
najpierw niedziela - 9 km easy, b. wolno, nie było sił na więcej. to przez sobotę...
sobota, 8 października.
na biegam bo lubię był test kupra. pomyślałem, że polecę, co mi tam.
to od razu mocno, po 4:00/km... jakbym nie dał rady, to by się nic nie stało, w końcu tydzień temu pobiłem życiówkę na 5km o pół minuty, więc git.
przyszedł kulawy to go poprosiłem o pace'owanie na 3 km. zgodził się z radością

trochę sobie tym dowaliłem. wobec ostatnio liczonych temp treningowych zeszłotygodniowa życiówka mi przesunęła tempa o średnio 10s/km, ten wczorajszy kuper jeszcze o 5. na chwilę obecną wygląda to następująco:
easy - 5:08-5:27/km
tempo run - 4:19-4:28/km
intervals 1k - 4:05/4:14
w ramach anegdoty można dodać, że kalkulator liczy mi maraton w 3:23, hihi... chyba w snach.
no dobra, trójka po 4:00/km pękła, teraz ciśniemy piątkę.
tyle.