garmin brzęczał niemal równo z oznaczeniami kilometrów, potem to się rozjechało. Tempo było dobre, samopoczucie również, atmosferka coraz lepsza :) Niestety, przed półmetkiem zaczęłam czuć przyczep. I tu dochodzimy do pierwszego błędu, jaki popełniłam przy tym półmaratonie, a mianowicie powinnam była zaprotestować, kiedy fizjo w czwartek stwierdził, że tym razem przyklei tejpa trochę inaczej niż zwykle. No cóż, bywa. Z tej okazji złapałam lekkiego demota, ale akurat wyprzedzałam jakichś rodaków, więc usłyszałam - po raz kolejny już - "Do przodu, Polska! Dajesz!", no to przecież trzeba było trzymać fason ;) Potem wybiegliśmy na Kudamm, gdzie była kibicowska kulminacja. Generalnie kibiców było mnóstwo wzdłuż całej trasy. Kibice byli świetni, bili brawa, trzymali zabawne szyldy, wykrzykiwali słowa zachęty, jedna pani nawet zadarła koszulkę, a pod stanikiem miała umocowane piwo :hahaha: Na trasie było też 30 zespołów, mnóstwo cheerleaderek, było rewelacyjnie pod tym względem, kryzysy mijały jak ręką odjął :taktak: No i na tym Kudammie słońce grzało już tak mocno, że się gotowałam - więc zrobiłam mały striptiz ;) Zdjęłam w biegu obie koszulki, tą z długim rękawem uwiązałam u pasa, a bezrękawnik włożyłam z powrotem :) To było dobre posunięcie, bo od razu biegło się lepiej. Niestety, przyczep już bolał. Porzuciłam myśli o dobrym wyniku i skupiłam się na frajdzie :) Jak pisałam, przybijałam piątki z dzieciakami, na wodopojach spokojnie sobie szłam, gadałam z rodakami, dawałam odpocząć przyczepowi. 19 i 20 kilometr był marszobiegiem, bo już nieco kulałam. Jakiś dzieciak, lat może 10-12, tak się zaangażował w doping, że chyba głos stracił - krzyczał non stop "Jesteście super! Dalej! Jeszcze 2 kilometry! Do przodu!" itd. (oczywiście po niemiecku ;) ) Jak mnie przyuważył, to wykrzyczał "Go Polska!" - no paszcza się sama śmiała :hahaha: Jak minęłam tabliczkę 20 km, zaczęłam znowu biec i do tego przyspieszać, żeby na koniec wrzucić niemal sprint :) Wyprzedziłam mnóstwo osób, mnie wyprzedziły może ze dwie osoby, a na koniec nawet były siły, żeby wbiec na metę z uśmiechem i ramionami w górze :spoko: Garmin pokazał ok. 200m więcej, no ale to przez wodopoje i te piątki z dzieciakami ;)
Tuż przed metą było nagle przewężenie - kawałek jezdni był osłonięty foliami (wolontariusz kierował ruchem, żeby nie było zatorów), widać było, że coś się stało. Jak się potem okazało, młody chłopak, 24 lata, zasłabł i mimo akcji reanimacyjnej zmarł w szpitalu. Strasznie to przykre...
W strefie mety wszystko szło bardzo sprawnie, tak samo zresztą jak w strefie startu - medal (wyjątkowo niespektakularny), folia, woda, banan i piwo :D Bezalkoholowe, oczywiście, pszeniczny Erdinger. W ogóle na tej połówce nie widziałam nigdzie izotoników - na wodopojach (łącznie 4) była woda i herbata, na mecie też - plus to piwo. Potem słit focia od maratonfoto.de (dżiz, jakie tam są ceny, ale i tak kupię, bo nie mam innych zdjęć ;) ), oddanie czipa, odbiór depozytu (błyskawica), smsy do rodziny i znajomych, oraz telefon do kumpli, którzy już na mnie czekali przy normalnym piwku ;) Jak to jeden z nich stwierdził - myślał, że to będzie taki sportowy dzień, a tymczasem wszystko wyglądało tak, jak na każdym festynie ulicznym - browary, kiełbaski z grilla, ludzie siedzący na czym tylko się da, i tylko trochę więcej facetów w rajtuzach :bum:
Udało się dobiec poniżej 2h 15min, taki miałam cel minimum, który sobie jakoś tam ustaliłam na półmetku. Mimo tego, że mogło być lepiej, że kolano nadal trochę boli, że popełniłam te głupie błędy, że to był mój najwolniejszy półmaraton, to i tak jestem bardzo zadowolona :) Podobno cały dzień szczerzyłam się jak głupi do sera i promieniowałam na maksa pozytywną energią - kolega mnie nawet porównał do uśmiechniętego Buddy (i nie chodziło mu bynajmniej o tuszę :ble: ). Trasa wspaniała, jak biegliśmy pod Bramą Brandenburską i w oddali widać było anioła na Siegessaeule, to aż się wzruszyłam :jatylko: Polecam start w Berlinie, bo jest naprawdę niesamowicie :taktak:
A tutaj mini-ja, czyli słit focia z medalem i piwkiem ;)
Obrazek
Ostatnio zmieniony 09 kwie 2013, 11:04 przez kachita, łącznie zmieniany 1 raz.
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic. ... ead#unread]Wyznania kobiety szurającej[/url] || [url=http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php? ... ead#unread]Komentarze[/url]

[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
Awatar użytkownika
kachita
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6639
Rejestracja: 22 maja 2011, 19:26
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Wrocław

Nieprzeczytany post

Anausment, czyli cele na kolejny kwartał
Start w Berlinie podsumował pierwszy kwartał mojego biegania w tym roku. Generalnie nie jest źle, udało się zrealizować cel zerowy - czyli dojście do zdrowia i formy po grudniowym złamaniu kostki. Aż się sama dziwię, że tak szybko wszystko się zagoiło i że byłam w stanie przebiec przez te 3 miesiące ponad 430 km.
Jednocześnie jestem realistką i już chwilę temu podjęłam decyzję o moim starcie w CM. Zostawiłam sobie furtkę awaryjną - gdybym w Berlinie pobiegła życiówkę, to bym decyzję zmieniła. No ale nie pobiegłam, więc klamka zapadła - nie biegnę w Krakowie, odkładam debiut maratoński na jesień. Być może doturlałabym się do mety, ale na pewno nie w dobrym zdrowiu i na pewno nie z godnościom osobistom ;)

Na drugi kwartał mam mimo wszystko bogate plany startowe:

28.04. - 10 km u Ani na Kosynierze
03.05. - 5 km Bieg Konstytucji w Wawie
18.05. - 4*4 km sztafeta firmowa we Wro
25.05. - 10 km u Kanaska na Piotrkowskiej (koleżanka biegowa też jedzie :) )
23.06. - 21,1 km w Radomiu - tu będę atakować życiówkę

Być może po drodze coś jeszcze wpadnie na spontonie ;)

Plan do połówki jest tutaj: PLAN
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic. ... ead#unread]Wyznania kobiety szurającej[/url] || [url=http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php? ... ead#unread]Komentarze[/url]

[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
Awatar użytkownika
kachita
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6639
Rejestracja: 22 maja 2011, 19:26
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Wrocław

Nieprzeczytany post

wtorek, 9 kwietnia
Obrazek
8,26 km w 57:24
średnie tempo: 6:57
średnie tętno: 146
max tętno: 158
rozciąganie: będzie. lub nie będzie ;)

Buty: Skechers GoRun

Rozbieganie po Berlinie, na rozruszanie nóg i oszacowanie strat ;) Ogólnie nie jest źle, aczkolwiek lekkie straty są. Przyczep zaczął coś tam leciutko pod koniec marudzić, a że bez tejpa byłam, to podejrzewam, że jak sobie na czwartek zakleję, będzie git. Biodra bardzo dobrze, nic nie bolało, nic nie strzykało. Trochę mnie bolała dziś prawa stopa po zewnętrznej stronie, coś jakby skurcz, coś jakby promieniujący ból z ponad kostki - a nad kostką mnie bolało też trochę w niedzielę właśnie. Nic to, rozmasuje się, jakieś maści zapoda, mam nadzieję, że do czwartku przejdzie.
Tętno niskie, bo zrobiłyśmy pit stopa na stacji benzynowej ;)
W czwartek znowu izi plus przebieżki. Stay tuned!
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic. ... ead#unread]Wyznania kobiety szurającej[/url] || [url=http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php? ... ead#unread]Komentarze[/url]

[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
Awatar użytkownika
kachita
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6639
Rejestracja: 22 maja 2011, 19:26
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Wrocław

Nieprzeczytany post

czwartek, 11 kwietnia

Miałam dziś pobiegać, ale stopa dalej boli. Po konsultacji z dr Guglem i fizjo wychodzi na to, że coś sobie przeciążyłam, albo śródstopie, albo przyczep mięśnia strzałkowego długiego - bo boli po zewnętrznej stronie, w miejscu gdzie mięsień dochodzi do 5 kości śródstopia... W ogóle ciekawostka - jak chodzę boso, jest OK, jak zakładam jakiekolwiek buty, boli. Chociaż i tak jest lepiej niż wczoraj, już normalnie chodzę ;) Fizjo zalecił przerwę do końca tygodnia, ale traktuję to jako niezobowiązującą sugestię :bum: Jak nie będzie boleć, to wybiorę się w sobotę na BBLa :) Stay tuned!
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic. ... ead#unread]Wyznania kobiety szurającej[/url] || [url=http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php? ... ead#unread]Komentarze[/url]

[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
Awatar użytkownika
kachita
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6639
Rejestracja: 22 maja 2011, 19:26
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Wrocław

Nieprzeczytany post

sobota, 13 kwietnia
Obrazek
Plan:
5-10'E + 30' żwawo + 5-10'E
Wykonanie:
Rozgrzewka: 1,53 km w 10:16, śr. tempo: 6:42
5 min rozciągania
Tempo: 2,537 km w 14:59 + 2,539 km w 14:59
śr. tempo: 5:55 || 5:53
śr. tętno: 172 || 178
max tętno: 181 || 186
Schłodzenie: 0,71 km w 5:09, śr. tempo 7:16

Buty: Saucony Mirage

Miałam wstać na BBLa, ale nie wstałam - jednak za mało ostatnio śpię, a że jutro też się nie wyśpię, to decyzja była prosta ;)
Stopa już wczoraj zasadniczo nie bolała, musiałam ją wyginać na naprawdę wymyślne sposoby, żeby coś tam się odezwało, ale jak się okazało, jak drugą wyginam w ten sam sposób, to też boli :bum: I tylko jak sobie nacisnęłam w jednym miejscu, to czułam, że coś tam niby jeszcze jest. Więc dziś trzeba było pobiegać. W planie tempo - przyjemnie wymagające. Niestety, już przy rozgrzewce wiedziałam, że chleba dzisiaj z mąki moich nóg nie będzie, więc planowane pół godziny podzieliłam na dwa odcinki po kwadrans. Przerwa miała być 3 minuty, ale coś w zegarku źle kliknęłam i trochę się przedłużyła. Generalnie lekko nie było, chyba jednak trochę za szybko to pobiegłam. Ale jakoś weszło, nawet pod koniec udało się przyspieszyć, mimo, że myślałam, że nie da rady... Miraże są już tak rozkłapciane i tak luźne, że też raczej nie pomagały - ale je wzięłam, bo było zaraz po deszczu i w sumie chciałam pobiegać po parku (owszem, pobiegłam, rozgrzewkę, reszta po chodnikach). A, i wiało strasznie w mordę. Wiosna! ;)
Stopa w sumie OK, troszkę coś tam było ją czuć, najbardziej podczas schłodzenia. Teraz też jest w sumie OK, zobaczymy, co będzie jutro. No bo przy niedzieli to wiadomo, jakiś long powinien być. Stay tuned!

PS Upiekłam muffinki. Czekoladowe. Takie z gotowca, bo jednak już z 8 czy 9 lat nic nie piekłam (traumę mam, długa historia). Cóż, wizualnie może nie jest jakoś super, ale może smakowo będzie. Na razie stygną. A ja w sumie dziś jadłam tylko owsiankę, jakieś dwa żelki energetyczne, kiść winogron i jedną kromkę suchego chleba. Chyba czas na obiad ;)
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic. ... ead#unread]Wyznania kobiety szurającej[/url] || [url=http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php? ... ead#unread]Komentarze[/url]

[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
Awatar użytkownika
kachita
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6639
Rejestracja: 22 maja 2011, 19:26
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Wrocław

Nieprzeczytany post

niedziela, 14 kwietnia
Obrazek
8,36 km w 56:42
średnie tempo: 6:47
średnie tętno: 165
max tętno: 178

Buty: Saucony Mirage

Proszę Państwa, we Wrocławiu jest lato. Myślę, że w słońcu to spokojnie ponad 20 stopni było. Tak więc trening na krótko :) A i tak się ze mnie lało :lalala: No ale od początku.
Ciężko się dzisiaj było wybrać na bieganie - organizm się bronił przed wstaniem z kanapy straszliwie, no ale twardą jestem i tak dalej, a poza tym trzeba było te muffinki spalić, co nie? To wyszłam. Postanowiłam potruchtać do parku Grabiszyńskiego - oczywiście dzisiaj były tam dzikie tłumy, ledwo trochę słońca, a naród wylega wygrzewać kości po zimie ;) I cóż, organizm chyba miał rację z tym, żeby zostać na kanapie, bo takiej orki to już dawno nie było :ojnie: Masakra. Nogi z betonu, zero mocy, tętno w kosmosie. I tylko stopa w miarę współpracowała, bo tylko delikatnie przypominała o sobie. Siłą woli jakoś przebiegłam 7,5 km i zatrzymałam się na chwilę w cieniu, żeby uspokoić tętno. Na niewiele się to zdało, po ruszeniu tętno wróciło w drugi zakres niemal natychmiast, dotruchtałam więc do pierwszego sklepu i zakończyłam tę bezsensowną mękę. I do tego jeszcze coś mnie podkusiło, żeby kupić powerade'a - tego zielonego. Pierwszy łyk spoko, potem mnie zasłodziło i brzuch mnie rozbolał :lalala:
Po powrocie do domu zaległam na kanapie i pospałam dwie godziny. Może po prostu jestem niedospana? Albo jakiś dziwny biorytm dzisiaj był? Albo nie wypoczęłam po wczorajszych gruntownych porządkach przerywanych treningiem tempowym? Albo jeszcze się nie zregenerowałam po Berlinie? Albo za mało jem? :bum: Nie wiem, ale generalnie nastrój mam dzisiaj słaby, pt. gdzie ja się pcham do tego biegania, jak ja się do tego nie nadaję w ogóle :lalala:
We wtorek, w zależności od samopoczucia, albo interwały, albo coś spokojnego. Albo w ogóle przerwa. Się zobaczy. Stay tuned!

PS I dopiero wracając do domu w windzie zauważyłam, że koszulkę mam na lewą stronę, bo metka świeci. Taka wisienka na ten betonowy tort dzisiaj :bum:
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic. ... ead#unread]Wyznania kobiety szurającej[/url] || [url=http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php? ... ead#unread]Komentarze[/url]

[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
Awatar użytkownika
kachita
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6639
Rejestracja: 22 maja 2011, 19:26
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Wrocław

Nieprzeczytany post

Kupiłam szalenie drogie zdjęcia z Berlę, więc fotostory będzie ;)

Przyczajona mła przed startem, jeszcze na długo...
Obrazek

Ostatnia prosta i wbrew pozorom pędzę ;) Już na krótko... Mina typu "dziękuję Ci, fotomaraton, za głupią fotkę" ;)
Obrazek

Czas brutto!
Obrazek

Yeah!
Obrazek

Endorfinowy haj :)
Obrazek

Jak patrzę na to ostatnie zdjęcie i przypominam sobie, jak się wtedy czułam, to aż nogi mi się same rwą do biegania :taktak:
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic. ... ead#unread]Wyznania kobiety szurającej[/url] || [url=http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php? ... ead#unread]Komentarze[/url]

[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
Awatar użytkownika
kachita
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6639
Rejestracja: 22 maja 2011, 19:26
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Wrocław

Nieprzeczytany post

wtorek, 16 marca
Obrazek
Plan: 10'E + 6-8 * (3' szybko/2,5'-3' przerwa) + 10'E
Wykonanie:
Rozgrzewka: 1,79 km w 12:12, śr. tempo: 6:48
5 min rozciągania
Interwały:
570m -- 05:16
600m -- 05:00
552m -- 05:24
587m -- 05:05
559m -- 05:20
611m -- 04:55
Schłodzenie: 1,7 km w 11:59, śr. tempo: 7:02
11 min rozciągania

Buty: Skechers GoRun


Po weekendowej niemocy zastanawiałam się, co to dzisiaj będzie z tymi interwałami. Plan B był taki, że jak pierwsze dwa powtórzenia wyjdą słabo, to przerywamy orkę i lecimy sobie wybieganie (bo z koleżanką biegową dzisiaj śmigałyśmy - przeczołgałam ją trochę, zresztą siebie też :bum: ). No ale weszły całkiem nieźle - oczywiście te odległości mogą być lekko przekłamane, bo niestety chodnik był nieco za krótki i musiałyśmy zakręcać, a wiadomo, że na zakrętach to garmin średnio dokładny jest, no ale oj tam oj tam ;) Przerwy były trzyminutowe, głównie sobie spokojnie chodziłyśmy i łapałyśmy oddech ;) I jak na pierwszy taki trening (dla koleżanki w sensie, a dla mnie to w sumie niekoniecznie ;) ) to jednak 6 powtórzeń starczyło - za to ostatnie pocisnęłyśmy na maksa. Jak już pisałam, podchodzę do tego tempa sceptycznie, chociaż faktycznie jak wspomnę podobny trening z jesieni, to jakoś tak dalej pobiegłam i jakoś tak lżej było :jatylko: Czyżby czyżyk? Jakaś forma? A może motywacja w postaci koleżanki biegnącej obok? Okaże się u Ani ;)
Stopa nie boli, więc na tym polu też jest dobrze :) W czwartek 10 km izi i przebieżki. Stay tuned!
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic. ... ead#unread]Wyznania kobiety szurającej[/url] || [url=http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php? ... ead#unread]Komentarze[/url]

[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
Awatar użytkownika
kachita
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6639
Rejestracja: 22 maja 2011, 19:26
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Wrocław

Nieprzeczytany post

czwartek, 18 kwietnia
Obrazek
10,58 km w 1:12:24
średnie tempo: 6:51
średnie tętno: 164
max tętno: 183
14 min rozciągania

Buty: Skechers GoRun

Dżiz, jaki upał, masakra. Do tego duszno, parno, pewnie jutro będzie lało. Albo pojutrze. No ale nicto, trening sam się nie zrobi ;) Wyszłyśmy z koleżanką biegową dość późno, więc słońce już tak nie grzało, ale i tak było bardzo ciepło.
Dziś w planie 10 km easy i przebieżki, tak też i było, chociaż przebieżek tylko 3. Ale za to był podbieg pod górkę Skarbowców, gdyż albowiem zapisałam się wczoraj na Bieg Konstytucji 3 maja, a tam podbieg pod Agrykolę jest. Pamiętam ten podbieg z warszawskiej połówki z zeszłego roku, lekko nie było ;) No i w związku z podbiegiem tętno mi trochę skoczyło i uda się trochę spięły... Wprawdzie po kolejnych 2 km uda trochę puściły, ale tętno nie bardzo. Dlatego też tylko 3 przebieżki, a nie planowe 4-5. A, i Garmin mi pościnał zakręty w parku, łobuz jeden. No ale oj tam, oj tam, o te kilkadziesiąt metrów się nie będę zamartwiać. Lepiej się miło zaskoczyć na zawodach niż miałoby być w drugą stronę.
Co do butów - tak jakby poczułam dzisiaj coś w łydkach, jakieś ciągnięcie czy coś, ale nie jestem pewna. Może się za mało rozciągałam ostatnio ;) W ogóle po parku bardzo fajnie biega się w GoRunach, nawet się nie spodziewałam, że aż tak.
Na sobotę plan przewiduje znowu interwały, tym razem trochę dłuższe, tak w tempie na dychę. Do tego jutro pracuję na drugą zmianę, a i w sobotę cały dzień, więc będzie ciężko. No ale co, ja nie dam rady? Ja?! :bum: Tak, że ten. Stay tuned!
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic. ... ead#unread]Wyznania kobiety szurającej[/url] || [url=http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php? ... ead#unread]Komentarze[/url]

[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
Awatar użytkownika
kachita
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6639
Rejestracja: 22 maja 2011, 19:26
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Wrocław

Nieprzeczytany post

sobota, 20 kwietnia
Obrazek
Plan: 5-10'E + 4 * (10' szybko/2,5'-3' przerwa) + 5-10'E
Wykonanie:
Rozgrzewka: 1,7 km w 11:26, śr. tempo: 6:43
5 min rozciągania
Interwały:
1,734 km -- 05:45
1,771 km -- 05:39
1,720 km -- 05:49
1,771 km -- 05:38
Schłodzenie: 1,48 km w 10:35, śr. tempo: 7:08

Buty: Skechers GoRun

Wczoraj uskuteczniałam sprint do tramwaju w bucikach na obcasikach i kurczę, coś mnie dzisiaj cały dzień piszczele bolały - chyba przez ten sprint właśnie, bo z pięty trzaskałam aż miło, aż ten obcasik w kręgosłupie czułam ;) No ale co robić. Wysmaruję się na noc jakąś maścią, może przejdzie.
Dzisiaj za to po pracy miałam się zdrzemnąć pół godzinki, zrobiło się z tego dwie godzinki, więc na trening wyszłam dość późno, już się zmierzchało. O ile dwa dni temu we Wro było lato, to dziś już raczej upał zelżał - było może z 12 stopni, temperatura bardzo fajna, powietrze rześkie, lubię takie wieczory :taktak: W planie interwały po 10 minut szybko, z przerwą dość krótką, bo tylko 3 minuty - oczywiście w marszu. "Szybko" ustaliłam sobie na tempo szybsze niż na dychę, coś koło 5:45-5:50. Na GPSies sprawdziłam sobie międzyczasy na to tempo (1 min - wjazd do Lidla, 3:16 - skręt w Orlą, itp. ;) ). Latałam to w tę i z powrotem po chodnikach, jak widać z powrotem szło mi zdecydowanie lepiej niż w tę. Pierwsze powtórzenie to wiadomo, testowo na złapanie tempa, no a przy trzecim mocno wiało w twarz. Poza tym nie zapominajmy, że garmin aż tak dokładny nie jest, może mi pościnał coś na zakrętach ;)
Generalnie interwały weszły dość dobrze, przez zdecydowaną większość czasu oddech był 3/3, dopiero końcówka 3 i całe 4 było 2/2. Ostatnie 5 minut troszkę bolało, ale też bez szału, myślę, że jeszcze jedno powtórzenie dałabym radę pobiec, z tym, że ono by bolało mocniej :bum: Trochę pod koniec zaczęła mnie boleć okolica lewego kolana, podejrzewam, że ma to coś wspólnego z tym wczorajszym sprintem... :lalala:
I w ogóle to chciałam wspomnieć, że na expo w Berlę zrobiłam zakup życia i pluję sobie w brodę, że nie skusiłam się na promocję 3 w cenie 2 na ten produkt. Otóż są to nołnejmowe skarpetki z RunnersPoint. Genialne są po prostu, najlepsze skarpetki biegowe, jakie kiedykolwiek miałam. Zakładam je na nogi i natychmiast o nich zapominam, i przez cały trening ich w ogóle nie czuję na nodze, nic, zero, po treningu są jak świeżo założone, nic się nie odparza, stopy mają komfort jak nigdy, re-we-la-cja! Niby 6 ojro za parę (dwupak za 11,99), ale to nie jest aż taki majątek i naprawdę warto. Następnym razem kupię więcej. A, i mają te skarpetki zarówno białe, jak i czarne (ja kupuję czarne, bo białe skarpetki biegowe to dla mnie totalny bezsens :lalala: ). Polecam!
Jutro po południu jakieś wybieganko, 12-15 km na luzaczku. Stay tuned!
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic. ... ead#unread]Wyznania kobiety szurającej[/url] || [url=http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php? ... ead#unread]Komentarze[/url]

[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
ODPOWIEDZ