Robert - doprowadzić coś do końca - albo chociaż do połowy
Moderator: infernal
- roberturbanski
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1311
- Rejestracja: 17 gru 2011, 08:10
- Życiówka na 10k: 47:11
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: kujawsko-pomorskie
Cześć,
STYCZEŃ 2013
Czas na małe podsumowanie:
Przebiegnięty dystans: 103 km
Czas łączny: 11:03:00
Średnie tempo: 6:25/km
Waga: ok. 85 kg
Wrażenia jak najbardziej na "+", waga zgodnie z planem, może nawet lekko ponad plan , cieszę się z tej pokonanej "setki", powoli zaczynam wierzyć w to, że będę mógł sobie troszkę pobiegać, jeżeli tylko JA będę chciał, a nie jeżeli kolano mi pozwoli. Pomimo tego, że minął dopiero miesiąc mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że sporo się nauczyłem: regeneracja (a nie katowanie się ile tylko można), właściwa dieta (a nie żarcie do 16-ej na maksa, a potem ) i rozciąganie połączone z ćwiczeniami ogólnorozwojowymi to są nieodłączne (przynajmniej dla mnie ) "elementy" treningu biegowego, a nie coś co można, ale nie trzeba robić
CELE NA LUTY 2013
- biegać i ćwiczyć regularnie (min. 3 treningi biegowe w tygodniu),
- pokonać porównywalny do stycznia dystans - 100 km,
- w lutym "zaliczyć" 3 X 10 km,
- "zrzucić" 2 - 3 kg masy,
A dzisiaj:
trening "siłowy": delikatnie zwiększyłem obciążenie sztangi, dodałem do każdego ćwiczenia +2 powtórzenia, a brzuszki zacząłem robić na ławeczce o delikatnym skosie
Pozdrawiam, Robert
STYCZEŃ 2013
Czas na małe podsumowanie:
Przebiegnięty dystans: 103 km
Czas łączny: 11:03:00
Średnie tempo: 6:25/km
Waga: ok. 85 kg
Wrażenia jak najbardziej na "+", waga zgodnie z planem, może nawet lekko ponad plan , cieszę się z tej pokonanej "setki", powoli zaczynam wierzyć w to, że będę mógł sobie troszkę pobiegać, jeżeli tylko JA będę chciał, a nie jeżeli kolano mi pozwoli. Pomimo tego, że minął dopiero miesiąc mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że sporo się nauczyłem: regeneracja (a nie katowanie się ile tylko można), właściwa dieta (a nie żarcie do 16-ej na maksa, a potem ) i rozciąganie połączone z ćwiczeniami ogólnorozwojowymi to są nieodłączne (przynajmniej dla mnie ) "elementy" treningu biegowego, a nie coś co można, ale nie trzeba robić
CELE NA LUTY 2013
- biegać i ćwiczyć regularnie (min. 3 treningi biegowe w tygodniu),
- pokonać porównywalny do stycznia dystans - 100 km,
- w lutym "zaliczyć" 3 X 10 km,
- "zrzucić" 2 - 3 kg masy,
A dzisiaj:
trening "siłowy": delikatnie zwiększyłem obciążenie sztangi, dodałem do każdego ćwiczenia +2 powtórzenia, a brzuszki zacząłem robić na ławeczce o delikatnym skosie
Pozdrawiam, Robert
- roberturbanski
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1311
- Rejestracja: 17 gru 2011, 08:10
- Życiówka na 10k: 47:11
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: kujawsko-pomorskie
Cześć,
ambitnie postanowiłem zacząć luty i zaplanowałem, że pobiegnę dzisiaj 10 km. Nijak to się ma do mojego planu, ale obiecuję sobie, ze w przyszłym tygodniu będę się go trzymał bardziej dokładnie, bo boję się, żeby nie przedobrzyć Ale dzisiaj:
12 km: 1:15:57 (śr. tempo: 6:20/km; śr. HR:146),
10 minut rozciągania dynamicznego (tu mam mały wyrzut sumienia, że za mało i nie statycznie).
Samopoczucie, wiadomo: najdłuższy bieg, tempo - jak na mnie - przyzwoite, HR ok., jednym słowem: idealnie.
Muszę jeszcze - zgodnie z radą Mariusza - wystartować w jakiś zawodach. Odczuwam jakiś irracjonalny niepokój , ale chyba się przemogę...
Trzymajcie się, Robert.
ambitnie postanowiłem zacząć luty i zaplanowałem, że pobiegnę dzisiaj 10 km. Nijak to się ma do mojego planu, ale obiecuję sobie, ze w przyszłym tygodniu będę się go trzymał bardziej dokładnie, bo boję się, żeby nie przedobrzyć Ale dzisiaj:
12 km: 1:15:57 (śr. tempo: 6:20/km; śr. HR:146),
10 minut rozciągania dynamicznego (tu mam mały wyrzut sumienia, że za mało i nie statycznie).
Samopoczucie, wiadomo: najdłuższy bieg, tempo - jak na mnie - przyzwoite, HR ok., jednym słowem: idealnie.
Muszę jeszcze - zgodnie z radą Mariusza - wystartować w jakiś zawodach. Odczuwam jakiś irracjonalny niepokój , ale chyba się przemogę...
Trzymajcie się, Robert.
- roberturbanski
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1311
- Rejestracja: 17 gru 2011, 08:10
- Życiówka na 10k: 47:11
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: kujawsko-pomorskie
Dzień dobry, ja dzisiaj zgodnie z planem zrobiłem 30 minut ciągłego biegu. Ale żeby było chociaż trochę trudniej doszedłem do wniosku, że pobiegnę trochę szybciej niż ostatnio. Kolano lekko sztywne po sobotnich 12 km "rozruszało się" po 5 minutach i było ok. Ostatecznie pokonałem dystans 5,2 km (5:46/km) przy tętnie średnim 148 ud./min. Trening zakończyłem 15 minutami naprawdę solidnego statycznego rozciągania. Po 5 minutach tętno wróciło do poziomu 77 ud./min., czyli punktu "wyjściowego" przed biegiem. To chyba znaczy, że nie "spaliłem się" za bardzo...
Wczoraj waga pokazała 83,1 kg (spadek o 0,8 kg w stosunku do poprzedniej niedzieli). W całym ubiegłym tygodniu przebiegłem rekordowe - jak dla mnie - 37 km., ze średnim tempem 6:25/km.
Pozdrawiam, Robert
Wczoraj waga pokazała 83,1 kg (spadek o 0,8 kg w stosunku do poprzedniej niedzieli). W całym ubiegłym tygodniu przebiegłem rekordowe - jak dla mnie - 37 km., ze średnim tempem 6:25/km.
Pozdrawiam, Robert
- roberturbanski
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1311
- Rejestracja: 17 gru 2011, 08:10
- Życiówka na 10k: 47:11
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: kujawsko-pomorskie
Cześć, u mnie - zgodnie z planem - dzisiaj ćwiczenia siłowe na nogi. Niestety, ilości nie udało się zwiększyć, ale poza tym jest całkiem ok. Wczoraj miałem okazję wykorzystać swoją wzmocnioną wydolność do wyścigu .... z czasem Na autobus zdążyłem Pozdrawiam, Robert.
- roberturbanski
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1311
- Rejestracja: 17 gru 2011, 08:10
- Życiówka na 10k: 47:11
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: kujawsko-pomorskie
Dzień dobry, w planach miałem dzisiaj 2 X 3 km w nieco żwawszym niż zwykle tempie. Ale - jak to w życiu bywa - z planów nic nie wyszło, bo w trakcie biegu nabrałem ochoty na więcej.
12 km - 1:22:04 (śr. tempo 6:50/km, śr. HR: 145). Tak jak przy poprzednim dłuższym wybieganiu kolano dawało o sobie znać tylko na początku, a potem było już wszystko w porządku. Po biegu rozciąganie, a dzisiaj wieczorem pierwszy od lat trening karate. Mam nadzieje, że jutro będę mógł biegać . Trzymajcie się, Robert.
12 km - 1:22:04 (śr. tempo 6:50/km, śr. HR: 145). Tak jak przy poprzednim dłuższym wybieganiu kolano dawało o sobie znać tylko na początku, a potem było już wszystko w porządku. Po biegu rozciąganie, a dzisiaj wieczorem pierwszy od lat trening karate. Mam nadzieje, że jutro będę mógł biegać . Trzymajcie się, Robert.
- roberturbanski
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1311
- Rejestracja: 17 gru 2011, 08:10
- Życiówka na 10k: 47:11
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: kujawsko-pomorskie
Cześć, miałem dzisiaj w planach bieganie, ale - zgodnie z przewidywaniami - póki co nie pobiegłem. Po wczorajszym karate lekko napuchnięty staw skokowy lewej nogi, no i brzuch lekko posiniaczony i obolały... Sport to zdrowie Żeby dzień nie był stracony zrobiłem mój trening siłowy, a jeśli w ciągu dnia poczuje się lepiej to postaram się zaliczyć chociaż małą przebieżkę. Pozdrawiam, Robert
PS. Dzisiaj trening mentalny: Tłusty Czwartek vs. Dieta. Walczcie i wygrywajcie!
PS. Dzisiaj trening mentalny: Tłusty Czwartek vs. Dieta. Walczcie i wygrywajcie!
- roberturbanski
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1311
- Rejestracja: 17 gru 2011, 08:10
- Życiówka na 10k: 47:11
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: kujawsko-pomorskie
Cześć, wczoraj z biegu nic nie wyszło, wolałem pobyć w domu z Żoną i Dzieciakami - ach te życiowe priorytety... . Dzisiaj zaplanowałem małą przebieżkę, żeby nadrobić wczorajszy dzień, ale wyszło z tego lekko ponad 10 km, tempo ślamazarne, ale przyjemność z biegu ogromna. Miałem łapać czas na kolejnych 3 km pętlach, ale myślę sobie: "po co?" Biegnie się przyjemnie, efekty przyjętych dwa dni temu ciosów jakby mniejsze, brzuszek fioletowy, czego chcieć więcej... Tylko czy takie wolne bieganie ma jakikolwiek sens? Muszę o tym doczytać... Z drugiej strony, jeszcze niedawno problemem dla mnie było pobiegać 20 minut, a teraz momentami zastanawiam się czy warto biegać poniżej 10 km
Reasumując:
10,5 km - 1:19:38 (śr. tempo: 7:35, śr. HR: 129)
Po biegu tradycyjne już 15 minut rozciągania.
Pozdrawiam, Robert
Reasumując:
10,5 km - 1:19:38 (śr. tempo: 7:35, śr. HR: 129)
Po biegu tradycyjne już 15 minut rozciągania.
Pozdrawiam, Robert
- roberturbanski
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1311
- Rejestracja: 17 gru 2011, 08:10
- Życiówka na 10k: 47:11
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: kujawsko-pomorskie
9 luty 2013 - sobota
Dzisiaj spełniłem swoje małe marzenie i pokonałem trasę, która jeszcze do niedawna była dla mnie nieosiągalna. Trochę się obawiałem tego biegu: nowa trasa, ludzie, psy , ale było całkiem fajnie, czas przyzwoity. Wartość tętna to w równym stopniu efekt biegu, jak i wspomnianych ludzi, psów i cudownych polskich dróg oraz wyrozumiałych kierowców
12,445 m - 01:19:24 (śr. tempo 6:23, śr. HR:155)
+ 15 minut rozciągania
PODSUMOWANIE TYGODNIA
Pokonany dystans: 40,1 km (kolejny mały rekord )
Średnie tempo: 6:45 (tu "szału nie ma", ale i na "szał przyjdzie czas - mam nadzieję )
Waga: 83,9 kg (mam mały niepokój, ale mam nadzieję, że waga jeszcze "spadnie', poza tym fizycznie czuję się jak bardzo dobrze, a to jest chyba najważniejsze)
11 luty 2013
Dzisiaj w planie miałem bieg w II zakresie, czyli u mnie do 158 ud./min. Tak też zrobiłem: kolano zbuntowało się w pierwszym momencie, ale po około km wszystko było już ok. Ostatecznie przebiegłem tylko 6 km (lub 6300, bo bieg był na bieżni i - chyba - mi się kółka pomyliły ) w czasie 35:33 (śr. tempo:5:56, śr. HR: 154). Ogólnie myślę sobie, żeby pn i śr robić krótsze (6 - 8 km) biegi w II zakresie, a cz i so długie (10 - 20 km) wybiegania zakończone przebieżkami. To by było na tyle. Pozdrawiam, Robert
Dzisiaj spełniłem swoje małe marzenie i pokonałem trasę, która jeszcze do niedawna była dla mnie nieosiągalna. Trochę się obawiałem tego biegu: nowa trasa, ludzie, psy , ale było całkiem fajnie, czas przyzwoity. Wartość tętna to w równym stopniu efekt biegu, jak i wspomnianych ludzi, psów i cudownych polskich dróg oraz wyrozumiałych kierowców
12,445 m - 01:19:24 (śr. tempo 6:23, śr. HR:155)
+ 15 minut rozciągania
PODSUMOWANIE TYGODNIA
Pokonany dystans: 40,1 km (kolejny mały rekord )
Średnie tempo: 6:45 (tu "szału nie ma", ale i na "szał przyjdzie czas - mam nadzieję )
Waga: 83,9 kg (mam mały niepokój, ale mam nadzieję, że waga jeszcze "spadnie', poza tym fizycznie czuję się jak bardzo dobrze, a to jest chyba najważniejsze)
11 luty 2013
Dzisiaj w planie miałem bieg w II zakresie, czyli u mnie do 158 ud./min. Tak też zrobiłem: kolano zbuntowało się w pierwszym momencie, ale po około km wszystko było już ok. Ostatecznie przebiegłem tylko 6 km (lub 6300, bo bieg był na bieżni i - chyba - mi się kółka pomyliły ) w czasie 35:33 (śr. tempo:5:56, śr. HR: 154). Ogólnie myślę sobie, żeby pn i śr robić krótsze (6 - 8 km) biegi w II zakresie, a cz i so długie (10 - 20 km) wybiegania zakończone przebieżkami. To by było na tyle. Pozdrawiam, Robert
- roberturbanski
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1311
- Rejestracja: 17 gru 2011, 08:10
- Życiówka na 10k: 47:11
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: kujawsko-pomorskie
Dzień dobry,
dzisiaj - zgodnie z planem - zrobiłem 2 serie ćwiczeń siłowych na nogi. I powiem Wam, że w moim przypadku ta druga seria miała już swoja fizyczną wymowę i pozostawiła po sobie przyjemne pieczenie mięśni. Wczoraj wieczorem zacząłem odczuwać ból w kolanie, ale dzisiaj jest (jakby) lepiej. Trochę to pokrzyżowało mi plany pod tym względem, ze chciałem dzisiaj zrobić test na Hr max., ale dałem spokój i postaram się zrobić go w piątek. Wczoraj 4 posiłki, ostatni jogurcik o 18.30. Spanie ok. 23, więc chyba było ok. Jutro w planie długie wybieganie.. Pozdrawiam, Robert.
dzisiaj - zgodnie z planem - zrobiłem 2 serie ćwiczeń siłowych na nogi. I powiem Wam, że w moim przypadku ta druga seria miała już swoja fizyczną wymowę i pozostawiła po sobie przyjemne pieczenie mięśni. Wczoraj wieczorem zacząłem odczuwać ból w kolanie, ale dzisiaj jest (jakby) lepiej. Trochę to pokrzyżowało mi plany pod tym względem, ze chciałem dzisiaj zrobić test na Hr max., ale dałem spokój i postaram się zrobić go w piątek. Wczoraj 4 posiłki, ostatni jogurcik o 18.30. Spanie ok. 23, więc chyba było ok. Jutro w planie długie wybieganie.. Pozdrawiam, Robert.
- roberturbanski
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1311
- Rejestracja: 17 gru 2011, 08:10
- Życiówka na 10k: 47:11
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: kujawsko-pomorskie
Cześć,
w planach dzisiaj było długie wybieganie zakończone 6 przebieżkami 100+100. Nie do końca się to udało. Wstałem 10 minut wcześniej, żeby na 7.00 wrócić już z porannymi zakupami. Na początku biegu tradycyjnie już kolano dało znać o sobie, ale na drugim kilometrze było już znośnie, a po 8 solidarnie pobolewały mnie już obie nogi . Nasunęła mi się taka myśl, że robię błąd biegając II zakres "od razu". Chyba rozsądniej będzie jak poprzedzę bieg właściwy kilkoma minutami roztruchtania, bo wejście "na obroty" od pierwszej sekundy źle wpływa na moje stawy. Dzisiaj z każdą minutą nogi lepiej pracowały, więc najprawdopodobniej moje rozumowanie ma sens. Przebiegłem zaplanowane 13,5 km (śr. tempo 6:47/km, śr. HR: 139 - nie za mało?). Do tego pytania w automacie nasuwa się drugie: czy I zakres biegać jak najbliżej mojej teoretycznie górnej wartości HR: 148 ud.? Dołożyłem tylko 1 przebieżkę, bo czas gonił, mało tego: porozciągałem się zaledwie 7 - 8 minut, . I tego dzisiaj żałuję najbardziej... Mam nadzieję, że jutro przy zaplanowanych 6 - 8 km w II zakresie nogi nie będą się buntowały . Z pozytywów: dzisiaj znowu poprawiłem swój rekord jeżeli chodzi o długość pojedynczego wybiegania i co najważniejsze: ciągle biegam... . Pozdrawiam, Robert.
w planach dzisiaj było długie wybieganie zakończone 6 przebieżkami 100+100. Nie do końca się to udało. Wstałem 10 minut wcześniej, żeby na 7.00 wrócić już z porannymi zakupami. Na początku biegu tradycyjnie już kolano dało znać o sobie, ale na drugim kilometrze było już znośnie, a po 8 solidarnie pobolewały mnie już obie nogi . Nasunęła mi się taka myśl, że robię błąd biegając II zakres "od razu". Chyba rozsądniej będzie jak poprzedzę bieg właściwy kilkoma minutami roztruchtania, bo wejście "na obroty" od pierwszej sekundy źle wpływa na moje stawy. Dzisiaj z każdą minutą nogi lepiej pracowały, więc najprawdopodobniej moje rozumowanie ma sens. Przebiegłem zaplanowane 13,5 km (śr. tempo 6:47/km, śr. HR: 139 - nie za mało?). Do tego pytania w automacie nasuwa się drugie: czy I zakres biegać jak najbliżej mojej teoretycznie górnej wartości HR: 148 ud.? Dołożyłem tylko 1 przebieżkę, bo czas gonił, mało tego: porozciągałem się zaledwie 7 - 8 minut, . I tego dzisiaj żałuję najbardziej... Mam nadzieję, że jutro przy zaplanowanych 6 - 8 km w II zakresie nogi nie będą się buntowały . Z pozytywów: dzisiaj znowu poprawiłem swój rekord jeżeli chodzi o długość pojedynczego wybiegania i co najważniejsze: ciągle biegam... . Pozdrawiam, Robert.
- roberturbanski
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1311
- Rejestracja: 17 gru 2011, 08:10
- Życiówka na 10k: 47:11
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: kujawsko-pomorskie
Cześć,
Wczoraj nie zrobiłem treningu siłowego, w ogóle miałem (i chyba jeszcze mam ) "malutkiego doła".
Na dzisiaj zaplanowałem drugi zakres, a w myślach ciągle pytanie: czy zapisać się na Run Toruń 2013? Dam sobie jeszcze trochę czasu na podjecie decyzji, ale z każdą chwilą przybliżam się "na tak".
Zgodnie z radami forumowiczów bieg poprzedziłem 1,5 km truchtem. To chyba słuszna droga, bo biegło mi się całkiem przyjemnie i jeżeli coś odmawiało posłuszeństwa to raczej były to płuca i nogi, a nie kolano, które - tradycyjnie - po kilku minutach zachowywało się "w miarę" normalnie. Jestem zadowolony, bo tempo trochę szybsze, (chociaż gdzieś w podświadomości mam jakaś "blokadę szybkościową": tak jakbym pod swoim pedałem gazu miał ogranicznik nie pozwalający mi wcisnąć go "do dechy" ), zrobiłem porządne - jak na mnie - rozciąganie i zaległy, wczorajszy trening siłowy. Muszę trochę bardziej przypilnować mojej diety, bo efektów nie widać..., waga stoi w miejscu
1,5 km (roztruchtanie) - 10:35 (śr. 7:03/km; śr HR: 131),
6,0 km (akcent WB2) - 35:15 (śr: 5:52/km; śr. HR: 155),
+ rozciąganie i trening siłowy.
Miłego dnia, Robert
Wczoraj nie zrobiłem treningu siłowego, w ogóle miałem (i chyba jeszcze mam ) "malutkiego doła".
Na dzisiaj zaplanowałem drugi zakres, a w myślach ciągle pytanie: czy zapisać się na Run Toruń 2013? Dam sobie jeszcze trochę czasu na podjecie decyzji, ale z każdą chwilą przybliżam się "na tak".
Zgodnie z radami forumowiczów bieg poprzedziłem 1,5 km truchtem. To chyba słuszna droga, bo biegło mi się całkiem przyjemnie i jeżeli coś odmawiało posłuszeństwa to raczej były to płuca i nogi, a nie kolano, które - tradycyjnie - po kilku minutach zachowywało się "w miarę" normalnie. Jestem zadowolony, bo tempo trochę szybsze, (chociaż gdzieś w podświadomości mam jakaś "blokadę szybkościową": tak jakbym pod swoim pedałem gazu miał ogranicznik nie pozwalający mi wcisnąć go "do dechy" ), zrobiłem porządne - jak na mnie - rozciąganie i zaległy, wczorajszy trening siłowy. Muszę trochę bardziej przypilnować mojej diety, bo efektów nie widać..., waga stoi w miejscu
1,5 km (roztruchtanie) - 10:35 (śr. 7:03/km; śr HR: 131),
6,0 km (akcent WB2) - 35:15 (śr: 5:52/km; śr. HR: 155),
+ rozciąganie i trening siłowy.
Miłego dnia, Robert
- roberturbanski
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1311
- Rejestracja: 17 gru 2011, 08:10
- Życiówka na 10k: 47:11
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: kujawsko-pomorskie
Cześć,
Planowo miała być dzisiaj spokojna przebieżka, do wyboru: teren lub bieżnia. Rano zacząłem się zastanawiać, czy nie pobiec w hali, ale - na szczęście - odrzuciłem ten pomysł. Stając na starcie pomyślałem sobie, że jeżeli uda mi się przebiec 10 km w tempie poniżej 6 min./km, to zapiszę się na toruński bieg. Wyzwanie spore, bo nogi trochę pobolewały, a i kolano przypominało o swoim stanie co jakiś czas. Ale pobiegłem...., a po minięciu 12 km. - żeby nie robić z gęby d..y zgłosiłem swój akces do Run Toruń 2013.
12 km: 1:10:25 (śr. HR: 156; śr. tempo: 5:52/km)
Miłego weekendu, pozdrawiam. Robert.
Planowo miała być dzisiaj spokojna przebieżka, do wyboru: teren lub bieżnia. Rano zacząłem się zastanawiać, czy nie pobiec w hali, ale - na szczęście - odrzuciłem ten pomysł. Stając na starcie pomyślałem sobie, że jeżeli uda mi się przebiec 10 km w tempie poniżej 6 min./km, to zapiszę się na toruński bieg. Wyzwanie spore, bo nogi trochę pobolewały, a i kolano przypominało o swoim stanie co jakiś czas. Ale pobiegłem...., a po minięciu 12 km. - żeby nie robić z gęby d..y zgłosiłem swój akces do Run Toruń 2013.
12 km: 1:10:25 (śr. HR: 156; śr. tempo: 5:52/km)
Miłego weekendu, pozdrawiam. Robert.
- roberturbanski
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1311
- Rejestracja: 17 gru 2011, 08:10
- Życiówka na 10k: 47:11
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: kujawsko-pomorskie
Cześć, kolejny tydzień minął, tak więc małe podsumowanie:
7 DNI
Waga: 83,1 kg (- 0,8 kg w porównaniu do poprzedniej niedzieli, - 6,9 kg od początku roku)
Pokonany dystans: 39,2 km; śr. tempo 6:00/km
Dzisiaj rozpocząłem 1,5 km truchtem, początkowo kolano bolało mocniej niż zwykle, ale w trakcie rozbiegania ból znacznie się zmniejszył. W akcencie 6 km i potem 6 przebieżek 100/100. Na koniec 15 minut rozciągania.
1,5 km: 9:45 (śr. HR. 132; śr. tempo: 6:30/km)
6,0 km: 34:31 (śr. HR: 153; śr. tempo: 5:45/km)
6 X 100/100 (śr. HR:140 - chyba trochę za mało; śr. czas 1:25)
Dzisiaj rano zmierzyłem sobie puls spoczynkowy: 45 uderzeń - o 5 mniej niż miesiąc temu. To dobrze?
Pozdrawiam, Robert.
7 DNI
Waga: 83,1 kg (- 0,8 kg w porównaniu do poprzedniej niedzieli, - 6,9 kg od początku roku)
Pokonany dystans: 39,2 km; śr. tempo 6:00/km
Dzisiaj rozpocząłem 1,5 km truchtem, początkowo kolano bolało mocniej niż zwykle, ale w trakcie rozbiegania ból znacznie się zmniejszył. W akcencie 6 km i potem 6 przebieżek 100/100. Na koniec 15 minut rozciągania.
1,5 km: 9:45 (śr. HR. 132; śr. tempo: 6:30/km)
6,0 km: 34:31 (śr. HR: 153; śr. tempo: 5:45/km)
6 X 100/100 (śr. HR:140 - chyba trochę za mało; śr. czas 1:25)
Dzisiaj rano zmierzyłem sobie puls spoczynkowy: 45 uderzeń - o 5 mniej niż miesiąc temu. To dobrze?
Pozdrawiam, Robert.
- roberturbanski
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1311
- Rejestracja: 17 gru 2011, 08:10
- Życiówka na 10k: 47:11
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: kujawsko-pomorskie
Cześć,
ciągle mam w głowie artykuł, który polecił mi Mariusz. Przeczytałem praktycznie całą te stronę i widzę dużo wspólnych mianowników z tym, co robię teraz: też "nabijam" kilometry i mógłbym poświęcić więcej czasu na inne, potrzebne ćwiczenia. Dzisiaj 10 km ze średnim tempem 5:51/km, ale tętno średnie 144. Pierwsze 8 kilometrów w tętnie na trucht, dopiero ostatnie 2 złapałem 150 uderzeń, ale tempo 5:30/km. Ciekawe czy to tendencja stała, czy przypadek? Biegło mi się lekko, nawet gdy przyspieszyłem, to jeszcze czułem rezerwy. Po biegu rozciąganie i dwie serie CNN. Jutro w planie pobiegać , porozciągać się i 2 serie CSO. Wyliczałem dzisiaj HR max., ale 3 wzory jakie zastosowałem dały wartości od 183 do 193. Wniosek taki, że trzeba koniecznie zrobić ten 5 minutowy test. Pozdrawiam, Robert.
ciągle mam w głowie artykuł, który polecił mi Mariusz. Przeczytałem praktycznie całą te stronę i widzę dużo wspólnych mianowników z tym, co robię teraz: też "nabijam" kilometry i mógłbym poświęcić więcej czasu na inne, potrzebne ćwiczenia. Dzisiaj 10 km ze średnim tempem 5:51/km, ale tętno średnie 144. Pierwsze 8 kilometrów w tętnie na trucht, dopiero ostatnie 2 złapałem 150 uderzeń, ale tempo 5:30/km. Ciekawe czy to tendencja stała, czy przypadek? Biegło mi się lekko, nawet gdy przyspieszyłem, to jeszcze czułem rezerwy. Po biegu rozciąganie i dwie serie CNN. Jutro w planie pobiegać , porozciągać się i 2 serie CSO. Wyliczałem dzisiaj HR max., ale 3 wzory jakie zastosowałem dały wartości od 183 do 193. Wniosek taki, że trzeba koniecznie zrobić ten 5 minutowy test. Pozdrawiam, Robert.
- roberturbanski
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1311
- Rejestracja: 17 gru 2011, 08:10
- Życiówka na 10k: 47:11
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: kujawsko-pomorskie
Cześć,
Wczoraj jeszcze się udało, wstałem rano . w planach w zależności od samopoczucia w planach była dłuższa przebieżka lub szybszy, ale krótszy mocniejszy akcent. Wyszło jak wyszło, myślę, że bieganie w hali nie jest jednak tak miarodajne jak w plenerze: równiutko, cieplutko i bezwietrznie itd. Tak czy inaczej pulsometr daje ciekawe wskazania i albo z nim jest gorzej, albo ze mną lepiej. Wczoraj idąc do Mamy poślizgnąłem się porządnie, ale kolano wytrzymało i "siłowo" cofnęło nogę do postawy właściwej. Trochę mnie potem pobolewało, ale nie bardziej niż zazwyczaj, więc się nie martwiłem...
OWB 1: 7,0 km: 41:00 (śr. tempo: 5:51; śr. HR: 137),
Przyspieszenie: 3,0 km: 16:28 (śr. tempo: 5:29; śr. HR: 152)
+ rozciąganie
22 luty
Dzisiaj świadomie bardzo krótko, nogi trochę zmęczone po 3 szybkich - jak na mnie - biegach i chyba trochę dopada mnie przeziębienie. Poza tym "zaoszczędzony" czas przeznaczyłem na nadrabianie braków w CSO
Trucht: 3,0 km: 20:22 (śr. tempo: 6:47; śr. HR: 120)
rozciąganie + CSO
Pozdrawiam, Robert
Wczoraj jeszcze się udało, wstałem rano . w planach w zależności od samopoczucia w planach była dłuższa przebieżka lub szybszy, ale krótszy mocniejszy akcent. Wyszło jak wyszło, myślę, że bieganie w hali nie jest jednak tak miarodajne jak w plenerze: równiutko, cieplutko i bezwietrznie itd. Tak czy inaczej pulsometr daje ciekawe wskazania i albo z nim jest gorzej, albo ze mną lepiej. Wczoraj idąc do Mamy poślizgnąłem się porządnie, ale kolano wytrzymało i "siłowo" cofnęło nogę do postawy właściwej. Trochę mnie potem pobolewało, ale nie bardziej niż zazwyczaj, więc się nie martwiłem...
OWB 1: 7,0 km: 41:00 (śr. tempo: 5:51; śr. HR: 137),
Przyspieszenie: 3,0 km: 16:28 (śr. tempo: 5:29; śr. HR: 152)
+ rozciąganie
22 luty
Dzisiaj świadomie bardzo krótko, nogi trochę zmęczone po 3 szybkich - jak na mnie - biegach i chyba trochę dopada mnie przeziębienie. Poza tym "zaoszczędzony" czas przeznaczyłem na nadrabianie braków w CSO
Trucht: 3,0 km: 20:22 (śr. tempo: 6:47; śr. HR: 120)
rozciąganie + CSO
Pozdrawiam, Robert