12.05 sobota
Longerek -14km
I rano od razu zagwozdka - biegać czy nie? bo na rzucanie żab się zanosi. Pociemniało, drzewa niepokojąco się wyginają, nikogo nie ma na ulicy... strasznie, jak z filmu. Ale tam, poczekałem chwilę i postanowiłem być nieustraszony - idę!
Start: 7:00
Pogoda: 18stC, zachmurzenie pełne, wiatr momentami silny, mżawka przechodząca momentami w deszcz. Ogólnie - znośnie, a nawet nieźle, lepiej niż by miało smażyć. Temperatura odczuwalna - niższa. Powiem nawet doniośle - dobra pogoda do biegnia! I nie wiem czy moje osłabienie w ubiegłym tygodniu nie miało czegoś wspólnego ze wzrostem temperatury.
Samopoczucie - dobre.
Założenia na bieg: tempo w granicach 6' może nawet wolniej, tak by tętno nie przekraczało środkowego zakresu - czyli spokojnie.
Bieg po pętli: 2x5km + 1x4km, trasa oznaczona, endo nie brałem, muzy też nie w razie deszczu - nie zniszczy się.
Międzyczasy:
1km - 5'45" - 115
2km - 6'04" - 147
3km - 6'00" - 145
4km - 6'02" - 151
5km - 6'01" - 152
6km - 6'01" - 153
7km - 6'11" - 155
8km - 6'08" - 153
9km - 6'08" - 157
10km - 6'04" - 156
11km - 6'05" - 156
12km - 6'09" - 156
13km - 5'55" - 158
14km - 5'35" - 161
Łącznie: 14km
Czas: 1h24'08"
Tempo: 6'01"
HR: śr151 max165
<65%(127) 3'35''
65-85%(127-166) 1h20'33''
>85%(>166) 0'0''

Dobrze mi się biegło, samopoczucie w trakcie i po biegu najlepsze w tym tygodniu. Zadowolony jestem i z tempa i tętna. Zmęczenie po biegu 5,5/10. Mogłem biec dalej, miałem jeszcze siły (mimo, że pozwoliłem sobie przyśpieszyć nieco na ostatnich 2km). Cały bieg przebiegłem na 2 bananach, które zjadłem 30min przed biegiem. Jak dotąd - sprawdzają się świetnie. Wilgotno było więc się nie pociłem zbytnio. Fajnie, wreszcie w tym tygodniu - fajnie.
Z dolegliwości - prawa noga - biodro - lekko odczuwalne, poza tym OK.
W sumie tak narzekm, ale tak patrząc i porównując tempa i tętna z ostatnich długich biegów i tak widzę poprawę.
I na koniec jeszcze jedno: odnotuję że tydzień zamykam z 33,6km, dotychczas najwięcej w ciagu tygodnia przebiegłem 31 - w listopadzie ub roku. Więc - kolejny próg przekroczony. Za tydzień powinno być ponownie więcej i tak już pewnie co tydzień więcej, stopniowo do ok 50 - 60km/tyg, myślę - do końca wakacji.