Qba - misja 3:59/km
Moderator: infernal
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
4 czerwca, sobota
w sumie 10 km Easy w ZENkach oraz godzina yacoolowych ćwiczeń
opalanko, pięknie.
satysfakcja 5 pomimo bolących piszczeli.
w sumie 10 km Easy w ZENkach oraz godzina yacoolowych ćwiczeń
opalanko, pięknie.
satysfakcja 5 pomimo bolących piszczeli.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
6 czerwca, poniedziałek
7 km Easy o 5 rano.
Satysfakcja ze wstania - milion milionów albo nawet tuzinów.
7 km Easy o 5 rano.
Satysfakcja ze wstania - milion milionów albo nawet tuzinów.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
wtorek, 7 czerwca
rano, 7 km Easy z lekkim dryfem w DRUGI ZAKRES, czymkolwiek on jest.
piszczele bolą, słońce świeci, alergeny budują w moim nosie gwiazdę śmierci.
satysfakcja 4.
rano, 7 km Easy z lekkim dryfem w DRUGI ZAKRES, czymkolwiek on jest.
piszczele bolą, słońce świeci, alergeny budują w moim nosie gwiazdę śmierci.
satysfakcja 4.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
środa, 8 czerwca
trzeci dzień z rzędu wstałem przed 5...
co samo w sobie jest wyczynem
8,5 km, w tym 4 x 1km w intensywności 5km albo nawet trochę wyższej, choć to mogło być troszku zniekształcone ranną porą i alergią. Nie wiem, ale trening był tym cięższy.
Bardzo duża satysfakcja.
tyle
trzeci dzień z rzędu wstałem przed 5...
co samo w sobie jest wyczynem
8,5 km, w tym 4 x 1km w intensywności 5km albo nawet trochę wyższej, choć to mogło być troszku zniekształcone ranną porą i alergią. Nie wiem, ale trening był tym cięższy.
Bardzo duża satysfakcja.
tyle
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
piątek, 10 czerwca
9 km Easy po lesie.
Pierwszy raz od jakiegoś półtora miesiąca miłaem ochotę na towarzystwo Garmina.
Kiedy biegnę ot tak, biegnę 5:20, kiedy rozluźniam się, i wzmacniam ramionami, natychmiast jest 5:00 i jest to skraj Easy.
Fajny ten skraj.
satysfakcja 5
9 km Easy po lesie.
Pierwszy raz od jakiegoś półtora miesiąca miłaem ochotę na towarzystwo Garmina.
Kiedy biegnę ot tak, biegnę 5:20, kiedy rozluźniam się, i wzmacniam ramionami, natychmiast jest 5:00 i jest to skraj Easy.
Fajny ten skraj.
satysfakcja 5
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
sobota, 11 czerwca
10 km w Faasach (wczorajsze 9 w ZENkach), dodatkowo godzina yacoolowych ćwiczeń.
miło, goła klata, klikam lubię to.
10 km w Faasach (wczorajsze 9 w ZENkach), dodatkowo godzina yacoolowych ćwiczeń.
miło, goła klata, klikam lubię to.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
niedziela, 12 czerwca
bieg Łazarza na 5 km, dokładnie 4,96 wskazał Garmin.
Zacząłem za szybko - na trasie górka, 25 stopni i słońce, niestety wyszło.
Pierwszy kilometr powinien być po 4:20, był 4:08.
Całość poszła po 4:22, wolniej niż bym chciał ale nieźle.
Czuć korekcje techniki inspirowaną zajęciami yacoola - nie zastanawiam się już, czy biegnę ze śródstopia, czy z pięty, wież, że nie ładuję z pięty, ale też nie stąpam na palcach. To jednak co najważniejsze to luźny, długi krok - naprawdę fajna sprawa.
Satysfakcja: 4.
Ania też biegła, nie było szału, ale mocny trening.
Wygrał gasper - gratulacje!!!
tydzień zamknięty zawodami, pięknie, bo aż 6 treningów, choć krótkich - razem niecałe 50 km.
piszczele w miarę w miarę
nie zapeszajmy...
tyle
bieg Łazarza na 5 km, dokładnie 4,96 wskazał Garmin.
Zacząłem za szybko - na trasie górka, 25 stopni i słońce, niestety wyszło.
Pierwszy kilometr powinien być po 4:20, był 4:08.
Całość poszła po 4:22, wolniej niż bym chciał ale nieźle.
Czuć korekcje techniki inspirowaną zajęciami yacoola - nie zastanawiam się już, czy biegnę ze śródstopia, czy z pięty, wież, że nie ładuję z pięty, ale też nie stąpam na palcach. To jednak co najważniejsze to luźny, długi krok - naprawdę fajna sprawa.
Satysfakcja: 4.
Ania też biegła, nie było szału, ale mocny trening.
Wygrał gasper - gratulacje!!!
tydzień zamknięty zawodami, pięknie, bo aż 6 treningów, choć krótkich - razem niecałe 50 km.
piszczele w miarę w miarę
nie zapeszajmy...
tyle
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
poniedziałek, 13 czerwca
piąta rano, 8,5 km w ZENkach, poranna medytacja.
letko i spokojnie, coby sobie krzywdy nie zrobić.
dzisiaj z Anią zaczęliśmy 3-tygodniowy program odtruwająco-odchudzający.
1 tydzień - odstawiamy słodycze, niezdrowe przekąski, śmieciożarcie fastfoodowe i słodzone napoje.
2 tydzień - kontynuacja pierwszego + zastępujemy smażone pieczonym bądź gotowanym, jasne pieczywo zmieniamy na ciemne, jemy zdrowiej i lepiej.
3 tydzień - kontynuacja drugiego plus zmniejszenie porcji, dużo wody.
liczę na 2 kg w dół. teraz jest 75.
3 czerwca dam znać
tyle
piąta rano, 8,5 km w ZENkach, poranna medytacja.
letko i spokojnie, coby sobie krzywdy nie zrobić.
dzisiaj z Anią zaczęliśmy 3-tygodniowy program odtruwająco-odchudzający.
1 tydzień - odstawiamy słodycze, niezdrowe przekąski, śmieciożarcie fastfoodowe i słodzone napoje.
2 tydzień - kontynuacja pierwszego + zastępujemy smażone pieczonym bądź gotowanym, jasne pieczywo zmieniamy na ciemne, jemy zdrowiej i lepiej.
3 tydzień - kontynuacja drugiego plus zmniejszenie porcji, dużo wody.
liczę na 2 kg w dół. teraz jest 75.
3 czerwca dam znać
tyle
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
wtorek, 14 czerwca
ciężko było wstać, trochę się męczyłem, stąd krótszy dystans - tylko 7 km.
za to 7 przebieżek udało się wcisnąć...
refleksja, może yacool albo kulawy skomentują (inni też mogą, heh):
podczas przebieżek wchodzę na taką prędkość, że wydaje mi się, iż przestaję kontrolować ciało, tzn, nie potrafię utrzymać stabilnego układu, jakbym jechał na koniu, i przechodząc w cwał nie miał siły by trzymać lejce i spinać nogami boki konia.
wydaje mi się, że to jest kwestia niedostatecznej siły, albo niedostatecznego rozluźnienia przy największych prędkościach, albo obu. Co Wy na to?
ciężko było wstać, trochę się męczyłem, stąd krótszy dystans - tylko 7 km.
za to 7 przebieżek udało się wcisnąć...
refleksja, może yacool albo kulawy skomentują (inni też mogą, heh):
podczas przebieżek wchodzę na taką prędkość, że wydaje mi się, iż przestaję kontrolować ciało, tzn, nie potrafię utrzymać stabilnego układu, jakbym jechał na koniu, i przechodząc w cwał nie miał siły by trzymać lejce i spinać nogami boki konia.
wydaje mi się, że to jest kwestia niedostatecznej siły, albo niedostatecznego rozluźnienia przy największych prędkościach, albo obu. Co Wy na to?
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
środa, 15 czerwca
8,5 km Easy w ZENkach.
Miło.
w czwartek 16 czerwca dzień odpoczynku.
8,5 km Easy w ZENkach.
Miło.
w czwartek 16 czerwca dzień odpoczynku.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
piątek, 17 czerwca
6,5 km bardzo wolno. bo tak.
6,5 km bardzo wolno. bo tak.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
sobota, 18 czerwca
godzina yacoolowych ćwiczeń a przedtem
test na dychę. 45:07.
życiówka o półtorej minuty.
idzie ku dobremu
tyle
godzina yacoolowych ćwiczeń a przedtem
test na dychę. 45:07.
życiówka o półtorej minuty.
idzie ku dobremu
tyle
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
niedziela, 19 czerwca
9 km w przemiłym towarzystwie mojej ukochanej Ani
wolniutko - Recovery po sobotniej życiówce.
...a życiówka w ZENkach
9 km w przemiłym towarzystwie mojej ukochanej Ani
wolniutko - Recovery po sobotniej życiówce.
...a życiówka w ZENkach
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
poniedziałek, 20 czerwca
10,5 km w dwóch ratach - do studio i z...
Oj byłem zmęczony - w nocy jechałem z mamą do szpitala, nie wyspałem się za bardzo.
Po całym dniu pracy odebraliśmy z Anią Emilkę, zawiozłem dziewczyny do domu i pobiegłem do studio - jedyny sposób żebym mógł wczorja pobiegać.
Do studio spokojnie, zeby się nie spocić za bardzo i nie śmierdzieć, tam i tak jest mało tlenu...
Z powrotem wyszło jakieś 3,5 km Tempo Runu - biegłem w Faasach a w nich jeszcze nie udało mi się zrobić wolnego treningu bez żadnego przyspieszenia :D
Lubię te butki
Dzisiaj (wtorek) bez szans na bieganie, niestety...
tyle
10,5 km w dwóch ratach - do studio i z...
Oj byłem zmęczony - w nocy jechałem z mamą do szpitala, nie wyspałem się za bardzo.
Po całym dniu pracy odebraliśmy z Anią Emilkę, zawiozłem dziewczyny do domu i pobiegłem do studio - jedyny sposób żebym mógł wczorja pobiegać.
Do studio spokojnie, zeby się nie spocić za bardzo i nie śmierdzieć, tam i tak jest mało tlenu...
Z powrotem wyszło jakieś 3,5 km Tempo Runu - biegłem w Faasach a w nich jeszcze nie udało mi się zrobić wolnego treningu bez żadnego przyspieszenia :D
Lubię te butki
Dzisiaj (wtorek) bez szans na bieganie, niestety...
tyle
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
środa, 22 czerwca
wstałem o 5...
8,5 km Easy. kurczę, trzeba do tego Easy dorzucić przebieżki, methinks.
czwartek albo piątek coś szybszego będzie, mam nadzieję.
no i muszę się przyłożyć do yacoolowych ćwiczeń, chociaż mi się nie chce... :P
piszczele nie bolą bardziej :D pewnie skoro to napisałem to jutro zabolą bardziej, hieh.
no nic, walczymy.
wstałem o 5...
8,5 km Easy. kurczę, trzeba do tego Easy dorzucić przebieżki, methinks.
czwartek albo piątek coś szybszego będzie, mam nadzieję.
no i muszę się przyłożyć do yacoolowych ćwiczeń, chociaż mi się nie chce... :P
piszczele nie bolą bardziej :D pewnie skoro to napisałem to jutro zabolą bardziej, hieh.
no nic, walczymy.