DOM. Trening w ciąży. Zachować formę i optymizm :)
Moderator: infernal
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
15 stycznia, piątek
Zmęczyłam się. Rano joga, potem podróż do Łodzi, 2 godziny u dentsyty
Muszę się wyspać.
Waga: 60,7 kg
Zmęczyłam się. Rano joga, potem podróż do Łodzi, 2 godziny u dentsyty
Muszę się wyspać.
Waga: 60,7 kg
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
18 stycznia, poniedziałek
30-ty tydzień
Weekend miałam dość męczący, głównie za sprawą pobytu w Łodzi. Niestety teraz każda podróż daje mi się we znaki, a nasze pociągi...i w tym miejscu ciekawostka, dla tych co być może kiedyś wybiorą się w stronę stolicy włókiennictwa (niegdysiejszej, bo dziś temu miastu daleko do jakiejkolwiek stolicy. Nie sądzę też, żeby Łódź mogła otrzymać zaszczytny tytuł Europejskiej Stolicy Kultury, ale trzymam kciuki. Póki co jest tam szaro, smutno, ulice nieodśnieżone- nawet w centrum, dziury w asfalcie, ludzkie miny przygnębiające, zdecydowana przewaga roszczeniowych emerytów nad młodzieżą...) Otóż jeszcze w grudniu z Łodzi do Warszawy można było dostać się całkiem wygodnymi pociągami-tramwajami obsługiwanymi przez spółkę PKP. Bilet kosztował 32 PLN. Teraz sytuacja zmieniła się, bo trzeba wybrać przewoźnika. Nie ma już PKP, mamy natomiast Tanie Linie Kolejowe (jak sama nazwa wskazuje...tanie. Cena biletu 39 PLN...) lub Interregio (cena 23 PLN). Niby nie powinno być problemu, ale... nie każdy przecież wie, że doszło do takich zmian. W kasie zamawiając bilet "ot, po prostu do Łodzi" pani sprzeda ten za 39 PLN. Jeżeli osobnik z takim kwitkiem wsiądzie do pociągu IR czeka go przykra niespodzianka (a zrozumienia u konduktora nie uświadczysz). Otóż zostaniesz nazwany oszustem, podróżnym bez biletu, nałożą na Ciebie karę. Cóż, udogodnienia!
Wczoraj niedokończony spacer (bolał mnie brzuch).
Dzisiaj od rana joga. I muszę się przyznać, że przez całe zajęcia myślałam tylko o... jedzeniu. Nawet w trakcie relaksu, oddychają głęboko, miałam przed oczyma słodką bułkę z jabłkiem.
30-ty tydzień
Weekend miałam dość męczący, głównie za sprawą pobytu w Łodzi. Niestety teraz każda podróż daje mi się we znaki, a nasze pociągi...i w tym miejscu ciekawostka, dla tych co być może kiedyś wybiorą się w stronę stolicy włókiennictwa (niegdysiejszej, bo dziś temu miastu daleko do jakiejkolwiek stolicy. Nie sądzę też, żeby Łódź mogła otrzymać zaszczytny tytuł Europejskiej Stolicy Kultury, ale trzymam kciuki. Póki co jest tam szaro, smutno, ulice nieodśnieżone- nawet w centrum, dziury w asfalcie, ludzkie miny przygnębiające, zdecydowana przewaga roszczeniowych emerytów nad młodzieżą...) Otóż jeszcze w grudniu z Łodzi do Warszawy można było dostać się całkiem wygodnymi pociągami-tramwajami obsługiwanymi przez spółkę PKP. Bilet kosztował 32 PLN. Teraz sytuacja zmieniła się, bo trzeba wybrać przewoźnika. Nie ma już PKP, mamy natomiast Tanie Linie Kolejowe (jak sama nazwa wskazuje...tanie. Cena biletu 39 PLN...) lub Interregio (cena 23 PLN). Niby nie powinno być problemu, ale... nie każdy przecież wie, że doszło do takich zmian. W kasie zamawiając bilet "ot, po prostu do Łodzi" pani sprzeda ten za 39 PLN. Jeżeli osobnik z takim kwitkiem wsiądzie do pociągu IR czeka go przykra niespodzianka (a zrozumienia u konduktora nie uświadczysz). Otóż zostaniesz nazwany oszustem, podróżnym bez biletu, nałożą na Ciebie karę. Cóż, udogodnienia!
Wczoraj niedokończony spacer (bolał mnie brzuch).
Dzisiaj od rana joga. I muszę się przyznać, że przez całe zajęcia myślałam tylko o... jedzeniu. Nawet w trakcie relaksu, oddychają głęboko, miałam przed oczyma słodką bułkę z jabłkiem.
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
19 stycznia, wtorek
Jestem niewyspana Oglądałam w nocy Australian Open. Cóż, Ula nie dała rady SW, ale w dużej mierze na własne życzenie, bo co chwila popełniała niewymuszone błędy. Amerykanka nie grała dobrze.
Gimnastyka dla kobiet w ciąży (z naciskiem na uda i pośladki)
1,7 km truchtu
plus powrót do domu ok. 4 km szybkim marszem
Waga: 61 kg
Jestem niewyspana Oglądałam w nocy Australian Open. Cóż, Ula nie dała rady SW, ale w dużej mierze na własne życzenie, bo co chwila popełniała niewymuszone błędy. Amerykanka nie grała dobrze.
Gimnastyka dla kobiet w ciąży (z naciskiem na uda i pośladki)
1,7 km truchtu
plus powrót do domu ok. 4 km szybkim marszem
Waga: 61 kg
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
20 stycznia, środa
Znowu nie śpię. Nie mogę. Usypiam na chwilę, po czym budzę się przed drugą i kręcę z boku na bok. W końcu koło czwartej nie wytrzymuję, wstaję. Piję mleko, włączam komputer i oglądam AO. Masakra...biorąc pod uwagę fakt, że w dzień też nie mam możliwości wyspania się, bo sąsiedzi mają dramatyczny remont (dramatyczny, bo chyba młotem rozwalają wszystkie ściany, głowa mi pęka, nie da się wytrzymać [sic!]).
W środę wieczorem byliśmy na pierwszych zajęciach szkoły rodzenia. Nie dowiedziałam się niczego nowego, ale trzymam kciuki za następne spotkania. W końcu to aż 9 zajęć po 2,5 godziny. Małemu raczej się nie podobało, bo było okropnie gorąco (a my jesteśmy przyzwyczajeni do temperatury w domu +16 stopni).
Waga: 61,0 kg
Znowu nie śpię. Nie mogę. Usypiam na chwilę, po czym budzę się przed drugą i kręcę z boku na bok. W końcu koło czwartej nie wytrzymuję, wstaję. Piję mleko, włączam komputer i oglądam AO. Masakra...biorąc pod uwagę fakt, że w dzień też nie mam możliwości wyspania się, bo sąsiedzi mają dramatyczny remont (dramatyczny, bo chyba młotem rozwalają wszystkie ściany, głowa mi pęka, nie da się wytrzymać [sic!]).
W środę wieczorem byliśmy na pierwszych zajęciach szkoły rodzenia. Nie dowiedziałam się niczego nowego, ale trzymam kciuki za następne spotkania. W końcu to aż 9 zajęć po 2,5 godziny. Małemu raczej się nie podobało, bo było okropnie gorąco (a my jesteśmy przyzwyczajeni do temperatury w domu +16 stopni).
Waga: 61,0 kg
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
21 stycznia, czwartek
Dzień kolejny minął, dzień... bardzo intensywny, choć bez ćwiczeń fizycznych. Oczywiście nie wyspałam się
Od dziesiątej do pierwszej byłam na sesji zdjęciowej dla Runner's Worlda do artykułu na temat biegania w ciąży. Ubrania udostępniła marka Asics, dzięki czemu mogę co nieco powiedzieć o prezentowanej w bieganie.pl kolekcji. Otóż zła wiadomość jest taka, że produkty, które możemy oglądać przy okazji artykułu będą dostępne dopiero w okresie jesienno-zimowym (niestety, bo kolorystyka świetnie sprawdziłaby się w słoneczne dni). Tymczasem stroje na okres wiosna-lato są w bardzo stonowanej kolorystyce i nie odbiegają od asortymentu, do którego przyzwyczaili nas inni producenci. Dominują czernie i klasyczne formy.
Jeżeli chodzi o kolekcję jesień- zima http://bieganie.pl/?show=1&cat=4&id=1540 to przede wszystkim muszę pochwalić jakość materiałów (są miłe w dotyku, wyglądają bardzo przyzwoicie, solidnie). Spokojnie można wybrać zestawy do bardziej "profesjonalnego" biegania. Kolorystyka jest bogata, fasony odpowiednie dla różnorakich figur i gabarytów. Ja polecam
Dzień kolejny minął, dzień... bardzo intensywny, choć bez ćwiczeń fizycznych. Oczywiście nie wyspałam się
Od dziesiątej do pierwszej byłam na sesji zdjęciowej dla Runner's Worlda do artykułu na temat biegania w ciąży. Ubrania udostępniła marka Asics, dzięki czemu mogę co nieco powiedzieć o prezentowanej w bieganie.pl kolekcji. Otóż zła wiadomość jest taka, że produkty, które możemy oglądać przy okazji artykułu będą dostępne dopiero w okresie jesienno-zimowym (niestety, bo kolorystyka świetnie sprawdziłaby się w słoneczne dni). Tymczasem stroje na okres wiosna-lato są w bardzo stonowanej kolorystyce i nie odbiegają od asortymentu, do którego przyzwyczaili nas inni producenci. Dominują czernie i klasyczne formy.
Jeżeli chodzi o kolekcję jesień- zima http://bieganie.pl/?show=1&cat=4&id=1540 to przede wszystkim muszę pochwalić jakość materiałów (są miłe w dotyku, wyglądają bardzo przyzwoicie, solidnie). Spokojnie można wybrać zestawy do bardziej "profesjonalnego" biegania. Kolorystyka jest bogata, fasony odpowiednie dla różnorakich figur i gabarytów. Ja polecam
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
22 stycznia, piątek
joga
Mam dość. Ta zima trwa już za długo!
joga
Mam dość. Ta zima trwa już za długo!
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
25 stycznia, poniedziałek
31 tydzień
rano mróz poniżej 20 stopni!!!
joga w sali o temperaturze 15 stopni. To zdecydowanie za zimno na poranne ćwiczenia. Ale przetrwałam.
W domu nadal utrzymujemy temperaturę plus 16, co pozwala lepiej znosić tegoroczne mrozy, ale... powoli mam już więcej niż dość... tej zimy. Naprawdę zazdroszczę małemu, że siedzi sobie ciepło schowany.
31 tydzień
rano mróz poniżej 20 stopni!!!
joga w sali o temperaturze 15 stopni. To zdecydowanie za zimno na poranne ćwiczenia. Ale przetrwałam.
W domu nadal utrzymujemy temperaturę plus 16, co pozwala lepiej znosić tegoroczne mrozy, ale... powoli mam już więcej niż dość... tej zimy. Naprawdę zazdroszczę małemu, że siedzi sobie ciepło schowany.
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
26 stycznia, wtorek
Mróz nie zelżał. Ale noc ma być cieplejsza. Kolejna fala mrozów w lutym.
40 minut intensywnego spaceru
8 minut orbitreka
gimnastyka dla kobiet w ciąży
1,3 km truchtu
Waga: 61,0 kg
Niby w ciąży fizjologicznej można biegać do końca. Niby. Bo jak poruszać się szybciej niż 8km/h, gdy brzuch waży kilka albo kilkanaście kilogramów. Ciężko. I niezdrowo dla kręgosłupa.
Oczywiście są wyjątki (tzn. kobiety, które nie przybierają wystarczająco kilogramów lub takie, którym dodatkowa masa jakoś inaczej się odkłada . Mnie wystaje arbuz, który znacznie utrudnia o wiele prostsze czynności niż bieganie. Teraz truchtam, wolno stąpając noga za nogą, człapiąc, wyznaczając ciałem jak najmniejszą amplitudę. Ale to takie nudne...
Mróz nie zelżał. Ale noc ma być cieplejsza. Kolejna fala mrozów w lutym.
40 minut intensywnego spaceru
8 minut orbitreka
gimnastyka dla kobiet w ciąży
1,3 km truchtu
Waga: 61,0 kg
Niby w ciąży fizjologicznej można biegać do końca. Niby. Bo jak poruszać się szybciej niż 8km/h, gdy brzuch waży kilka albo kilkanaście kilogramów. Ciężko. I niezdrowo dla kręgosłupa.
Oczywiście są wyjątki (tzn. kobiety, które nie przybierają wystarczająco kilogramów lub takie, którym dodatkowa masa jakoś inaczej się odkłada . Mnie wystaje arbuz, który znacznie utrudnia o wiele prostsze czynności niż bieganie. Teraz truchtam, wolno stąpając noga za nogą, człapiąc, wyznaczając ciałem jak najmniejszą amplitudę. Ale to takie nudne...
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
28 stycznia, czwartek
gimnastyka dla kobiet w ciąży
3 km truchtu
plus noszenie zakupów
No tak, czas mija, a zima nie. Dziś wróciłam z zakupów- cała mokra i brudna, bo w naszym kraju kierowcy (mężczyźni, czyli ci lepsi ich zdaniem) cierpią na brak empatii, nie mają umiejętności lub są po prostu złośliwi Jedzie taki (tu najchętniej użyłabym epitetu) i specjalnie wjeżdża z pełną prędkością w brudną breję śnieżno-wodą, ochlapując biednych pieszych (oczekujących na pasach czy na przystankach). Ponoć za to są mandaty. Ponoć, bo jakoś nie spotkałam się z karaniem za takie przestępstwo (a niszczenie cudzego mienia jest przestępstwem). Nie sądzę też, że spisując numery rejestracji takiego *** mogłabym dochodzić swoich praw. Cóż, u nas pieszy zawsze jest obywatelem drugiej kategorii. Mimo to ja naprawdę nie widzę sensu, żeby kilometrowy odcinek pomiędzy domem a sklepem pokonywać samochodem (chyba, że model amerykański jest nam, aż tak bliski. Wtedy świetnie- samochodem do sklepu czy do kosza na śmieci- najlepiej z użyciem GPS-a, a w międzyczasie frytki i hamburger w fastfoodzie, podgryzając chipsem lub innym smakołykiem grrr...).
W tym miejscu czas na podsłuchaną rozmowę jednej mamuśki, która w sklepowej kolejce chwaliła się przez telefon koleżance, że zostawiła mamie dziecko do popilnowania. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby mama nie mieszkała w USA...Maluszek został podstawiony pod skyp-ową kamerę, a obserwacja i niańczenie prowadzone było z drugiej części globu. Nierozsądek czy znak czasów?
Przez czytanie ciążowych bzdur opuściłam się w rozsądniejszej literaturze... Przez pierwsze 14 dni stycznia przeczytałam 16 książek. Od piętnastego już tylko dwie....
gimnastyka dla kobiet w ciąży
3 km truchtu
plus noszenie zakupów
No tak, czas mija, a zima nie. Dziś wróciłam z zakupów- cała mokra i brudna, bo w naszym kraju kierowcy (mężczyźni, czyli ci lepsi ich zdaniem) cierpią na brak empatii, nie mają umiejętności lub są po prostu złośliwi Jedzie taki (tu najchętniej użyłabym epitetu) i specjalnie wjeżdża z pełną prędkością w brudną breję śnieżno-wodą, ochlapując biednych pieszych (oczekujących na pasach czy na przystankach). Ponoć za to są mandaty. Ponoć, bo jakoś nie spotkałam się z karaniem za takie przestępstwo (a niszczenie cudzego mienia jest przestępstwem). Nie sądzę też, że spisując numery rejestracji takiego *** mogłabym dochodzić swoich praw. Cóż, u nas pieszy zawsze jest obywatelem drugiej kategorii. Mimo to ja naprawdę nie widzę sensu, żeby kilometrowy odcinek pomiędzy domem a sklepem pokonywać samochodem (chyba, że model amerykański jest nam, aż tak bliski. Wtedy świetnie- samochodem do sklepu czy do kosza na śmieci- najlepiej z użyciem GPS-a, a w międzyczasie frytki i hamburger w fastfoodzie, podgryzając chipsem lub innym smakołykiem grrr...).
W tym miejscu czas na podsłuchaną rozmowę jednej mamuśki, która w sklepowej kolejce chwaliła się przez telefon koleżance, że zostawiła mamie dziecko do popilnowania. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby mama nie mieszkała w USA...Maluszek został podstawiony pod skyp-ową kamerę, a obserwacja i niańczenie prowadzone było z drugiej części globu. Nierozsądek czy znak czasów?
Przez czytanie ciążowych bzdur opuściłam się w rozsądniejszej literaturze... Przez pierwsze 14 dni stycznia przeczytałam 16 książek. Od piętnastego już tylko dwie....
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
29 stycznia, piątek
Temperatura oscyluje wokół zera, gdzieniegdzie uwidaczniają się roztopy.
Joga
A tak poza tym, to nic mi się nie chce... a tu tyle wątpliwych atrakcji zaplanowanych na weekend...
Temperatura oscyluje wokół zera, gdzieniegdzie uwidaczniają się roztopy.
Joga
A tak poza tym, to nic mi się nie chce... a tu tyle wątpliwych atrakcji zaplanowanych na weekend...
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
Przetruchtane 17 km (rekord;) )
Joga x 7
gimnastyka dla kobiet w ciąży x 6
basen x 3
Waga: +1 kg (łącznie +9 kg, czyli 61,5 kg)
Samopoczucie w siódmym miesiącu oceniam na plus. Minęły problemy z oddychaniem. Niestety brzuch rośnie i to utrudnia życie
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
1 lutego, poniedziałek
joga
wieczorem będzie jeszcze szkoła rodzenia i głupiutkie ćwiczenia (niestety za wiele dobrego nie mam na ten temat do powiedzenia...)
Dzisiaj byliśmy na USG. Mały waży kilogram osiemset, także w normie. Termin nam wypada na 28 marca.
joga
wieczorem będzie jeszcze szkoła rodzenia i głupiutkie ćwiczenia (niestety za wiele dobrego nie mam na ten temat do powiedzenia...)
Dzisiaj byliśmy na USG. Mały waży kilogram osiemset, także w normie. Termin nam wypada na 28 marca.
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
2 lutego, wtorek
gimnastyka dla kobiet w ciąży
1,2 km truchtu
Zaczynamy remont. Nie wiem jak to przetrwam...Robotnicy zapowiedzieli swoją bytność od ósmej do ósmej...Będzie ciężko.
Poza tym znowu dopada mnie kryzys- mam wrażenie, że ta ciąża trwa od wieków i miną wieki nim się zakończy (i jest ściśle powiązana z tegoroczną, długą zimą).
Dodatkowo dołujące (a raczej męczące) jest chodzenie do szkoły rodzenia w godzinach 19-22, dwa razy w tygodniu. Na wczorajszych zajęciach dwóch panów spało, kilku słuchało z przerażeniem i niesmakiem na temat różnych kolorów wód płodowych (bita godzina wykładu). Nie sądzę, by była to wiedza potrzebna przyszłym tatusiom... Jestem zdania, że spora część zajęć powinna odbywać się osobno dla grupy męskiej i żeńskiej.
gimnastyka dla kobiet w ciąży
1,2 km truchtu
Zaczynamy remont. Nie wiem jak to przetrwam...Robotnicy zapowiedzieli swoją bytność od ósmej do ósmej...Będzie ciężko.
Poza tym znowu dopada mnie kryzys- mam wrażenie, że ta ciąża trwa od wieków i miną wieki nim się zakończy (i jest ściśle powiązana z tegoroczną, długą zimą).
Dodatkowo dołujące (a raczej męczące) jest chodzenie do szkoły rodzenia w godzinach 19-22, dwa razy w tygodniu. Na wczorajszych zajęciach dwóch panów spało, kilku słuchało z przerażeniem i niesmakiem na temat różnych kolorów wód płodowych (bita godzina wykładu). Nie sądzę, by była to wiedza potrzebna przyszłym tatusiom... Jestem zdania, że spora część zajęć powinna odbywać się osobno dla grupy męskiej i żeńskiej.
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
Wystarczy jeden dzień przewry, a już spadam na kolejną stronę. Chyba przybywa blogo-biegaczy
4 lutego, czwartek
Gimnastyka dla kobiet w ciąży (najbardziej męczy mnie machanie rękami...)
2 km truchtu (dzisiaj bardzo dobrze mi się biegło, gdybym miała więcej czasu pewnie pociągnęłabym dłużej)
Poza tym podróż do Łodzi, czyli półtoragodzinne opóźnienie pociągu, następnie półgodzinny postój w polu. W efekcie nie zdążyłam nic załatwić. Niech żyją koleje (i ich rózne spółki, matki, córki czy też siostry cioteczne). Najbardziej denerwujące jest to, że informacja o opóźnieniu pociągu pojawiła się dopiero 5 minut po jego planowym przyjeździe, a stacja z której wyruszał to Warszawa Wschodnia (zatem nie jakieś hen hen za górami). Początkowo podano, że opóźnienie będzie wynosić 20 minut. Następnie, że 35. Kolejna informacja, mówiła że opóźnienie wzrosło do godziny. Potem nie było już komunikatów, a zaginiony pociąg-widmo nadjechał po 90 minutach. I choć ostatnio jestem zadziwiająco spokojna, to stanie na proklienckim Dworcu Centralnym doprowadziło mnie do frustracji (i zziębnięcia). Niby nihil novi, ale...
Wynagrodziłam sobie straty moralne manicurem i pedicurem (ten ostatni był mi szczególnie potrzebny, bo do paznokci u stóp nie jestem w stanie dosięgnąć).
4 lutego, czwartek
Gimnastyka dla kobiet w ciąży (najbardziej męczy mnie machanie rękami...)
2 km truchtu (dzisiaj bardzo dobrze mi się biegło, gdybym miała więcej czasu pewnie pociągnęłabym dłużej)
Poza tym podróż do Łodzi, czyli półtoragodzinne opóźnienie pociągu, następnie półgodzinny postój w polu. W efekcie nie zdążyłam nic załatwić. Niech żyją koleje (i ich rózne spółki, matki, córki czy też siostry cioteczne). Najbardziej denerwujące jest to, że informacja o opóźnieniu pociągu pojawiła się dopiero 5 minut po jego planowym przyjeździe, a stacja z której wyruszał to Warszawa Wschodnia (zatem nie jakieś hen hen za górami). Początkowo podano, że opóźnienie będzie wynosić 20 minut. Następnie, że 35. Kolejna informacja, mówiła że opóźnienie wzrosło do godziny. Potem nie było już komunikatów, a zaginiony pociąg-widmo nadjechał po 90 minutach. I choć ostatnio jestem zadziwiająco spokojna, to stanie na proklienckim Dworcu Centralnym doprowadziło mnie do frustracji (i zziębnięcia). Niby nihil novi, ale...
Wynagrodziłam sobie straty moralne manicurem i pedicurem (ten ostatni był mi szczególnie potrzebny, bo do paznokci u stóp nie jestem w stanie dosięgnąć).
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
7 lutego, niedziela
Piątek i sobotę spędziłam bardzo aktywnie, pomimo że nie zaliczyłam żadnych "sportów". Skompletowałyśmy z moją mamą praktycznie całą wyprawkę, choć już wiem, że wiele rzeczy trzeba będzie jeszcze dokupić. Małego jeszcze nie ma na świecie, a ja już czuję, że wydatków na dzidzię nie będzie końca (do osiemnastki, przynajmniej ). Następnym etapem będzie wyposażenie pokoiku dziecięcego. Najpierw jednak musimy skończyć remont, co przewidziane jest dopiero na początek marca.
W sobotę postawiłam się rodzicom (którzy pewnie słusznie bali się o mnie i o Bartusia) i po raz pierwszy od egzaminu na prawko (odebrałam dopiero w piątek) wsiadłam sama do samochodu i przyjechałam do Warszawy. Pierwsza samodzielna jazda w ósmym miesiącu ciąży, w zimie, na niezbyt bezpiecznej trasie Łódź- Warszawa. Na szczęście wszystko poszło gładko i szybko. A teraz wreszcie będę bardziej mobilna. I uniknę bezsensownych myśli na temat chorób, którymi zarażają mnie kaszlący pasażerowie komunikacji miejskiej. Jak mnie denerwuje, że ludzie nie potrafią kaszleć w chusteczkę, albo po prostu pozostać w domu, gdy są chorzy. Grrr....
Żeby troszkę zmienić wydźwięk i pokazać, że potrafię coś więcej niż tylko narzekać, słów kilka o tym, co się dzieje w naszym ogródku. Otóż mamy istną inwazję sikorek, które wyczuły słoninkę i codziennie prezentują nam swoje kształty. Raz kruk próbował dobrać się do tego specjału, ale chyba mu nie zasmakowało...Kilka dni temu pojawiła się też wielka kuropatwa. Przemaszerowała kilka razy w tą i z powrotem, po czym z gracją zawinęła swoje ciężkie cielsko i odleciała (tyle mięska... ).
Piątek i sobotę spędziłam bardzo aktywnie, pomimo że nie zaliczyłam żadnych "sportów". Skompletowałyśmy z moją mamą praktycznie całą wyprawkę, choć już wiem, że wiele rzeczy trzeba będzie jeszcze dokupić. Małego jeszcze nie ma na świecie, a ja już czuję, że wydatków na dzidzię nie będzie końca (do osiemnastki, przynajmniej ). Następnym etapem będzie wyposażenie pokoiku dziecięcego. Najpierw jednak musimy skończyć remont, co przewidziane jest dopiero na początek marca.
W sobotę postawiłam się rodzicom (którzy pewnie słusznie bali się o mnie i o Bartusia) i po raz pierwszy od egzaminu na prawko (odebrałam dopiero w piątek) wsiadłam sama do samochodu i przyjechałam do Warszawy. Pierwsza samodzielna jazda w ósmym miesiącu ciąży, w zimie, na niezbyt bezpiecznej trasie Łódź- Warszawa. Na szczęście wszystko poszło gładko i szybko. A teraz wreszcie będę bardziej mobilna. I uniknę bezsensownych myśli na temat chorób, którymi zarażają mnie kaszlący pasażerowie komunikacji miejskiej. Jak mnie denerwuje, że ludzie nie potrafią kaszleć w chusteczkę, albo po prostu pozostać w domu, gdy są chorzy. Grrr....
Żeby troszkę zmienić wydźwięk i pokazać, że potrafię coś więcej niż tylko narzekać, słów kilka o tym, co się dzieje w naszym ogródku. Otóż mamy istną inwazję sikorek, które wyczuły słoninkę i codziennie prezentują nam swoje kształty. Raz kruk próbował dobrać się do tego specjału, ale chyba mu nie zasmakowało...Kilka dni temu pojawiła się też wielka kuropatwa. Przemaszerowała kilka razy w tą i z powrotem, po czym z gracją zawinęła swoje ciężkie cielsko i odleciała (tyle mięska... ).