13.02pon
23.07km, 1.52.06, t. 4.52/km, HR 131bpm
Skróciłem 30-tkę ze względu na ciężki weekend. Nieprzyjemnie się biegło. Brak świeżości.
15.02 śr
5.25kmBS+15x400m/p.200m trzeba+1kmBS
Miało być luźno. Początkowo po 1.26 a potem bliżej 1.28-1.29 Dodatkowo przy gruncie złapał przymrozek i kilkadziesiąt metrów prostej zamarzło więc biegałem po trawie od wewnętrznej strony bieżni.
W piątek miał być rozruch, ale ze względu na pogodę nie wyszedłem. Widocznie słaby charakter mam

5 z Kopernikiem
Na miejsce startu mam ok 1km więc grzechem byłoby nie biec w tych zawodach. Organizatorzy wymyślili tzw triadę biegową (5km+ 5 lub 10km przy Run Toruń oraz 5 lub HM lub Maraton jesienią).
Warunki poprawiły się w stosunku do piątku czy soboty. Oczywiście nadal wiało z zachodu/pn zachodu ale nie tak jak wcześniej.
Oczywiście za późno zacząłem się rozgrzewać. Jak to zwykle bywa dziesiątki znajomych więc z każdym trzeba było zagadać.
Ze 3 minuty przed startem wszedłem do strefy od czoła, ale nie na tyle chamsko, żeby stać w 1 rzędzie. Potem ktoś przede mnie wszedł i nie chciałem już się przepychać.
Trasa płaska z minimalnym podbiegiem około 800m spośród 2.5km pętli. Po pierwszych 30m zakręt w lewo i dalej może 300m z wiatrem. Ogólnie 2 nawrotki na każdej pętli i pod koniec odcinek przełajowy. Może 100m ale taki łuk, gdzie wytracamy prędkość i należało omijać to, co zostało po kałużach.
START: Było ciasno, ale żeby aż tak. Akurat przede mną paru zawodników ostro zamuliło. Grupa z którą chciałem biec uciekła bardzo do przodu. Zacząłem wyprzedzać i zobaczyłem chwilowe tempo 3.10..3.15. Po 300m skręt w lewo i kawałek dalej nawrotka. Najlepsze że wręcz była kolejka do tej nawrotki i wyglądaliśmy jak pingwiny

Po nawrotce 20m i skręt w prawo centralnie pod wiatr. Złapałem czyjeś plecy i sam plecy komuś dawałem. Dalej właściwie kilometr pod wiatr do następnej nawrotki, gdzie też miałem przed sobą dwóch zawodników. Byłem na 13 pozycji. Top 3 to zawodnicy z poziomu 32-33/10km
Po nawrocie od razu tych dwóch wyprzedziłem i mogłem biec swoim tempem odrabiając straty do dwóch znajomych, którzy musieli odpaść z grupy, aczkolwiek to mocni zawodnicy.
Po kilkuset metrach złapałem plecy i miałem 1 okrążenie w... 8.27


Pomyślałem że bardzo mocno. Pewnie będzie bombka, ale te 17.20 dowiozę. Odcinek z wiatrem i około 800m pod wiatr przewiozłem się za kimś. Wyprzedziłem kolegów, następnie jeden chłopak miał bombę i biegł po 3.40-3.45 (pod wiatr) więc na 1.3km do mety ruszyłem sam.
Po nawrocie nie spoglądałem na zegarek, tylko biegłem. Miałem dobre 50-60m straty do zawodników z tej grupki, o której tak wspominałem. Na 200m do mety było to już może 15-20m, ale nie mogłem się rozpędzić, bo ten crossowy łuk. Na pierwszej macie wpadłem równo z pewnym znakomitym przed laty maratonczykiem (2.23.47) a na drugiej macie parę metrów dalej byłem wyraźnie przed nim.
W końcu on pierwsze okrążenie pobiegł 8.13 a drugie 8.43
Wydawało mi się że byłem 7 a dekorowano Top 6 więc poszedłem do domu. Przyszedł SMS Open 6 miejsce więc wróciłem na dekorację. W sumie to spóźniłem się ze 2 minuty. Patrzę wkurzony znajomy siada na rower a dla mnie mają nagrody. Pytam organizatora czy sprawdzali.
Dostałem taką odpowiedź: wbiegłeś na metę lewą nogą i Twój chip był minimalnie przed nim. W końcu ja leciałem koniec pewnie po 3.00/km a rywal gasł w oczach więc krok biegowy długi.

Mała aferka była widziałem na fb, ale to już historia.
Open: 6/902
Czas: 16.55 8.27+8.28 Nowy PB
Po dekoracji podszedłem do Pana od pomiaru dystansu. Przekazał, że dwukrotnie przejechał i wymierzył trasę na rowerze, a dzień przed zawodami przeszedł z dalmierzem kołowym i było 5.00km Tradycyjnego atestu by nie dostali ze względu na odcinek crossowy.
Jestem w ciężkim szoku jak to pobiegłem. Pewnie łapiąc grupę mógłbym urwać jeszcze 10-15s. Nie sądzę abym osłabł, bo dość dobrze się czułem. Kolega z tejże grupy przybiegł w 16.45 i bym z nim powalczył.
Taka ciekawostka na koniec. Po biegu w karbonach (Saucony Endorphin PRO 2) czułem jakby naciągnięte dwójki i pośladki. Nawet zdążyłem to powiedzieć trenerowi. A po 15-20' przeszło. Dzisiaj nie boli nic, a mięśnie czworogłowe luźne jakbym zawodów nie biegł.