W tym tygodniu zakończyłem ten dziwny sezon więc pasowało by napisać małe podsumowanie.
Miesięczne statystyki z biegania wyglądały w tym roku następująco.
Na początku marca ze względu na kontuzję i pandemię nastąpiła zmiana planów i pewna stagnacja, poszukiwanie rozwiązania "co dalej". W sierpniu zredefiniowałem swoje cele długoterminowe, na ten rok postanowiłem zaatakować dwa z nich: 400m < 60s i 1000m < 3min. Zacząłem robić trening średniodystansowy z przypadkowymi elementami długodystansowymi :D
Od września nacisk kładłem na 400m. Zacząłem od biegania treningów powtórzeniowych po 500m a skończyłem na 200m pod koniec października. Ostatecznie 400m nie pobiegłem wogóle, ale o tym za chwilę :D
W międzyczasie treningów udało się wpleść jakieś starty, z czego jeden dość mocno pochłąnął moją głowę
20 Września - 5,2km Bieg Kordian - 20:22 3:54/km
W zasadzie miałem być pacem czy bardziej motywatorem (bo biegłem za kolegą) dla kumpla na tym biegu i dowiedziałem się że go biegne w ten sam dzień rano
![uśmiech :)](./images/smilies/icon_e_smile.gif)
. Wiadomo czas daleki od życiówki, ale i forma daleka od życiowej
![uśmiech :)](./images/smilies/icon_e_smile.gif)
W każdym razie byłem zadowolony bo dawno nie biegałem tak długiego biegu na takiej prędkości.
17 październik - Mistrzostwa Polski w Zbieganiu Górskim
Zdjęcie 2
Jak tylko usłyszałem o tych zawodach to odrazu poczułem "krew" i w tej samej minucie byłem już zapisany. Przecież to jest dokładnie to co w bieganiu trailowym robię najlepiej! Wkońcu będe mógł się zestawić z czołówką w tej kwestii bo do tej pory mogłem się tylko porównywać do tych którzy podbiegają równie wolno jak ja - bo czołówka zawsze daleko uciekała
![uśmiech :)](./images/smilies/icon_e_smile.gif)
No a w konfrontacji z zawodnikami biegającymi w moim "peletonie", zawsze w dół wszystkich wyprzedałem. Żeby jak najmniej zostawić przypadkowi zdecydowałem się zrobić dwa rekonesanse trasy.
Rekonesans pierwszy - 4 październik
Wykonany dwa tygodnie przed zawodami. Na Turbacz wtoczyłem się w godzinę. Było do pokonania 7.4km i 500m przewyższenia. Czułem że forma nienajlepsza bo ostatnio za dużo nocek zarwanych przez małego brzdąca który przyszedł na świat
![uśmiech :)](./images/smilies/icon_e_smile.gif)
Na szczycie zrobiłem sobie 15 minutowy popas i ruszyłem w dół. Trasa rozpoczyna się zaraz obok schorniska na Turbaczu i pierwsze 300-400m prowadzi fajnym, trudnym technicznie kamienno-korzeniowym terenem na którym trzeba być bardzo uważnym zeby nie zostawić zębów. Potem wbiegamy na szlak szerokości drogi na którym mogą się prawie minąć dwa samochody. Szeroko, ubitą ścieżka, raczej bez kamieni. Potem trasa bardzo się różnicuje, czasami stromo z luźnymi kamieniami gdzie trochę trzeba przyhamować, a czasami ubitą glebą trochę poprzecinaną błotem. Dwa miejsca gdzie się wypłaszcza i to niestety czuć - dla zawodnika takiego jak ja - który bazuje na łatwości poruszania się w trudnym technicznie terenie - wypłaszczenia mnie dość mocno hamują bo ograniczeniem jest wydolność. Tego nie przeszkoczę. Na trasie jest kilka miejsc gdzie łatwo się pogubić, więc tymbardziej się cieszę że robię rekonesans. Całość - wg segmentu na stravie robię w średnim tempie 4:07/km i to mimo, że przestrzeliłem dwa zakręty do których musiałem się wracać i dwa razy wybrałem rozgałezienie trasy które nie jest optymalne, przez co zrobiłem parę metrów dodatkowego przewyższenia.
Wrażenia niestety były raczej negatywne - trasa jest bardzo szybka, mało techniczna. Większość trasy leci się pełnym gazem, nieliczne miejsca gdzie trzeba zwolnić. Szkoda, ale będziem walczyć!
Po tym rekonesansie miałem zakwasy na całym ciele, łącznie z szyją. Łydki dzień po - zbetonowane. No cóż, dawno się nie zbiegało
Rekonesans drugi - 10 października
To był zdecydowanie lepszy dzień. Do góry na względnym komforcie wdrapałem się w 48 minut, 6.5km, 500m do góry. Nie czułem się zmęczony, załadowałem jednego batona i poleciałem w dół. Udało mi się uniknąć błędów które popełniłem przy poprzednim rekonesansie ale za to popełniłem jeden nowy
![uśmiech :)](./images/smilies/icon_e_smile.gif)
Straciłem na nim może jakieś 20-30s a całość 5,2 km w dół wyszła ze średnią 3:41/km. No to już jest zdecydowanie lepiej! Trzeba przyznazać, że leciałem już prawie na limicie i miałem świadomość że z tego nie da się już urwać dużo. Do tego tym zbiegniem zabetonowałem sobie łydki na kilka kolejnych dni, ledwie udało mi się je rozrolować na start
![uśmiech :)](./images/smilies/icon_e_smile.gif)
Co prawda czytałem opinię organizatora że elita będzie lecieć tą trasę po 3:15 - 3:20 ale wydawało mi się to dosyć fantastyczne, to jednak nie jest asfalt żeby rozwijać takie prędkości.
Stwierdziłem że jak pójdzie dobrze, nie pomylę trasy to średnia 3:3x jest do zrobienia. Tym samym w głowie ukułem sobie przekonanie, że bez podium w kategorii to ja nie wracam
Start - 17 października
"Piękna" pogoda zapowiadała się już od od tygodnia. W górach cały tydzień lało, a do tego padał śnieg :D Jako że zdeklarowałem w formularzu rejestracyjnym bieg z prędkością poniżej 4min/km startował będę jako jeden z ostatnich. Starty odbywały się co minutę od godziny bodajze 12:00, mój przypadał na godzinę 13:25. Zawodnicy startowali w kolejności od najwolniejszego deklarowanego czasu do najszybszego. Tyle dobrze, że mogłem się wyspać, a spać lubię
![uśmiech :)](./images/smilies/icon_e_smile.gif)
Dojazd na miejsce samochodem zajmuje ok 2 godzin, 1,5 godziny trzeba liczyć na spacer na szczyt i koło 30 minut do godziny na odbiór pakietu, jakąś rozgrzewkę i jakiś zapas. Więc z tym wyspianiem się to też powiedzmy że szału nie było
![oczko ;)](./images/smilies/icon_e_wink.gif)
Na górę szedłem z dwoma innymi zawodnikami spotkanymi po drodze. Okazuje się, że nie tylko ja trafiłem się taki ura bura szef podwóra co to zbiegi lubi najbardziej
![oczko ;-)](./images/smilies/icon_e_wink.gif)
Na takich zawodach to dość dziwne, prawda?
![oczko ;)](./images/smilies/icon_e_wink.gif)
Okazuje się że jeden z tych zawodników rekonesans zrobił po 3:25/km a drugi mówi coś o maratonach po 3:45/km i że teren łatwy, będzie leciał piecem . Hehe - i to akurat dwóch których przypadkiem spotkałem, już wiadomo że ekipa jest mocna
![uśmiech :)](./images/smilies/icon_e_smile.gif)
No ale idą na późną godzinę startu więc musieli zdeklarować się że pobiegną szybko
![uśmiech :)](./images/smilies/icon_e_smile.gif)
Idąc do góry przekonałem się że trasa którą biegałem na rekonesansie nie przypomina tej na którą patrzę, ilość błota jest syta, a do tego ślisko i cały czas mrzy. I szczerze mówiąc - z takiego obrotu sprawy się cieszyłem - umiem biegać po błocie. Więcej trudności technicznych to dla mnie korzyść, a niekorzyść dla tych co sa wydolnościowo odemnie lepsi. Co ciekawe kolega co podchodzi ze mną do góry - ma dokładnie te same przekonania :D
Wtargałem się na góre po 1,5 godziny, zrobiłem krótką rozgrzewkę i czas na mnie!
Brałem pod uwagę dwa scenariusze tego biegu - a) wywalę się i nie ukończę b) lecę piecem i jeśli dolece w jednym kawałku do mety to czas na pewno będzie dobry.
Staję przy starcie, jak zwykle gul w gardle ze stesu, zbliża się moja godzina startu, słyszę 5,4,3,2,1..lecisz!
1km - Pierwsze 300m jest najbardziej technicznym odcinkiem tego zbiegu i wiedziałem że tutaj nie mogę odpuszczać bo tu jest moja przewaga. Sprytnie, ryzykowanie, ale ze wszystkimi zębami mijam ten odcinek i wbiegam na szeroki, błotnisty szlak. Pierwszy kilometr pika w 3:18! Wow jak szybko! To tak się da?
2km - odcinek względnie w porządku bez większych wypłaszczeń, wpada w 3:26 - i nawet nie zanotowałem tego na zegarku bo nie było czasu patrzeć - musiałem patrzeć pod nogi
![uśmiech :)](./images/smilies/icon_e_smile.gif)
3km - to odcinek z jednym wypłaszczeniem, które jest błotniste i momentami hamuje mnie to do prędkości rzędu 3:55, ale było też strome 200m gdzie nie hamowałem wogóle i leciałem poniżej 3 min/km. Na płaskich odcinkach na których biegnę wolno nasłuchuje czy ktoś z tyłu mnie nie dogadania, a właściwie nie "ktoś" tylko Piotr Biernawski - autor trasy - który miał startować minutę po mnie. Na szczęście nic takiego się nie dzieje. Całość wpada w niezłe 3:27/km.
4km - znowu po 3:26 - buty Kalenji XT naprawdę fajnie wgryzają się w to błoto
![uśmiech :)](./images/smilies/icon_e_smile.gif)
5km - robi się bardziej stromo, na trasie leży luźne błoto, raz byłem bliski gleby i leciałem z 50m jak na łyżwach. Bardzo fajne prawie 200m gdzie można było lecieć lotem swobodnym po 2:45 i mniej :D Kilometr wpada w świetne 3:15!
Końcówka - bez kalkulacji, pełnym gazem jak już zobaczyłem metę na zakręcie, grubo poniżej 3min/km.
Z wyjątkiem pierwszego kilometra nie byłem świadomy jakim tempem leciałem - nie miałem czasu patrzeć na zegarek bo ryzykowałbym glebą. Na mecie zatrzymuję zegarek z czasem 17:07 ze średnią 3:19! i robię ogromne oczy, że byłem w stanie tą trasę pobiec tak szybko! To jest prawie o 2 minuty lepiej niż na rekonesansie! Tym samym "pobiłem" grubo swoja życiówkę na 5 km, która na tym biegu została wykonana w 16:43. Ach, żeby móc tak szybko biegać na płaskim! :D Potwierdza się kolejna rzecz - że ja na treningu nie jestem w stanie dać z siebie 100%, a nawet 90%
![uśmiech :)](./images/smilies/icon_e_smile.gif)
Zawody zawsze generują u mnie dodatkowe pokłady motywacji i sił.
No ale wracając do tego co było dalej - Niestety to wszystko niestarczyło do zajęcia miejsca na podium. Zabrakło mi dosłownie sekundy do podium w kategorii, tym samym zająłem 4 miejsce jako Senior i 5 Open. Byłem tuż za zawodnikiem z którym podchodziłem do góry (tego od rekonesansu po 3:25
![uśmiech :)](./images/smilies/icon_e_smile.gif)
) Celu nie osiągnąłem ale to nie ma znaczenia. Pobiegłem tempem które wydawało mi się wcześniej niemożliwe - z tego jestem bardzej zadowolony. I do tego udało mi się obiegać zawodników nominalnie znacznie mocniejszych odemnie, łącznie z lokalnym wyjadaczem, który układał tą trasę - Piotrem Biernawskim. To mi wystarcza żeby wracać z uśmiechem na ustach.
http://wyniki.b4sport.pl/turbacz-downhi ... e2747.html
Organizator wyraził już chęć kontunowania tej formuły zawodów. Sądzę, że nie zabraknie mnie na żadnej edycji w przyszłości
Test 1000m na bieżni - 28 października
To powinien być start na 400m bo do tego się przecież przygotowywałem, ale w trakcie przygotowań jakoś moje nadzieje na złamanie 60s nikły. Z treningów nie wychodziło mi że to będzie możliwe. Test miał odbyć się na zajęciach Biegam bo Lubię, a na 1000m była zdecydowanie większa szansa że uda mi się znaleźć kogoś z kim będę mógł pobiec bark w bark dlatego uznałem, że spróbuję tysiaczka. Zebrała się ekipa kilku osób, która chciała to pobiec ze mną.
Nie wiem jakim cudem, ale coś mi się ubzdurało że 3min na km to jest 74sekundy na kółko. Jak sobie to przeliczyłem ponownie już na bieżni i wyszło że jednak 72 to nieco zbladłem :D Próba nie strzelba, zobaczmy jak to pójdzie. Start nieco z zaskoczenia, straciłem chyba z sekundę na reakcję :D Pierwsze 200m byłem dość zdziwiony, ze reszta wystartowała tak zachowawczo i musiałem szybko wszystkich minąć bo wydawało mi się to za wolno. Miałem rację bo pierwsze kółko 400m zamknałem w 1:11:20 czyli prawie idealnie w tempo. Czułem się naprawdę dobrze po pierwszym kółku, ale leciałem to juz sam. W zasadzie nie kontrolowałem dalej tempa i to był mój błąd. 600m i jest dalej naprawdę dobrze odczuciowo - w głowie miałem myśl, że to jest do zrobienia! Wydawało mi się cały czas że tempo trzymam. 700m - mięśnie zaczynają palić, ale co ciekawe nie są spięte. Bardziej bym powiedział że są wiotkie :D Trzeba powalczyć głową i da się jeszcze biec. Miałem wrażenie że trochę zwolniłem, więc jeszcze trochę szarpnąłem i trzymałem. Nie specjalnie chciałem szarpać jeszcze bardziej bo wydawało mi się to nie potrzebne - lecę przecież nie wolniej niż pierwsze kółko. Na ostatnie 100m zostalo jeszcze trochę sił żeby przyspieszyć. Wbiegam na metę, przekonany że 3 minuty jest złamane. Trenerka mówi 3:03
![szok :o](./images/smilies/icon_e_surprised.gif)
, sprawdzam zegarek - no faktycznie jest powyżej 3 minut. Czemu ja nie cisnąłem szybciej? Sam nie wiem:D Wydaje mi się że było z czego. Suma błędów - ten start trochę z zaskoczenia, brak presji z zewnątrz - nikt na mnie nie napierał - i przekonanie ze jestem "w tempo" spowodowała że 3 minuty nie zostało złamane. Na swoje usprawiedliwienie dodam, że mi z zegarka wyszło 3:01:60 więc troszeczkę lepiej
![uśmiech :)](./images/smilies/icon_e_smile.gif)
Ale jednak uznaje 3:03 ze stoperka trenerki jako ten czas wiążący.
Czy jestem niezadowolny? Wręcz przeciwnie. Był fun, był wysiłek a do tego wiem, że 3 minuty jest w zasięgu. Poprawi się następnym razem czyli w przyszłym roku
![uśmiech :)](./images/smilies/icon_e_smile.gif)
Z uwagi, że trochę mnie ten bieg kosztował - spiął mi się jakiś mięsień w szyi i średnio mogę biegać, uznałem, że wchodzę w roztrenowanie. 400m będzie najbliższym celem na wiosnę.
W tej chwili opracowuję plan na zimę i myślę, że w kwietniu będę próbował się z jednym okrążeniem. Na maratony jeszcze przyjdzie kolej
![uśmiech :)](./images/smilies/icon_e_smile.gif)
.