Grand Prix Torunia w biegach przełajowych 2018 - edycja 1
W pierwszy dzień wiosny (chociaż tylko z nazwy) wystartowałem w GPT. Trasa to 6km w lasku koło UMK. Dystans zmierzony porządnie, a trasa oznakowana co 1km. Trasa to dobieg i pętla, dwie pętle, pętla i dobieg do mety - coś takiego 1,65km+1,35+1,35+1,65km.
Ledwo zdążyłem na start, ponieważ pracę skończyłem kilkadziesiąt minut wcześniej. Na szczęście podrzucił mnie kolega z drużyny - Krzysiek (Buniek z bieganie.pl). Było chłodno, ale nie wiało i ok. 17.30 można było startować. Okazało się, że na inaugurację ściągnęły tłumy bardzo dobrych biegaczy. Szybko licząc - 12 - z życiówkami poniżej 36 min na dychę, w tym dwóch z okolic 33.00 i szybciej
Wiadomo, po pracy w magazynie nogi trochę ciężkie, ale nie było najgorzej, tym bardziej, że wtorek zrobiłem wolny.
Stanąłem w 2-3 linii (jest dosyć wąsko na starcie). Ruszyliśmy i zostałem zablokowany przez starszego, zgarbionego Pana, choć on i tak ruszył żwawo. Może to i dobrze nawet, bo rozpocząłbym zbyt szybko, a tak spokojnie wystartowałem i już po 400-500m byłem na właściwej pozycji. Złapałem się pleców Roberta (42 lata). W ogóle wygląda on na młodszego, biega pięknie technicznie (przynajmniej dla mnie, niekoniecznie dla Yacoola
![hahaha :hahaha:](./images/smilies/icon_lol.gif)
) a w ub roku podczas Run Toruń zrobił 35.16 więc dla mnie kosmos. Pamiętałem jednak, że podczas lutowej edycji sztafet wolności, na swojej zmianie, pobiegł mniej więcej tyle, co ja na swoich 5km więc utrzymanie się go wydawało się możliwe.
Po chwili słyszę z tyłu pędzącą, sapiącą lokomotywę. Okazało się, że pewien młody zawodnik, mający mocną budowę ciała ruszył tak szybko, że nie byłbym w stanie utrzymać jego tempa - tętna pewnie też nie - choć na odległość nie zbadam
![spoko :spoko:](./images/smilies/icon_cool.gif)
Podejrzewałem kto to jest (38.03 na 10km na sztafetach) i liczyłem, że prędzej czy później po prostu osłabnie.
Pierwszy km mijamy w 3.31 - tak miało być - ten kilometr zazwyczaj to u mnie drugi najszybszy po finiszowym. Po 2 km mijamy z Robertem - Sławka - który mimo 50 lat tradycyjnie zaczyna za szybko. Ale jemu należą się ukłony, bo w 2017 roku po wielu latach i wielu próbach połamał "trójkę" w maratonie (2.54.XX - też zaczął szybko, ale dowiózł wynik) i pobiegł atestowany HM w 1.20.39 (wiem, dużo tych liczb, piszę z pamięci, ale to dobre czasy co do sekundy - dziewczyna podejrzewa u mnie Aspergera
![:echech:](./images/smilies/echech.gif)
)
Tymczasem "nasz" sapiący młodzian był dobre 40-50m z przodu:).
Trzeciego km nie pamiętam. Wiem gdzie jest znacznik, ale na wąskiej ścieżce było bardzo dużo dublowania. Na ostatnim kólku wszyscy biegnący po ok. 4.40-4.45 nawet. Kiedyś sam dostałem dubla, ale od Grzegorza Kalinowskiego na pewniej "piątce" więc wybaczam:).
Znacznik 4km mijamy z Robertem ok. 14.10-14.11. Mimo, że trasa jest bardzo płaska, to jednak na ścieżkach trzeba uważać na kamienie, dziury i korzenie. Mam tę przewagę, że najwęższa prosta (pętla to taki trójkąt prawie równoramienny z jedną nawrotką nawet), to moja treningowa droga do lasu na Barbarkę, którą przebiegłem pewnie ze 300 razy i wiem gdzie należy zwrócić szczególną uwagę.
Po nawrocie na szerokiej prostej widzę, że zbliżamy się do naszej lokomotywy. Po ok 4.6-4.7km szybka decyzja, że atakuję. Czułem, że zawodnik ten chciał się zabrać. 5km w 17.46 i można grzać ile sił do mety. Po kilkuset metrach nie słyszę już kroków kolegów za mną. Dubluję jeszcze kilka osób i zbiegam w kierunku mety z pianą na pysku jak u wściekłego psa
21.09! Na stoperze nawet minimalnie szybciej. Nie było oszczędzania się, biegłem na maksa i potrzebowałem z minuty gleby, aby dojść do siebie. Wynik bardzo dobry. Lepszy nawet od edycji wrześniowej, kiedy miałem 21.12, ale w związku z remontem pobliskiej drogi/chodników trasa była na każdej pętli nieco skrócona - gdzie z pewnością kilkanaście sekund dzięki temu urwałem - przez co tamtego wyniku nie uznawałem jako rekordowego.
Chwilę potem wyszedłem szukać naszego zawodnika z M40+ oraz naszej jedynej zawodniczki (liczyłem, że oboje przybiegną w okolicach 27min). Ku mojemu ogromnemu zdziwieniu zobaczyłem sapiącego młodziana, który biegł w takim amoku, że zamiast zbiec do mety, to pobiegł jeszcze 1 pętlę
Szacunek dla Pana Zbyszka z drużyny, który przybiegł do mety ze skręconą kostką. Życzę Panu dużo zdrowia. Natalia pobiegła 27.01 - więc również na miarę swoich możliwości.
Cóż forma idzie w górę, oby tylko żadne choróbsko nie dopadło.
Wyniki:
https://drive.google.com/file/d/1OZ7AtI ... lm_l0/view
22.03 czw
Rozbieganie z Piotrkiem. Myślałem, że ma 13km. Ale skoro najwolniejszy km w 4.58 a biegłem 1.05.16 to musi być nieco więcej. Ostatnie ok 3km sam więc nie podam dokładnego dystansu. Ale to nie ma znaczenia.
Mój typ Polska-Nigeria 1-1
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.