Poniedziałek
Plan: 22km@4'15
Wykonanie:
22km@4'11
Odczucia: miało być oryginalnie wczoraj ale rodzinka była i się popiło, dodatkowo pociąg do W-wy dojechał dopiero o 21, no i pod dzisiaj na diecie znów przed zawodami, więc wczoraj chciałem się poobżerać pizzą i dokończyć 2 sezon Altered Carbon, wiec jednak do zamieniłem, biegałem niedaleko siebie po parku, pętla niespełna kilometr i pół jeden prostej pod górkę i tak samo pół drugiej, więc troszku się popracowało, odczuciowo takie zmęczeniowo 8/10, no ale zrobione, dieta pudełkowa 1750kcal, a ja na tym biegu spaliłem już ponad 1400kcal i dosłownie za godz. czeka jeszcze na siłowni trening z trenerem personalnym, nieźle się dzisiaj zaoram XD
Wtorek
Plan: 2km easy + 3x 100m/100m + 15x 1min/1min + 2km easy
Wykonanie: [bieżnia mechaniczna, kąt nachylenia 1%]
3km@4'45
15x 60sek@3'09/60sek@6'40
2km@6'00
Odczucia: niby siłownia, bo padało i się nie chciało dupy na Veturilo posadzić i jechać na Agrykolę ale praca fest zrobiona, mocne tempo, pewnie na tartanie bym się tak nei zmusił jak tutaj, ciśnięte mocno, pierwsze 5 powtórzeń takie 8/10, kolejne już spokojnie blisko 8,5/10, ostatnie to wjeżdżało luźno na 9/10, lało się strasznie, ale dobre, mocne bieganie
Środa
Plan: 12km easy
Wykonanie:
12km@4'47
Odczucia: ruszyłem wieczorem tradycyjną ścieżką przy bulwarach w tą i na zad,spokojnie bez kontroli tempa i spoglądania na zegarek, akurat wytop kaca, bez jakiejś szczególnej historii
Czwartek
Plan: 2km easy + 4x 100m/100m + 8x 1km@3'35/1:45min + 2km easy
Wykonanie: [bieżnia mechaniczna, kąt nachylenia 1%]
3km@4'47
8x 1km@3'35/1:45min@6'00
2km@5'00
Odczucia: fajnie wpadło, na początku myślałem, że będzie ciężko ale jednak szło, przerwa taka w sam raz, dopiero ostatnie dwa powtórzenia mocniej poczułem i już czekałem na koniec, ale solidna robota zrobiona, dodatkowo przy jednym źle wyliczyłem odcinek i zamiast tysiaka wpadło 1200m, zaś przerwy były trochę krótsze, by dać szansę się bieżni rozpędzić
Piątek
WOLNE
Sobota
Zimowy Ultramaraton Karkonowski
Nadchodząca kwarantanna jednak nie zepsuła ZUK'a. Wybrałem się autem z kumpelm w piątek, wyjazd niestety dopiero po 16 toteż na miejscu byliśmy już po 21 jedynie by szybk oodberać pakiety, dokupić brakujące wyposażenie (akurat to które praktycznie tylko oni wymagają to i człowiek normalnie go nie posiada - chemiczne ogrzewacze do rąk i miagjące czerwone światełko). Po pakietach nagłe szukanie knajpy by zjeść 'obiad' - w życiu bym nie przypuszczał, że restauracje w Karpaczu w piątkowy wieczór czynne są do 21:30 (kuchnia).
Jakimś cudem udało się znaleźć pizzerię z piwkiem i napchać przed porankiem. Po jedzeniu jeszcze trochę TV i przygotowanie gratów i wio spać koło 24.
Do autokarów miałme niedaleko, raptem 1000m, więc nie musiałem się jakoś wcześnie zbierać. Plan był taki by biec na krótkie spodenki i dokolanówki, mimo to na wierzch poszły wodoodporne spodnie na czas dojścia do autokarów (i to była dobra decyzja, bo już do końca biegu ich nie zdjąłem XD).
Na miejscu jakieś 20-30min stania w kolejce do sprawdzenia sprzętu i wejścia do busa, w międzyczasie autem podjechał kumpel. Troszkę pogadaliśmy jaka to super pogoda, zero śniegu, no ni @#$%^ nie czuć zimy - troszkę smutek.
Jednak parę km przed polaną Jakuszycką już zaczęło robić się biało, a na miejscu nie dość, że biało to i piździawa fest! Jednak dostaliśmy taką zimę na jaką ZUK zasługuje.
5min przed startem jeszcze ostatnia wizyta w krzakach, ustawienie mp3 i podciągnięcie buffa i można było czekać na odliczanie. Szybka piątka z kumplem, 3-2-1 i wio.
Początek wydłużony w stosunku do tego co biegłem 4 lata temu, można było się trochę przesunąć do przodu, zwłaszcza, że śnieg nawet fajnie ubity. Co jednk było gitarą na pierwszym kilometrze niebawem zmieniło się w jednoosobową ścieżkę z zaspami po bokach i już brodzeniu w 20cm śniegu. Tak jak się człowiek do tego momentu ustawił tak już biegł dłuższy kawałek w 'pociągu'. Nie było sensu tracić sił na minajki z lewa i z prawa na paręnaście min. po starcie.
Dodatkowe przetasowania trafiły się na podbiegu i tak dociągnęliśmy do pierwszego dłuższego zbiegu i o @#$%^... Strumieniem w dół, parę razy nogi w wodzie ponad kostkę, błoto, uślizg, a to dalej początek. W butach już kamyczki - nie brałem sruptutów. Całe szczęście biegłem z pierwszą i drugą dziewczyną i to one dyktowały tempo - nie forsowały - i całe szczęście. Gdyby przede mną był jakiś wariacik to pewnie bym kleił plecy i jedynie ciekaw bym był na krótym korzeniu zakończę nurkowaniem w sturmieniu. A tak może i wolniej ale cało i bezpiecznie dało się to zmęczyć.
Dalej było już przyjemnie, ubita ścieżka lekko pod górę. Można było dać wypocząć mięśniom po tej zbiegowej pracy. Następne kilkanaście km bez jakiejkolwiek historii. A gdy tylko zaczęło się zbieganko do drugiego pkt. mega wkurw, pogoda fatalna, do tego bieg po trawersie, więc mega duży dyskomfort, jedna noga wyżje, druga niżej, dodatkowo na nogach Adidasy Terrex Agravic to i bieżnika mało i dwa raz pan tarzanka. Sporo sił to kosztowało. A miał być odpoczynek i dynamiczny zbieg. Za to była walka z trasą i palące mięśnie
![uśmiech :)](./images/smilies/icon_e_smile.gif)
Tak się jakoś doturlało do pkt. odżywczego. Ale że w człowieku dalej wieczorna pizza to się jeść nie chciało, że zimno to i dalej 3/4 bidonów były pełne, więc bez przystanku ruszyłem dalej.
Tutaj był mój ulubiony fragment biegu, zbieg trasami narciarskimi, długo, lekki ciągły spadek, śniegu troszkę pod nogą ale tak na w sam raz, bajka. Wkurzajacy był jedynie dodany kawałek po czeskiej stronie, typowo leśna nieuczęszczana ścieżka z toną kopnego śniegu.
Na drugim pkt. już bidony trzeba było napełnić, jeść dalej się nie chciało. Zaczęło się podejście do domu Śląskiego. Póxniej trochę wypłaszczenia i dalej mars pod górkę. Ogólnie nic ciekawego (poza kolejnym poronionym trawersem z beznadziejną wiejawą i panem tarzanką)
![uśmiech :)](./images/smilies/icon_e_smile.gif)
![uśmiech :)](./images/smilies/icon_e_smile.gif)
Niestety (dowiedziałem się o tym później) na tym punkcie z powodu hipotermii zszedł mój kolega. Jak go po biegu pytałem co i jak, to mówi, że nawet siedział tam 30-45min i próbował się ogrzać i ruszyć dalej ale niestety nie było opcji, szkoda. Zwłaszcza, że jak zwykle podejście na Śnieżkę 'dawało radę'
![uśmiech :)](./images/smilies/icon_e_smile.gif)
Po szczycie Śnieżki wiadomo, już easy się włącza
![uśmiech :)](./images/smilies/icon_e_smile.gif)
Później już normalny, przyjemny zbieg i wypłaszczenia. Ot typowy mocno biegowy odcinek. Sporo tutaj nadrobiłem i dalej czułem się świetnie.
Koniec biegania miał być przy ostatnim podejściu ale obok mnie było dwóch zawodników i każdy delikatnie podbiegał, no to co mogłem zrobić 'namówili!'. Więc i podbiegałem z nimi. Na szczycie myślę sobie, o cholera re we la cja! Czuję się elegancko, a tu już tylko zbieg praktycznie i ostatnie króciótkie góra-dół-góra-dół już pod samym Karpaczem.
Nooo właśnie... Na ostatnich ~6km tak mnie ścieło, że hej. Po prostu odcięcie energetyczne lv over9000. Nogi petarda, oddech petarda, a w baku pusto! Coś czuję, że jednak pokpiłem za bardzo sprawdę odżywiania we wcześniejszych fazach biegu i teraz przyszło za to zapłacić.
Zamiast próć ile fabryka dała to ja zygzakiem od lewej do prawej 'cisnę' po 5'30-6'30min/km! Na odcinku gdzie pownienem lekko lecieć po 4'15. Koszmar, całkowicie przeszła mi ochota na jakąkolwiek walkę. Tak też i ciągnąłem tą 'furmankę' do mety. Na tym odc. minęłą mnie dobrych 6-8 osób ale byłem tak odcięty od tego co się dzieje do okoła, że na wszystko miałem po prostu wywalone.
Nawet nie szło się spiąć na ostatnich 500m. Jedynie z gracją dobiegłem ostatnie 100-150m
![uśmiech :)](./images/smilies/icon_e_smile.gif)
Wpadłem z czasem równiutkie 7:00:00, na Gremlinie 6:59:57 :D Tak po prawdzie wynik super. Nie dość, że dużo szybciej niż poprzednim razem to i teraz trasa dłuższa. Rachwal w RMT także ładnie 'zapłacił' punkcikami (po raz kolejny CCC - zaawansowany i już tylko paręnaście pkt. brakuje do pierwszego poziomu B - elita krajowa XD). Więc właściwie jestem mega zadowolony.
Za linią mety od razu na krzesełko i kilkadziesiąc kawałków czekolady ładowane tak szybko jak się tylko da i proszę po 5min człowiek jak nowonarodzony!
Ruszyłem spacerkiem do Żabki i hotelu, tam odtajania dobre 45-50min pod prysznicem, później sjesja i z kumplem umówieni na piwko. Po drodze wpadamy na pomysł, by sprawdzić to after party, myślimy, że wpadniemy i wypadniemy, bo raczej drętwo będzie, a tam... SUPER
![uśmiech :)](./images/smilies/icon_e_smile.gif)
![uśmiech :)](./images/smilies/icon_e_smile.gif)
Ogólnie impreza tak samo super jak cztery lata temu!
"Polecam, K. Stefański"
![Obrazek](https://scontent.fpoz1-1.fna.fbcdn.net/v/t1.0-9/89510583_1513665182130954_2505522043169013760_o.jpg?_nc_cat=100&_nc_sid=cdbe9c&_nc_ohc=YUj6KaNZFOoAX9ir4VJ&_nc_ht=scontent.fpoz1-1.fna&oh=cf0d3def4083aab374b283a99911d794&oe=5EA758FD)
![Obrazek](https://scontent.fpoz1-1.fna.fbcdn.net/v/t1.0-9/87855845_1512749155555890_8961113473970864128_o.jpg?_nc_cat=110&_nc_sid=cdbe9c&_nc_ohc=VYIusRS0c_gAX97M0Gl&_nc_ht=scontent.fpoz1-1.fna&oh=0aca8557804c34dd17684b98671b53f6&oe=5EA6338B)
![Obrazek](https://scontent.fpoz1-1.fna.fbcdn.net/v/t1.0-9/89251320_1512742458889893_6957914764039159808_o.jpg?_nc_cat=109&_nc_sid=cdbe9c&_nc_ohc=6DbnbTbc7NYAX_J-iax&_nc_ht=scontent.fpoz1-1.fna&oh=4caa4d14fc1b255c35a456666e627ff2&oe=5EA8C5CC)
![Obrazek](https://scontent.fpoz1-1.fna.fbcdn.net/v/t1.0-9/89505286_1513567552140717_641224439605755904_o.jpg?_nc_cat=103&_nc_sid=cdbe9c&_nc_ohc=QwrAf2hMgGkAX-1jl41&_nc_ht=scontent.fpoz1-1.fna&oh=29faa3911ac926214e43426087b178d7&oe=5EA622AA)
Niedziela
WOLNE