12.06.2010
10 km - 58'8" - 5,49/km
Po wczorajszej mordędze nastawienie do biegu straszne. Wstałem o 6.30 i pijąc poranną kawe próbowałem znaleźć powód by sobie dzisiaj odpuścić. Niestety albo stety takiego przez pół godziny rozmyślań nie znalazłem więc się ubrałem i pobiegłem.
Temperatura tylko 3 stopnie niższa niż wczoraj, słoneczko już świeci, tylko powietrze jakieś bardziej rześkie po wczorajszej popołudniowej ulewie.
Na półmetku gdy popatrzyłem na czasy postanowiłem zrobić bieg z narastającą szybkością.
A tak to wyszło:
1. 6:44
2. 6:15
3. 6:09
4. 6:02
5. 5:43
6. 5:39
7. 5:32
8. 5:27
9. 5:23
10. 5:12
+dodatkowo 500m na schłodzenie
w sumie wyszła najszybsza moja dyszka. Wiem nie ma się co podniecać narazie to co 2tyg. będą takie najszybsze, ale banan z mordy nie schodzi
