20 września 2012
Kilka prawd, które objawiły mi się po maratonie.
1. Maraton bez długich wybiegań?
Przed biegiem szukałem po sieci odpowiedzi na powyższe pytanie. Nie znalazłem jednak nic jednoznacznego i sam mimo pokonania Dystansu nie potrafię jednoznacznie odpowiedzieć. Długich wybiegań zaniechałem po kontuzji (ITBS), która przydarzyła mi się wczesną wiosną. Po kilkutygodniowej przerwie powróciłem do biegania ale już biegając krótsze treningi. Zazwyczaj było to 10, czasem 12 km i prawie nigdy nie przekraczałem 40 km na tydzień.
Mój maraton w skrócie wyglądał tak.
Plan 4:15
Rzeczywistość:
0-25 km - mieszczę się w planie, tempo około 6 min/km;
25 km - pierwszy z późniejszych wielokrotnych skurczów prawej łydki
42 km - pierwszy skurcz lewej łydki
25-42,195 km - wolniejszy bieg, przeplatany marszem, okupiony sporym bólem
Mój czas netto 04:53:00, więc 38 minut dłużej.
Co by było gdyby? Gdybym rozpoczął wolniej? Trenował na dłuższych dystansach itp.? Nie mam bladego pojęcia!
2. Większy ból maskuje mniejszy
Kiedy łapał mnie skurcz nie czułem żadnych innych dolegliwości. Kiedy skurcz mijał czułem np. zbyt mocno zasznurowany but.
3. Im dłużej coś boli w biegu tym dłużej boli po biegu
Prawa łydka (ta od skurczów) boli do dzisiaj. Lewa łydka (tylko jeden skurcz -stan dobry)
Objawy pomaratońskie u niedotrenowanego debiutanta
Niedziela maratońska po biegu: Ogólna sztywność i niechęć do poruszania się. Im bliżej wieczora tym gorzej.
Poniedziałek: Gigantyczne zakwasy, najbardziej w łydkach. Nasz pies na spacerze wydawał się zaniepokojony moim dziwnym sposobem chodzenia. Pojechałem do pracy rowerem i starałem się nie zsiadać nigdzie po drodze, bo chodzenie sprawiało mi sporo bólu. Wieczorem po kąpieli w soli trochę lepiej. Schodami w dół - prawie tortura
Wtorek: Nadal gigantyczne zakwasy. Jazda rowerem w nieco lepszym tempie. Najgorsze doświadczenie to nadal schodzenie po schodach. Kolejna kąpiel w soli i coraz lepiej
Środa: Zakwasy nieco mniejsze. Jazda rowerem daleka od normalności, już jednak szybsza. Chodzenie z lekkim "czuciem" ale już niemal normalne, także na schodach.
Czwartek: Zaczynam już myśleć o bieganiu. Rowerem do pracy ze standardową prędkością.