Kanas78-wydyszeć w maju 2014 nowy PB na dychę

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
Kanas78
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2460
Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów

Nieprzeczytany post

Intensywny weekend z Wolfikiem zaczęliśmy w piątek po południu-trzeba było opić koniec wakacji :hejhej:
W sobotę "rano" byliśmy trochę "zmęczeni"-pobudka o 11:20.. matko, dawno się tak nie wyspałam!
Ale że było buro i ponuro to siedzieliśmy grzecznie w domku.
W niedzielę trzeba było nadrobić zaległości treningowe, czyli duatlon: najpierw małe bieganko, czyli jakieś plus minus 7km w tempie konwersacyjnym, żadnego ścigania, żadnego zapierd...nia-czysta przyjemność z szurania przy boskiej pogodzie :hej:
Troszkę sapałam no i cholera boli mnie lewe biodro-tudzież pośladek-nie wiem, być może to problem z gruszkowatym, więc zabrałam się za intensywne jego rozciąganie. Bolą też inne rzeczy-bardzo bolą plecy-organizm odzwyczaił się od biegania i generalnie buntuje się każda jego cząstka, żeby jednak nie biec :hahaha: no i bolą podeszwy stóp w kociakach-tzn. pieką. M
Po biegu zmiana dyscypliny na wrotkarstwo: trochę jazdy, trochę ćwiczeń technicznych. Staram się bardziej ugiąć kolana, lepiej odpychać, wzmacniać nogi-czyli robić wszystko aby jeszcze szybciej jeździć-czyli im lepsza technika, tym mniejszy wydatek energetyczny i większy speed. Zarąbiście trudne są te ćwiczenia-ale dzięki nim dowiedziałam się, jak bardzo jestem jeszcze w ciemnej d..ie jeśli chodzi o rolki. I jaka słaba jest moja lewa noga-szok! Zresztą ćwiczenia wg mnie są dobre nie tylko do rolek, świetnie nadają się aby wzmocnić mięśnie nóg do biegania-jeśli ktoś ciekawy, zapraszam do obejrzenia filmiku! Polecam szczególnie ćwiczenia z końca-masakra!!!

http://vimeo.com/47935493

Aaaaaa! Zakupiliśmy bluzy na chłodniejsze dni. Polska, sprawdzona firma, THERMO ACTIVE wykonana z najwyższej jakości materiału Meryl Skinlife :)
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Obrazek Obrazek

Obrazek

"Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz". Mahatma Gandhi
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
Kanas78
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2460
Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów

Nieprzeczytany post

Wolf Team-u treningów cd.
W piątek małe bieganko do jakiegoś lasku-(wcześniej nie wiedziałam, że mam taki), to mi go Wolf pokazał. Nie wiem, czy sama nie pogubiłabym się tam, bo średnią mam orientację w terenie-muszę zwiedzić jakieś miejsce około 5 razy, żeby nie pobłądzić...no ale skoro Martyna_K nie zauważyła swojego bloku, to stwierdzam, że ze mną nie jest jeszcze tak źle :hejhej: :hahaha: :hahaha:
Było bardzo fajnie, później troszkę sapałam, bo to jednak jeszcze chyba trochę potrwa, zanim bieganie będzie dawać całkowitą przyjemność :sss: kość piętowa w trakcie biegu nie boli, ale boli po. Na dotyk, jakbym miała ją zbitą. Biodro trochę poboloewało, ale już nie tak, jak wcześniej-może musi się wszystko na nowo wystukać?
W sobotę zrobiliśmy sobie mały spacer w rejony Łodzi dotychczas nieuczęszczane-po drodze spotkaliśmy prześlicznego zajączka :taktak:
A w niedzielę pojechaliśmy na intensywny trening wrotkarski (przed zawodami w Kra) w okolice Dell-a i żeby przetestować nasze wrotkarskie kombinezony z trzymajtempo.pl. Są zaje...!! :taktak:
Wolf zrobił 52kaemy a ja 23-biorę udział w półmaratonie i taką ilość uznałam za wystarczającą. Koło Dell-a jest taki specyficzny chropowaty asfalt, więc jeździ się ciężko, za Dell-em jest pod górę i wieje pierońsko-mam nadzieję, że ten trening przyniesie spodziewane efekty na zawodach. Chociaż Wolf twierdzi, że tam nie wieje i że mi się wydaje, pozwolę mieć sobie inne zdanie :hej: :hej:
Jeździ tam sporo rowerzystów i nawet jeden starszy pan powiedział mi dzień dobry i pogratulował-za co- nie wiem, może tą jazdę pod górkę i pod wiatr.. ładnie podziękowałam-bo to było miłe, nie powiem! Starałam się obniżyć na rolkach w efekcie bardzo bolą mnie plecy. No nic, sukcesy rodzą się w bólach :hahaha:

A poniżej my w kombinezonach

Ahoj!
Aaaa byłabym zapomniała, w tym roku Wolfik przekroczył juz 1000 km na rolkach, a ja 500, więc było małe święto :taktak:
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Obrazek Obrazek

Obrazek

"Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz". Mahatma Gandhi
Awatar użytkownika
Kanas78
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2460
Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów

Nieprzeczytany post

Taki tam "free" run-założenie-biec swoim "tempem" 5 kaemów. Założenie wykonane. Że też mi się chciało wstać o 6 rano na "trening"? No ale cóż, starzejemy się, metabolizm wraz z wiekiem coraz wolniejszy, druga broda zapowiada się coraz bardziej okazale, więc nie ma letko :hahaha:
Było sapania a sapania. W sumie całkiem całkiem mi się biegło, ale krzyż nie odpuszczał-napied... mnie od początku do końca biegu. Może mój rozszczep się pogłębia, albo skolioza postępuje. Tak czy siak, sks i tyle :hej: Może trzeba się przerzucić na buty na słoninie. Spotkałam jedną początkującą biegaczkę, zagadała mnie, czy znam gdzieś w pobliżu jakieś niebetonowe ścieżki-zaproponowałam jej park, (wiem, jestem świnia, bo ten park jest w sumie nie tak blisko od domu, ale byłam pod koniec biegu i jakoś tak nie umiałam myśleć logicznie)-może jeszcze ją spotkam, to zaproponuję drugą ścieżkę nieco bliżej i mam nadzieję, że mnie za ten park nie udusi :hej:
Odkrycie dnia-tempo 6:30 nie jest moim tempem konwersacyjnym :hej: :hej:

Ahoj!
Obrazek Obrazek

Obrazek

"Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz". Mahatma Gandhi
Awatar użytkownika
Kanas78
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2460
Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów

Nieprzeczytany post

22.09 Sobota

Dzień był paprykowy-Wolf Team przystąpił do przygotowywania jesiennych zapasów. Tak ciężka i żmudna praca nie byłaby zrobiona prawidłowo bez odpowiedniej ilości "warzyw w płynie", ale za to papryka (chyba) się udała, po czym po moim wieelkim marudzeniu i mówieniu NIE-dałam się namówić Wolfowi na bieganie-to była jedna z głupszych decyzji biegowych (nie wiem, czy to kiedyś robiliście, ale szczerze nie polecam biegania po kilku bronkach). Był to trening z serii: "biegam, bo nie lubię", okupiony jękami, sapaniem, przechodzeniem w marsz, tempo oscylowało w okolicach 7min/km :hej: ciało w pozycji bliżej nieokreślonej, możnaby rzec-prawdziwy free run to był :hahaha: :hahaha: założyłam kanadie-spostrzeżenie takie-że czuję w nich piętę w trakcie biegu, w przeciwieństwie do Faasów (gdzie troszkę czuję piętę po biegu)-jakie doprawdy buty mam wybrać, tego nie wie nikt. Generalnie rozkminiłam jedną rzecz-im bardziej jestem wyprostowana w trakcie biegu, tym mniej czuję tą piętę.
W trakcie wypocin biegowych pytałam siebie w myślach i na głos jak ja mogłam w ogóle przebiec te półmaratony i że generalnie bieganie jest nudne i do dupy i nie daje mi żadnej radości-tylko ból i cierpienie. Mój blog, moje prawo wypowiedzenia się :taktak: ale takie jest moje obecne zdanie o bieganiu.
Tak czy siak, spróbuję znów potruchtać w środę i zobaczymy, co z tego wyniknie. Głębiej się nad tym zastanowię, jak sezon wrotkarski się skończy.

23.09 Niedziela

Trening wrotkarski. Mieliśmy jechać koło Della, ale tak wiało, że wystarczyło nam wiatru w naszej okolicy. Dobrze, że nie pojechaliśmy. Przemarzłam na kość i chyba jakieś przeziębienie się mnie łapie (już leżę i pocę się po aspirynie pod kołdrą).
Było więc szybko, acz treściwie, moc w nogach jest, więc jestem dobrej myśli. Przed obiadem za namową Wolfa przeprosiłam się na nowo z pompkami-nie wiem, mam jakąś dziwną budowę, ale nawet przy małej ilości powtórzeń rozrywa mi klatę z bólu, jakbym miała jakiś stan przedzawałowy-nie wiem, czy to normalne?

Ahoj!
Obrazek Obrazek

Obrazek

"Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz". Mahatma Gandhi
Awatar użytkownika
Kanas78
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2460
Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów

Nieprzeczytany post

Dobry wieczór Państwu :hej:

26.09 Środa

Czułam się niewyraźnie, a że było słoneczko, to postanowiłam po wtorkowym wypacaniu się pod kołdrą spróbować ostatniej deski ratunku, czyli iść potruchtać. Nie miałam pomysłu, jak się ubrać-aby się za bardzo nie zgrzać, ale i nie schłodzić ze względu na przeziębienie. Ubrałam getry 3/4 i koszulkę adasia z krótkim rękawem. Wysapałam prawie 4km, byłoby 5, ale zagotowałam się z ciepła :hahaha: tak czy siak, dziś gardło odpuściło i czuję się o wiele lepiej, tak więc kuracja biegowa się udała z czego się bardzo cieszę-nie chciałabym teraz chorować, bo za niedługo zawody. Ale miałam czerwony ryjek-sama się siebie przestraszyłam w lustrze :hahaha: :hahaha: plecki bolą, no generalnie nie ma bata, bolą przy każdym moim truchtaniu.
Mam nadzieję je wzmocnić niebawem.

27.09 Czwartek

Ogólnorozwojowe ćwiczenia siłowe plus pompki, dzień numer 3. Korzystam z tego planu www.100pompek.pl, zobaczymy, jak długo wytrwam. Zakwasy mam na drugi dzień takie, że nie mogę się śmiać. Będą miały pakery ze mnie polewkę na siłowni. Taaak, teraz nie będzie wymówki-mam 3 miesięczny pakiet do wykorzystania, czyli od października do grudnia napierdzielamy siłowo i kaleczymy żabkę basenowo-zobaczymy, co z tego wyniknie. Chciałabym wzmocnić szczególnie kręgosłup i korpus-w tych częściach ciała jest u mnie masakra. Nie wiem tylko, jak to jest-czy porada speca na siłce jest poradą płatną, czy bezplatną? Mam pakiet multisport, może ktoś wie?
Klata pali :spoczko:

Do widzenia się z Państwem :usmiech: (Ahoj!)
Obrazek Obrazek

Obrazek

"Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz". Mahatma Gandhi
Awatar użytkownika
Kanas78
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2460
Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów

Nieprzeczytany post

29.09 Sobota

Free run: dystans 7km, czas 45min
Takie tam sobie szuranie troszkę asfaltem, troszkę ścieżkami leśnymi. W sumie było ok, trochę za szybko zaczęłam no i miałam problem z końcowką, żeby doszurać do domu :hahaha: Nawet plecy dziś nie doskwierały. Jutro 4 dzień pompek i rolek (jeśli pogoda dopisze). Ale pod koniec strasznie zaczął mnie boleć brzuch (mięśnie) wtf??? Aż mnie skręcało.
Jutro wielkie święto dla wielu biegaczy, życzę wszystkim wykonania swoich prywatnych założeń :taktak: trochę mi żal coś tam ściska...no ale cóż, nie ten maraton, to inny :spoczko:
Będę kibicować i trzymać kciuki, oczywiście najbardziej za kobiety.

A tak trochę z innej beczki: oglądałam dziś taki durny program na ID o ludziach zaginionych (już tyle razy sobie obiecałam, że nie będę na to patrzeć, bo strasznie się przejmuję losem nieodnalezionych ludzi, a w tym programie rzadko kiedy ktoś zostaje odnaleziony). Ale mnie pokusiło, bo akurat było o kobiecie-biegaczce, która codziennie przebiegała dystans ok. 10 kilometrów no i pewnego dnia (w biały dzień, w trakcie treningu, w mieście, w którym się urodziła i na trasie, po której biegała od dziecka) ślad po niej zaginął bez wieści... Prowadzili to śledztwo ileś tam lat i sprawa nie została wyjaśniona. I tak sobie pomyślałam, że to bieganie, to w sumie takie niebezpieczne hobby-szczególnie dla kobiet, że w życiu codziennym człowiek rzadko się nad tym zastanawia... I jak ja mogłam biegać po moim osiedlu zimą o 20:00?? Brrr...

Ahoj!
Obrazek Obrazek

Obrazek

"Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz". Mahatma Gandhi
Awatar użytkownika
Kanas78
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2460
Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów

Nieprzeczytany post

30.09 Niedziela

Miał być Pierwszy Wspólny Maraton Wolf Teamu... :echech: Co się odwlecze to nie uciecze :taktak: Zamiast tego były rolki, pompki i porządki :hahaha:

Natomiast Juniorka, jako wolontariuszka, dzielnie wspierała Bohaterów Narodowego na 12 km. Poniżej kilka jej fotek.

Ahoj!
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Ostatnio zmieniony 30 wrz 2012, 19:07 przez Kanas78, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek Obrazek

Obrazek

"Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz". Mahatma Gandhi
Awatar użytkownika
Kanas78
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2460
Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów

Nieprzeczytany post

I jeszcze kilka zdjęć...
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Obrazek Obrazek

Obrazek

"Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz". Mahatma Gandhi
Awatar użytkownika
Kanas78
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2460
Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów

Nieprzeczytany post

I jeszcze 3...
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Obrazek Obrazek

Obrazek

"Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz". Mahatma Gandhi
Awatar użytkownika
Kanas78
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2460
Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów

Nieprzeczytany post

I jeszcze dwa :hahaha:
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Obrazek Obrazek

Obrazek

"Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz". Mahatma Gandhi
Awatar użytkownika
Kanas78
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2460
Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów

Nieprzeczytany post

Dobry wieczór wszystkim :hej:

Początek października u Kanaska rozpoczął się od:

A) Krótkiego porannego szuranka w poniedziałek-5km. Było naprawdę git, tylko ten kręgosłup. Napierdalał na całego. Nastąpiła walka z bólem, zdenerwowanie i takie tam. No nic to.

B) Rozpoczęcia treningu na siłowni w celu wzmocnienia wszystkich mięśni potrzebnych do biegania i jazdy na rolkach. To było dzisiaj. To było tak... że poszłam do tego fitness klubu (ogólnie nie cierpię takich miejsc i tych okrzyków na aerobicu i innych zumbach-sorki, no śmieszy mnie to po prostu), no ale nic, karnet wykupiony, iść trzeba.
Były akurat w tym klubie bezpłatne konsultacje z trenerem-niestety ułożenie prywatnego planu treningowego pod moje konkretne oczekiwania są dodatkowo płatne. No nie bardzo chce mi się jeszcze dodatkowo płacić, skoro mam już opłacony karnet... Więc żeby już nie tracić popołudnia poszłam na ten body-pump. Podejście miałam sceptyczne (bałam się tych okrzyków w trakcie dzikiej rąbanki disco-generalnie to mnie rozwala).. Ale fajne było to, że na sali było w sumie tylko 6 osób, taka kameralna atmosfera.
Głupio mi było tak stać z innymi obcymi ludźmi przed lustrem i patrzeć na siebie... Ale dobra, jedziemy z koksem. Na początku nie wiedziałam nawet, jak się składa te sztangi do kupy, ale co tam, poszłam w jezioro, to nie dam rady z jakimiś tam sztangami?? :hahaha:
Generalnie dawałam radę... trochę spuchłam przy ćwiczeniach na tricepsy-no ale sorki, podnosić na rękach swoje ciało-przy mojej wadze, z dodatkowym obciążeniem, to jednak nie jest byle co... a wiadomo, ja jestem baba śląska :spoko:
Trochę też pod koniec spuchły mi uda, ale ogólnie nie było jakiejś galarety i obciachu.. no i jeśli chodzi o ćwiczenia na mięśnie brzucha, nie ma mocnych na Kanaska :spoczko: także jestem z siebie dumna.
W sumie było fajnie, spociłam się jak mysz, wyszłam pełna pozytywnej energii i nie umiałam zejść po schodach-tak mnie trochę znosiło jak pijaczka-miałam takie niekontrolowane ruchy ciała :lalala:
Na klatę chyba spokojnie mogę brać większe obciążenia-bo nic nie czuję, tylko nie wiem, robić jeszcze pompki?
No i mam w planie zapisać się jeszcze na CXWork, czyli revolutionary core training-trwa to "tylko' 30 minut i ćwiczy dogłębnie mięśnie brzucha i korpusu. No korpusik to u mnie jest cieniutki... :taktak:

Mam tyle energii... a tu trzeba się kłaść i co ja mam teraz ze sobą zrobić?? :hahaha:
Ech, Kachita, szkoda, że jesteś we Wrocku, razem byśmy na te sztangi chodziły... :ech:
Ps. Kachita, trzymam kciuki za ... (ciii...)
I gratuluję LADY E-ukończyła MW w mniej niż 3h30... szacun :taktak:

Ahoj!
Obrazek Obrazek

Obrazek

"Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz". Mahatma Gandhi
Awatar użytkownika
Kanas78
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2460
Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów

Nieprzeczytany post

Tak, to był intensywny tydzień. Siedzimy z Wolfem popijając grzańca i podjadamy ciasteczka barbakanki....
Ale może odpowiem na "pytanie" Kachity: po body pumpie największe zakwasy miałam w udach i tricepsach. Generalnie, miałam problem z chodzeniem-najbardziej po schodach. Wolf podsumował, że chodziłam jak Zombie :hahaha:
Próbowałam się nawet odkwasić w środę na rolkach, ale po 5km zaczęło padać i kicha.

5.10 Piątek
Wyjście na basen z Wolfikiem. To był dobry pomysł na zmęczone ciało. Muszę powiedzieć, że po takim pompowaniu bicepsów, tricepsów i klaty o wiele łatwiej jest pływać i łapy już się tak nie męczą jak kiedyś :taktak: Dodatkowo masaż w dżakuzi.

6.10 Sobota
Hmmm... Kupiłam adidasy glajdy czwórki, ale jednak z nimi coś jest nie tak, nie czułam ich. Zatem pomiędzy śniadaniem a obiadokolacjo udaliśmy się z Wolfem na łowy. W adidasie nic nie było (a, sorry Wolf kupił sobie lanserskie gacie na basen z trzema paskami- :hahaha: ), to poszliśmy do deca, gdzie były wyprz. Mierzyłam NB i Mizuno. NB szerokie jak tapczany-nawet jak na moje niewąskie stopy. Natomiast Mizuno Fortis 3-skandalicznie amortyzowane i w nieprzyzwoicie niskiej cenie-siadły mi od razu. Szerokością i wygodą przypominają mi kociaki. Model z roku 2009/2010, ale mają wszystko, czego moje ciało potrzebuje do długich betonowych wybiegań :taktak:
Po bardzo udanych zakupach zrobiliśmy sobie 5kilometrowy spacerek prosto do świątyni fitnessu na zajęcia z Cross Fitu.
(Magia karnetu :hejhej: )
Był taki natłok ludzi, że brakowało kluczy do szafek :orany: pewnie dlatego, że to był dzień otwarty.
Przebraliśmy się i poszliśmy na zajęcia-jak się okazało, tylko my byliśmy chętni. Na początku się przestraszyłam, że naszym treneiro będzie taka wypacykowana lalka z wystylizowanymi rzęsami (XXXXL), toną makijażu w koszulce z napisem trener. Na szczęście pojawił się właściwy trener, przywitał się z nami, rozłożył zabawki i zaczął naklejać jakieś paski z taśmy na podłodze.
W drzwiach pojawili się inni "chętni", jednak to byli tylko gapie..
I się zaczęło..... :bum: :sss: :wrr: :zero: :szok: :ojoj: -takie odczucia mieliśmy po zapoznaniu się z ćwiczeniami, które przyszło nam wykonać :hej:
Pierwsza stacja: pompka z przemieszczeniem całego ciała w bok-tam i spowrotem, itd, i tak przez półtorej minuty. No to fajnie-ledwo umiem robić pompki a tu nagle mam robić takie skakańce.. no i gapie stojo i sie paczo i jeszcze fotografka robi zdjęcia :sss:
Na początku było jako-tako, ale później to już ciężko, nawet nie poczułam, jak mi ręce "odpadły" i padłam na ziemię :hej:
Druga stacja: wyciskanie ciężaru-ja 5 kg, Wolf 10-na tricepsy i bicepsy na zmianę x 1,5 min
Trzecia stacja: brzuszki z piłką lekarską z ćwiczeniami na mięśnie skośne x 1,5 min
Czwarta stacja: skoki przez piłkę lekarską- w cztery strony świata plus podskoki na jednej nodze dookoła piłki i z powrotem na drugiej x 1,5 min
Piąta stacja: wyskoki obunóż z 5 kilogramowym obciążeniem-start z ciężarem nad głową, lądowanie z ciężarem przed sobą x 1,5 min
Szósta stacja: przysiady z gryfem-waga ok. 10 kg x 1,5 min

To byłby jeden "obwód", 2 minuty odpoczynku i jazda od nowa. Każde ćwiczenie im intensywniej, tym lepiej, z tym że oczywiście każdy powinien robić to wg swojego tempa. Ćwiczenia niby proste, ale bardzo intensywne i powalające. Na drugim obwodzie wg trenera miało być lżej, bo ciało było rozgrzane-ale jak dla mnie było gorzej :bum:
Trener non stop mobilizował, co pomagało w intensywnym wysiłku i w walce z bólem i samym sobą.

Trening dał nam w dupę, ale trener powiedział, że po pierwszym razie będziemy chcieli przyjść znowu i to jest prawda. Fantastyczna odmiana po monotonnym bieganiu i jeździe na rolkach.
Jestem z siebie dumna :taktak: Byłam jedyną kobietą na cross ficie i dałam radę. Po nas przyszło spróbować tego miodu trzech młodych chłopaków-trener ich odpowiednio sponiewierał :hahaha:
Jeśli miałabym porównywać dwie aktywności: body pump i cross fit, to wg mnie to drugie jest o wiele trudniejsze i wymaga wszechstronności... 1,5 h cross fitu to już naprawdę kawał konkretnego wycisku.

7.10 Niedziela
Aquapark Fala i dwie godziny "relaksu". Pływanie, dżakuzi, sztuczna fala, zjeżdzalnie, prądy wodne, wszelakiego rodzaju masaże, bicze i pejcze wodne..... K*wa nie mamy siły. Padliśmy.
Żart-poszliśmy jeszcze na mistrzostwa świata w karate tradycyjnym-dyscyplina obca nam jak futbol amerykański-ni to bicie, ni to udawanie, nie wiadomo, o co kaman. W sumie szacun dla tych zawodników za koordynację ruchów, technikę, za walki w obecności 6 sędziów na tatami. Brawo!
A teraz zasłużony schabowy z ziemniakami, surówko z kiszono kapusto :taktak:
I zbieramy siły na zawody do Kra!

Ahoj!
Obrazek Obrazek

Obrazek

"Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz". Mahatma Gandhi
Awatar użytkownika
Kanas78
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2460
Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów

Nieprzeczytany post

9.10 Wtorek

Trening: ostatni rozruch na rolkach przed zawodami. Najpierw miałam zrobić 8km, ale się rozbujałam i stwierdziłam, że dojadę do dychy, a potem jeszcze musiałam dojechać do domu no i dobiłam do 11km. Matko, ale dziś wiao :sss: , wiao i piździao. Na szczęście miałam na sobie nowy ciuszek cieplutki z długim rękawem i żaden wiatr nie był mi straszny (ciuch wynalazł Wolfik w deca i sprawdził się świetnie :taktak: ).
Powoli zbliża się koniec sezonu wrotkarskiego. Na ulicach coraz więcej liści, które hamują jazdę i wkręcają się między kółka i w hamulec. Spotkałam jednego kierowcę buraka, który nie mógł sekundy zaczekać, aż przejadę na wąskiej drodze i od razu mnie obtrąbił. Na pohybel wszystkim poje...chanym kierowcom :sss:
Chciałam dziś "zajechać" coś przykrego, co mi się dziś przytrafiło w pracy i spieprzyło cały dzień-ale chyba się nie udało. Nawet wyprzedzanie rowerzystów pod górę i pod wiatr nie dawao satysfakcji. No nic, jutro będzie nowy dzień.. może będzie lepszy?
Zaklinamy pogodę na sobotę.... W czwartek może jakieś truchtanko z Wolfem, ale obadamy.
Aaaa.. byłabym zapomniaa-po cross ficie miałam pierwszy raz w życiu od niepamiętnych czasów zakwasy w mięśniach brzucha :jatylko: śmiesznie było, bo ciężko było kaszleć i się śmiać, ale już przeszło.

Czymajcie kciuki za Wolf Team!
Ahoj!
Obrazek Obrazek

Obrazek

"Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz". Mahatma Gandhi
Awatar użytkownika
Kanas78
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2460
Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów

Nieprzeczytany post

Hejka. Wolf Team wrócił z Krakowa i mogę opisać co tam jak tam :taktak:
W piątek przed wyjazdem plany były dwa: albo iść na basen albo iść potruchtać. Ale że pogoda była wyjątkowo wredna, to zostaliśmy w domu. Chciałam, żeby Wolfik był maksymalnie wypoczęty przed morderczym dystansem 70km.

13.10.2012 Zawody: 70 NIE TYLKO DLA ORŁÓW

Pojechaliśmy w piątek pociągiem i jak to nasze polskie koleje mają w zwyczaju, pociąg był opóźniony-tak około 40minut. Ale najważniejsze, że dojechaliśmy szczęśliwie. Zameldowaliśmy się w hotelu (do startu rzut beretem), do krakowskiego rynku dwa rzuty beretem :hej: a na dworcu masakra-ilość ludzi powaliła. Kolejki do kas masakryczne, normalnie jakby jakiś armagiedon się szykował :hej:
Chcieliśmy odebrać pakiety startowe, ale się okazało, że będzie to możliwe w sobotę rano od godziny 7:00. Wybraliśmy się na mały spacerek po Kra, popatrzeliśmy na rodzaj nawierzchni wokół Błoń i po małych zakupkach wróciliśmy do hotelu, żeby już odpoczywać i żeby się wyspać... Tiaaaa....pech chciał, że hotel był umiejscowiony w pobliżu klubu Rotunda-gdzie akurat tego wieczoru odbywał się koncert death metalowej kapeli KAT :sss: a na dodatek po hotelu biegała (do późnych godzin nocnych) jakaś rozwrzeszczana norweska młodzież :lalala: .. po 22:00 co prawda koncert się skończył, za to zaczęła się dyskoteka... Nie pomogła nawet symboliczna ilość warzyw w płynie (wg badań naukowców rosyjskich, jedno warzywo w płynie obniża poziom stresu o 37%). W okolicach godziny 22:00 sąsiadujące z nami wrotkarki postanowiły zrobić rozpoznanie trasy (jak one jeździły po ciemku, to nie wiemy).
Rano poszliśmy odebrać pakiety, otwarcie biura opóźniało się, bo nie dojechały koszulki. A my nie lubimy spóźnialskich, 7 to 7 :sss: no ale dobra nie ma co marudzić, są gorsze tragedie. Najważniejsze jednak było to, że mimo złowrogich prognoz nie padao i padać nie miao :hej:
No to sru, lecimy! Ja miałam w planie złamać godzinę, ale już po pierwszym okrążeniu wiedziałam, że będzie ciężko. Asfalt na Błoniach stosunkowo wąski, po drodze jazda jakimś chodnikiem i to akurat przy wchodzeniu w zakręt, za zakrętem jakiś dziadowski strasznie wąski i dziurawo-wyboisty asfalt, w chodnikach dziury po wyjętych słupkach.. pierwsze okrążenie z powodu tłumu, pędzących pociągów ścigantów, jechao się gęsiego... Wolf twierdzi, że miałam się bardziej przepychać.. ale cóż, ja nie z tych, kto pcha się drzwiami i oknami do przodu i rozpycha łokciami. Tam, gdzie się dao, cisnęłam i starałam się nadganiać, ale co nadgoniłam, to traciłam na tym cholernym chodniku i pokiereszowanym asfalcie-i raczej nie spodziewałam się złamać tej godziny. Pierwsze 7kilometrów przejechałam w 20minut i pomyślałam sobie: może jeszcze nie wszystko stracone, pojadę kolejne 7km w tym samym czasie, a ostatnią 7 przyspieszę. No niestety nie udao się :trup: w okolicach 10km zaczęło paskudnie wiać i to akurat na odcinku, gdzie mogłam pocisnąć i cholera nie wyszło... Starałam się, jak mogłam, ale widocznie za mao :niewiem: pędzące pociągi powodowały, że trzeba bylo na tych wąskich odcinkach zwalniać..
W sumie jak wyliczyliśmy, to na każdym okrążeniu traciłam po minucie- a że było ich 6 w moim przypadku, to gdybym każde z nich pojechała minutę szybciej, to złamałabym tą godzinę.
Stwierdzam, że to nie jest trasa na łamanie jakichkolwiek życiówek. Postanowiłam, że życiówkę półmaratonu będę łamać w przyszłym roku w Gdańsku. Ale mam też świadomość, że mogło być lepiej.
Dojechaam do mety i paczę, medali nie widać, to sobie pomyślaam, że pewnie za 21km nie ma, dają tylko za 70. Ale podeszłam zapytać, bo w końcu kto pyta, nie błądzi i jak się okazało, były medale-bardzo ładne-ręczna robota-takiego jeszcze w swojej kolekcji nie miałam.
Poszłam się ogarnąć, żeby wspomagać Wolfika na trasie i wkurw mnie wziął, kiedy się okazało, że nie ma żadnych szatni, ani przebieralni-pani z biura zaproponowała mi ewentualnie tojtojka-taki kiepski żart :sss:
No nic, poszłam się przebrać na dworze, już pal licho gapie, ale stać spoconym w październikowy dzień z zimnym wiatrem w plecy to średnie uczucie.... i to w sumie zaliczyłabym to do jednego-jedynego minusa tych zawodów...wystarczyło dostawić dwa namioty i byłoby git.
Poszłam obserwować poczynania Wolfika i być w pogotowiu jako podawacz wody i izo i porobić trochę fotek. Muszę powiedzieć, że martwiłam się o niego, bo 70 km na rolkach to nie jest byle co (podobno to jest dystans porównywalny do maratonu na nogach), ale radził sobie świetnie i z wielką dumą i zadowoleniem napiszę: ukończył, czas miał około 03:18: coś tam coś tam, a nawet dwa ostatnie okrążenia spędził na miłej pogawędce z innym zawodnikiem Łukaszem (którego serdecznie z tego miejsca pozdrawiamy)!
Ogólnie impreza udana, my zadowoleni, ja z Wolfika bardzo dumna (na siebie zła).

14.10 Niedziela

Jak tu zacząć piękny niedzielny poranek... można by przeleżeć, lub pójść na basen czy saunę; ale że dawno nie biegaliśmy, to poszliśmy pobiegać-tak na dobre rozpoczęcie dnia i to była dobra decyzja :taktak:
Przy okazji potestowałam mój nowy nabytek biegowy, czyli Mizunki. Przebiegliśmy około 7 km, nawierzchnia zróżnicowana: trochę asfaltu, trochę ścieżek leśnych, piachu, płyt betonowych. Asfalt mokry po nocnych opadach. Cóż mogę rzec: butki rewelacyjne. Wygodne jak kapcie i pomimo full wypasionej amortyzacji, w ogóle się tego nie czuje, bo są zadziwiająco lekkie. Mokrego asfaltu trzymają się bardzo dobrze, wentylacja jest w sam raz-więc jak na razie-rewelacja i oby tak pozostało.
Tak więc bieg bardzo sympatyczny, w pięknych okolicznościach złotej polskiej jesieni :taktak:

Ahoj!
A no i jeszcze foty:
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Obrazek Obrazek

Obrazek

"Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz". Mahatma Gandhi
Awatar użytkownika
Kanas78
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2460
Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów

Nieprzeczytany post

15.10 Poniedziałek

Body pump. Tym razem nie dałam się ponieść i wzięłam najlżejsze obciążenie-miałam w perspektywie dzisiejsze bieganie. Ja sobie to obciążenie na body pumpie będę zwiększać, ale jeszcze nie teraz. Wszystko stopniowo :taktak:
Albo było wczoraj łatwiej, albo pierwsze koty za płoty, bo zrobiłam praktycznie wszystko i niczego nie odpuściłam, z czego jestem dumna, a co! No i wyszła moja słabość-łapki mam lichutkie :hahaha: na koniec po sztangach było coś w rodzaju core stability połączonego z pompkami-tego moje ręce nie zniesły :hahaha: :hahaha:

16.10 Wtorek

Truchtanko, jakieś 5 km w okolicach 30 minut, na samopoczucie. Pewnie, że nie było letko po "wczorajszym", więc tempo słonia i sapanie słonia i czuję, że długa jeszcze przede mną droga do powrotu do formy biegowej. Ciężko mi to idzie, około 5km zaczynam sapać-pomimo, że biegnę swoim tempem i strasznie mnie to wkur... :sss:
Do tego padao, ale co tam deszcz...

Jutro pierwsze zajęcia z CX Work, będzie galareta, oj będzie... polukałam sobie, z czym to się je na YT...no obadamy, obadamy...jutro zdam relację.

Ahoj!
Obrazek Obrazek

Obrazek

"Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz". Mahatma Gandhi
ODPOWIEDZ