28 stycznia, czwartek

gimnastyka dla kobiet w ciąży
3 km truchtu
plus noszenie zakupów

No tak, czas mija, a zima nie. Dziś wróciłam z zakupów- cała mokra i brudna, bo w naszym kraju kierowcy (mężczyźni, czyli ci lepsi ich zdaniem) cierpią na brak empatii, nie mają umiejętności lub są po prostu złośliwi

Jedzie taki (tu najchętniej użyłabym epitetu) i specjalnie wjeżdża z pełną prędkością w brudną breję śnieżno-wodą, ochlapując biednych pieszych (oczekujących na pasach czy na przystankach). Ponoć za to są mandaty. Ponoć, bo jakoś nie spotkałam się z karaniem za takie przestępstwo (a niszczenie cudzego mienia jest przestępstwem). Nie sądzę też, że spisując numery rejestracji takiego *** mogłabym dochodzić swoich praw. Cóż, u nas pieszy zawsze jest obywatelem drugiej kategorii. Mimo to ja naprawdę nie widzę sensu, żeby kilometrowy odcinek pomiędzy domem a sklepem pokonywać samochodem (chyba, że model amerykański jest nam, aż tak bliski. Wtedy świetnie- samochodem do sklepu czy do kosza na śmieci- najlepiej z użyciem GPS-a, a w międzyczasie frytki i hamburger w fastfoodzie, podgryzając chipsem lub innym smakołykiem grrr...).
W tym miejscu czas na podsłuchaną rozmowę jednej mamuśki, która w sklepowej kolejce chwaliła się przez telefon koleżance, że zostawiła mamie dziecko do popilnowania. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby mama nie mieszkała w USA...Maluszek został podstawiony pod skyp-ową kamerę, a obserwacja i niańczenie prowadzone było z drugiej części globu. Nierozsądek czy znak czasów?
Przez czytanie ciążowych bzdur opuściłam się w rozsądniejszej literaturze... Przez pierwsze 14 dni stycznia przeczytałam 16 książek. Od piętnastego już tylko dwie....