sultangurde - w poszukiwaniu drugiej młodości 2019
Moderator: infernal
- sultangurde
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1956
- Rejestracja: 10 paź 2018, 10:40
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Nowy wpis, żeby nie było, że zniknąłem. Biegam cały czas, przeważnie wieczorami, ze względu na prace i organizację dnia.
Z pełną odpowiedzialnością mogę napisać, że dzięki bieganiu latem w kolcach znacząco wzmocniłem nogi, co pozwala trochę poszaleć z kilometrażem.
Dzisiaj będzie 8 dzień biegania z rzędu i o dziwo wszystko jest w porządku znaczy nic nie boli, nic nie strzyka itd.
Staram się w tygodniu biegać w miarę różnorodnie, żeby się nie nudzić, czyli coś na każdej prędkości, żeby nie zamulać i z drugiej strony się nie zajeżdżać.
Wejdzie jakoś 250km w tym miesiącu jeśli dobrze liczę. Tętnem się specjalnie nie podniecam, ważniejsze jest dla mnie samopoczucie ogólne, staram się dobrze odżywiać i wysypiać (funkcje Garmina do tego są super). Generalnie sprzęt jest mega, nie spodziewałem się takiego przeskoku technologicznego. Ale uwaga nadal trzeba biegać, żeby zbudować formę.
Wtorek: 8,7 km po 6:15, tętno 75% średnio, świetne samopoczucie.
Środa: stadion, kolce, 12x200/200, odcinki po 38-40 sekund mniej więcej, bez piłowania. Jakoś mi się pić chciało więc trucht przerywałem co któreś powtórzenie na pitku. Samopoczucie ok.
Czwartek: 12 km rozbieganie na samopoczucie, 81% średnio, tempa kilometrów między 5:15-5:30 jakoś, pierwszy km wolniej bo rozgrzewka. Samopoczucie super. Lekkie zakwasy.
Piątek: 2x2 km tempo na czuja, pierwsze 2 km średnio po 4:25, drugie 2 km średnio po 4:14, pizgało strasznie, fatalne warunki biegowe. Samopoczucie znośne.
Sobota: stadion 8 km rozbiegania na samopoczucie i od razu przejście do mocniejszego 1 km, który wszedł po 3:45. Mokry tartan, lekko się but ślizgał na łuku. Ostatni kilometr wszedł zaskakująco łatwo. Samopoczucie rewelacja.
Niedziela: 8 km trucht po 6:20 (średnie tętno 74%) + 2x100/100 przebieżki.
Poniedziałek: 6 km lekkiego tempa: 1 km rozgrzewki + 6 km żwawiej od 4:50 do 4:17. Zimno niemiłosiernie i wiało trochę. Poza tym wszystko w porządku.
Blog: viewtopic.php?f=27&t=60020
Komentarze: viewtopic.php?f=28&t=60021
2024 [M40] 18:41//40:12//1:31:02
Komentarze: viewtopic.php?f=28&t=60021
2024 [M40] 18:41//40:12//1:31:02
- sultangurde
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1956
- Rejestracja: 10 paź 2018, 10:40
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Właściwie wpadłem w pułapkę...pułapkę biegania wieczorem.
Z jednej strony lubię biegać wieczorem, bo daje możliwość złapania takiego luzu po całym dniu pracy, posłuchania muzyki i odrobinę pobycia sam ze sobą. Ale niestety co już dawno temu zaobserwowałem wieczorne, zimowe treningi to znacznie wyższe tętno...czemu tak jest nie mam bladego pojęcia ale jest. Staram się patrzeć na to tętno jako wskaźnik pomocniczy i przede wszystkim kierować się samopoczuciem. Patrzę też na długość/jakość snu i tętno spoczynkowe.
W październiku zrobiłem 250 km co jest moim rekordem kilometrażu i praktycznie bez żadnych strat własnych. W sumie jedyna strata to przetarta rękawiczka, bo nie pisałem ale potknąłem się kiedyś o żyłkę rozciągniętą na wysokości kostki. Pieprzone gówniarze koło szkoły się nudziły i zawiązały między słupkami prawie przy ziemi żyłkę. Ni wuja nie do zauważenia wieczorem. Fakt zahaczyłem, podparłem się rękami, nic się nie stało, otrzepałem się po pobiegłem dalej. Nic mi się nie stało, następnego dnia jakiś tam delikatny dyskomfort był w pachwinie, ale doraźnie zaleczyłem i nic się nie dzieje.
Nie wiem czy jest sens pisać o tym co obecnie biegam, bo nie realizuję żadnego planu. Nie będę raczej w stanie przygotować się do 5 km już w tym roku więc trochę sobie eksperymentuje. Plan mam taki, że od grudnia zaczynam chodzić na siłownie 2 razy w tygodniu: raz ogólnorozwojowo - obwody itd, raz wzmacnianie nóg. Do tego wyczaiłem, że można zimą nabyć karnet na bieżnie tartanową krytą 100 metrową w LO Sienkiewicza (tak tym z piosenki).
Zimą będę budował bazę ale inaczej niż w zeszłym roku, gdzie się srogo zamuliłem przez wolne kilometry. Raz na 1 tydzień lub raz na 2 tygodnie będę się pojawiał na krytej bieżni i biegał krótkie odcinki w kolcach. Taki jest plan. Trochę mi smutno, bo do wiosny daleko, a pobiegałbym mocne odcinki w kolcach. Fakt zorientowałem się, że ostatnio zmieniła mi się perspektywa. Jak to mówią ciągnie wilka do lasu. Kiedyś biegałem w miarę szybko i chyba ta bieżnia jest mi pisana. Umówiłem się nawet z kumplem byłym sprinterem na trening startu z bloków na wiosnę. O matko emeryci w blokach startowych...żyć nie umierać...
A no dla formalności napiszę jakie akcenty biegałem ostatnio oprócz rozbiegań i drugiego zakresu.
17x 300 szybko/100 trucht
12x400 szybko/200 trucht
20x100/100 szybko/wolno
Z jednej strony lubię biegać wieczorem, bo daje możliwość złapania takiego luzu po całym dniu pracy, posłuchania muzyki i odrobinę pobycia sam ze sobą. Ale niestety co już dawno temu zaobserwowałem wieczorne, zimowe treningi to znacznie wyższe tętno...czemu tak jest nie mam bladego pojęcia ale jest. Staram się patrzeć na to tętno jako wskaźnik pomocniczy i przede wszystkim kierować się samopoczuciem. Patrzę też na długość/jakość snu i tętno spoczynkowe.
W październiku zrobiłem 250 km co jest moim rekordem kilometrażu i praktycznie bez żadnych strat własnych. W sumie jedyna strata to przetarta rękawiczka, bo nie pisałem ale potknąłem się kiedyś o żyłkę rozciągniętą na wysokości kostki. Pieprzone gówniarze koło szkoły się nudziły i zawiązały między słupkami prawie przy ziemi żyłkę. Ni wuja nie do zauważenia wieczorem. Fakt zahaczyłem, podparłem się rękami, nic się nie stało, otrzepałem się po pobiegłem dalej. Nic mi się nie stało, następnego dnia jakiś tam delikatny dyskomfort był w pachwinie, ale doraźnie zaleczyłem i nic się nie dzieje.
Nie wiem czy jest sens pisać o tym co obecnie biegam, bo nie realizuję żadnego planu. Nie będę raczej w stanie przygotować się do 5 km już w tym roku więc trochę sobie eksperymentuje. Plan mam taki, że od grudnia zaczynam chodzić na siłownie 2 razy w tygodniu: raz ogólnorozwojowo - obwody itd, raz wzmacnianie nóg. Do tego wyczaiłem, że można zimą nabyć karnet na bieżnie tartanową krytą 100 metrową w LO Sienkiewicza (tak tym z piosenki).
Zimą będę budował bazę ale inaczej niż w zeszłym roku, gdzie się srogo zamuliłem przez wolne kilometry. Raz na 1 tydzień lub raz na 2 tygodnie będę się pojawiał na krytej bieżni i biegał krótkie odcinki w kolcach. Taki jest plan. Trochę mi smutno, bo do wiosny daleko, a pobiegałbym mocne odcinki w kolcach. Fakt zorientowałem się, że ostatnio zmieniła mi się perspektywa. Jak to mówią ciągnie wilka do lasu. Kiedyś biegałem w miarę szybko i chyba ta bieżnia jest mi pisana. Umówiłem się nawet z kumplem byłym sprinterem na trening startu z bloków na wiosnę. O matko emeryci w blokach startowych...żyć nie umierać...
A no dla formalności napiszę jakie akcenty biegałem ostatnio oprócz rozbiegań i drugiego zakresu.
17x 300 szybko/100 trucht
12x400 szybko/200 trucht
20x100/100 szybko/wolno
Blog: viewtopic.php?f=27&t=60020
Komentarze: viewtopic.php?f=28&t=60021
2024 [M40] 18:41//40:12//1:31:02
Komentarze: viewtopic.php?f=28&t=60021
2024 [M40] 18:41//40:12//1:31:02
- sultangurde
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1956
- Rejestracja: 10 paź 2018, 10:40
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Żyję, żyję, ale co to za życie. Instytut badań z dupy podaje, że przełom listopada i grudnia jest bardzo depresyjny.
I tak trochę obserwuję to na sobie, dłużej śpie, ciut więcej jem, nawet od czasu do czasu jakieś piwo wpadnie.
Wyłączyłem chwilowo synchronizację ze Stravą bo mnie zaczęły męczyć social media. Jestem tylko na Garmin Connect.
Powoli przygotowuję się do nowego sezonu. Rozkminiłem, że w tym roku zrobię to trochę inaczej, bo w zeszłą zimę bardzo się zamuliłem.
Póki co biegam dość krótkie rozbiegania 6-8 km bardzo wolno (6:00-6:30), trochę drugiego zakresu (ok 4:50-5:20) zależy od pogody itd i trochę mieszanych na samopoczucie. W to wszystko wplatam szybkie podbiegi, mocne przebieżki. Póki nie ma śniegu trzeba biegać szybko nawet jeśli jest to na odcinku 100 metrów. Stadion odwiedzam 1 w tygodniu w weekend i to starczy.
To wszystko uzupełniam siłownią, tak zacząłem chodzić 2 razy w tygodniu na siłownię. Robię 1 dzień ogólnych ćwiczeń na wzmocnienie + ćwiczenia na drabinkach i drugi dzień wzmacnianie mięśni nóg. Na razie wszystko z symbolicznymi ciężarami, ale nie będę tutaj szarżował, zależy mi na ilości powtórzeń i dynamice ćwiczeń, a nie szarżowaniu kto ile wyciśnie. Do tego robię w domu żurawie inaczej znane jako Nordic Hamstring Curl, żeby wzmocnić to co puściło latem czyli dwugłowy uda. Są spore postępy bo początki były trudne.
Z nowości wgrałem sobie w Garmina aplikację do monitorowania HRV i zacząłem regularnie rano robić test 5 minutowy w celu określenia ogólnego zmęczenia organizmu i gotowości na mocny trening. Tętno spoczynkowe w ostatnim tygodniu ładnie spadło z 51 do 47/48 więc wygląda na to, że idę powoli w dobrym kierunku. Żeby to tylko nie było jak w tym dowcipie, gdzie gość pyta: panie czy to jest kierunek do dworca PKP? pyta turysta. Tak, to ten kierunek, odpowiada tubylec. A potem już pod nosem: kierunek ten tylko zwrot przeciwny! Trzymajcie się ciepło tej zimy.
I tak trochę obserwuję to na sobie, dłużej śpie, ciut więcej jem, nawet od czasu do czasu jakieś piwo wpadnie.
Wyłączyłem chwilowo synchronizację ze Stravą bo mnie zaczęły męczyć social media. Jestem tylko na Garmin Connect.
Powoli przygotowuję się do nowego sezonu. Rozkminiłem, że w tym roku zrobię to trochę inaczej, bo w zeszłą zimę bardzo się zamuliłem.
Póki co biegam dość krótkie rozbiegania 6-8 km bardzo wolno (6:00-6:30), trochę drugiego zakresu (ok 4:50-5:20) zależy od pogody itd i trochę mieszanych na samopoczucie. W to wszystko wplatam szybkie podbiegi, mocne przebieżki. Póki nie ma śniegu trzeba biegać szybko nawet jeśli jest to na odcinku 100 metrów. Stadion odwiedzam 1 w tygodniu w weekend i to starczy.
To wszystko uzupełniam siłownią, tak zacząłem chodzić 2 razy w tygodniu na siłownię. Robię 1 dzień ogólnych ćwiczeń na wzmocnienie + ćwiczenia na drabinkach i drugi dzień wzmacnianie mięśni nóg. Na razie wszystko z symbolicznymi ciężarami, ale nie będę tutaj szarżował, zależy mi na ilości powtórzeń i dynamice ćwiczeń, a nie szarżowaniu kto ile wyciśnie. Do tego robię w domu żurawie inaczej znane jako Nordic Hamstring Curl, żeby wzmocnić to co puściło latem czyli dwugłowy uda. Są spore postępy bo początki były trudne.
Z nowości wgrałem sobie w Garmina aplikację do monitorowania HRV i zacząłem regularnie rano robić test 5 minutowy w celu określenia ogólnego zmęczenia organizmu i gotowości na mocny trening. Tętno spoczynkowe w ostatnim tygodniu ładnie spadło z 51 do 47/48 więc wygląda na to, że idę powoli w dobrym kierunku. Żeby to tylko nie było jak w tym dowcipie, gdzie gość pyta: panie czy to jest kierunek do dworca PKP? pyta turysta. Tak, to ten kierunek, odpowiada tubylec. A potem już pod nosem: kierunek ten tylko zwrot przeciwny! Trzymajcie się ciepło tej zimy.
Blog: viewtopic.php?f=27&t=60020
Komentarze: viewtopic.php?f=28&t=60021
2024 [M40] 18:41//40:12//1:31:02
Komentarze: viewtopic.php?f=28&t=60021
2024 [M40] 18:41//40:12//1:31:02
- sultangurde
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1956
- Rejestracja: 10 paź 2018, 10:40
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Jak mawia klasyk: co robisz w sylwestra? A jaki to dzień? Piątek. To klatę i biceps!
Idąc dalej z sucharami: Wojtek co robisz na siłowni? Masę!!!! I faktycznie masa poszła do przodu jakieś 1 kg!
Żarty, żartami, ale jak zrobiłem w ostatnią środę pierwszy raz porządnie nogi, to bolały jeszcze w piątek.
Coś mi mówi, że są tutaj ogromne rezerwy, więc idziemy dalej z 2 treningami siły uzupełniając to spokojnymi rozbieganiami i jak są warunki jakimiś przebieżkami i zabawami biegowymi. Mam wrażenie, że organizm bardzo pozytywnie reaguje na trening siłowy, a na pewno zyskuje na tym sylwetka i odporność na kontuzje! Zobaczymy co będzie dalej, raczej strongmana ze mnie nie będzie, ale przysiady, martwy ciąg, wykroki, żurawie to jest to co na pewno przyda się wiosną/latem na stadionie! Nie tylko kilometry robią robotę
Idąc dalej z sucharami: Wojtek co robisz na siłowni? Masę!!!! I faktycznie masa poszła do przodu jakieś 1 kg!
Żarty, żartami, ale jak zrobiłem w ostatnią środę pierwszy raz porządnie nogi, to bolały jeszcze w piątek.
Coś mi mówi, że są tutaj ogromne rezerwy, więc idziemy dalej z 2 treningami siły uzupełniając to spokojnymi rozbieganiami i jak są warunki jakimiś przebieżkami i zabawami biegowymi. Mam wrażenie, że organizm bardzo pozytywnie reaguje na trening siłowy, a na pewno zyskuje na tym sylwetka i odporność na kontuzje! Zobaczymy co będzie dalej, raczej strongmana ze mnie nie będzie, ale przysiady, martwy ciąg, wykroki, żurawie to jest to co na pewno przyda się wiosną/latem na stadionie! Nie tylko kilometry robią robotę
Blog: viewtopic.php?f=27&t=60020
Komentarze: viewtopic.php?f=28&t=60021
2024 [M40] 18:41//40:12//1:31:02
Komentarze: viewtopic.php?f=28&t=60021
2024 [M40] 18:41//40:12//1:31:02
- sultangurde
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1956
- Rejestracja: 10 paź 2018, 10:40
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Mały update: wczoraj 6 km po 5:06 (83%) na lekko pofałdowanej pętli. Lipa się robi wieczorem bo smog, trzeba będzie jeździć nad rzekę.
Dzisiaj siłownia wzmacniam nogi (i całą resztę przy okazji).
W menu dzisiaj: 10min rozgrzewki elektryk
4 serie po 6 powtórzeń przysiadów ze sztangą na plecach. Obciążenie 35/40/45/50kg (ponad 80% masy ciała).
4 serie po 6 powtórzeń martwy ciąg z pasem w trap bar, skupiam się na technice. Obciążenie 55/60/65/70kg (115% masy ciała)
4 serie po 8 na każdą nogę wejścia na skrzynie jedną nogą i od razu druga do góry jak skip A (z odważnikami w rekach).
Hipthrusty na ławce, wykroki z 20 kg sztangą nad głową, łydki na drabince (dół/góra jedna noga po 12 i zmiana).
Odwodzenie bioder z gumą oporową, hamstring na maszynie i 4 głowy na maszynie.
I to tyle, jutro będą boleć nogi, ale w prognozie cały dzień pada deszcz/śnieg więc co mi tam. Wesołych świąt
Dzisiaj siłownia wzmacniam nogi (i całą resztę przy okazji).
W menu dzisiaj: 10min rozgrzewki elektryk
4 serie po 6 powtórzeń przysiadów ze sztangą na plecach. Obciążenie 35/40/45/50kg (ponad 80% masy ciała).
4 serie po 6 powtórzeń martwy ciąg z pasem w trap bar, skupiam się na technice. Obciążenie 55/60/65/70kg (115% masy ciała)
4 serie po 8 na każdą nogę wejścia na skrzynie jedną nogą i od razu druga do góry jak skip A (z odważnikami w rekach).
Hipthrusty na ławce, wykroki z 20 kg sztangą nad głową, łydki na drabince (dół/góra jedna noga po 12 i zmiana).
Odwodzenie bioder z gumą oporową, hamstring na maszynie i 4 głowy na maszynie.
I to tyle, jutro będą boleć nogi, ale w prognozie cały dzień pada deszcz/śnieg więc co mi tam. Wesołych świąt
Blog: viewtopic.php?f=27&t=60020
Komentarze: viewtopic.php?f=28&t=60021
2024 [M40] 18:41//40:12//1:31:02
Komentarze: viewtopic.php?f=28&t=60021
2024 [M40] 18:41//40:12//1:31:02
- sultangurde
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1956
- Rejestracja: 10 paź 2018, 10:40
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Dalej cisnę siłę ogólną z ciężarami i w 6 tygodniu ćwiczeń siłowych widzę znaczny wzrost siły nóg.
W środę wykonałem m.in.
4 serie po 8 powtórzeń przysiadów ze sztangą na plecach. Obciążenie 40/45/50/55kg (ok 91% masy ciała)
4 serie po 6 powtórzeń martwy ciąg z pasem w trap bar. Obciążenie 60/70/80/85kg (ok. 140% masy ciała)
Wyraźnie poszła siła do przodu, zakończyłem mały cykl siłowy, następny tydzień na nogi będzie znacznie łagodniejszy z odrobiną nowych ćwiczeń, których do tej pory nie robiłem. Znalazłem sporo inspiracji na kanale YouTube: Nicka Symmondsa (5 zawodnik Igrzysk Olimpijskich w biegu, gdzie padł niepobity do tej pory rekord świata na 800m): https://www.youtube.com/watch?v=yJPeYggMLSE
Po ostatnich przebieżkach zauważyłem również, jak nieporównywalnie mocno pracują mi ręce po wzmocnieniu mięśni okolic obręczy barkowej i pleców.
Robi to znaczną różnicę przy rozpędzaniu i trzymaniu szybkości. Jestem ciekawy co z tego wszystkiego wyjdzie po zimie.
W środę wykonałem m.in.
4 serie po 8 powtórzeń przysiadów ze sztangą na plecach. Obciążenie 40/45/50/55kg (ok 91% masy ciała)
4 serie po 6 powtórzeń martwy ciąg z pasem w trap bar. Obciążenie 60/70/80/85kg (ok. 140% masy ciała)
Wyraźnie poszła siła do przodu, zakończyłem mały cykl siłowy, następny tydzień na nogi będzie znacznie łagodniejszy z odrobiną nowych ćwiczeń, których do tej pory nie robiłem. Znalazłem sporo inspiracji na kanale YouTube: Nicka Symmondsa (5 zawodnik Igrzysk Olimpijskich w biegu, gdzie padł niepobity do tej pory rekord świata na 800m): https://www.youtube.com/watch?v=yJPeYggMLSE
Po ostatnich przebieżkach zauważyłem również, jak nieporównywalnie mocno pracują mi ręce po wzmocnieniu mięśni okolic obręczy barkowej i pleców.
Robi to znaczną różnicę przy rozpędzaniu i trzymaniu szybkości. Jestem ciekawy co z tego wszystkiego wyjdzie po zimie.
Blog: viewtopic.php?f=27&t=60020
Komentarze: viewtopic.php?f=28&t=60021
2024 [M40] 18:41//40:12//1:31:02
Komentarze: viewtopic.php?f=28&t=60021
2024 [M40] 18:41//40:12//1:31:02
- sultangurde
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1956
- Rejestracja: 10 paź 2018, 10:40
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Zdecydowałem się rozdzielić przysiady i martwy ciąg na dwa inne dni treningowe.
Robienie ich razem i jakaś tam progresja ciężaru może być ryzykowna dla prostownika grzbietu.
Szybki skrót tygodnia:
Poniedziałek: drugi zakres na wyczucie (średnio 83%): 10,5 km po 5:12. Nogi niosły, wydolność jeszcze nie współpracuje jak powinna, przyczepność zmienna na trasie.
Wtorek: wolne.
Środa: siłownia, 6km elektryk @ 10,6 km/h, martwy ciąg na trap bar 6x 75,80,85,90kg (~150% masy ciała). Sto kg jest w zasięgu niedługo. Do tego sporo innych ćwiczeń. Ok 2 godziny łącznie na siłowni.
Czwartek: 4 km rozgrzewka + 6x30 sekund rytmy. Jak na dzień po siłowni to fruwałem.
Piątek: 7 km BS jako rozgrzewka przed rozciąganiem w domu. Wyprostowali mi chodnik na ulicy Nowobialskiej i w końcu można tam biegać bez ryzyka potknięcia i wizyty u dentysty. Prosta ma ok 1 km, ale nie ma smogu, bo nie ma żadnych domków w zasięgu, a te co są oddzielone są gęstymi drzewami i aleją brzozową, więc easy.
Sobota: 8 km tempo zmienne 10x400/400. Dobrze się biegło, zero problemów z nogami, oddechowo już znacznie lepiej, szybsze odcinki 4:15-4:30, wolniejsze 4:45-5:00.
Jutro w planach siłownia: klata na ławce, barki i przysiady 4x5 powtórzeń plus core.
Garmin znalazł mi nowy próg na 180 i 4:30, ale kto by tam wierzył tej elektronice
Zdrowia, motywacji i przyczepności dla wszystkich!
Robienie ich razem i jakaś tam progresja ciężaru może być ryzykowna dla prostownika grzbietu.
Szybki skrót tygodnia:
Poniedziałek: drugi zakres na wyczucie (średnio 83%): 10,5 km po 5:12. Nogi niosły, wydolność jeszcze nie współpracuje jak powinna, przyczepność zmienna na trasie.
Wtorek: wolne.
Środa: siłownia, 6km elektryk @ 10,6 km/h, martwy ciąg na trap bar 6x 75,80,85,90kg (~150% masy ciała). Sto kg jest w zasięgu niedługo. Do tego sporo innych ćwiczeń. Ok 2 godziny łącznie na siłowni.
Czwartek: 4 km rozgrzewka + 6x30 sekund rytmy. Jak na dzień po siłowni to fruwałem.
Piątek: 7 km BS jako rozgrzewka przed rozciąganiem w domu. Wyprostowali mi chodnik na ulicy Nowobialskiej i w końcu można tam biegać bez ryzyka potknięcia i wizyty u dentysty. Prosta ma ok 1 km, ale nie ma smogu, bo nie ma żadnych domków w zasięgu, a te co są oddzielone są gęstymi drzewami i aleją brzozową, więc easy.
Sobota: 8 km tempo zmienne 10x400/400. Dobrze się biegło, zero problemów z nogami, oddechowo już znacznie lepiej, szybsze odcinki 4:15-4:30, wolniejsze 4:45-5:00.
Jutro w planach siłownia: klata na ławce, barki i przysiady 4x5 powtórzeń plus core.
Garmin znalazł mi nowy próg na 180 i 4:30, ale kto by tam wierzył tej elektronice
Zdrowia, motywacji i przyczepności dla wszystkich!
Blog: viewtopic.php?f=27&t=60020
Komentarze: viewtopic.php?f=28&t=60021
2024 [M40] 18:41//40:12//1:31:02
Komentarze: viewtopic.php?f=28&t=60021
2024 [M40] 18:41//40:12//1:31:02
- sultangurde
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1956
- Rejestracja: 10 paź 2018, 10:40
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Wpis z ostatnich trzech dni:
Piątek: siłownia, góra i core, wyciskanie sztangi na ławce 6x40kg, 6x45kg, 5x50kg, 5x52,5kg i 4x 55kg plus 40' spokojnie na bieżni elektrycznej + 15' szybciej na bieżni (13-14km/h).
Sobota: 12,2 km spokojnie w kółko jak chomik na stadionie. Przejechał pług więc śnieg zgarnięty, trochę ślisko było, ale na spokojne bieganie było w porządku - 5:45 km średnio.
Niedziela: siłownia, martwy ciąg w trap barze, 5 serii 6x80,85,90,95,100kg. Zaskakująco poszła siła do przodu. Do tego inne ćwiczenia hamstring, hip thrusty. Trochę wiosłowania i 20 minut spokojnie na bieżni elektrycznej.
Zimo idź już sobie...
Piątek: siłownia, góra i core, wyciskanie sztangi na ławce 6x40kg, 6x45kg, 5x50kg, 5x52,5kg i 4x 55kg plus 40' spokojnie na bieżni elektrycznej + 15' szybciej na bieżni (13-14km/h).
Sobota: 12,2 km spokojnie w kółko jak chomik na stadionie. Przejechał pług więc śnieg zgarnięty, trochę ślisko było, ale na spokojne bieganie było w porządku - 5:45 km średnio.
Niedziela: siłownia, martwy ciąg w trap barze, 5 serii 6x80,85,90,95,100kg. Zaskakująco poszła siła do przodu. Do tego inne ćwiczenia hamstring, hip thrusty. Trochę wiosłowania i 20 minut spokojnie na bieżni elektrycznej.
Zimo idź już sobie...
Blog: viewtopic.php?f=27&t=60020
Komentarze: viewtopic.php?f=28&t=60021
2024 [M40] 18:41//40:12//1:31:02
Komentarze: viewtopic.php?f=28&t=60021
2024 [M40] 18:41//40:12//1:31:02
- sultangurde
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1956
- Rejestracja: 10 paź 2018, 10:40
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Ostatnio tak paskudna pogoda, że szkoda wogóle komentować. Dobrze, że jest karnet na siłkę bo można tak po prostu po ludzku "w saunie" na bieżni pobiegać.
Czwartek: 4 km spokojnie + 2 km trochę szybciej + 4x60m przebieżki.
Piątek: w ciągu 30 minut jak wyszedłem była dobra pogoda i zdążył spaść deszcz, chwilę potem śnieg, grad i zrobiła się zawieja, że nic nie widziałem na oczy jak mi wiało. Zrobiłem tylko 2 km rozgrzewki i 7x30 sekund rytmów (+/- 2:45-2:50). Warunki fatalne, ale jak już wyszedłem to w sumie bez różnicy. Pilnowałem tylko, żeby nie zaliczyć gleby na świeżym śniegu który spadł.
Sobota: plan był stadion i bieg zmienny, ale zaczęło znowu padać i wiać tak niemiłosiernie, że meble wypoczynkowe same mi jeździły po tarasie, więc wszedłem pod koc, włączyłem jakiś serial i zajadałem owoce.
Niedziela: siłownia, nogi, na sztandze w przysiadzie pękła pewna bariera (więcej niż masa ciała). Przysiady 5x5 powtórzeń 45,50,55,60,65kg! (prawie 110% masy ciała). Fajnie siła poszła do przodu. Do tego kilka innych ćwiczeń na nogi plus bieżnia elektryczna bo trzeba być konsekwentnym zabawa biegowa: 5x5 minut łagodne tempo (@13,4-13,8km/h) na p.2 w marszu (żeby się wytrzeć i napić). Wyjątkowo lekko się biegło. Przyzwyczaiłem się już do biegania w "saunie" i zaczyna być naprawdę ok.
W lutym na bieżni elektrycznej będę biegał wyłącznie zabawy biegowe, żeby nie zamulać jakimiś bsami. Do tego rytmy, przebieżki, siła, siła i jeszcze raz siła.
Czwartek: 4 km spokojnie + 2 km trochę szybciej + 4x60m przebieżki.
Piątek: w ciągu 30 minut jak wyszedłem była dobra pogoda i zdążył spaść deszcz, chwilę potem śnieg, grad i zrobiła się zawieja, że nic nie widziałem na oczy jak mi wiało. Zrobiłem tylko 2 km rozgrzewki i 7x30 sekund rytmów (+/- 2:45-2:50). Warunki fatalne, ale jak już wyszedłem to w sumie bez różnicy. Pilnowałem tylko, żeby nie zaliczyć gleby na świeżym śniegu który spadł.
Sobota: plan był stadion i bieg zmienny, ale zaczęło znowu padać i wiać tak niemiłosiernie, że meble wypoczynkowe same mi jeździły po tarasie, więc wszedłem pod koc, włączyłem jakiś serial i zajadałem owoce.
Niedziela: siłownia, nogi, na sztandze w przysiadzie pękła pewna bariera (więcej niż masa ciała). Przysiady 5x5 powtórzeń 45,50,55,60,65kg! (prawie 110% masy ciała). Fajnie siła poszła do przodu. Do tego kilka innych ćwiczeń na nogi plus bieżnia elektryczna bo trzeba być konsekwentnym zabawa biegowa: 5x5 minut łagodne tempo (@13,4-13,8km/h) na p.2 w marszu (żeby się wytrzeć i napić). Wyjątkowo lekko się biegło. Przyzwyczaiłem się już do biegania w "saunie" i zaczyna być naprawdę ok.
W lutym na bieżni elektrycznej będę biegał wyłącznie zabawy biegowe, żeby nie zamulać jakimiś bsami. Do tego rytmy, przebieżki, siła, siła i jeszcze raz siła.
Blog: viewtopic.php?f=27&t=60020
Komentarze: viewtopic.php?f=28&t=60021
2024 [M40] 18:41//40:12//1:31:02
Komentarze: viewtopic.php?f=28&t=60021
2024 [M40] 18:41//40:12//1:31:02
- sultangurde
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1956
- Rejestracja: 10 paź 2018, 10:40
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Śnieg zamienił się w totalną pluchę, a plucha za chwilę zmieni się w lodowisko. Dobrze, że jutro home office.
Poniedziałek: dzień po niedzielnej siłce zafundowałem sobie 6 km delikatne BNP na samopoczucie po osiedlowych górkach. Tempa od 5:58 do 4:37. Ostatni km wszedł na tętnie 85% co mnie zdziwiło biorąc pod uwagę, że 200m dość ostry podbieg był na poczatku, ale fakt potem reszta łagodnie z górki. Dogrzałem się na tyle, że zrobiłem jeszcze 7x100 przebieżki. Zadziwia mnie fakt, że dzień po tyraniu sztangi i przysiadach spokojnie robię przebieżki po 2:30 na km.
Wtorek: przerwa od ćwiczeń. Ładowanie węgli: 3 serie po 3 placki ziemniaczane z kiełbasą, cebulą i papryką
Środa: siłownia, klata, plecy, triceps + zabawa biegowa na bieżni: 3x (4+3+2+1') na p2 w marszu + 3x1' szybko na końcu. Tempa odcinków progresywnie od: 13,6km/h do 15,2. Ostatnie minutówki @17 km/h.
Jutro pewnie jakiś trucht regeneracyjny i przebieżki.
Poniedziałek: dzień po niedzielnej siłce zafundowałem sobie 6 km delikatne BNP na samopoczucie po osiedlowych górkach. Tempa od 5:58 do 4:37. Ostatni km wszedł na tętnie 85% co mnie zdziwiło biorąc pod uwagę, że 200m dość ostry podbieg był na poczatku, ale fakt potem reszta łagodnie z górki. Dogrzałem się na tyle, że zrobiłem jeszcze 7x100 przebieżki. Zadziwia mnie fakt, że dzień po tyraniu sztangi i przysiadach spokojnie robię przebieżki po 2:30 na km.
Wtorek: przerwa od ćwiczeń. Ładowanie węgli: 3 serie po 3 placki ziemniaczane z kiełbasą, cebulą i papryką
Środa: siłownia, klata, plecy, triceps + zabawa biegowa na bieżni: 3x (4+3+2+1') na p2 w marszu + 3x1' szybko na końcu. Tempa odcinków progresywnie od: 13,6km/h do 15,2. Ostatnie minutówki @17 km/h.
Jutro pewnie jakiś trucht regeneracyjny i przebieżki.
Blog: viewtopic.php?f=27&t=60020
Komentarze: viewtopic.php?f=28&t=60021
2024 [M40] 18:41//40:12//1:31:02
Komentarze: viewtopic.php?f=28&t=60021
2024 [M40] 18:41//40:12//1:31:02
- sultangurde
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1956
- Rejestracja: 10 paź 2018, 10:40
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Pogoda się trochę poprawiła więc jest światełko w tunelu, że jeszcze miesiąc i wiosna panie sierżancie.
Dużo różnych zajęć i mało czasu na wpis. Ostatni tydzień w skrócie:
Sobota: 10km z czego 9 km BNP od 5:05 do 4:22 na ostatnim km.
Niedziela: siłownia, nogi, martwy ciąg na trapbar 5x5 (85,90,95,100,105kg) i 35' na 11,2 km na bieżni.
Wtorek: zabawa biegowa 3x (60''+40''+20'') progresywnie, przerwa w marszu ratio 3:1. Tempa ok. 3:15-3:20 na 60'', 3:00-3:10 na 40'', 2:40-2:50 na 20". Na ostatniej serii po 40'' ostro mnie przytkało.
Czwartek: wydolnościowy dramat, 11,7 km po 5:15 średnio w 13 stopniach celsjusza. wydolnościowy dramat, ubrałem 3 warstwy i się po prostu na 8 km zagotowałem, miałem też podejrzenie COVID, zrobiłem test ale negatywny. Nie mój dzień. Poszedłem spać i tyle. Następny dzień profilaktycznie wolny.
Sobota: niebo a ziemia, 4x1200m threshold + 2x200/200. Tempa odcinków: 4:21, 4:16, 4:11, 4:07, dwusetki po 38 sekund. Garmin powiedział przygotowanie wydolnościowe: między 10-15!!!! Biegło się świetnie.
Niedziela: przysiady ze sztangą, 5x5 (50,55,60,65,70kg) z lekkim zapasem, ale fest siła poszła do przodu, do tego hipthrusty, hamstring, łydki i trochę cora + 40'' spokojnie na bieżni.
Dużo różnych zajęć i mało czasu na wpis. Ostatni tydzień w skrócie:
Sobota: 10km z czego 9 km BNP od 5:05 do 4:22 na ostatnim km.
Niedziela: siłownia, nogi, martwy ciąg na trapbar 5x5 (85,90,95,100,105kg) i 35' na 11,2 km na bieżni.
Wtorek: zabawa biegowa 3x (60''+40''+20'') progresywnie, przerwa w marszu ratio 3:1. Tempa ok. 3:15-3:20 na 60'', 3:00-3:10 na 40'', 2:40-2:50 na 20". Na ostatniej serii po 40'' ostro mnie przytkało.
Czwartek: wydolnościowy dramat, 11,7 km po 5:15 średnio w 13 stopniach celsjusza. wydolnościowy dramat, ubrałem 3 warstwy i się po prostu na 8 km zagotowałem, miałem też podejrzenie COVID, zrobiłem test ale negatywny. Nie mój dzień. Poszedłem spać i tyle. Następny dzień profilaktycznie wolny.
Sobota: niebo a ziemia, 4x1200m threshold + 2x200/200. Tempa odcinków: 4:21, 4:16, 4:11, 4:07, dwusetki po 38 sekund. Garmin powiedział przygotowanie wydolnościowe: między 10-15!!!! Biegło się świetnie.
Niedziela: przysiady ze sztangą, 5x5 (50,55,60,65,70kg) z lekkim zapasem, ale fest siła poszła do przodu, do tego hipthrusty, hamstring, łydki i trochę cora + 40'' spokojnie na bieżni.
Blog: viewtopic.php?f=27&t=60020
Komentarze: viewtopic.php?f=28&t=60021
2024 [M40] 18:41//40:12//1:31:02
Komentarze: viewtopic.php?f=28&t=60021
2024 [M40] 18:41//40:12//1:31:02
- sultangurde
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1956
- Rejestracja: 10 paź 2018, 10:40
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Ło Panie, 3 tygodnie od ostatniego wpisu, ale co zrobić.
Krótkie streszczenie ostatnich kilku dni. Nadal na siłowni spędzam ponad 4 godziny tygodniowo, ba czasem i 5 godzin.
Na bieganie po stadionie przyjdzie jeszcze czas, a latem pizgać ciężarów może nie być jak. Ot cała filozofia.
Poniedziałek: rozbieganie na czuja, 7 km, pierwsze dwa km pod górkę cały czas, ostatnie 2 km z górki. Mega nogi mnie niosły mimo, że dzień wcześniej pizgałem ciężary na siłce. 5:17 średnio, 81%.
Wtorek: podbiegi, 10x20 sekund podbiegi na 3,5-4% nachyleniu, łącznie 6,7 km.
Środa: ćwiczenia w domu, przysiady 3x20 sztuk, hamstring (żuraw).
Czwartek: 8,8 km szybkie rozbieganie, za szybko trochę, ale muzyka mnie poniosła, 5:19 średnio.
Piątek: siłownia, przysiady ze sztangą 5x5 do 72,5 kg, hipthrust ze sztangą do 95kg chyba i inne. Na koniec zabawa biegowa na bieżni: 5x(2min+1min) @14,0/16,0 z przerwą 1/2min.
Sobota: 30% oblodzenia na stadionie, ale coś tam udało się pobiegać. Bez kolców, NB Zante słaby but na ślisko, na szczęście łuki suche. Rozgrzewka, 6x200 luźniutko na dogrzanie 44-40 sekund i 3x300 progresywnie na przerwie 2 i 2,5 minuty. Czasy odcinków 60 sekund, 57,6 sekundy i 56,3 sekundy. Biegane relatywnie spokojnie takie odczucie, choć ostatnie to już tempo 3:07.
Niedziela: siłownia, ręce, barki, 4x500m na wiosłach z P1 przerwy oraz 25' bieżnia @9,0 + 20' @12,0.
Poniedziałek: dzisiaj wolne, jutro w planach podbiegi ciąg dalszy.
Aha założyłem się z Siedlakiem o 4 pak piwa kto wykręci lepszy czas na 1000m w tym roku. Publicznie zaznaczam, że jeśli wykręcimy ten sam czas (tudzież 0,2 sekundy będzie różnicy czyli błąd pomiarowy) to ja jestem winny 4 pak i on jest mi winny 4 pak!!!! I to się nie skraca!!!!!
Krótkie streszczenie ostatnich kilku dni. Nadal na siłowni spędzam ponad 4 godziny tygodniowo, ba czasem i 5 godzin.
Na bieganie po stadionie przyjdzie jeszcze czas, a latem pizgać ciężarów może nie być jak. Ot cała filozofia.
Poniedziałek: rozbieganie na czuja, 7 km, pierwsze dwa km pod górkę cały czas, ostatnie 2 km z górki. Mega nogi mnie niosły mimo, że dzień wcześniej pizgałem ciężary na siłce. 5:17 średnio, 81%.
Wtorek: podbiegi, 10x20 sekund podbiegi na 3,5-4% nachyleniu, łącznie 6,7 km.
Środa: ćwiczenia w domu, przysiady 3x20 sztuk, hamstring (żuraw).
Czwartek: 8,8 km szybkie rozbieganie, za szybko trochę, ale muzyka mnie poniosła, 5:19 średnio.
Piątek: siłownia, przysiady ze sztangą 5x5 do 72,5 kg, hipthrust ze sztangą do 95kg chyba i inne. Na koniec zabawa biegowa na bieżni: 5x(2min+1min) @14,0/16,0 z przerwą 1/2min.
Sobota: 30% oblodzenia na stadionie, ale coś tam udało się pobiegać. Bez kolców, NB Zante słaby but na ślisko, na szczęście łuki suche. Rozgrzewka, 6x200 luźniutko na dogrzanie 44-40 sekund i 3x300 progresywnie na przerwie 2 i 2,5 minuty. Czasy odcinków 60 sekund, 57,6 sekundy i 56,3 sekundy. Biegane relatywnie spokojnie takie odczucie, choć ostatnie to już tempo 3:07.
Niedziela: siłownia, ręce, barki, 4x500m na wiosłach z P1 przerwy oraz 25' bieżnia @9,0 + 20' @12,0.
Poniedziałek: dzisiaj wolne, jutro w planach podbiegi ciąg dalszy.
Aha założyłem się z Siedlakiem o 4 pak piwa kto wykręci lepszy czas na 1000m w tym roku. Publicznie zaznaczam, że jeśli wykręcimy ten sam czas (tudzież 0,2 sekundy będzie różnicy czyli błąd pomiarowy) to ja jestem winny 4 pak i on jest mi winny 4 pak!!!! I to się nie skraca!!!!!
Blog: viewtopic.php?f=27&t=60020
Komentarze: viewtopic.php?f=28&t=60021
2024 [M40] 18:41//40:12//1:31:02
Komentarze: viewtopic.php?f=28&t=60021
2024 [M40] 18:41//40:12//1:31:02
- sultangurde
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1956
- Rejestracja: 10 paź 2018, 10:40
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Mały update: wczoraj siłownia: martwy ciąg na trap barze: 4x4 powtórzenia progresywnie do 110 kg (180+% masy ciała), wykroki ze sztangą na barkach, hamstring na maszynie z powolnym opuszczaniem ciężaru oraz łydki. Na koniec 5' rozgrzewka biegowa na bieżni @ 9,0km i 25' progresywnie @ 13,0-13,4 km. Bieżnia oszukuje bo miałem tętno 83-86% a to niemożliwe.
Edit. Zapomniałem dodać, że dzień przed siłownią zrobiłem 5,2 km rozgrzewki i sprinty pod górkę jakieś 4%. 6 sprintów po ok 12 sekund. Czułem się mocno, to i biegałem mocno. Zegarek pokazał maksymalne tempo 2:22 więc prędkość jakaś była. Za to było zimno jak diabli, niech już diabli wezmą tą zimę.
Zrobiłem też mały przegląd butów, będę musiał dokupić jedną parę treningową na jakiejś promocji, mam jeszcze jeden komplet NB Zante nierozpakowany (czeka aż zajadę obecny egzemplarz). Moje kolce po jednym sezonie noszą już oznaki użytkowania. Jako, że są to kolce do biegów długich zdecydowałem się zamówić sobie dodatkowy komplet kolców typowo do biegania biegów średnich. Padło na zielone Adidas Adizero Ambition 5. Na https://www.sportsshoes.com/ można je nabyć -30% (~400 PLN z wysyłką). Niebieskie fajniejsze, ale 160 PLN za kolor dopłacać nie zamierzam.
Edit. Zapomniałem dodać, że dzień przed siłownią zrobiłem 5,2 km rozgrzewki i sprinty pod górkę jakieś 4%. 6 sprintów po ok 12 sekund. Czułem się mocno, to i biegałem mocno. Zegarek pokazał maksymalne tempo 2:22 więc prędkość jakaś była. Za to było zimno jak diabli, niech już diabli wezmą tą zimę.
Zrobiłem też mały przegląd butów, będę musiał dokupić jedną parę treningową na jakiejś promocji, mam jeszcze jeden komplet NB Zante nierozpakowany (czeka aż zajadę obecny egzemplarz). Moje kolce po jednym sezonie noszą już oznaki użytkowania. Jako, że są to kolce do biegów długich zdecydowałem się zamówić sobie dodatkowy komplet kolców typowo do biegania biegów średnich. Padło na zielone Adidas Adizero Ambition 5. Na https://www.sportsshoes.com/ można je nabyć -30% (~400 PLN z wysyłką). Niebieskie fajniejsze, ale 160 PLN za kolor dopłacać nie zamierzam.
Blog: viewtopic.php?f=27&t=60020
Komentarze: viewtopic.php?f=28&t=60021
2024 [M40] 18:41//40:12//1:31:02
Komentarze: viewtopic.php?f=28&t=60021
2024 [M40] 18:41//40:12//1:31:02
- sultangurde
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1956
- Rejestracja: 10 paź 2018, 10:40
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Jak tak spojrzałem ostatnio na siebie w lustrze to widzę sporą różnicę w sylwetce. Różnica jest na plus wizualnie: lepsza sylwetka, fajniejsze proporcje, trochę podrzeźbiona klata, mocniejsze ręce. Cała przygoda z siłownią po zimie kosztowała mnie ok 1,5kg masy na plus. Ważę ok 61 kg, ale myślę że w ogólnym rozrachunku opłacało się nabrać odrobinę masy mięśniowej. W maraton nie celuję, a dobrze czuć się we własnym ciele rzecz ważna, zwłaszcza 40+.
Piątek: siłownia, klatka piersiowa, triceps oraz core. Kilka bardzo fajnych ćwiczeń jest w tym zestawie: dipy na triceps ostro dają popalić: 4x6 powtórzeń, na core jest super robienie brzuchów na ławeczce z 10 kg odważnikiem w łapach. Po każdym powtórzeniu przed ponownym opuszczeniem ciała robimy skręt o 90 stopni z tym odważnikiem. Taki wariant russian twist na ławeczce do brzuszków ustawionej na 45 stopni. Na sam koniec bieżnia zabawa biegowa: 6x4 minuty @14 km - 14,5 km z przerwą 2 min w marszu. Bardzo fajnie weszło bez zajazdu 2 powtórzenia zrobiłbym jeszcze spokojnie.
Sobota: stadion, zimno jak wuj, rozgrzewka na samopoczucie, 5,1 km po 5:06 średnio, 82% średnio tętno (do 85%). Potem skipy, parę krótkich przyspieszeń, przebieżek i 3x100m w kolcach. Wyszło jak wyszło 14,5-14,6 sekundy a biegane na 95%. To początek sezonu więc prędkości brakuje. Nie chciałem robić więcej powtórzeń bo zaraz po sobocie jest niedziela
Niedziela: siłownia nogi: przysiady ze sztangą na barkach: 5x5 do 70kg, hipthrust ze sztangą do 95 kg, czterogłowy na maszynie, łydki na drabinkach. Jak tylko zrobi się cieplej, będę robił delikatne treningi skoczności i kilka podstawowych ćwiczeń na płotkach. Na tą chwilę jest za zimno na stadionie na takie przygody, ale już niedługo. Na sam koniec trucht na bieżni 30 minut @ 9,0 km. Porozmawiałem trochę z żoną, która też była dzisiaj ze mną + na jakiś tam swoich babskich zajęciach.
Piątek: siłownia, klatka piersiowa, triceps oraz core. Kilka bardzo fajnych ćwiczeń jest w tym zestawie: dipy na triceps ostro dają popalić: 4x6 powtórzeń, na core jest super robienie brzuchów na ławeczce z 10 kg odważnikiem w łapach. Po każdym powtórzeniu przed ponownym opuszczeniem ciała robimy skręt o 90 stopni z tym odważnikiem. Taki wariant russian twist na ławeczce do brzuszków ustawionej na 45 stopni. Na sam koniec bieżnia zabawa biegowa: 6x4 minuty @14 km - 14,5 km z przerwą 2 min w marszu. Bardzo fajnie weszło bez zajazdu 2 powtórzenia zrobiłbym jeszcze spokojnie.
Sobota: stadion, zimno jak wuj, rozgrzewka na samopoczucie, 5,1 km po 5:06 średnio, 82% średnio tętno (do 85%). Potem skipy, parę krótkich przyspieszeń, przebieżek i 3x100m w kolcach. Wyszło jak wyszło 14,5-14,6 sekundy a biegane na 95%. To początek sezonu więc prędkości brakuje. Nie chciałem robić więcej powtórzeń bo zaraz po sobocie jest niedziela
Niedziela: siłownia nogi: przysiady ze sztangą na barkach: 5x5 do 70kg, hipthrust ze sztangą do 95 kg, czterogłowy na maszynie, łydki na drabinkach. Jak tylko zrobi się cieplej, będę robił delikatne treningi skoczności i kilka podstawowych ćwiczeń na płotkach. Na tą chwilę jest za zimno na stadionie na takie przygody, ale już niedługo. Na sam koniec trucht na bieżni 30 minut @ 9,0 km. Porozmawiałem trochę z żoną, która też była dzisiaj ze mną + na jakiś tam swoich babskich zajęciach.
Blog: viewtopic.php?f=27&t=60020
Komentarze: viewtopic.php?f=28&t=60021
2024 [M40] 18:41//40:12//1:31:02
Komentarze: viewtopic.php?f=28&t=60021
2024 [M40] 18:41//40:12//1:31:02
- sultangurde
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1956
- Rejestracja: 10 paź 2018, 10:40
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Jak rano wstajesz idziesz to łazienki, patrzysz w lustro i coś cię boli. Ciesz się jak boli znaczy żyjesz.
Idę trochę pod prąd ostatnimi czasy, bo relatywnie mało biegania, za to więcej ćwiczeń sprawnościowych, siłowni i delikatne elementy skoczności.
Po 2 tygodniach przyszły nowe kolce Adidas Adizero Ambition. Udało się przetestować, ale po kolei, co gubię wątek jak nie idę w miarę chronologicznie.
Zaczynamy jakieś kilkanaście dni temu.
Piątek: znowu zaczynam biegać rano. To jest duży plus porannych rozbiegań, które pozwalają pozytywnie zacząć dzień, biega mi się je znacznie lepiej itd. Po okolicznych górkach i okolicach cmentarza na Lisincu. 8 km po 5:20 (79%/83% maks). Na tej trasie początek jest cały czas łagodnie pod górę ok 2 km, za to ostatnie 2 km jest z górki.
Sobota wieczór: stadion, 20' rozgrzewki + 3x200 na 85% w kolcach (jeszcze w Nike Zoom Rival D 10). Biegane luźno to początek sezonu, 33-33,5 sekundy. Spotkałem na stadionie Jakuba Jelonka.
Niedziela rano: siłownia, przysiady na rozgrzewkę 4x4 do 60kg, skoki obunóż na skrzynie 50cm, wyskoki w górę z 1 nogi na steperze z 20kg sztangą na barkach 6x6 na każdą nogę, hamstring maszyna, wyskoki na zmianę w górę z 2 stopnia drabinki na 5x10, bez ciężaru skakałem jak piłeczka kangurowa, fajna mobilizacja.
Poniedziałek: wolne
Wtorek: rozbieganie 8 km, wyższe tętno minimalnie niż w piątek, łapiące się solidnie w drugi zakres, średnio 5:20, ale samopoczucie znacznie lepsze, pułap tlenowy też w górę.
Środa: wolne
Czwartek: rozbieganie, 7,3 km, bez historii, bez pasa, na samopoczucie.
Piątek: siłownia, trochę pleców, ręce, core plus trochę front squat z lekkim ciężarem (25-30kg), ale bardzo głęboko i dynamicznie wstawałem.
Sobota: sobota, stadion rozgrzewka 20' + test kolców. Pogoda trochę nie dopisała, bo 2 godziny przed treningiem padało i było chłodno. Ale nie mogłem/nie chciałem czekać i musiałem przetestować te kolce. To co pisałem na Garmin piekielnie szybkie kolce. Na tempie przebieżki ok 3:00/km nie czułem wogóle prędkości.
Przy mocniejszym przyspieszeniu na odcinku 100m kontrola jest świetna do 60m, więc trzeba się przyzwyczaić, że to agresywne buty.
Przez swoją konstrukcję i płytkę genialnie oddają włożoną energię, przez co jes uczucie, że strasznie ciągną do przodu. No ale to agresywne kolce a nie takie pierdu pierdu jak te podstawowe Nike. Trzeba się przyzwyczaić powoli również do biegania na bosaka bo taka jest ich specyfika, że mają wbudowaną skarpetę. Najszybsze 100m wyszło 13,85 chyba, i co jest oczywiste najszybsze było to najluźniej pobiegnięte. Łącznie 5x100 odcinków. Garmin pokazał prędkość maksymalną 2:01 jeśli mu wierzyć.
Niedziela: 12 okrążeń lekkie BNP, po drugim torze, autolap na 400m. Czasy okrążeń od 1:57 do 1:34. Gremlin powiedział: pułap tlenowy up do 56. Po biegu 20 minut sprawności na płotkach.
Poniedziałek: siłownia, martwy ciąg na trapbarze, 3x5 do 110kg, 2x112,5 kg maks na tą chwilę, front squat z lekkim ciężarem dynamicznie, core, podciąganie się na drążku, dipy 3x8 powtórzeń.
Idę trochę pod prąd ostatnimi czasy, bo relatywnie mało biegania, za to więcej ćwiczeń sprawnościowych, siłowni i delikatne elementy skoczności.
Po 2 tygodniach przyszły nowe kolce Adidas Adizero Ambition. Udało się przetestować, ale po kolei, co gubię wątek jak nie idę w miarę chronologicznie.
Zaczynamy jakieś kilkanaście dni temu.
Piątek: znowu zaczynam biegać rano. To jest duży plus porannych rozbiegań, które pozwalają pozytywnie zacząć dzień, biega mi się je znacznie lepiej itd. Po okolicznych górkach i okolicach cmentarza na Lisincu. 8 km po 5:20 (79%/83% maks). Na tej trasie początek jest cały czas łagodnie pod górę ok 2 km, za to ostatnie 2 km jest z górki.
Sobota wieczór: stadion, 20' rozgrzewki + 3x200 na 85% w kolcach (jeszcze w Nike Zoom Rival D 10). Biegane luźno to początek sezonu, 33-33,5 sekundy. Spotkałem na stadionie Jakuba Jelonka.
Niedziela rano: siłownia, przysiady na rozgrzewkę 4x4 do 60kg, skoki obunóż na skrzynie 50cm, wyskoki w górę z 1 nogi na steperze z 20kg sztangą na barkach 6x6 na każdą nogę, hamstring maszyna, wyskoki na zmianę w górę z 2 stopnia drabinki na 5x10, bez ciężaru skakałem jak piłeczka kangurowa, fajna mobilizacja.
Poniedziałek: wolne
Wtorek: rozbieganie 8 km, wyższe tętno minimalnie niż w piątek, łapiące się solidnie w drugi zakres, średnio 5:20, ale samopoczucie znacznie lepsze, pułap tlenowy też w górę.
Środa: wolne
Czwartek: rozbieganie, 7,3 km, bez historii, bez pasa, na samopoczucie.
Piątek: siłownia, trochę pleców, ręce, core plus trochę front squat z lekkim ciężarem (25-30kg), ale bardzo głęboko i dynamicznie wstawałem.
Sobota: sobota, stadion rozgrzewka 20' + test kolców. Pogoda trochę nie dopisała, bo 2 godziny przed treningiem padało i było chłodno. Ale nie mogłem/nie chciałem czekać i musiałem przetestować te kolce. To co pisałem na Garmin piekielnie szybkie kolce. Na tempie przebieżki ok 3:00/km nie czułem wogóle prędkości.
Przy mocniejszym przyspieszeniu na odcinku 100m kontrola jest świetna do 60m, więc trzeba się przyzwyczaić, że to agresywne buty.
Przez swoją konstrukcję i płytkę genialnie oddają włożoną energię, przez co jes uczucie, że strasznie ciągną do przodu. No ale to agresywne kolce a nie takie pierdu pierdu jak te podstawowe Nike. Trzeba się przyzwyczaić powoli również do biegania na bosaka bo taka jest ich specyfika, że mają wbudowaną skarpetę. Najszybsze 100m wyszło 13,85 chyba, i co jest oczywiste najszybsze było to najluźniej pobiegnięte. Łącznie 5x100 odcinków. Garmin pokazał prędkość maksymalną 2:01 jeśli mu wierzyć.
Niedziela: 12 okrążeń lekkie BNP, po drugim torze, autolap na 400m. Czasy okrążeń od 1:57 do 1:34. Gremlin powiedział: pułap tlenowy up do 56. Po biegu 20 minut sprawności na płotkach.
Poniedziałek: siłownia, martwy ciąg na trapbarze, 3x5 do 110kg, 2x112,5 kg maks na tą chwilę, front squat z lekkim ciężarem dynamicznie, core, podciąganie się na drążku, dipy 3x8 powtórzeń.
Blog: viewtopic.php?f=27&t=60020
Komentarze: viewtopic.php?f=28&t=60021
2024 [M40] 18:41//40:12//1:31:02
Komentarze: viewtopic.php?f=28&t=60021
2024 [M40] 18:41//40:12//1:31:02