W planach 12-13 km do Mochowa, powrót i 2 Majakowe km na bieżni. O 9-ej ubrałem się i wybiegłem. Po kilometrze przypomniałem sobie, że zegarek mam ustawiony na RTM, więc - myślę sobie - przestawię go. No i niespodzianka: nie założyłem go na rękę :uuusmiech: - został w domu

. Uśmiechnąłem się tylko i zawróciłem do domu z mocnym postanowieniem, że pobiegnę popołudniu. Albo się zakochałem, albo syndrom wieku średniego
Wybiegłem o 17-ej, tym razem z zegarkiem; spokojny BS, chociaż wiatr taki, że łeb urywa, ale - o dziwo - większych problemów po nawrocie nie było, a myślałem że będą

. Z ciekawszych przygód po drodze: biegnę, biegnę i nagle sobie zawróciłem, ku rozpaczy samochodu, który jechał z tyłu. Klakson, po heblach, tętno skoczyło do 173

; przeprosiłem i podziękowałem za darowanie życia machnięciem ręki

Albo się zakochałem, albo syndrom wieku średniego

. Po powrocie 2 km dla Majaka i rozciąganie. Przyjemne, łatwo...
15,16 km: 1:27:01; śr. 5:44/km; Hr śr./max.: 143/173