Pod prąd – czyli Sub 3 po 60

Moderator: infernal

wigi
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2700
Rejestracja: 02 lut 2012, 00:11
Życiówka na 10k: 00:38:28
Życiówka w maratonie: 02:56:00
Lokalizacja: Brzeg Dolny/Wrocław

Nieprzeczytany post

Wtorek (13.09) – 13,1 km BS, w tym 5 przebieżek, 5:19.
Słabo dziś się biegało. Jutro lub pojutrze pierwsze progi.

Czwartek (15.09)
1. Godz. 11.54 – 4,6 km BS, 5:12...
Miały być dziś progi. Dobiegłem do miejsca gdzie miałem je robić. Rozpocząłem ćwiczenia rozgrzewkowe i podczas biegu bokiem (przeplatanka) nagle poczułem ostry ból w przedniej części prawej stopy. Musiałem przerwać, odczekałem 10-15 minut, ale ból, choć już mniejszy, uniemożliwiał bieg. Wróciłem więc marszem (początkowo lekko utykając) do domu. Gdy dotarłem do domu ból był ledwo odczuwalny. Z tą stopą miałem już podobne sytuacje (bolało w innych miejscach), ale zwykle ból był słabszy i mijał po kilku minutach.
Jeśli stopa się ułoży, to może wieczorem drugie podejście do treningu. ;)
2. Godz. 19.33 – BS + P 6 x 1,6 km / p. 2:20 + BS, łącznie 20,7 km, 4:54, HR 149/173.
Stopa się uciszyła, więc po raz drugi wyszedłem na akcent. Nie chciałem odpuszczać, bo jutro mogę nie mieć czasu.
Biegałem z czołówką w przyjemnym chłodzie. Z treningu jestem zadowolony. Progi planowałem robić po 4:15-4:10 i tak wchodziły. Miałem jeszcze siły ostatni odcinek pocisnąć bardzo mocno. Czuję pewną ulgę, bo ostatnio treningi się nie układały.
15-09.jpg
15-09a.jpg

Piątek (16.09) – 9 km BS, 5:34, HR 126.
Regeneracyjnie. Wyszedłem, żeby dorzucić ziarnko do tygodniowej objętości.

Sobota (17.09) – 12,5 km BS, w tym podbiegi 10 x 100 m, 5:14.
Podobno podbiegi można/należy robić w przeddzień biegu ciągłego, więc je zrobiłem. ;)

Niedziela (18.09) – BS + Bieg ciągły (M) + BS, łącznie 20,8 km, 4:46, HR 149/166.
12 km TM po 4:25.
Pogoda dziś słaba i zmienna. Miałem wyjść na trening przed południem, ale padało i wiało.
Wyszedłem więc po drugim śniadaniu, gdy już tylko wiało, ale i tak po 3 km ciągłego złapał mnie przelotny grad.
Trochę obawiałem się tego treningu, bo na rozgrzewce nie czułem się całkiem świeży.
Biegałem na wahadle 3 km, odcinki nieparzyste z wiatrem. Zakładałem średnie tempo na 4:30. Byłem trochę zaskoczony, że pod wiatr traciłem niewiele (oceniałem, że będzie to min. 10 s na km). Ogólnie jestem zadowolony, choć tętno mogłoby być o parę uderzeń niższe. Jednak odczuciowo było dobrze, bez ciśnięcia czy rzeźbienia na końcu.
18-09.jpg

Tydzień – 80,7 km. Dobry przebieg, dzięki temu, że w piątek zrobiłem bieg regeneracyjny zamiast wolnego.

Do maratonu pozostało już tylko 5 tygodni, to bardzo mało czasu.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
BlogKomentarze
10 km - 38:28 (5.03.2017), HM - 1:24:30 (25.03.2017), M - 2:56:00 (15.10.2017)
New Balance but biegowy
wigi
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2700
Rejestracja: 02 lut 2012, 00:11
Życiówka na 10k: 00:38:28
Życiówka w maratonie: 02:56:00
Lokalizacja: Brzeg Dolny/Wrocław

Nieprzeczytany post

Wtorek (20.09) – 14 km BS, 5:26, HR 132.
Jeszcze lekko czułem w nogach niedzielny ciągły.

Środa (21.09) – 12,6 km BS, w tym 10 podbiegów.

Czwartek (22.09) – BS + P 4 x 2,4 km / p. 3:20 + BS, łącznie 20,2 km, 4:47 HR 150/173.
Zakładałem tempo progowe 4:10. Pierwsze i trzecie powtórzenie było z wiatrem. Ostatnie (pod wiatr) weszło już bardzo ciężko i było wymęczone. Trening domknięty, ale nie zmienia to faktu, że popełniłem błąd, bo jak pierwszy odcinek z wiatrem poleciałem po 4:07, to pod wiatr trzeba było latać po 4:13 i byłoby git, a ja uparłem się by pod wiatr zamykać po 4:10.
Dziś pierwszy raz biegłem w butach Nike Zoom Fly 4. Krzywdy mi nie zrobiły i choć nie poczułem dopingu technologicznego, to chyba się polubimy. ;) Chciałbym w nich pobiec w maratonie, dlatego wezmę je na pozostałe akcenty.
22-09a.jpg
22-09.jpg

Sobota (24.09) – 10 km BS, 5:25, HR 130.
Regeneracyjnie.

Niedziela (25.09) – 29 km BD, 5:10, HR 142/159.
Trzeci i ostatni już bieg długi przed maratonem. Temperatura była OK, ale całość w pełnym słońcu. I pewnie to, razem z narastającym zmęczeniem (również zbyt mocnym treningiem progowym w czwartek), spowodowało w końcówce spory dryf tętna (nieco mnie to niepokoi). Po treningu Garmin pokazał tylko 21 godzin odpoczynku, co jest trochę dziwne.
Wypiłem 750 ml płynów i zjadłem 2 żele.
25-09a.jpg

Tydzień – 85,9 km w 5 treningach. Ciężki, ale udany tydzień, z maksymalną objętością w tych przygotowaniach. Teraz będzie już zjazd z kilometrażem.

4 tygodnie do maratonu.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
BlogKomentarze
10 km - 38:28 (5.03.2017), HM - 1:24:30 (25.03.2017), M - 2:56:00 (15.10.2017)
wigi
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2700
Rejestracja: 02 lut 2012, 00:11
Życiówka na 10k: 00:38:28
Życiówka w maratonie: 02:56:00
Lokalizacja: Brzeg Dolny/Wrocław

Nieprzeczytany post

Wtorek (27.09) – 10 km BS, 5:23, HR 130.
Regeneracyjnie.

Środa (28.09) – 13 km BS, w tym 10 podbiegów, 5:15.

Czwartek (29.09) – BS + 15 km bieg ciągły (M) + BS, łącznie 23,7 km, 4:39, HR 149/162.
15 km w TM po 4:23.
Obawiałem się tego treningu. Od rana do g. 15 byłem na wyjeździe w Wałbrzychu. Ku mojemu zaskoczeniu obawy okazały się płonne i trafił się jakby dzień konia. ;)
Warunki do biegania były idealne. Planowałem tempo 4:25-4:30, ale średnie wyszło nieco szybsze - 4:23. Bieg na dobrym tętnie i z dobrym samopoczuciem. Jestem zadowolony.
Obrazek

Sobota (1.10) – 12,1 km BS, 5:14, HR 134.
Rozbieganie.

Niedziela (2.10) – BS + P 3 x 3,2 km / p. 4:20 + BS, łącznie 19,3 km.
Miały być progi 3 x3,2 km, ale omyłkowo uruchomiłem trening 4 x 1,2 km. Szybko się zorientowałem i byłem zły, ale postanowiłem nie przerywać pierwszego odcinka i pobiec dystans "na oko" - wyszło 3,24 km, to było z wiatrem.
Obrazek
Zatrzymałem się, zapisałem trening i uruchomiłem trening właściwy (przerwę zrobiłem krótszą, bo trochę stałem)...

...Druga część treningu progowego (dwa odcinki po 3,2 km). Pierwszy odcinek pod wiatr, a drugi mieszany (po 1,6 km zrobiłem nawrotkę). Średnia ze wszystkich trzech odcinków progowych wyszła 4:09, więc bardzo przyzwoicie. To był trudny trening, ale nie było rzeźbienia na końcu, jak podczas poprzedniego treningu progowego.
Obrazek

Tydzień – 78,3 km, Dobry tydzień w 5 jednostkach.

Wrzesień – 343 km. Nadspodziewanie solidny kilometraż po wcześniejszych problemach z przywodzicielem uda. Można by rzec, że troszkę nadrobiłem słaby sierpień (222 km). Mental podbudowany. :)

Za tydzień startuję na 10 km w Legnicy. Chciałem te zawody pobiec na maksa i zobaczyć gdzie jestem, ale Michał stanowczo odradza mi biec w ten sposób, więc pobiegnę narastająco, zaczynając tempem maratońskim (np. tak: 4M+4P+2Finisz). Wyjdzie dobry trening.

Aktualnie ważę ok. 67 kg (przy 175 cm) i mam nadzieję, że przez ostatnie 3 tygodnie do maratonu zejdzie mi jeszcze 1 kg i osiągnę wagę startową sprzed 5 lat. Ponieważ latka lecą i mięśni ubywa, to może powinienem już celować w wagę startową 65 a nie 66 kg? ;)
BlogKomentarze
10 km - 38:28 (5.03.2017), HM - 1:24:30 (25.03.2017), M - 2:56:00 (15.10.2017)
wigi
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2700
Rejestracja: 02 lut 2012, 00:11
Życiówka na 10k: 00:38:28
Życiówka w maratonie: 02:56:00
Lokalizacja: Brzeg Dolny/Wrocław

Nieprzeczytany post

Wtorek (4.10) – 12,8 km BS, w tym 11 podbiegów, 5:18.

Środa (5.10) – BS + 2 x 5 km (M-6s) / p. 5 min. + BS, łącznie 19,6 km, 4:46, HR 147/164.
Dwie piątki w tempie M-6s na przerwie 5 min. Średnie tempo odcinków wyszło 4:18.
Pierwsza połowa obu piątek pod lekki wiatr, druga połowa więc łatwiejsza - dlatego tętno miało niewielki dryf.
Dzień słoneczny, ale biegałem w cieniu ekranów, więc słońce mi nie przeszkadzało.
Odczuciowo trening średnio wymagający, czyli jest OK.
5-10.jpg

Czwartek (6.10) – 10 km BS, 5:25, HR 130.
Bieg regeneracyjny, nie czułem dużego zmęczenia po akcencie.

Sobota (8.10) – 12 km BS + 3 przebieżki, 5:35.
Biegło się źle, dziwny brak sił, ciężkie nogi i ciężki oddech, nawet nie próbowałem przyspieszać. Przekulałem się więc z nogi na nogę. Mam nadzieję, że to tylko incydent, a nie początek czegoś poważniejszego (np. infekcji). Jutro zawody (10 km w Legnicy), czyli mocny trening, oby osłabienie minęło.
Pod wieczór okazało się, że osłabienie spowodowane jest prawdopodobnie początkiem infekcji, bo pojawiły się jeszcze lekkie dreszcze i delikatny katar. Postanowiłem niezwłocznie wdrożyć spontaniczną procedurę uzdrawiającą. ;-)
Wypiłem więc napar z wiązówki błotnej, a potem herbatkę z czystka z kurkumą i pieprzem. W ciągu 3-4 godzin przyjąłem 4g wit. C, 8000 jednostek wit. D3, 50mg cynku, 400mg magnezu oraz 2 łyżki miodu lipowego. Położyłem się spać o godzinę wcześniej niż zwykle, a przed snem wypiłem jeszcze kieliszek własnej nalewki imbirowej.

Niedziela (9.10) – zawody – III Legnicka Dziesiątka (10 km atest). Czas netto 42:52. M60 - 1/17, Open - 43/183. Tempo 4:16, HR 157/172.
Melduję wykonanie treningu :-)
Dziś rano wstałem bez kataru i dreszczy. Podczas krótkiej rozgrzewki wiedziałem już, że infekcja została zahamowana i nie jestem już osłabiony. Do biegu przystąpiłem więc z pierwotnym planem na mocny trening: 5 km TM po 4:25, a każdy kolejny kilometr szybciej o 5s od poprzedniego, czyli ostatni km miał wyjść po 4:00. Na mecie planowałem czas ok. 42:50. Trasa była płaska, z jedną "górką" - sporym wiaduktem na 2,5 i 5,9 km.
Pierwszą piątkę biegło się bardzo lekko i komfortowo (życzeniowe TM), a i tętno było na dobrym poziomie. Około 4,2 km była nawrotka i okazało się, że teraz biegniemy pod lekki wiatr. Druga część trasy była więc nieco trudniejsza, co zupełnie mi nie przeszkadzało, bo czułem się dobrze. Co kilometr włączałem wyższy bieg (-5s) i dopiero dwa ostatnie kilometry stały się trudne i wymagające. Wszystko odbyło się pod całkowitą kontrolą, z czego jestem bardzo zadowolony. Podbudowałem się też mentalnie i z optymizmem oczekuję startu w maratonie za 2 tygodnie. :-)
9-10.jpg
9-10a.jpg
Obrazek
Obrazek

Tydzień – 64,4 km. Jest OK, planowane zmniejszenie kilometrażu.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
BlogKomentarze
10 km - 38:28 (5.03.2017), HM - 1:24:30 (25.03.2017), M - 2:56:00 (15.10.2017)
wigi
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2700
Rejestracja: 02 lut 2012, 00:11
Życiówka na 10k: 00:38:28
Życiówka w maratonie: 02:56:00
Lokalizacja: Brzeg Dolny/Wrocław

Nieprzeczytany post

Poniedziałek (10.10) – 11,4 km BS, 5:21, HR 131.
Spokojne rozbieganie. W niedzielę powtórzyłem procedurę przeciwwirusową i wydaje się, że jest już po - infekcja nie rozwinęła się.

Środa (12.10) – 10,9 km BS, w tym 6 przebieżek, 5:14.

Czwartek (13.10) – BS + 15 km TM + BS, łącznie 23,6 km, 4:41, HR 150/163,
16 km TM, biegane na wahadle: odcinki wolniejsze pod wiatr, szybsze z wiatrem.
Śr. Tempo ciągłego 4:26. Biegło się przyzwoicie. Teraz czas na łapanie świeżości i luzu.
13-10.jpg

Sobota (15.10) – zawody – VII Bieg w Naturze Nadleśnictwa Wołów. Czas brutto 50:32 (tempo 4:47). M60 – 2/9, open – 27/126. HR 151/177.
Bieg na dystansie ćwierćmaratonu w terenie leśnym, drogi leśne (trawiaste, ziemne) i szutrowe.
Plan na bieg był prosty – pobiec treningowo tempem 4:45-4:50, starając się trzymać tętno w okolicy 150, rzadko je przekraczając, a na koniec przyspieszyć, gdyby ktoś z mojej kategorii był tuż przede mną. Niestety, po czwartkowym akcencie zapomniałem ustawić w zegarku autolapy.
Pierwszą część założeń wykonałem, ale tętno poszło nieco za wysoko. Do 5-6 km biegłem za zawodnikiem z mojej kategorii, którego miałem nadzieję pokonać biegnąc wg własnych założeń. Ponieważ zaczął dość mocno, to go wypuściłem przodem niemal do 100 m. Na 5 km byłem już tuż za nim (bo zaczął lekko zwalniać), ale nie zamierzałem go wyprzedzać, tylko biec tak do mety z krótkim finiszem. Jednak przez cały czas, tuż przede mną, równym tempem, biegł zawodnik „na oko” z mojej kategorii i na 6 km wyprzedził tego pierwszego, którego ja się trzymałem. Ponieważ ten drugi trzymał równe tempo postanowiłem biec za nim. I tak aż do 10 km biegłem za nim, gdy coś strzeliło mi do głowy by końcowe 500-600 m pobiec bardzo mocno. I zrobił się z tego długi i bardzo mocny finisz (na ok. 300 m do mety włączył się jeszcze do finiszu i walki młodszy kolega, którego właśnie wyprzedziłem, a nie chciał mi odpuścić). Po wszystkim okazało się, że ten drugi zawodnik biegł półmaraton (miał jeszcze jedno kółko do pokonania) i niepotrzebnie się go trzymałem. Ostatecznie zająłem 2. miejsce w kategorii. Trening wyszedł nieco za mocny, ale mam nadzieję, że nie odbije się negatywnie na maratonie.
15-10.jpg
15-10a.jpg
Obrazek

Tydzień - 56,6 km, planowo.
Waga jest już praktycznie optymalna, czyli 66 kg. :)

Pozostał tydzień do maratonu. Dodam jeszcze wpis w piątek - opiszę cel i plan na bieg.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
BlogKomentarze
10 km - 38:28 (5.03.2017), HM - 1:24:30 (25.03.2017), M - 2:56:00 (15.10.2017)
wigi
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2700
Rejestracja: 02 lut 2012, 00:11
Życiówka na 10k: 00:38:28
Życiówka w maratonie: 02:56:00
Lokalizacja: Brzeg Dolny/Wrocław

Nieprzeczytany post

Poniedziałek (17.10) – 14,1 km BS, 5:09, HR 136.
Rozbieganie bez historii, świeżości jeszcze nie ma. ;-)

Środa (19.10) – BS + P 4 x 1,2 km / p. 2 min. + BS, łącznie 11,4 km.
Lekki półakcent progowy. Specjalnie podjechałem na trening autem, aby ograniczyć jego objętość.
Zakładałem tempo 4:10-4:15. Biegałem na wahadle i silny wiatr utrudniał wykonywanie progów. Jak zwykle w takiej sytuacji biegłem na intensywność/tętno. Odczucia dobre, przybywa świeżości.
19-10.jpg
19-10a.jpg

Czwartek (20.10) – 8,4 km BS, 5:17, HR 130.
Ostatnie (wieczorne) rozbieganie przed maratonem. Od rana delikatnie drapało w gardle. Zastosowałem więc procedurę wspomagającą organizm.

Piątek (21.10). Dziś nadal jakby lekkie drapanie w gardle, poza tym wszystko OK. Gdzieś czytałem/słyszałem, że to może być oznaka formy. ;)

Już w najbliższą niedzielę o godz. 9.00 wystartuję w XX Maratonie Odrzańskim w Kędzierzynie Koźlu. Cel jest jeden - uzyskać czas poniżej 3:10. Taktyka jest prosta - biec równo tempem ok. 4:30 przynajmniej do polowy, a najpewniej do 30 km, a potem, zależnie od sytuacji - utrzymywać tempo dla obrony 3:10 lub lekkie przyspieszenie. Na półmetku chciałbym zameldować się z czasem 1:34:30 – 1:35:00.
Trasa maratonu jest płaska, ale ma aż 8 pętli:
Obrazek

Przystępując do przygotowań w lipcu marzyło mi się jesienią pobiec maraton poniżej 3:05. Jednak 3-tygodniowa wyrwa (problemy z przywodzicielem) w 12-tygodniowym BPS-ie spowodowała korektę celu. Myślę, że sub 3:10 to na ten moment nadal cel ambitny. W dwóch ostatnich maratonach (Gdańsk 2022 i Poznań 2019) nie osiągnąłem zamierzonych celów - dlatego bardzo potrzebuję udanego startu, który utwierdzi mnie w przekonaniu, że nadal potrafię biegać maratony.
W tej chwili prognoza pogody na zawody jest bardzo optymistyczna i niech już taka pozostanie do niedzieli. :)
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
BlogKomentarze
10 km - 38:28 (5.03.2017), HM - 1:24:30 (25.03.2017), M - 2:56:00 (15.10.2017)
wigi
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2700
Rejestracja: 02 lut 2012, 00:11
Życiówka na 10k: 00:38:28
Życiówka w maratonie: 02:56:00
Lokalizacja: Brzeg Dolny/Wrocław

Nieprzeczytany post

Niedziela (23.10) – zawody – XX Maraton Odrzański. Czas brutto 3:07:49 (tempo 4:27,1). M60 – 1/14, Open – 19/157.
Przed maratonem nocowaliśmy (żona też biegła ten maraton) u dalszej rodziny, 30 km od Kędzierzyna-Koźla. Pobudka była tuż przed godz. 6. Na śniadanie tradycyjnie kasza jaglana na wodzie, miód, bakalie i pokrojone pół jabłka, do tego kawa zbożowa Anatol. Zaraz po śniadaniu prawdziwa kawa i szykowanie się na wyjazd do biura zawodów. Ponieważ Maraton Odrzański to niewielki, kameralny maraton, to obsługa w biurze była szybka i sprawna. W biurze zawodów spotkałem się z Tomkiem (@Siedlak1975), chwilę pogadaliśmy i wymieniliśmy się umówionymi wcześniej "gadżetami" - ja mu ofiarowałem dwie buteleczki nalewek, a on mi dwa słoiki kiszonych ogórków, wszystko własnego wyrobu. :hejhej:
Dość późno zdecydowałem się na rozgrzewkę i zostawiłem pas do pomiaru tętna w aucie (miałem zamiar go założyć tuż przed startem). Po krótkiej rozgrzewce wróciłem do auta, wypiłem trzy łyki izotoniku i spiesząc się na start zapomniałem o pasie.
Trasa składała się z 8 pełnych okrążeń/pętli o długości 5093,82 m oraz 1175,12 m małej rundy (dobiegu do pierwszej pętli) i 269,32 m dobiegu do mety po 8 okrążeniu.
Ogólnie czułem się dobrze i byłem pozytywnie nastawiony, spokojnie czekałem na rozwój sytuacji. Wiedząc z doświadczenia, że zegarek na maratonie dodaje średnio 150 m do dystansu, zakładałem, że aby złamać 3:10, muszę biec tempem o 1-2 s szybszym na zegarku, czyli tempem 4:28-4:29.
Start nastąpił punktualnie o godzinie 9. Początek, jak zwykle, za szybki, ale błyskawiczna korekta i po paru minutach biegnę już zakładanym tempem. Po 2 minutach zerknąłem też na tętno i zobaczyłem ok. 110 uderzeń, co mocno mnie zastanowiło i dopiero wtedy zorientowałem się, że nie mam na sobie pasa. :hahaha: Nieco mnie to zmartwiło, ale szybko przekręciłem zegarek na spód nadgarstka (gdzie praktycznie nie ma owłosienia) i podciągnąłem pasek o jedną dziurkę - teraz mogłem już polegać na pomiarze tętna. :spoko:
Pierwsze kilometry wchodziły lekko i przyjemnie, ale już przy pierwszym wbiegnięciu do parku nastąpił nagły spadek tempa do prawie 5 minut, lekko próbowałem to korygować/przyspieszyć, ale gdy na drugim okrążeniu to się powtórzyło, to przestałem na to reagować i starałem się tylko utrzymywać stałą intensywność biegu. Spadki tempa w parku bardzo ładnie widać na wykresie oraz na kilometrach obejmujących park (na żółto).
Bardzo zadowolony byłem z faktu, że organizator przygotował dwa punkty nawadniania. Na każdym punkcie piłem tylko 2-3 łyki izotoniku, bo trochę obawiałem się aby za szybko nie napełnić pęcherza. ;) Tym razem zabrałem ze sobą 5 żeli, czyli o jeden więcej niż zwykle. Pierwszego wziąłem na 10 km, a następne co ok. 7 km i uważam, że to się sprawdziło. Żele popijałem wodą.
Po 10 km zauważyłem, że mam bardzo stabilne i niskie tętno (śr. 154-155), co mnie bardzo ucieszyło. Pomyślałem, że jeśli do połowy dystansu nie przekroczę 160 uderzeń, to będzie bardzo dobrze i osiągnę zakładany cel.
Do ok. 25 km pogoda była bardzo dobra, temperatura 10-14 st. i słabiutki wiatr, potem pojawiło się więcej słońca, temperatura nieco wzrosła i siła wiatru też, ale nie jakoś dramatycznie, po prostu zaczął być odczuwalny na dłuższych prostych.
Były miejsca (oprócz parku), gdzie GPS w zegarku zachowywał się dziwnie i skokowo zmieniało się tempo. Trzeba było nieco wyczucia, by nie korygować tego na siłę i biec równo swoje, mimo dziwnych wskazań tempa - z każdym okrążeniem szło mi to coraz lepiej. Parę dni przed startem organizator obiecywał na FB, że oznaczy na nawierzchni trasę co 5 km, ale niestety, żadnego takiego oznaczenia nie widziałem. Zmartwiło mnie to, bo po paru pętlach miałem podejrzenia, że mój zegarek źle mierzy odległość (niedomierza?), a w związku z tym podaje nieco przekłamane tempo. Niestety nie miałem jak tego zweryfikować. Biegłem więc nadal utrzymując tempo w okolicach 4:28-4:29. Kolejne okrążenia mijały podobnie, a przewidywalność trasy stała się nawet zaletą.
Dopiero ok. 25 km zacząłem czuć lekkie, ale normalne na tym etapie, zmęczenie. Na 30 km (gdy tętno było już w lekkim dryfie i zaczynały boleć różne części ciała) postanowiłem, że nadal utrzymuję zakładane tempo i nie szarżuję, tylko walczę o utrzymanie sub 3:10, a może dopiero na ostatnim okrążeniu nieco przyspieszę, jak będzie z czego.
Na 37 km baaardzo delikatnie zacząłem przyspieszać, potem 38 i 39 km również. Wtedy poczułem pierwsze niewielkie skurcze łydki, szybko wyjąłem szot magnezowy i wypiłem go, to było jednak za późno. Na 40 km pojawiły się mocniejsze już skurcze, raz jednej, raz drugiej łydki. Pomyślałem wtedy, że mogę mieć ze 40 s zapasu do planowanego 3:10 i nie ma co panikować. Postanowiłem nie cisnąć, lecz delikatnie zwolnić i to pomagało. Gdy łydki puszczały, to stopniowo wracałem do właściwego tempa, aby po chwili znowu poczuć skurcze i ból w łydkach, który wykręcał mi nogi i ciało (musiało to dziwnie wyglądać). Ponownie zwalniałem i tak falowałem już do mety, starając się balansować tak, by biec możliwie szybko i jak najmniej stracić czasu. W tym czasie coraz bardziej zbliżał się do mnie młodszy kolega, który praktycznie od początku biegł w niedużej odległości za mną (czułem się jak zając uciekający przed myśliwym ;)). On biegł na solidną życiówkę i to mu chyba pasowało.
Na ostatniej prostej do mety próbowałem jeszcze przyspieszyć, ale było to bardzo trudne (oczywiście nie z powodu braku sił, tylko z powodu skurczy). Na metę wpadłem 3 s przed kolegą. Od razu złapały mnie masakryczne skurcze łydki. Tomek był na mecie, złapał za nogę i pomagał naciągnąć mięśnie. Po dłuższej chwili puściło. Gdy zobaczyłem czas poniżej 3:08 to mocno się zdziwiłem i nie mniej mocno ucieszyłem. Potem okazało się, że mój zegarek odmierzył dystans dokładnie 42 km, a to powodowało, że tempo, którym biegłem było szybsze od zakładanego i widzianego na tarczy zegarka. Tak więc było nieco szczęśliwego przypadku w uzyskaniu końcowego wyniku. Z tego też wynika, że po prostu byłem przygotowany na taki właśnie wynik. Dziękuję Michałowi (@mihumor) za pokierowanie treningami i wsparcie w przygotowaniach.
Za zwycięstwo w kategorii wiekowej otrzymałem ładną szklaną statuetkę i 200 zł. :)
Ze startu jestem oczywiście bardzo zadowolony. Mocniej uwierzyłem, że mogę jeszcze osiągnąć cel zawarty w tytule bloga.
Cały dystans pokonałem bardzo równym tempem, co dobrze widać po czasach pełnych okrążeń pomiarowych.
okrazenia.jpg
tempo-tetno.jpg
kilometry.jpg
Obrazek
Obrazek
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
BlogKomentarze
10 km - 38:28 (5.03.2017), HM - 1:24:30 (25.03.2017), M - 2:56:00 (15.10.2017)
wigi
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2700
Rejestracja: 02 lut 2012, 00:11
Życiówka na 10k: 00:38:28
Życiówka w maratonie: 02:56:00
Lokalizacja: Brzeg Dolny/Wrocław

Nieprzeczytany post

Minęło 5 tygodni od maratonu. Za mną 4 tygodnie roztrenowania i pierwszy tydzień po roztrenowaniu.
Początek roztrenowania to tydzień na antybiotyku, po wcześniejszym ugryzieniu kleszcza i pojawieniu się rumienia (ugryzienie było tydzień przed maratonem, a rumień zauważyłem 2 dni po maratonie). Wspomagająco i zapobiegawczo biorę nalewki wg rozszerzonego protokołu Buhnera na boreliozę. Myślę, że będzie dobrze.
Po maratonie przez tydzień nic nie robiłem, potem stopniowo wprowadzałem lekkie rozbiegania. Zaskoczyło mnie to, że dość szybko doszedłem do siebie i już w trzecim i czwartym tygodniu po maratonie czułem się w miarę wypoczęty i zregenerowany, czego nie doświadczałem po ostatnich maratonach. Ciekawostką jest, że prawie nie przytyłem i waga waha się w okolicy 66-66,5 kg.

A tak wyglądał miniony tydzień.
Poniedziałek (21.11) – 14,5 km BS, w tym podbiegi 9 x 100 m, 5:19.

Środa (23.11) – BS + I 10 x 400 m / p. 1:20 + BS, łącznie 12 km, 5:00, HR 149/174.
Krótkie interwały VO2max. Nie wiedziałem czego się spodziewać po roztrenowaniu. Założyłem optymistycznie tempo 3:50. Biegałem odcinki nierówno, bez czucia tempa. Ostatni odcinek pobiegłem celowo najmocniej (po 3:43). Ogólnie nie jest źle (choć może powinien pobiec ten trening nieco wolniej).
23-11.jpg
23-11a.jpg

Piątek (25.11) – 14,3 km BS, 5:18, HR 136.
Wybrałem się pobiegać po lesie, bardzo przyjemny bieg.

Niedziela (27.11) – 16,9 km BS, 5:09, HR 140.

Tydzień – 57,8 km, w 4 jednostkach.

Ostatniego dnia roku, w Sylwestra, pobiegnę atestowaną dyszkę w Jelczu. Do tego czasu zamierzam pobiegać trochę interwałów, aby się odmulić i lekko podbić. I choć początkowo myślałem o uzyskaniu 42 minut, to jednak chciałbym zakręcić się około 41. Ciekawy jestem jak ten start wyjdzie.

Co do wiosennego maratonu, to początkowo planowałem wystartować 16 kwietnia w Łodzi, ale Jelcz ogłosił, że ponownie będzie mieć swój maraton 1 maja. Termin Jelcza jest gorszy z powodu większego ryzyka wysokiej temperatury, ale wpisowe to tylko 69 zł (z koszulką) i odpada mi nocleg, więc koszty będą niewielkie. Nie zdecydowałem jeszcze gdzie wystartuję.
Na dziś celem na wiosenny maraton jest osiągnięcie czasu 3:03–3:05. Gdybym to zrobił, to celem na jesień byłoby złamanie 3 godzin...
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
BlogKomentarze
10 km - 38:28 (5.03.2017), HM - 1:24:30 (25.03.2017), M - 2:56:00 (15.10.2017)
wigi
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2700
Rejestracja: 02 lut 2012, 00:11
Życiówka na 10k: 00:38:28
Życiówka w maratonie: 02:56:00
Lokalizacja: Brzeg Dolny/Wrocław

Nieprzeczytany post

Poniedziałek (28.11) – 14,7 km BS, w tym podbiegi 10 x 100 m, 5:20.

Środa (30.11) – BS + Int. 12 x 400 m / p. 1:20 + BS, łącznie 13,2 km.
Zakładałem tempo interwałów 3:50-3:55. Znowu wchodziło nierówno, ale mam wrażenie, że duża w tym zasługa błędów pomiarowych zegarka (krótkie odcinki). Trochę przeszkadzał wiatr. Lekko nie było, ale weszło.
30-11.jpg

Piątek (2.12) – 14,5 km BS, 5:15.
Wybrałem się do lasu, przyjemne bieganie.

Niedziela (4.12) – 17,2 km BS z przyspieszeniami, 5:00, HR 146/170.
Fajny, spontaniczny trening. Miało być średniej długości rozbieganie, ale postanowiłem co kilometr zrobić 200-metrowe przyspieszenia (wyszło ich 12). Na 5 km odpiął mi się pas tętna (pierwszy raz, może niedokładnie go zapiąłem). Biegłem głównie po szutrze w lesie.
2-12.jpg

Tydzień – 59,6 km, w 4 jednostkach.

Listopad – 198,9 km.

W przyszłym tygodniu już chyba odpuszczę sobie interwały i zrobię ciągły w 2. zakresie/TM (ciekawy jestem jak to wyjdzie). W kolejnych tygodniach może pobiegam tysiączki w tempie okołostartowym dla 10 km. Chciałbym też raz pobiec kros pasywny. Nie napinam się już na maksymalizację wyniku na 10 km w Sylwestra. To znaczy zamierzam pobiec zawody na maksa, ale nie podporządkowuję całkowicie treningu temu startowi.
W grudniu chciałbym przebiec ok. 250, a w styczniu już 300 km.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
BlogKomentarze
10 km - 38:28 (5.03.2017), HM - 1:24:30 (25.03.2017), M - 2:56:00 (15.10.2017)
wigi
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2700
Rejestracja: 02 lut 2012, 00:11
Życiówka na 10k: 00:38:28
Życiówka w maratonie: 02:56:00
Lokalizacja: Brzeg Dolny/Wrocław

Nieprzeczytany post

Poniedziałek (5.12) – 10 km BS, 5:29.
Spokojnie, regeneracyjnie.

Środa (7.12) – 12,6 km BS, w tym podbiegi 10 x 100 m, 5:15.
Podbiegi z wiatrem, więc wchodziły lekko. ;)

Czwartek (8.12) – BS + Bieg Ciągły (M) + BS, łącznie 16,9 km, 4:53, HR 149/164.
Zakładałem tempo ciągłego 4:35, a wyszło po 4:32. Bieg swobodny, pod kontrolą, odczucia dobre.
8-12.jpg
8-12a.jpg

Sobota (10.12) – 10 km BS, 5:09.

Niedziela (11.12) – BS 18,7 km, 5:22.
Dłuższe rozbieganie po szutrze w lesie. Bieg razem z kolegą, lekko i przyjemnie.

Tydzień – 68,3 km w 5 jednostkach. Tak jak chciałem - był to najdłuższy tydzień przed sylwestrową dychą.

W najbliższym tygodniu planuję jeden akcent - 10 km biegu ciągłego, a w dwóch kolejnych tysiączki w tempie okołostartowym (4:05-4:10).
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
BlogKomentarze
10 km - 38:28 (5.03.2017), HM - 1:24:30 (25.03.2017), M - 2:56:00 (15.10.2017)
wigi
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2700
Rejestracja: 02 lut 2012, 00:11
Życiówka na 10k: 00:38:28
Życiówka w maratonie: 02:56:00
Lokalizacja: Brzeg Dolny/Wrocław

Nieprzeczytany post

Wtorek (13.12) – 12,6 km BS, w tym podbiegi 10 x 100 m, 5:15.

Środa (14.12) – BS + Bieg Ciągły (M) 10 km + BS, łącznie 18,7 km, 4:50, HR 152/166.
Trudniejszy/cięższy trening niż przed tygodniem. Średnie tempo ciągłego wyszło 4:30. Tętno nieco za wysokie (o 2-3 uderzenia). Było mroźno, a część asfaltu pokryta była cienką warstwą śniegu. Ubrałem więc człapaki (Adidas Solar Glide 3), czyli najcięższe buty na asfalt jakie mam, a to dlatego, że są mało przewiewne i mają gumę continental. Nieparzyste odcinki były pod wiatr, parzyste z wiatrem. Akcent zaliczony.
14-12.jpg
14-12a.jpg

Piątek (16.12) – 12,1 km BS, 5:26.
Rozbieganie po lesie bez patrzenia na zegarek.

Niedziela (18.12) – 17,5 km BS, 5:34.
Dopadało trochę śniegu. Przyjemnie biega się w lesie po cienkiej warstwie puszystego śniegu (niestety, ale są też miejsca, gdzie nawet w niedzielę trwają prace przy wycince drzew).
Obrazek

Tydzień – 60,9 km, w 4 jednostkach.

W tym tygodniu zrobię ostatni akcent przed sylwestrową dyszką. Planuję 8 x 1 km tempem okołostartowym, czyli po ok. 4:06. Ciekawe czy i jak to wejdzie.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
BlogKomentarze
10 km - 38:28 (5.03.2017), HM - 1:24:30 (25.03.2017), M - 2:56:00 (15.10.2017)
wigi
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2700
Rejestracja: 02 lut 2012, 00:11
Życiówka na 10k: 00:38:28
Życiówka w maratonie: 02:56:00
Lokalizacja: Brzeg Dolny/Wrocław

Nieprzeczytany post

Wtorek (19.12) – 12.1 km BS, 5:13.
Śnieg stopniał i powróciły dobre warunki do biegania.

Czwartek (22.12) – BS + Int. 8 x 1 km, p. 3:30 + BS, łącznie 20,2 km, 5:01.
8 tysiączków w tempie okołostartowym. Dość szybko zauważyłem, że pas nie połączył się z zegarkiem (rozładowana bateria). Trudno, i tak najważniejszy był pomiar tempa. Tysiączki wchodziły bezproblemowo (zdecydowałem nawet skrócić przerwę do 3 minut), choć lekko nie było, ostatni pobiegnięty prawie na maksa. Nie sądzę jednak abym tempo 4:05 utrzymał przez 10 km na zawodach.
Pod koniec zacząłem odczuwać lekki dyskomfort w prawym przywodzicielu, trzeba być czujnym.
22-12.jpg

Sobota (24.12) – 10 km BS, 5:20.
Bardzo spokojne rozbieganie.

Niedziela (25.12) – 12,1 km BS, 5:16, HR 137.
Przyjemne rozbieganie w słoneczny dzień.

Tydzień – 54,5 km, w czterech jednostkach.

Jeszcze tylko dwa rozbiegania (wtorek, czwartek) i w sobotę start na 10 km. Czuję się na wynik między 41 a 41:30. Planuję pierwsze 5 km pobiec tempem 4:05–4:10, a dalej już zależnie od sytuacji.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
BlogKomentarze
10 km - 38:28 (5.03.2017), HM - 1:24:30 (25.03.2017), M - 2:56:00 (15.10.2017)
wigi
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2700
Rejestracja: 02 lut 2012, 00:11
Życiówka na 10k: 00:38:28
Życiówka w maratonie: 02:56:00
Lokalizacja: Brzeg Dolny/Wrocław

Nieprzeczytany post

Wtorek (27.12) – 14,3 km, w tym 10 przebieżek na łagodnym podbiegu, 5:17.
Nie było żadnych sygnałów od przywodziciela uda, więc jest dobrze.

Czwartek (29.12) – 9,3 km BS, 5:15, HR 134.
Miałem zrobić 5 przebieżek, ale mi się nie chciało. ;)

Sobota (31.12) – zawody – VII TOYOTA Bieg Sylwestrowy (Jelcz-Laskowice) – 10 km, czas 42:48, HR 166/174. M60 – 2/19, Open – 39/345.
Rok 2022 zakończyłem tradycyjnie biegiem sylwestrowym. Pogoda dopisała - było ciepło, a nawet częściowo słonecznie, jedynie wiatr nieco przeszkadzał.
Planowałem wynik poniżej 41:30. Pierwsze dwa kilometry pobiegłem zgodnie z założeniami tempem 4:08. Jednak już na trzecim kilometrze, gdy było lekko pod wiatr, tempo spadło do 4:16 i wtedy straciłem motywację by mocno cisnąć, przestałem wierzyć, że nabiegam satysfakcjonujący wynik. Jednak starałem się nie poddawać całkowicie biegu i przyzwoicie biec do końca. Postawiłem więc sobie zadanie utrzymywać tętno powyżej 165 i tempo poniżej 4:20. Pozwoliło to biec we względnym komforcie (małym dyskomforcie). Na pocieszenie zająłem 2. miejsce w kategorii M60.
Teraz, po biegu, myślę, że nie byłem gotowy na tak szybkie bieganie, jak planowałem. Zbyt optymistycznie oceniłem swoje aktualne możliwości. Powinienem był zacząć wolniej, np. po 4:12, a wtedy końcowy wynik byłby z pewnością lepszy.
Bez nazwy-1.jpg
Obrazek

Obrazek

Niedziela (1.01) – 12 km BS, 5:28, HR 131.
Zwykle dzień po zawodach nie biegam, ale dziś był tak piękny dzień (ciepły i słoneczny), że wybrałem się na spokojne rozbieganie do lasu.

Tydzień – 45,7 km.

Grudzień – 249 km. Bardzo OK (planowałem ok. 250).

2022 rok – 3047 km. Przekroczone 3 tys. km to już dobry wynik. Po dwóch nienormalnych latach nastąpił powrót do normalnych treningów, więc i kilometraż się zwiększył.

Celem na 2023 rok pozostaje sub 3 w maratonie.
Do połowy stycznia powinienem zdecydować gdzie pobiegnę maraton wiosenny, na którym chciałbym osiągnąć wynik 3:03–3:05. Wybór nastąpi pomiędzy maratonem w Łodzi a maratonem w Jelczu-Laskowicach. Za Łodzią przemawia głównie termin i raczej szybka trasa. Jelcz ma być 2 tygodnie później - 1 maja, a więc większe ryzyko wysokiej temperatury, za to jest blisko i wiąże się z minimalnymi kosztami.
Jesienią chciałbym zaatakować 3 godziny, ale jeszcze nie wiem gdzie pobiegnę (maraton w Koszycach odpuszczam sobie).
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
BlogKomentarze
10 km - 38:28 (5.03.2017), HM - 1:24:30 (25.03.2017), M - 2:56:00 (15.10.2017)
wigi
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2700
Rejestracja: 02 lut 2012, 00:11
Życiówka na 10k: 00:38:28
Życiówka w maratonie: 02:56:00
Lokalizacja: Brzeg Dolny/Wrocław

Nieprzeczytany post

Wtorek (3.01) – 10 km BS, 5:15.
Po wyjeździe do Legnicy i powrocie nie bardzo chciało mi się wychodzić na trening. Przymusiłem się jednak i odwaliłem sztukę. ;)

Środa (4.01) – 14,3 km BS, 5:24.
Rozbieganie po lesie.

Piątek (6.01) – 14,1 km BS, 5:10.
Rozbieganie na asfalcie.

Niedziela (8.01) – 18 km BS, 5:28.
Wspólne bieganie z kolegą, drogi leśno-szutrowe. Po kilku kilometrach nienaładowany zegarek wyłączył się. Przybliżony dystans i tempo na podstawie zegarka kolegi.

Tydzień – 56,4 km w 4 jednostkach. Same spokojne rozbiegania i tak miało być.

W kolejnym tygodniu chciałbym dołożyć piąty trening (na styczeń zakładam 280-300 km).

W najbliższych dniach zamierzam wybrać wiosenny maraton. Między Łodzią a Jelczem jest różnica 15 dni. Zastanawiałem się o ile stopni cieplej może być w Jelczu. Znalazłem historyczne temperatury maksymalne w dniach startu w kilku poprzednich latach dla Łodzi i Wrocławia (Jelcza nie znalazłem, a Wrocław jest blisko). Wahania w latach są spore, a średnia różnica między Łodzią a Wrocławiem wynosi 3,4 °C (14,2 vs 17,6). Na starcie o godzinie 9 powinno być ok. 5 stopni mniej.
No i dalej nie wiem, który maraton wybrać (spodziewałam się takich różnic temperatury). ;)
obraz_2023-01-08_180527938.png
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
BlogKomentarze
10 km - 38:28 (5.03.2017), HM - 1:24:30 (25.03.2017), M - 2:56:00 (15.10.2017)
wigi
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2700
Rejestracja: 02 lut 2012, 00:11
Życiówka na 10k: 00:38:28
Życiówka w maratonie: 02:56:00
Lokalizacja: Brzeg Dolny/Wrocław

Nieprzeczytany post

Poniedziałek (9.01) – 12,1 km BS, 5:18, HR 134.

Środa (11.01) – BS + Bieg Ciągły 8 km + BS, łącznie 16,9 km, 4:52, HR 144/163.
Bieg ciągły na wahadle 2 km, wolniejsze odcinki pod wiatr, szybsze z wiatrem. Śr. tempo ciągłego 4:29.
Pilnowałem tętna, by nie szło za wysoko i biegło się dość swobodnie. Pod koniec treningu pojawił się delikatny dyskomfort w przywodzicielu prawego uda.
11-01.jpg
11-01a.jpg

Czwartek (12.01) – 12, 1 km BS, 5:24, HR 129.
Spokojnie, regeneracyjnie.

Sobota (14.01) – 13,4 km BS, 5:21, HR 130.
Odwiedziłem miejsce gdzie dawno nie biegałem. Duża część biegu po wale nad Odrą.

Niedziela (15.01) – 13,7 km BS, 5:15, HR 129.
Powinien być dłuższy bieg, ale nie chciałem prowokować pojawienia się dyskomfortu w przywodzicielu i było OK.

Tydzień – 68,2 km, w pięciu jednostkach. Nie jest źle, choć mogło być więcej.
W tym tygodniu miałem zrobić podbiegi i dłuższy bieg (18-20 km) lub kros w niedzielę, ale odpuściłem, aby dać szansę przywodzicielowi zregenerować się. Pobolewa też okolica nad prawym biodrem, ale daje się z tym żyć i biegać. Muszę więcej ćwiczyć i będzie lepiej.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
BlogKomentarze
10 km - 38:28 (5.03.2017), HM - 1:24:30 (25.03.2017), M - 2:56:00 (15.10.2017)
ODPOWIEDZ