Bieg:
XII CRACOVIA MARATON 28.04.2013
Pogoda: 14st, niebo całkowicie zachmurzone, wiatr spory, czasem porywisty
Dystans / Czas / Tempo
5km 013m / 00:25:37 / 05:07
5km 015m / 00:25:16 / 05:02
5km 018m / 00:25:14 / 05:02
5km 015m / 00:24:59 / 04:59
5km 020m / 00:24:38 / 04:54
5km 021m / 00:25:05 / 05:00
5km 022m / 00:24:18 / 04:50
5km 013m / 00:24:34 / 04:54
2km 044m / 00:09:52 / 04:50
W sumie:
42km 195m / 3h 29min 34s /04:58/km
I połówka: 01:46:08 <mc 1191>
II połówka: 01:43:26 <mc 744>
Kolejny maraton już za mną, ale to był dopiero drugi gdzie przebiegłem go w wersji 4 fun i na luzie

Zaczne może od tego że po Dębnie podziało sie coś w moim udzie i start w dzisiejszym maratonie postanowiłem po prostu potraktować jako dobrą zabawe

Udo bolało już od 4 tyg ale jakby tego było mało wczoraj doryłem fizycznie na karczowaniu działki i przez 6h wyniosłem ok 4m drzewa na samochód a potem z tego samochodu to drzewo ściągnąłem. Ręce miałem poharatane, nogi posiniaczone, na dodatek klocek ważący ok 40kg spadł mi na dużego palucha <zsiniał> ale co tam, nie przejmowałem się tym w cale bo dzisiejszy bieg miał być na luzie

!
Na miejscu dzisiaj byłem razem z moim najwierniejszym kibicem <żonką

> ok 8:40! Przebrałem się, ostatnie siknięcie, lekka rozgrzewka i start

Ustawiłem się jak w planie, czyli miedzy grupą 3:30-3:45. Biegłem sobie spokojnie i bez szarpaniny. Zegarek ustawiłem sobie co 5km cobym sie nie stresował czasem i zerkaniem na zegarek co 1km

! Biegłem sobie luźno, podbiegi odpuszczałem, na zbiegach włączałem luźne nogi, no biegło się rewelacyjnie ! Na pewno pomagała w tym pogoda, bo temp ok 14st i lekki wiatr w plecy do połówki był bardzo przyjemny, a jeszcze profil trasy do połówki był nieco z górki <przynajmniej takie miałem wrażenie>. Na drugiej czesci trasy juz nie było tak kolorowo! Po wybiegnieciu z ulicy bulwarowej wiatr tylko w twarz i do tego jeszcze lekko pod górke! Wiadać było że ludziska troche już słabną a u mnie jakbym co dopiero wystartował

! Do ok 30km utrzymywałem sobie tempo w okolicy5:00-5:03/km, widząc gdzieś na alei Jana Pawła II balony na 3:30 w odległości ok 400-500m ode mnie! Przyspieszyłem gdzieś od 33km coby nie przegiąć i na ok 36-37km doszedłem grupe na 3:30

! Minąłem ją w iście szybkim tempie i tyle co ich minąłem zauważyłem Marcina <mar_jas> i Krzyśka <Krzychu M> na bulwarach

Nie wiem dlaczego ale nie chcieli sie przyłączyć mimo że im proponowałem

Na 39km dopingował mnie Darek <Darek Be>

było wszystko rewelacyjnie, mogłem bawić sie w najlepsze i w najlepsze żonglować tempami, aż tu nagle jak mnie nie chwycił skurcz pod pośladkiem to masakra! Oczywiście nie zatrzymałem się tylko ręką uciskając i masując tyłek <dziwnie chyba to wyglądało

> biegłem dalej! I tu z pomocą przyszedł mi jakiś biegacz NN i zapytał czy mnie skurcz chwycił? Ja odpowiedziałem że niestety tak, zaproponował mi swoją dawke magnezu w płynie, dał mi i wypiłem! Po ok 150-200m skurcz przeszedł

!!! Jeszcze raz wielkie dzieki temu biegaczowi! Musze sobie coś takiego sprawić na nastepny maraton bo naprawde pomaga! Po ok 1km dogoniłem go, oddałem mu reszte tego trunku i oddaliłem się od niego <pewnie pomyślał że na cholere mu to dawałem

> Na finiszu juz tradycyjnie wypatrywałem mojej żony coby do zdjęcia zapozować

Świetne zdjecie wyszło

! jak nigdy

Wpadłem na mete pare kroków przed gościem z balonikiem na 3:30

!
Jestem niesamowicie zadowolony z dzisiejszego biegu

! Najlepiej rozegrany taktycznie maraton jak do tej pory! Fakt, faktem że nie biegłem na jakiś konkretny wynik no ale zawsze to jakiś plus! Na obecną chwile, nogi lux, zero zakwasów nawet mini zakwasów nie ma! Nic nie boli, czuje się tak jakbym miał co dopiero maraton biec a nie że już go przebiegłem

! Gorzej czułem się wczoraj po tym karczowaniu
Na koniec proponuje każdemu przebiec sobie tak maraton jak ja dzisiaj! 4fun rulezzzzzz
