
a) Rozgrzewka na bieżni:
Czas: 12:00
Dystans: 2.05km
Tempo: 5:51min/km
HR max/avg/min: 188/156/81
Climb: 85
Śr. nachylenie ok. 3.5%
b) Ćwiczenia siłowe (serie 2x25 mniejszym ciężarem):
- wyciskanie (klatka)
- dociąganie uchwytem centralnym (plecy + triceps)
- wyciskanie na barki
- ściąganie ramion maszyny a'la wiosłowanie (plecy)
- spięcia z obciążeniem (brzuch)
- brzuszki pionowe z uchwytem
c) Akcent na bieżni:
Czas: 12:00
Dystans: 2.21km
Tempo: 5:26min/km
HR max/avg/min: 188/174/126
Bardzo fajny trening. Wiadomo, na bieżni biega się inaczej, przede wszystkim nudniej (biegniesz, patrząc w ścianę, chyba, że maszynę przed tobą biegnie jakaś sympatyczna dama), może lżej. Nie miałem moich 'asfaltówek', biegłem w halówkach, więc prawie jak w obuwiu minimalistycznym - bólu łydek/ud/stawów nie stwierdzam.
Część siłową czuję dziś dość mocno, zwłaszcza brzuch, choć przecież w domu brzuszki robię regularnie. Ale to dobrze, zamierzam zimą wpleść 2 wyjścia w tygodniu na siłownię na stałe do mojego planu, w środy wieczorem będę miał towarzysza w postaci kumpla, to zawsze raźniej. No i profesjonalny sprzęt robi swoje - wtorkowe wyjście do Apisa miało tylko jeden plusik - spokój, bo ćwiczyłem samiusieńki.
Pulsometr pokazał 1100 spalonych kalorii za cały trening - tak więc podwójna porcja spaghetti w bebzon nie poszła

Dziś - Mikołajkowy na Błoniach. A za oknem - lód i -6 stopni. Wobec powyższego każdy wynik 59:xx uznam za dobry, a 54:xx - za rewelacyjny!