Sylw3g - Być jak Tommy Lee Jones w "Ściganym"
Moderator: infernal
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
25.12.2013
SIŁKA:
Przysiady 4x10/25KG
Martwy Ciąg 4x8/40KG
Wypady 4x10/15KG
Wyciskanie Płasko 4x8/40KG
Jak widać powyżej, ciężary zbyt duże nie były. Nie widzę większego sensu w podchodzeniu pod sub-maksymalne ciężary - nie ten sport i nie ta liga sportowca. Wypady robiłem tak, że zmiana nogi następowała dopiero po 10 powtórzeniach. To właśnie wypady najbardziej we mnie uderzyły. Niby użyty ciężar był lichy, ale zakwasy w pośladkach czuję, szczególnie w tym, na który zawsze narzekam - może to dobry znak, może coś tam się poprawi po takich ćwiczeniach.
Nudziłem się i porobiłem sobie trochę fotek:
Nudziłem się nawet bardzo :
----------------------------------------------------------
Start: Godzina 22:00, 7°C
60min E (5:09min/km)
Łączny dystans: 11,6KM
Oj ciężko było podnosić nóżki, oj ciężko. Jeżeli siłowania ma u mnie zostać na stałe, to będę musiał ją wykonywać tylko w te dni, podczas których mam rozbiegania - ale to na przyszłość, teraz i tak mam same rozbiegania
Za ciepło się ubrałem.
Ahoj
SIŁKA:
Przysiady 4x10/25KG
Martwy Ciąg 4x8/40KG
Wypady 4x10/15KG
Wyciskanie Płasko 4x8/40KG
Jak widać powyżej, ciężary zbyt duże nie były. Nie widzę większego sensu w podchodzeniu pod sub-maksymalne ciężary - nie ten sport i nie ta liga sportowca. Wypady robiłem tak, że zmiana nogi następowała dopiero po 10 powtórzeniach. To właśnie wypady najbardziej we mnie uderzyły. Niby użyty ciężar był lichy, ale zakwasy w pośladkach czuję, szczególnie w tym, na który zawsze narzekam - może to dobry znak, może coś tam się poprawi po takich ćwiczeniach.
Nudziłem się i porobiłem sobie trochę fotek:
Nudziłem się nawet bardzo :
----------------------------------------------------------
Start: Godzina 22:00, 7°C
60min E (5:09min/km)
Łączny dystans: 11,6KM
Oj ciężko było podnosić nóżki, oj ciężko. Jeżeli siłowania ma u mnie zostać na stałe, to będę musiał ją wykonywać tylko w te dni, podczas których mam rozbiegania - ale to na przyszłość, teraz i tak mam same rozbiegania
Za ciepło się ubrałem.
Ahoj
Ostatnio zmieniony 20 gru 2014, 23:30 przez Sylw3g, łącznie zmieniany 12 razy.
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
26.12.2013
Start: Godzina 18:00, 9°C
60min E (5:05min/km)
Łączny dystans: 11,8KM
Końcówka grudnia, ludzie już na tyle przyzwyczajeniu do zimna, że mimo blisko 10°C, chodzą w grubych ciuchach, a ja sobie ich mijam w krótkich spodenkach
Ale jestem sponiewierany po tej siłowni Kucać się nie da, ze schylaniem ciężko, a i nogę ledwo mogę podnieść. Ciężko się biegło, oj ciężko. Jestem z siebie dumny, że zachowałem się wczoraj na tyle racjonalnie i przewidująco, że nie przyszło mi do głowy cisnąć tych wypadów i przysiadów jakoś stricte siłowo, bo teraz bym nie mógł chodzić Dawno nie czułem takich zakwasów.
A ja głupi chciałem od razu cisnąć siłkę 2x/tydz. Ha! Na razie będzie 1x/tydz, niech się ciało zaadoptuje, bo na takich zakwasach nie da się normalnie trenować przez kilka dni.
Ahoj
Start: Godzina 18:00, 9°C
60min E (5:05min/km)
Łączny dystans: 11,8KM
Końcówka grudnia, ludzie już na tyle przyzwyczajeniu do zimna, że mimo blisko 10°C, chodzą w grubych ciuchach, a ja sobie ich mijam w krótkich spodenkach
Ale jestem sponiewierany po tej siłowni Kucać się nie da, ze schylaniem ciężko, a i nogę ledwo mogę podnieść. Ciężko się biegło, oj ciężko. Jestem z siebie dumny, że zachowałem się wczoraj na tyle racjonalnie i przewidująco, że nie przyszło mi do głowy cisnąć tych wypadów i przysiadów jakoś stricte siłowo, bo teraz bym nie mógł chodzić Dawno nie czułem takich zakwasów.
A ja głupi chciałem od razu cisnąć siłkę 2x/tydz. Ha! Na razie będzie 1x/tydz, niech się ciało zaadoptuje, bo na takich zakwasach nie da się normalnie trenować przez kilka dni.
Ahoj
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
27.12.2013
Start: Godzina 21:30, 6°C
50min E (5:02min/km)
Łączny dystans: 9,9KM
Nuda. Nadal jestem obolały.
Natomiast jutro mam zamiar się wybrać na te całe Zimowe Biegi Górskie w Falenicy. Biorąc pod uwagę to, że mam zrujnowane nogi i pośladki, nie mogę kucać, podnosić kolan, a na zbiegach odczuwam pozakwasowy ból w nogach, to zapowiada się iście ciekawe przeżycie Tam podobno jest naprawdę hardcorowa trasa i pewnie nawet bez zakwasów by mi się ona dało we znaki, ale w tym wypadku będzie jeszcze śmieszniej. Ale co tam, najwyżej trochę pocierpię.
---------------------------------------------------------------
Zacząłem się bawić na myfitnesspal.com. Dziś mija pierwszy dzień moich zapisków. Nie chcę się znowu wypalić przez te większe objętości na treningu i postanowiłem, że warto będzie trzymać rękę na pulsie, bo inaczej znowu się obudzę w jakichś skrajnych 62kg i będę wyglądał na chorego. Specjalnie na tą okoliczność zakupiłem sobie elektroniczną wagę kuchenną i teraz się bawię w ważenie
Bardzo się starałem, aby wyrównać kalorie. Przedobrzyłem z węglami - nie sądziłem, że w makowcu będzie ich aż tyle Dzięki 50g sernika i zjedzeniu - trochę na siłę - twarogu zmieszanego z miodem, udało mi się wyrównać białko. Muszę na nie szczególnie zwracać uwagę. Gorzej jest z ćwiczeniami pobocznymi, bo je jakoś ciężko będzie wyliczyć, ale dziś i tak mam od nich wolne. Przydatna rzecz ten portal. Polecam się z nim pobawić chociaż przez jeden dzień - będziecie mieli jakiś obraz tego, ile co zawiera kalorii i innych składników.
Nie chcę być znowu patyczakiem
Ahoj
Start: Godzina 21:30, 6°C
50min E (5:02min/km)
Łączny dystans: 9,9KM
Nuda. Nadal jestem obolały.
Natomiast jutro mam zamiar się wybrać na te całe Zimowe Biegi Górskie w Falenicy. Biorąc pod uwagę to, że mam zrujnowane nogi i pośladki, nie mogę kucać, podnosić kolan, a na zbiegach odczuwam pozakwasowy ból w nogach, to zapowiada się iście ciekawe przeżycie Tam podobno jest naprawdę hardcorowa trasa i pewnie nawet bez zakwasów by mi się ona dało we znaki, ale w tym wypadku będzie jeszcze śmieszniej. Ale co tam, najwyżej trochę pocierpię.
---------------------------------------------------------------
Zacząłem się bawić na myfitnesspal.com. Dziś mija pierwszy dzień moich zapisków. Nie chcę się znowu wypalić przez te większe objętości na treningu i postanowiłem, że warto będzie trzymać rękę na pulsie, bo inaczej znowu się obudzę w jakichś skrajnych 62kg i będę wyglądał na chorego. Specjalnie na tą okoliczność zakupiłem sobie elektroniczną wagę kuchenną i teraz się bawię w ważenie
Bardzo się starałem, aby wyrównać kalorie. Przedobrzyłem z węglami - nie sądziłem, że w makowcu będzie ich aż tyle Dzięki 50g sernika i zjedzeniu - trochę na siłę - twarogu zmieszanego z miodem, udało mi się wyrównać białko. Muszę na nie szczególnie zwracać uwagę. Gorzej jest z ćwiczeniami pobocznymi, bo je jakoś ciężko będzie wyliczyć, ale dziś i tak mam od nich wolne. Przydatna rzecz ten portal. Polecam się z nim pobawić chociaż przez jeden dzień - będziecie mieli jakiś obraz tego, ile co zawiera kalorii i innych składników.
Nie chcę być znowu patyczakiem
Ahoj
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
28.12.2013
Start: Godzina 10:30, 5°C
1KM E (5:35min/km)
1 Kółko po tej falenickiej trasie (ok 3KM, tempo nieznane)
Łączny dystans: ok 4KM
Ale byłem naiwny myśląc, że "jakoś to będzie" z tymi nogami. Już jakiś czas temu sobie zaplanowałem tam start i chciałem, mimo kiepskiej dyspozycji, spróbować swoich sił na tej trasie. Prawda była okrutna. Nie byłem, i w sumie nadal nie jestem, zrobić byle przebieżki podczas rozgrzewki, a na samej trasie (która nie jest jedynie górska z nazwy) nie byłem w stanie normalnie podbiegać pod górę. Najgorsze jednak były zbiegi. Zbiegi były dość strome, to też wypadałoby popuścić na nich trochę nogi i dać sobie pomóc grawitacji, ale... Wystarczył jeden zbieg, żeby stwierdzić:
Każde głębsze zejście w kolanie równało się silnemu zakwasowi i czuciu takiej niemocy, niepewności w "utrzymaniu nogi w kolanie". A więc zrejterowałem. Nie znam czasu tego kółka, bo 3sec po starcie, ktoś mi wyłączył Garmina Trasa jest dość... bezkompromisowa. Bardzo łatwo o niebezpieczną wywrotkę - pełno korzeni i nagle pojawiających się drzew Pod koniec pętli zacząłem nawet odczuwać zakwasy w plecach. Troszkę mi szkoda kasy na startowe, ale cóż, chociaż poznałem trasę. Jakoś pod koniec stycznia chciałbym się tam wybrać, tym razem świeższym.
-------------------------------------------
Start: Godzina 17:00, 8°C
86min E (5:00min/km)
Łączny dystans: 16,6KM
Ale chociaż mogę trzaskać easy
A teraz sorry, ale muszę coś zarzucić na ruszt (bez uwzględnienia tej porannej eskapady - trzeba będzie dodać z 200kcal):
Sami rozumiecie
Najbardziej teraz narzekam na półscięgniste i półbłoniaste uda.
Ahoj!
Start: Godzina 10:30, 5°C
1KM E (5:35min/km)
1 Kółko po tej falenickiej trasie (ok 3KM, tempo nieznane)
Łączny dystans: ok 4KM
Ale byłem naiwny myśląc, że "jakoś to będzie" z tymi nogami. Już jakiś czas temu sobie zaplanowałem tam start i chciałem, mimo kiepskiej dyspozycji, spróbować swoich sił na tej trasie. Prawda była okrutna. Nie byłem, i w sumie nadal nie jestem, zrobić byle przebieżki podczas rozgrzewki, a na samej trasie (która nie jest jedynie górska z nazwy) nie byłem w stanie normalnie podbiegać pod górę. Najgorsze jednak były zbiegi. Zbiegi były dość strome, to też wypadałoby popuścić na nich trochę nogi i dać sobie pomóc grawitacji, ale... Wystarczył jeden zbieg, żeby stwierdzić:
Każde głębsze zejście w kolanie równało się silnemu zakwasowi i czuciu takiej niemocy, niepewności w "utrzymaniu nogi w kolanie". A więc zrejterowałem. Nie znam czasu tego kółka, bo 3sec po starcie, ktoś mi wyłączył Garmina Trasa jest dość... bezkompromisowa. Bardzo łatwo o niebezpieczną wywrotkę - pełno korzeni i nagle pojawiających się drzew Pod koniec pętli zacząłem nawet odczuwać zakwasy w plecach. Troszkę mi szkoda kasy na startowe, ale cóż, chociaż poznałem trasę. Jakoś pod koniec stycznia chciałbym się tam wybrać, tym razem świeższym.
-------------------------------------------
Start: Godzina 17:00, 8°C
86min E (5:00min/km)
Łączny dystans: 16,6KM
Ale chociaż mogę trzaskać easy
A teraz sorry, ale muszę coś zarzucić na ruszt (bez uwzględnienia tej porannej eskapady - trzeba będzie dodać z 200kcal):
Sami rozumiecie
Najbardziej teraz narzekam na półscięgniste i półbłoniaste uda.
Ahoj!
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
29.12.2013
Start: Godzina 15:00, 8°C - WmordeWind
108min E (4:50min/km)
Łączny dystans: 22,5KM
Pod dużą presją czasu. Bardzo ciężko mi się to biegło, pod koniec wręcz z grymasem bólu. Wiatr bardzo utrudniał życie, a i nawierzchnia na nowej trasie nie pomagała - wybrałem się na Wał Zawadowski - gdyż było tam momentami sporo kamieni, które narażały moje stopy na bogate doznania "czucia podłoża" Żeby w tych Green Silence był chociaż jakiś wyższy bieżnik, to kamienie by nie były tak męczące, a tak... Zakwasy nadal trzymają, choć jest już o niebo lepiej. Ciekawe o ile mniej druzgocząca w skutkach będzie moja druga wizyta na siłce.
Cholera, no nie wyrabiam z tym dziennym bilansem kalorycznym. Wczorajszy dzień zakończyłem na 500kcal minusie (a pewnie i więcej, bo nie uwzględnia to ćwiczeń w domu), a dzisiaj muszę jakimś cudem wprowadzić ich jeszcze 1400. No nie jest dobrze. Jak tak dalej pójdzie, to w ogóle zniknę.
EDIT:
K*rwa.
Tydzień kończymy z 92KM.
Ahoj
Start: Godzina 15:00, 8°C - WmordeWind
108min E (4:50min/km)
Łączny dystans: 22,5KM
Pod dużą presją czasu. Bardzo ciężko mi się to biegło, pod koniec wręcz z grymasem bólu. Wiatr bardzo utrudniał życie, a i nawierzchnia na nowej trasie nie pomagała - wybrałem się na Wał Zawadowski - gdyż było tam momentami sporo kamieni, które narażały moje stopy na bogate doznania "czucia podłoża" Żeby w tych Green Silence był chociaż jakiś wyższy bieżnik, to kamienie by nie były tak męczące, a tak... Zakwasy nadal trzymają, choć jest już o niebo lepiej. Ciekawe o ile mniej druzgocząca w skutkach będzie moja druga wizyta na siłce.
Cholera, no nie wyrabiam z tym dziennym bilansem kalorycznym. Wczorajszy dzień zakończyłem na 500kcal minusie (a pewnie i więcej, bo nie uwzględnia to ćwiczeń w domu), a dzisiaj muszę jakimś cudem wprowadzić ich jeszcze 1400. No nie jest dobrze. Jak tak dalej pójdzie, to w ogóle zniknę.
EDIT:
K*rwa.
Tydzień kończymy z 92KM.
Ahoj
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
30.12.2013
SIŁKA:
Przysiady 4x10/25KG
Martwy Ciąg 4x8/40KG
Wypady 4x10/15KG
Wyciskanie Płasko 4x8/40KG
W sumie to dopiero się wybieram, ale akurat znalazłem wolną chwilę.
Kupiłem sobie trochę KOKS'ów:
A tak naprawdę, to jest to zwykłe, szybko wchłanialne białko (nie sojowe, czyli nie napchane estrogenem). Takie samo, jakie wprowadza się w jajkach, twarogach i mięsach, ale wyodrębnione i w formie proszku. W skład tej całej mieszanki wchodzą również aminokwasy i witaminy.
Będę brał jedną porcję (35g) zmieszaną z 250ml mleka po treningu, w celu uniknięcia katabolizmu mięśni. Nawet jeżeli wrócę do 62kg wagi ciała, to przy umiejętnym uzupełnianiu białka, będzie to trochę inne 62kg. Aha, no i kupiłem sobie trochę dobrego żelazka - bardzo dawno nie brałem.
Ciekawe co na to żołądek.
Ahoj
SIŁKA:
Przysiady 4x10/25KG
Martwy Ciąg 4x8/40KG
Wypady 4x10/15KG
Wyciskanie Płasko 4x8/40KG
W sumie to dopiero się wybieram, ale akurat znalazłem wolną chwilę.
Kupiłem sobie trochę KOKS'ów:
A tak naprawdę, to jest to zwykłe, szybko wchłanialne białko (nie sojowe, czyli nie napchane estrogenem). Takie samo, jakie wprowadza się w jajkach, twarogach i mięsach, ale wyodrębnione i w formie proszku. W skład tej całej mieszanki wchodzą również aminokwasy i witaminy.
Będę brał jedną porcję (35g) zmieszaną z 250ml mleka po treningu, w celu uniknięcia katabolizmu mięśni. Nawet jeżeli wrócę do 62kg wagi ciała, to przy umiejętnym uzupełnianiu białka, będzie to trochę inne 62kg. Aha, no i kupiłem sobie trochę dobrego żelazka - bardzo dawno nie brałem.
Ciekawe co na to żołądek.
Ahoj
Ostatnio zmieniony 20 gru 2014, 23:31 przez Sylw3g, łącznie zmieniany 1 raz.
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
31.12.2013
Start: Godzina 15:00, 8°C
60min E (4:58min/km)
Łączny dystans: 12,1KM
Nogi może delikatnie zmęczone po wczorajszej siłowni, ale zakwasów brak. Nastąpiła bardzo szybka adaptacja, liczyłem na to. Może to siła autosugestii i doszukiwania się na siłę pozytywów, ale miałem dziś wrażenie, jakobym się łatwiej i silniej wybijał podczas biegu. To dopiero drugi trening na siłowni, więc to pewnie jedynie moja głowa.
Coraz bardziej ogarniam dietę. I tak o ile wczoraj trochę przesadziłem z węglowodanami (zachowując kalorie) i pod koniec dnia chciałem jak najszybciej pójść spać, żeby doczekać się śniadania, tak dzisiaj wprowadziłem odpowiednią ilość tłuszczy w postaci orzechów i cały dzień czułem się syty. Dziś sobie zrobiłem naleśniki z odżywką białkową - posiłek +/- 1000kcal (147węgli, 22tłuszczu, 55białka, 14cukru) - , aby przemycić sobie w miły sposób białko Odżywka jest bardzo smaczna, wręcz wzbogacała te moje naleśniki. Przede mną jeszcze blisko 500kcal, 70węgli i bardzo dużo cukru, bo 78 = Czekolada Muszę poczytać jeszcze na ile w diecie te cukry są potrzebne, może to przez ich brak mam czasami w ciągu dnia takie energetyczne zapaści, które zmuszają mnie do drzemek.
Wow! Ale się wkręciłem z tą dietą. Wyjdzie mi to tylko na dobre Wiedza najpotężniejszym orężem!
-----------------------------------------------------------------------
Podczas dzisiejszego treningu chciałem sobie ułożyć jakoś te życzenia, ale w sumie doszedłem do wniosku, że nie ma co za wiele kombinować.
Drodzy biegacze, życzę Wam, zarówno jak i sobie, a żeby praca włożona w trening zaowocowała i przysporzyła wiele satysfakcji i radości na mecie.
A dodatkowo chciałbym życzyć sobie, a żeby ci sejmowi, okrągłostołowi demagodzy, którzy mają czelność się określać jako elita narodu doczekali się odpowiedzialności za nacjonalizację środków z OFE i 25-letnie zadłużanie przyszłych pokoleń. Życzę sobie, a żeby przy niechybnym bankructwie tego państwa, nasza dzisiejsza "elita" prosiła inne państwa o azyl polityczny i już nigdy tu nie wróciła. Życzę sobie przewrotu rodem z Islandii. Jeżeli to się nie stanie, to przykro mówić, ale w dłuższej perspektywie nie widzę swojej przyszłości w kraju i ucieknę możliwe daleko tego euro kołchozu rządząnego przez byłych maoistów.
Bardziej szczerych życzeń nigdzie nie zobaczycie
Ahoj!
Start: Godzina 15:00, 8°C
60min E (4:58min/km)
Łączny dystans: 12,1KM
Nogi może delikatnie zmęczone po wczorajszej siłowni, ale zakwasów brak. Nastąpiła bardzo szybka adaptacja, liczyłem na to. Może to siła autosugestii i doszukiwania się na siłę pozytywów, ale miałem dziś wrażenie, jakobym się łatwiej i silniej wybijał podczas biegu. To dopiero drugi trening na siłowni, więc to pewnie jedynie moja głowa.
Coraz bardziej ogarniam dietę. I tak o ile wczoraj trochę przesadziłem z węglowodanami (zachowując kalorie) i pod koniec dnia chciałem jak najszybciej pójść spać, żeby doczekać się śniadania, tak dzisiaj wprowadziłem odpowiednią ilość tłuszczy w postaci orzechów i cały dzień czułem się syty. Dziś sobie zrobiłem naleśniki z odżywką białkową - posiłek +/- 1000kcal (147węgli, 22tłuszczu, 55białka, 14cukru) - , aby przemycić sobie w miły sposób białko Odżywka jest bardzo smaczna, wręcz wzbogacała te moje naleśniki. Przede mną jeszcze blisko 500kcal, 70węgli i bardzo dużo cukru, bo 78 = Czekolada Muszę poczytać jeszcze na ile w diecie te cukry są potrzebne, może to przez ich brak mam czasami w ciągu dnia takie energetyczne zapaści, które zmuszają mnie do drzemek.
Wow! Ale się wkręciłem z tą dietą. Wyjdzie mi to tylko na dobre Wiedza najpotężniejszym orężem!
-----------------------------------------------------------------------
Podczas dzisiejszego treningu chciałem sobie ułożyć jakoś te życzenia, ale w sumie doszedłem do wniosku, że nie ma co za wiele kombinować.
Drodzy biegacze, życzę Wam, zarówno jak i sobie, a żeby praca włożona w trening zaowocowała i przysporzyła wiele satysfakcji i radości na mecie.
A dodatkowo chciałbym życzyć sobie, a żeby ci sejmowi, okrągłostołowi demagodzy, którzy mają czelność się określać jako elita narodu doczekali się odpowiedzialności za nacjonalizację środków z OFE i 25-letnie zadłużanie przyszłych pokoleń. Życzę sobie, a żeby przy niechybnym bankructwie tego państwa, nasza dzisiejsza "elita" prosiła inne państwa o azyl polityczny i już nigdy tu nie wróciła. Życzę sobie przewrotu rodem z Islandii. Jeżeli to się nie stanie, to przykro mówić, ale w dłuższej perspektywie nie widzę swojej przyszłości w kraju i ucieknę możliwe daleko tego euro kołchozu rządząnego przez byłych maoistów.
Bardziej szczerych życzeń nigdzie nie zobaczycie
Ahoj!
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
01.01.2014
Start: Godzina 18:30, 1°C
70min E (5:06min/km)
Przebieżki: 6x20sec/20sec
Łączny dystans: 14,6KM
ROK 2013 W LICZBACH:
STYCZEŃ: 222KM
LUTY: 218KM
MARZEC: 248KM
KWIECIEŃ: 218KM
MAJ: 221KM
CZERWIEC: 189,3KM
LIPIEC: 230KM - Kontuzja pleców
SIERPIEŃ: 243KM - Kontuzja pleców
WRZESIEŃ: 285KM
PAŹDZIERNIK: 292KM
LISTOPAD: 128KM - Roztrenowanie
GRUDZIEŃ: 360KM
SUMA: 2847KM, czyli o 150km mniej niż w 2012.
Kilometrów w tym roku było bardzo mało. Wynika to, tak jak już pisałem podczas podsumowań sezonu kilka stron wcześniej, z treningu nieuwzględniającego startów dłuższych niż 10KM. Grudniowe kilometry wpisują się w przygotowania pod 2014 i stąd różnica. Był to mój najmniej udany rok biegowy w życiu. Chciałem przetestować inne podejście i nie wyszło, trudno. Początek roku był niebywale optymistyczny, ale im dłużej szedłem w las, tym było ciemniej, a pod koniec jeszcze dorwały mnie kontuzje i tyle z tego miałem radości. Udało się poprawić życiówkę na 10km o 2sec, reszta - np: wynik na 1500m - jest mi obojętna i nie przywiązuje do niej większej uwagi. Jak teraz sobie spoglądam na ten rok z perspektywy czasu i myślę ile wsadziłem w niego wysiłku w jakichś ćwiczeniach, wyrzeczeniach itp, to mnie to tylko demotywuje do dalszej pracy Ten okres przygotowawczy do wiosennych startów będzie dla mnie najtrudniejszym ze wszystkich poprzednich. Jeżeli następny rok będzie równie marny, to nie wiem czy to psychicznie wytrzymam - Nie trenuję po to, aby trenować, ale aby się cieszyć na mecie. A miało być tak pięknie <wzdycha>. Spróbujmy raz jeszcze.
A propos wiosennych startów; CM nadało mi numer startowy: 2729
05.01 kończy się człapanie.
Ahoj!
Start: Godzina 18:30, 1°C
70min E (5:06min/km)
Przebieżki: 6x20sec/20sec
Łączny dystans: 14,6KM
ROK 2013 W LICZBACH:
STYCZEŃ: 222KM
LUTY: 218KM
MARZEC: 248KM
KWIECIEŃ: 218KM
MAJ: 221KM
CZERWIEC: 189,3KM
LIPIEC: 230KM - Kontuzja pleców
SIERPIEŃ: 243KM - Kontuzja pleców
WRZESIEŃ: 285KM
PAŹDZIERNIK: 292KM
LISTOPAD: 128KM - Roztrenowanie
GRUDZIEŃ: 360KM
SUMA: 2847KM, czyli o 150km mniej niż w 2012.
Kilometrów w tym roku było bardzo mało. Wynika to, tak jak już pisałem podczas podsumowań sezonu kilka stron wcześniej, z treningu nieuwzględniającego startów dłuższych niż 10KM. Grudniowe kilometry wpisują się w przygotowania pod 2014 i stąd różnica. Był to mój najmniej udany rok biegowy w życiu. Chciałem przetestować inne podejście i nie wyszło, trudno. Początek roku był niebywale optymistyczny, ale im dłużej szedłem w las, tym było ciemniej, a pod koniec jeszcze dorwały mnie kontuzje i tyle z tego miałem radości. Udało się poprawić życiówkę na 10km o 2sec, reszta - np: wynik na 1500m - jest mi obojętna i nie przywiązuje do niej większej uwagi. Jak teraz sobie spoglądam na ten rok z perspektywy czasu i myślę ile wsadziłem w niego wysiłku w jakichś ćwiczeniach, wyrzeczeniach itp, to mnie to tylko demotywuje do dalszej pracy Ten okres przygotowawczy do wiosennych startów będzie dla mnie najtrudniejszym ze wszystkich poprzednich. Jeżeli następny rok będzie równie marny, to nie wiem czy to psychicznie wytrzymam - Nie trenuję po to, aby trenować, ale aby się cieszyć na mecie. A miało być tak pięknie <wzdycha>. Spróbujmy raz jeszcze.
A propos wiosennych startów; CM nadało mi numer startowy: 2729
05.01 kończy się człapanie.
Ahoj!
Ostatnio zmieniony 04 sty 2014, 00:28 przez Sylw3g, łącznie zmieniany 2 razy.
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
02.01.2014
Start: Godzina 18:00, 0°C
60min E (5:03min/km)
Przebieżki: 6x20sec/20sec
Łączny dystans: 12,8KM
Zimno jakoś. Zima idzie, czy jak ?
Ahoj!
Start: Godzina 18:00, 0°C
60min E (5:03min/km)
Przebieżki: 6x20sec/20sec
Łączny dystans: 12,8KM
Zimno jakoś. Zima idzie, czy jak ?
Ahoj!
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
03.01.2013
Start: Godzina 23:00, 1°C, mgła
30min E (5:02min/km)
Łączny dystans: 6KM
Z ledwością udało mi się te 30minut znaleźć. Dlaczego? NFZ. Ale dzień treningowy w pełni zatracony jednak nie został
Chciałbym jutro wstać na ParkRun...
Ahoj!
Start: Godzina 23:00, 1°C, mgła
30min E (5:02min/km)
Łączny dystans: 6KM
Z ledwością udało mi się te 30minut znaleźć. Dlaczego? NFZ. Ale dzień treningowy w pełni zatracony jednak nie został
Chciałbym jutro wstać na ParkRun...
Ahoj!
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
04.01.2013
Start: Godzina 20:30, 4°C, mgła
150min E (5:01min/km)
Łączny dystans: 30KM
Chciałem jakoś symbolicznie zakończyć okres człapania. Zakończyłem.
Za lekko się ubrałem i zdążyłem się solidnie wychłodzić. Ubrałem taką koszulkę termiczną z decathlonu, taką mocno przylegającą do ciała Mam ją już z rok/dwa i to był pierwszy raz, kiedy ją ubrałem na takie dłuższe wyjście. Okazało się, że ta koszuleczka jest na mnie albo jakoś za mała, albo jest źle zaprojektowana, gdyż ciągnęła mnie skubana i to strasznie. Na 3 kilometry przed końcem nie byłem już w stanie angażować lewej ręki podczas biegu, musiałem ją mieć cały czas wyprostowaną, a do tego jakoś dziwnie napierała mi na kark. Nie ubiorę już jej na nic dłuższego. Tlenowo bardzo fajnie, mięśniowo też (z wyłączeniem tych problemów z koszulką), jedynie pośladek mnie teraz ciągnie. Tak sobie teraz myślę... To jest chyba moja pierwsza samotna 30stka. Pamiętam, że jak jakoś na wiosnę 2012 leciałem taki trening u boku koleżanki na rowerze, to pod koniec byłem zrujnowany, a dziś jedynie podmęczony - miło. W Brooksach bym tego absolutnie nie pobiegł, a nawet jeśli, to miałbym potem koszmarne odciski - JOMA POWAH!
No i wyobraźcie sobie, że na 20km udało mi się nawet spotkać kolegę z klubu, czyli jest takich jak ja więcej
W taki oto piękny sposób spaliłem całodniowy zapas kalorii. Ależ to starta pieniędzy
PS: Na ParkRun oczywiście zaspałem.
Ahoj
Start: Godzina 20:30, 4°C, mgła
150min E (5:01min/km)
Łączny dystans: 30KM
Chciałem jakoś symbolicznie zakończyć okres człapania. Zakończyłem.
Za lekko się ubrałem i zdążyłem się solidnie wychłodzić. Ubrałem taką koszulkę termiczną z decathlonu, taką mocno przylegającą do ciała Mam ją już z rok/dwa i to był pierwszy raz, kiedy ją ubrałem na takie dłuższe wyjście. Okazało się, że ta koszuleczka jest na mnie albo jakoś za mała, albo jest źle zaprojektowana, gdyż ciągnęła mnie skubana i to strasznie. Na 3 kilometry przed końcem nie byłem już w stanie angażować lewej ręki podczas biegu, musiałem ją mieć cały czas wyprostowaną, a do tego jakoś dziwnie napierała mi na kark. Nie ubiorę już jej na nic dłuższego. Tlenowo bardzo fajnie, mięśniowo też (z wyłączeniem tych problemów z koszulką), jedynie pośladek mnie teraz ciągnie. Tak sobie teraz myślę... To jest chyba moja pierwsza samotna 30stka. Pamiętam, że jak jakoś na wiosnę 2012 leciałem taki trening u boku koleżanki na rowerze, to pod koniec byłem zrujnowany, a dziś jedynie podmęczony - miło. W Brooksach bym tego absolutnie nie pobiegł, a nawet jeśli, to miałbym potem koszmarne odciski - JOMA POWAH!
No i wyobraźcie sobie, że na 20km udało mi się nawet spotkać kolegę z klubu, czyli jest takich jak ja więcej
W taki oto piękny sposób spaliłem całodniowy zapas kalorii. Ależ to starta pieniędzy
PS: Na ParkRun oczywiście zaspałem.
Ahoj
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
05.01.2014
Start: Godzina 23:00, 5°C
40min E (5:00min/km)
Łączny dystans: 8KM
Ot tak, coby trochę rozmasować mięśnie po tej 30-stce. W ramach rozluźnienia zaaplikowałem sobie nawet coś takiego:
330ml piwa, niesamowite. Ładna szklaneczka?
Jutro Sztafeta 5x2KM. Nogi mam takie jakby otępiałe, do tego za mną miesiąc samych rozbiegań, żadnych szybszych treningów, więc wyniku nie będzie, ale zabawa i rywalizacja już na pewno Sztafeta ma miejsce w podziemnym parkingu
Tydzień: 83,5KM - Byłoby więcej, gdyby nie jeden, prawie zatracony dzień.
Ahoj!
Start: Godzina 23:00, 5°C
40min E (5:00min/km)
Łączny dystans: 8KM
Ot tak, coby trochę rozmasować mięśnie po tej 30-stce. W ramach rozluźnienia zaaplikowałem sobie nawet coś takiego:
330ml piwa, niesamowite. Ładna szklaneczka?
Jutro Sztafeta 5x2KM. Nogi mam takie jakby otępiałe, do tego za mną miesiąc samych rozbiegań, żadnych szybszych treningów, więc wyniku nie będzie, ale zabawa i rywalizacja już na pewno Sztafeta ma miejsce w podziemnym parkingu
Tydzień: 83,5KM - Byłoby więcej, gdyby nie jeden, prawie zatracony dzień.
Ahoj!
Ostatnio zmieniony 20 gru 2014, 23:31 przez Sylw3g, łącznie zmieniany 2 razy.
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
06.01.2014
Start: Godzina 12:00, z 10°C (?)
Może z 1KM truchtania, 4 przebieżki +/- 100 metrów i znowu trochę truchtania i skakania.
Sztafeta 5x2KM (10kParkingRelay)
1st LAP: 3:30
2nd LAP: 3:41
Wynik: 7:11 (3:35min/km)
Czas z wyników podanych sms'em - nie zdążyłem włączyć Garmina
Bida z nyndzą Ale czego tu się spodziewać po półtora miesiącu człapania rozbiegań. Czułem jeszcze trochę te sobotnie 30KM. Tak czy owak, tym oto miłym akcentem zakończyłem ładowanie tlenem i od jutra zaczyna się prawdziwy trening. Siłkę postanowiłem sobie przerzucić w tym tygodniu na środę, czyli po jutrzejszym treningu. Jakoś za bardzo chce mi się spać, a jutro i tak się przydadzą kapkę świeższe kopytka.
Chyba pobiegłem na tyle, na ile mnie dzisiaj rzeczywiście było stać, bo gardło trzyma mnie do teraz... Ładnie się zamuliłem, nie ma to tamto Te dzisiejsze bieganie było dla moich płuc terapią wstrząsową. Mam jednak nadzieję, że już za miesiąc będę w o niebo lepszej dyspozycji. Ciekaw jestem też, na ile w rzeczywistości mi ta 30stka dała po dupie (Fajnie by było cofnąć czas i wystartować w tej sztafecie bez posiadania na plecach tego wybiegania, wtedy by się to dało dobitnie zweryfikować )
Fajna impreza, sam pomysł również.
Ahoj
Start: Godzina 12:00, z 10°C (?)
Może z 1KM truchtania, 4 przebieżki +/- 100 metrów i znowu trochę truchtania i skakania.
Sztafeta 5x2KM (10kParkingRelay)
1st LAP: 3:30
2nd LAP: 3:41
Wynik: 7:11 (3:35min/km)
Czas z wyników podanych sms'em - nie zdążyłem włączyć Garmina
Bida z nyndzą Ale czego tu się spodziewać po półtora miesiącu człapania rozbiegań. Czułem jeszcze trochę te sobotnie 30KM. Tak czy owak, tym oto miłym akcentem zakończyłem ładowanie tlenem i od jutra zaczyna się prawdziwy trening. Siłkę postanowiłem sobie przerzucić w tym tygodniu na środę, czyli po jutrzejszym treningu. Jakoś za bardzo chce mi się spać, a jutro i tak się przydadzą kapkę świeższe kopytka.
Chyba pobiegłem na tyle, na ile mnie dzisiaj rzeczywiście było stać, bo gardło trzyma mnie do teraz... Ładnie się zamuliłem, nie ma to tamto Te dzisiejsze bieganie było dla moich płuc terapią wstrząsową. Mam jednak nadzieję, że już za miesiąc będę w o niebo lepszej dyspozycji. Ciekaw jestem też, na ile w rzeczywistości mi ta 30stka dała po dupie (Fajnie by było cofnąć czas i wystartować w tej sztafecie bez posiadania na plecach tego wybiegania, wtedy by się to dało dobitnie zweryfikować )
Fajna impreza, sam pomysł również.
Ahoj
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
07.01.2014
Start: Godzina 17:30, 4°C
Stadion Orzeł
20min E (5:17min/km)
R 600m/p 5min Trucht - 2:08
R 4x400m/p 3min Trucht - 1:26, 1:23, 1:21, 1:22
R 4x200m/p 2min Trucht - 0:39, 0:39, 0:38, 0:38
5min E (5:04min/km)
Łączny dystans: 11,8KM
Przerwy po 6:00min/km. Sroga ciemnica na tym stadionie
-------------------------------------
Zrobiliśmy krótki filmik ze wczorajszej sztafety:
Podwieszony jest na naszym FB, ale ponoć i bez konta można obejrzeć.
Jutro ciężki dzień
Ahoj
Start: Godzina 17:30, 4°C
Stadion Orzeł
20min E (5:17min/km)
R 600m/p 5min Trucht - 2:08
R 4x400m/p 3min Trucht - 1:26, 1:23, 1:21, 1:22
R 4x200m/p 2min Trucht - 0:39, 0:39, 0:38, 0:38
5min E (5:04min/km)
Łączny dystans: 11,8KM
Przerwy po 6:00min/km. Sroga ciemnica na tym stadionie
-------------------------------------
Zrobiliśmy krótki filmik ze wczorajszej sztafety:
Podwieszony jest na naszym FB, ale ponoć i bez konta można obejrzeć.
Jutro ciężki dzień
Ahoj
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
08.01.2014
Start: Godzina 17:00
SIŁKA:
Przysiady 4x10/25KG
Martwy Ciąg 4x8/40KG
Wypady 4x10/15KG
Wyciskanie Płasko 4x8/40KG
Bardzo sprawnie. Bez większych trudności. Jeżeli poczuję się w następnym tygodniu na siłach, to zwiększę ilość powtórzeń w seriach. Mam jedynie problem z oszacowaniem wydatku energetycznego na ten trening, choćby jakichkolwiek widełek.
------------------------------------
Start: Godzina 23:00, 8°C
75min E (4:55min/km)
Łączny dystans: 15,2KM
Trochę ociężale po siłowni. Ciężki dzień dzisiaj miałem... Musiałem się przespać w ciągu dnia i stąd taka późna pora treningu. Życie. A weź w to gdzieś jeszcze dopchnij życie towarzyskie, czy rodzinę Ahh, słodkie wyrzeczenia. Cóż, nie ma nic za darmo.
Ahoj
Start: Godzina 17:00
SIŁKA:
Przysiady 4x10/25KG
Martwy Ciąg 4x8/40KG
Wypady 4x10/15KG
Wyciskanie Płasko 4x8/40KG
Bardzo sprawnie. Bez większych trudności. Jeżeli poczuję się w następnym tygodniu na siłach, to zwiększę ilość powtórzeń w seriach. Mam jedynie problem z oszacowaniem wydatku energetycznego na ten trening, choćby jakichkolwiek widełek.
------------------------------------
Start: Godzina 23:00, 8°C
75min E (4:55min/km)
Łączny dystans: 15,2KM
Trochę ociężale po siłowni. Ciężki dzień dzisiaj miałem... Musiałem się przespać w ciągu dnia i stąd taka późna pora treningu. Życie. A weź w to gdzieś jeszcze dopchnij życie towarzyskie, czy rodzinę Ahh, słodkie wyrzeczenia. Cóż, nie ma nic za darmo.
Ahoj