Nareszcie!!!!....Deszcz...Kiedyś sprawiał, że spuszczałem nos na kwintę, byłem wkurzony, bo "co tu w taki dzień robić?" :D ...Ostatnio MARZYŁEM o deszczu...Jak widać, marzenia się spełniają :D :D
Każdy z nas inaczej znosi wysokie temperatury - u mnie, gdy słupek rtęci sięga 30 stp. i towarzyszy temu parność, trening przeradza się survival

, fizyczny i psychiczny. Ostatnia sobota była przykładem. Tym większy szok przeżyłem niedzielnym przedpołudniem, gdy nadciągnęła burza, deszcz schłodził po wietrze, a nam właśnie przyszło wtedy biegać. Burza - może mocno powiedziane. Pomruczało tylko...ale za to - jak miło było biec z chłodnym kompresem na ciele
Cudowny deszcz...
Z innej "beczki". Coś dziwnego stało się z moim lewym kolanem...mam w domu takie kręcone schody, kiedy po nich rankiem złaziłem, już jakiś czas temu zauważyłem, że coś mi tam przeskakuje po zewnętrznej stronie rzepki

. Nic nie boli, tylko jakby ścięgno, lub chrząstka przeskakiwały...Nie frustruje mnie to, póki nie zaniepokoi bólem, bardziej wkurza sama świadomość "strzelania" i tego, że nie powinno tak być. Pojęcia nie mam, co to, zastanawiam się, czy pójść z tym do Marszałka....