Jeszcze rano Grzesiek przysłał sms-a, żebym na za wiele nie liczył, bo na liście pojawili się czarni z Benedek-Team, czyli pierwsze miejsca już obstawione przez Kenijczyków.
Nogi po wczorajszym trochę sztywne, ale tragedii nie było. Do biegu podszedłem na luzie, bez napierania i starając się nie wchodzić nad swój próg, czyli biec poniżej 160 uderzeń na minutę.
Wystartowaliśmy z Grześkiem bardzo spokojnie, dając się ponieść emocjom innym.
Po 3 km było już mniej więcej wiadomo kto gdzie jest, a kto jest "miszczem" pierwszego kilometra.
Następnie sobie biegliśmy ze 2 km na plecach Sandry Kopiczko, ale coś nam słabła, więc pobiegliśmy przodem.
Coś koło 8 km doszliśmy jakiegoś gościa w nausznych słuchawkach. I tu się niestety rozstaliśmy. Znaczy Grzesiek wrzucił 6. bieg i przyspieszył, a tatuś nie miał z czego – więc zostałem przy swoim, ale pozostawał cały czas w zasięgu mojego wzroku.
Grzesiek coś koło 14. km wyprzedził najszybszą kobietę – czyli Kenijkę – a ja ją minąłem około 18.
I tak sobie biegliśmy. Wiedziałem, że ona biegnie blisko tuż za mną. Na samej końcówce mocno przyspieszyłem, by nie dać się wyprzedzić. Tylko spaliłem, bo meta była 400 metrów dalej niż mi się wydawało że jest.
No to nie mając już sił wróciłem do starego tempa – a Kenijka mnie wyprzedziła.
Na metę wbiegłem piąty w Open z czasem 1:21:07.
Okazało się, że pomiędzy wygrywającym Kenijczykiem a Grześkiem był jeszcze Sebastian Waśkiewicz. Biegli na tyle mocno, a my wystartowaliśmy na tyle wolno, że nie mieliśmy nawet z nimi kontaktu wzrokowego. (pierwsze 6km biegli z nami uczestnicy krótszego dystansu więc początek był wymieszany)
Za pierwsze miejsce w +M45 dostałem wędzonego węgorza
Fajne to Węgorzewo. Lubię tu startować. To pewnie sentyment swojego pierwszego półmaratonu. Ale kiedyś to była zupełnie inna trasa, która prowadziła ze Sztynortu do Węgorzewa.
No i to tutaj bardzo dużo nurkowałem w Mazurskim Centrum Nurkowym.
https://www.bieganie.org/2025/05/02/xvi ... n-wegorza/
https://flow.polar.com/shared/7e9515e41 ... 4445b44e06
