Qba - misja 3:59/km
Moderator: infernal
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
wtorek, 5 kwietnia
nie wiem ile, coś koło 8 km. chyba. nie wiem też jak szybko, bo skąd?
aha, w papciach z Lidla. Prawie nie obtarły, jest lepiej, a będzie b. dobrze.
za to piszą o mnie felietony w poczytnych miesięcznikach - czy jestem już celebrytą?
o tyle o ile.
nie wiem ile, coś koło 8 km. chyba. nie wiem też jak szybko, bo skąd?
aha, w papciach z Lidla. Prawie nie obtarły, jest lepiej, a będzie b. dobrze.
za to piszą o mnie felietony w poczytnych miesięcznikach - czy jestem już celebrytą?
o tyle o ile.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
czwartek,
7,5 km rano do pracy
7,5 km po południu z pracy
fajnie
wyszła spontaniczna siła bo wiało prosto w twarz aż gluty wwiewało do brzucha
A jak zaczęło siec deszczem w oczy to już się zrobiło przepysznie.
poziom satysfakcji: 5
yacool zakosił moją książkę więc w sobotę zawitameł (czas przedprzeszły) na jego zajęcia.
7,5 km rano do pracy
7,5 km po południu z pracy
fajnie
wyszła spontaniczna siła bo wiało prosto w twarz aż gluty wwiewało do brzucha
A jak zaczęło siec deszczem w oczy to już się zrobiło przepysznie.
poziom satysfakcji: 5
yacool zakosił moją książkę więc w sobotę zawitameł (czas przedprzeszły) na jego zajęcia.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
sobota, 9 kwietnia
10 km raczej wolno plus godzina ćwiczeń na yacool'owych zajęciach
pobiegłem nad Rusałkę bo na Olimpii yacool miał zajęcia a że skubany zakosił książkę dla mnie to pobiegłem ją odzyskać.
z rozpędu zostałem na zajęciach, fajne ćwiczenia, kilka rzeczy się nauczyłem i będę wdrażał.
nie chcę się czuć jakbym nie był sobą podczas biegania - wystarczająco dużo schizofrenii w życiu.
Wydaje mi się, że zaczynam czuć to wzmocnienie, o którym mówił yacool - mam wrażenie, że nie jest ono do końca rytmiczne w sensie nie następuje razem z podstawowym beatem tylko jest synkopowane przed odbiciem.
sprawdzę może dzisiaj.
książkę też mam, od pierwszych stron pitzinger mówi co innego niż fitzgerald, yacool z robertem też mówili co innego niż fitzgerald.
fajnie, ferment.
tyle.
10 km raczej wolno plus godzina ćwiczeń na yacool'owych zajęciach
pobiegłem nad Rusałkę bo na Olimpii yacool miał zajęcia a że skubany zakosił książkę dla mnie to pobiegłem ją odzyskać.
z rozpędu zostałem na zajęciach, fajne ćwiczenia, kilka rzeczy się nauczyłem i będę wdrażał.
nie chcę się czuć jakbym nie był sobą podczas biegania - wystarczająco dużo schizofrenii w życiu.
Wydaje mi się, że zaczynam czuć to wzmocnienie, o którym mówił yacool - mam wrażenie, że nie jest ono do końca rytmiczne w sensie nie następuje razem z podstawowym beatem tylko jest synkopowane przed odbiciem.
sprawdzę może dzisiaj.
książkę też mam, od pierwszych stron pitzinger mówi co innego niż fitzgerald, yacool z robertem też mówili co innego niż fitzgerald.
fajnie, ferment.
tyle.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
niedziela, 10 kwietnia
11 km po lesie
bolały zatoki i zasypiałem
ale pobiegłem i było słitaśnie
robiłem sobie wzmocnienia yacoolowe
taaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaak, satysfakcja 5
11 km po lesie
bolały zatoki i zasypiałem
ale pobiegłem i było słitaśnie
robiłem sobie wzmocnienia yacoolowe
taaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaak, satysfakcja 5
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
wtorek, 12 kwietnia
Tempo Run w mojej głowie
Jest kilka minusów:
- boli mnie łeb (nie głowa, tylko łeb, to naprawdę istotna różnica), najbardziej zatoki czołowe - jak to mówi Facebook - NIE LUBIĘ TO!
- zabrakło czasu, sił i ochoty na trening - inne sprawy wzięły górę, np. praca i korki w centrum (po raz wtóy: NIE LUBIĘ TO!)
- wizyty na stacji benzynowej nie należą do najprzyjemniejszych... NIE NIE NIE LUBIĘ TO!
Ważne jednak, by "minusy nie przysłoniły plusów".
A plusy są: po odwiedzeniu 5 sklepów z misiami, gdy już prawie odpuściliśmy, Miś Optymalny dał się znaleźć w Empiku.
Emi miała 3 do wyboru, po dwukrotnym wskazaniu tego samego misia został zakupion i przewiezion do swojego nowego domu.
Na imię ma Empik
Drugi plus jest taki, że satysfakcja z nieodbycie treningu jest całkiem spora, prawie jak z odbytego (5 - wyrzuty sumienia (och tak, mam je, mam je) = 4)
Trzeci plus jest taki, że jeszcze dzisiaj coś poćwiczę.
Czwarty plus się niespodział na forum.
Piąty dochodzi w piekarniku.
Bilans korzystny.
Tyle.
Tempo Run w mojej głowie
Jest kilka minusów:
- boli mnie łeb (nie głowa, tylko łeb, to naprawdę istotna różnica), najbardziej zatoki czołowe - jak to mówi Facebook - NIE LUBIĘ TO!
- zabrakło czasu, sił i ochoty na trening - inne sprawy wzięły górę, np. praca i korki w centrum (po raz wtóy: NIE LUBIĘ TO!)
- wizyty na stacji benzynowej nie należą do najprzyjemniejszych... NIE NIE NIE LUBIĘ TO!
Ważne jednak, by "minusy nie przysłoniły plusów".
A plusy są: po odwiedzeniu 5 sklepów z misiami, gdy już prawie odpuściliśmy, Miś Optymalny dał się znaleźć w Empiku.
Emi miała 3 do wyboru, po dwukrotnym wskazaniu tego samego misia został zakupion i przewiezion do swojego nowego domu.
Na imię ma Empik
Drugi plus jest taki, że satysfakcja z nieodbycie treningu jest całkiem spora, prawie jak z odbytego (5 - wyrzuty sumienia (och tak, mam je, mam je) = 4)
Trzeci plus jest taki, że jeszcze dzisiaj coś poćwiczę.
Czwarty plus się niespodział na forum.
Piąty dochodzi w piekarniku.
Bilans korzystny.
Tyle.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
czwartek, 14 kwietnia
10km, w tym 3 x 1,5 km w tempie okołoprogowym, czymkolwiek by ten próg nie był.
Tradycyjnie wydawało mi się, że jest za wolno, tradycyjnie organizm mówił, że jest HARD ale już nie COMFORTABLY.
Wniosek: NIE BYŁO ZA WOLNO oraz TRZEBA PRZESUNĄĆ STREFĘ KOMFORTU by się trening do niej łapał.
Satysfakcja: 4 ale tylko przez moje malkontenctwo.
Tak to by było 5.
Ej, właściwie to niech będzie 5 bo sobie posłuchałem Słuchowiska o Holmesie
jutro tj. sobota 16 kwietnia przedostatni bieg z cyklu GP Poznania - Ania biegnie na maksa żeby sobie poustawiać tempa treningowe, ja lecę na czuja żeby się poskładać na mecie.
POWODZENIA! ...sam sobie życzę...
tyle.
10km, w tym 3 x 1,5 km w tempie okołoprogowym, czymkolwiek by ten próg nie był.
Tradycyjnie wydawało mi się, że jest za wolno, tradycyjnie organizm mówił, że jest HARD ale już nie COMFORTABLY.
Wniosek: NIE BYŁO ZA WOLNO oraz TRZEBA PRZESUNĄĆ STREFĘ KOMFORTU by się trening do niej łapał.
Satysfakcja: 4 ale tylko przez moje malkontenctwo.
Tak to by było 5.
Ej, właściwie to niech będzie 5 bo sobie posłuchałem Słuchowiska o Holmesie
jutro tj. sobota 16 kwietnia przedostatni bieg z cyklu GP Poznania - Ania biegnie na maksa żeby sobie poustawiać tempa treningowe, ja lecę na czuja żeby się poskładać na mecie.
POWODZENIA! ...sam sobie życzę...
tyle.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
sobota: 7 km ,GP Poznania, kolka,słabo
niedziela: jakieś 10 km Easy plus90 przysiadów po schodach
wtorek 5 x ok. 4 minuty w tempie na czuja na 5 km w nowych czerwonych papciach. fajnie. raxem jakieś 9
czwartek.
coś tam coś tam Easy plus wzmocnienia etiopskie plus przebieżki krótkie. 10 km
sobota:
12 km plus godzina ćwiczeń na yacoolowych zajątkach
niedziela: 6 km truchciku
bolą nogi
buty fajne
brak neta
tyle
niedziela: jakieś 10 km Easy plus90 przysiadów po schodach
wtorek 5 x ok. 4 minuty w tempie na czuja na 5 km w nowych czerwonych papciach. fajnie. raxem jakieś 9
czwartek.
coś tam coś tam Easy plus wzmocnienia etiopskie plus przebieżki krótkie. 10 km
sobota:
12 km plus godzina ćwiczeń na yacoolowych zajątkach
niedziela: 6 km truchciku
bolą nogi
buty fajne
brak neta
tyle
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
wtorek, albo poniedziałek, ale raczej wtorek, 26 kwietnia
ok. 5,5 km, ablo 7, hieh
2 km Easy
3,5 km tempem mniej więcej na 10 km, cały czas biegam bez zegarka, kompletnie na czuja.
potem zrywanie bzu dla Ani i marsz 1,5 km do domu
szybsze treningi biegam w Faasach, wolniejsze w Lidlach.
Faasy są naprawdę świetne - lekkie, zachęcają do przenoszenia miejsca lądowania do przodu, stabilne, wygodne, dynamiczne - generalnie mógłbym przepisać całe paragrafy z testu na głównej stronie portalu.
Daje radę płask,a niedzielona podeszwa - stabilizacja
Warstwa pianki daje odpowiednią amortyzację
obniżony profil buta, mniejsza różnica między pietą a przodem daje się wyczuć
w porównaniu z innymi moimi butami czuję większą dynamikę i lepsze oddawanie energii, sprężystość.
świetny jest miękki zapiętek, zwiększa swobodę i wygodę, i nie ma żadnego wrażenia, żeby pięta była słabo trzymana.
but jest naprawde wygodny, dla haluksowców jak ja ma to duże znaczenie.
od pierwszego treningu nic mnie nie uwiera, nic mnie nie obtarło.
do tego buty są po prostu śliczne, zupełnie odchodzą stylistyką od "klasycznego" biegowego designu, który wg mnie jest wizulanym koszmarem.
zakładając je chce mi się biegać, i chce mi się biegać szybko póki co jestem z nich bardzo zadowolony!
następnym razem o Lidlach.
tyle
ok. 5,5 km, ablo 7, hieh
2 km Easy
3,5 km tempem mniej więcej na 10 km, cały czas biegam bez zegarka, kompletnie na czuja.
potem zrywanie bzu dla Ani i marsz 1,5 km do domu
szybsze treningi biegam w Faasach, wolniejsze w Lidlach.
Faasy są naprawdę świetne - lekkie, zachęcają do przenoszenia miejsca lądowania do przodu, stabilne, wygodne, dynamiczne - generalnie mógłbym przepisać całe paragrafy z testu na głównej stronie portalu.
Daje radę płask,a niedzielona podeszwa - stabilizacja
Warstwa pianki daje odpowiednią amortyzację
obniżony profil buta, mniejsza różnica między pietą a przodem daje się wyczuć
w porównaniu z innymi moimi butami czuję większą dynamikę i lepsze oddawanie energii, sprężystość.
świetny jest miękki zapiętek, zwiększa swobodę i wygodę, i nie ma żadnego wrażenia, żeby pięta była słabo trzymana.
but jest naprawde wygodny, dla haluksowców jak ja ma to duże znaczenie.
od pierwszego treningu nic mnie nie uwiera, nic mnie nie obtarło.
do tego buty są po prostu śliczne, zupełnie odchodzą stylistyką od "klasycznego" biegowego designu, który wg mnie jest wizulanym koszmarem.
zakładając je chce mi się biegać, i chce mi się biegać szybko póki co jestem z nich bardzo zadowolony!
następnym razem o Lidlach.
tyle
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
czwartek - coś biegałem ale nie pamiętam co
w sobotę test Kupra, napiszę więcej kiedyś.
w niedzielę piętnaście.
tyle
w sobotę test Kupra, napiszę więcej kiedyś.
w niedzielę piętnaście.
tyle
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
poniedziałek,
coś koło 9 km, spokojnie.
wtorek,
razem 10, w tym 5 km około intensywności dychy, pod koniec było ciężko, choć tempa nie utrzymałem, ale wytrzymałem jeżeli chodzi o wytrzymałość na ból i dyskomfort - bardzo duża satysfakcja.
w sobotę powtórka kupra, ciekawe...
tyle
coś koło 9 km, spokojnie.
wtorek,
razem 10, w tym 5 km około intensywności dychy, pod koniec było ciężko, choć tempa nie utrzymałem, ale wytrzymałem jeżeli chodzi o wytrzymałość na ból i dyskomfort - bardzo duża satysfakcja.
w sobotę powtórka kupra, ciekawe...
tyle
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
kilka ogólnych informacji o tym, co w moim bieganiu piszczy
po pierwsze, konsekwentnie realizuję plan biegania na wyczucie, czyli bez Garmina i bez napinki.
biegi spokojne staram się biegać tak, by odczuwalna intensywność nie wykraczała poza "lekko, swobodnie, spokojnie, łatwo"
raz w tygodniu robię trening w tempie około wyścigu na 10km, przyjmując jako orientacyjną wytyczną odczuwalną intensywność "comfortably hard" czyli "ciężko, ale pod kontrolą"
od czasu do czasu biegam interwały - kilka powtórzeń do 5 minut każde, w tempie około wyścigu na 3-5 km - intensywność taka, że jestem pewny, że dłużej niż ok. 10-15 minut nie byłbym w stanie tak biec.
jak mi się chce to przebieżki, jak mi się chce to ćwiczenia dodatkowe.
a jak mi się nie chce to nie. mmm...
miałem napisać o teście kupra...
w sobotę na olimpii w ramach zajęć biegam bo lubię zorganizowano test kupra, czyli się biegnie 12 minut ile wlezie.
wlazło 2880m, czyli w miarę, zważywszy, że przyjechaliśmy 5 minut przed testem i w ogóle się nie rozgrzaliśmy.
plan był taki, żeby pobiec 7 kółek, czyli 2800m - każde kółko w 103 sekundy.
weszło całkiem nieźle, zostało nawet trochę sił na finisz.
biegłem w starych reebokach po liposukcji - ważą teraz po 170 gramów
jutro czyli w kolejną sobotę drugi test kupra, dla tych, którzy nie mogli pobiec w zeszłym tygodniu. pozostali też mogą pobiec i poprawić wynik.
z której to szansy zamierzamy z Anią skorzystać
jak nam poszło napisze pewnie jutro
i jeszcze o paputach - jakoś się tak stało, że mam teraz aż 4 pary butów - oprócz starych Reeboków i NIke'ów Lunarglide mam jeszcze świeżo kupione Lidle oraz Faasy
w Lidlach biegam spokojne treningi, w Faasach szybsze, lunary powędrowały do samochodu w zestawie awaryjnym na wypadek gdyby się pojawiła szansa do zrobienia treningu gdzieś poza domem,
natomiast Reeboki przeszły szereg zabiegów chirurgicznych, których celem było uczynienie z nich trochę startówek, trochę butów minimini.
jak się sprawują wszystkie modele i może nawet porównanie między nimi niebawem.
na razie to tyle
po pierwsze, konsekwentnie realizuję plan biegania na wyczucie, czyli bez Garmina i bez napinki.
biegi spokojne staram się biegać tak, by odczuwalna intensywność nie wykraczała poza "lekko, swobodnie, spokojnie, łatwo"
raz w tygodniu robię trening w tempie około wyścigu na 10km, przyjmując jako orientacyjną wytyczną odczuwalną intensywność "comfortably hard" czyli "ciężko, ale pod kontrolą"
od czasu do czasu biegam interwały - kilka powtórzeń do 5 minut każde, w tempie około wyścigu na 3-5 km - intensywność taka, że jestem pewny, że dłużej niż ok. 10-15 minut nie byłbym w stanie tak biec.
jak mi się chce to przebieżki, jak mi się chce to ćwiczenia dodatkowe.
a jak mi się nie chce to nie. mmm...
miałem napisać o teście kupra...
w sobotę na olimpii w ramach zajęć biegam bo lubię zorganizowano test kupra, czyli się biegnie 12 minut ile wlezie.
wlazło 2880m, czyli w miarę, zważywszy, że przyjechaliśmy 5 minut przed testem i w ogóle się nie rozgrzaliśmy.
plan był taki, żeby pobiec 7 kółek, czyli 2800m - każde kółko w 103 sekundy.
weszło całkiem nieźle, zostało nawet trochę sił na finisz.
biegłem w starych reebokach po liposukcji - ważą teraz po 170 gramów
jutro czyli w kolejną sobotę drugi test kupra, dla tych, którzy nie mogli pobiec w zeszłym tygodniu. pozostali też mogą pobiec i poprawić wynik.
z której to szansy zamierzamy z Anią skorzystać
jak nam poszło napisze pewnie jutro
i jeszcze o paputach - jakoś się tak stało, że mam teraz aż 4 pary butów - oprócz starych Reeboków i NIke'ów Lunarglide mam jeszcze świeżo kupione Lidle oraz Faasy
w Lidlach biegam spokojne treningi, w Faasach szybsze, lunary powędrowały do samochodu w zestawie awaryjnym na wypadek gdyby się pojawiła szansa do zrobienia treningu gdzieś poza domem,
natomiast Reeboki przeszły szereg zabiegów chirurgicznych, których celem było uczynienie z nich trochę startówek, trochę butów minimini.
jak się sprawują wszystkie modele i może nawet porównanie między nimi niebawem.
na razie to tyle
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
sobota, 7 maja
powtórny test kupra - w zeszłym tygodniu założenie było, żeby każde kółko było po 1:43, teraz miało być po 1:40, żeby w końcówce zaatakować ostro i dobiec do 3 km.
i było super, przez 5 kółek jak w szwajcarskim zegarku, po czym przyszedł szczur-z-głowy i złapał za... nieważne.
stanąłem, nawet potem nie potrafiłem wytłumaczyć Ani dlaczego nie dobiegłem...
jako pokutę popołudniem 10 km w tym 5 km intensywności na dychę (Tempo Run), co potwierdza, że na teście nie dałem wszystkiego, skoro mogłem zrobić taki trening.
powtórny test kupra - w zeszłym tygodniu założenie było, żeby każde kółko było po 1:43, teraz miało być po 1:40, żeby w końcówce zaatakować ostro i dobiec do 3 km.
i było super, przez 5 kółek jak w szwajcarskim zegarku, po czym przyszedł szczur-z-głowy i złapał za... nieważne.
stanąłem, nawet potem nie potrafiłem wytłumaczyć Ani dlaczego nie dobiegłem...
jako pokutę popołudniem 10 km w tym 5 km intensywności na dychę (Tempo Run), co potwierdza, że na teście nie dałem wszystkiego, skoro mogłem zrobić taki trening.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
niedziela, 8 maja
razem 18 km z grupą Bartoszak Saucony Team, fajnie.
zmęczyłem się.
wyszedł dobry tydzień, 50km.
to tyle.
razem 18 km z grupą Bartoszak Saucony Team, fajnie.
zmęczyłem się.
wyszedł dobry tydzień, 50km.
to tyle.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
oj dużo pracy i innych zajęć...
brak czasu na bieganie, na szczęście jest Emilka, dzięki której dzisiaj poszedłem na trening.
Obudziła się o 5:00 i pobudziła pogrążonych w objęciach Morfeusza rodziców.
Jako, że należę do zbioru rodziców, zostałem obudzon.
To pobiegłem o świcie do lasu, by posłuchać pitaszków.
Słyszałem dzięcioła, coś pohukującego i chór świergoli, pitoli i ćwirków.
Pięknie.
A żeby Wam dać namiastkę, oto:
http://www.youtube.com/watch?v=zJUhwzBnlHo
This sparkling wine is all but empty.
Too late for trains and no taxis.
I know the feeling. Seems all too contrived.
There was no master plan but the fact is:
you must stay with me and learn the secret language of birds.
A tentative dawn about to be breaking
on a Rousseau garden with monkeys in hiding.
The truth of the matter, yet to be spoken
in words on which everything, everything's riding.
Now stay with me and learn the secret language of birds.
Circled by swallows
in a world for the weary.
Courted by warblers; wicked and eloquent trilling.
Lie in the stillness, window cracked open.
Extended moments, hours for the taking.
Careless hair on the pillow, a bold brushstroke.
Painted verse with a chorus in waiting.
Stay with me and learn the secret language of birds.
aha, jakieś 7,5 km powoli
brak czasu na bieganie, na szczęście jest Emilka, dzięki której dzisiaj poszedłem na trening.
Obudziła się o 5:00 i pobudziła pogrążonych w objęciach Morfeusza rodziców.
Jako, że należę do zbioru rodziców, zostałem obudzon.
To pobiegłem o świcie do lasu, by posłuchać pitaszków.
Słyszałem dzięcioła, coś pohukującego i chór świergoli, pitoli i ćwirków.
Pięknie.
A żeby Wam dać namiastkę, oto:
http://www.youtube.com/watch?v=zJUhwzBnlHo
This sparkling wine is all but empty.
Too late for trains and no taxis.
I know the feeling. Seems all too contrived.
There was no master plan but the fact is:
you must stay with me and learn the secret language of birds.
A tentative dawn about to be breaking
on a Rousseau garden with monkeys in hiding.
The truth of the matter, yet to be spoken
in words on which everything, everything's riding.
Now stay with me and learn the secret language of birds.
Circled by swallows
in a world for the weary.
Courted by warblers; wicked and eloquent trilling.
Lie in the stillness, window cracked open.
Extended moments, hours for the taking.
Careless hair on the pillow, a bold brushstroke.
Painted verse with a chorus in waiting.
Stay with me and learn the secret language of birds.
aha, jakieś 7,5 km powoli
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
sobota, 14 maja
razem ok. 8 km plus pół godziny ćwiczeń yacoolowych
przy okazji yacool mnie nagrał, zdiagnozował kilka rzeczy do poprawienia, ciekawe co wyjdzie z jego poklatkowych obserwacji.
głównym akcentem był ostatni już, ósmy bieg z cyklu GP Poznania.
zamierzenie było pobiec po 4:20 i tak właśnie było - 21:45 na mecie, życiówka poprawiona o 20 sekund, wreszcie się cokolwiek ruszyło
fajnie, czuję dużą motywację do dalszego trenowania.
radość mąci nieco fakt, że odchudzona i zmotywowana wersja tureckiego zlała mi dupsko o 45 sekund...
z drugiej strony jest kogo gonić
jestem również dumny z tego, że udało mi się wystartować w każdym z ośmiu biegów, co przez organizatorów premiowane było możliwością przebiegnięcia dodatkowych 2,195 km i w ten sposób uzupełnienia dystansu maratońskiego.
maratończycy-na-raty dostaną dodatkowy medal na podsumowaniu cyklu - ale to jeszcze cały miesiąc czekania...
Ania tym razem nie biegła, kontuzja stopy oraz konieczność zajęcia się Emilką uniemożliwiły jej start.
tyle
p.s. samoróbki - startówki naturalne zdały egzamin. lubię to.
razem ok. 8 km plus pół godziny ćwiczeń yacoolowych
przy okazji yacool mnie nagrał, zdiagnozował kilka rzeczy do poprawienia, ciekawe co wyjdzie z jego poklatkowych obserwacji.
głównym akcentem był ostatni już, ósmy bieg z cyklu GP Poznania.
zamierzenie było pobiec po 4:20 i tak właśnie było - 21:45 na mecie, życiówka poprawiona o 20 sekund, wreszcie się cokolwiek ruszyło
fajnie, czuję dużą motywację do dalszego trenowania.
radość mąci nieco fakt, że odchudzona i zmotywowana wersja tureckiego zlała mi dupsko o 45 sekund...
z drugiej strony jest kogo gonić
jestem również dumny z tego, że udało mi się wystartować w każdym z ośmiu biegów, co przez organizatorów premiowane było możliwością przebiegnięcia dodatkowych 2,195 km i w ten sposób uzupełnienia dystansu maratońskiego.
maratończycy-na-raty dostaną dodatkowy medal na podsumowaniu cyklu - ale to jeszcze cały miesiąc czekania...
Ania tym razem nie biegła, kontuzja stopy oraz konieczność zajęcia się Emilką uniemożliwiły jej start.
tyle
p.s. samoróbki - startówki naturalne zdały egzamin. lubię to.