15.03.14
Brenna Brenna i 12-sto godzinny bieg

postawilismy na sztafete (choc mozliwe ze gdybysmy startowali za rok to sprobujemy zmierzyc sie z solo

) i balismy sie tego okrutnie - zaden z nas - ani ja nai Huzior w zyciu nie przebieglismy wiecej niz 40km - z czego ja taki dystans po gorach zrobilem dwa razy a Huzior raz... tydzien wczesniej

do Brennej przjechalismy z taka iloscia rzeczy jak na 2 tygodniowe wakacje na lodowcu. do tego wzielismy naszego ogarnietego kumpla ktory robil za managera - i teraz z perpektywy czasu wiem jaki byl to olbrzymi dla nas plus - ktos kto na kazdej zmianie ma nasze potrzebne rzeczy, ma komplet informacji, wie o czasach, stratach, tempach. ktos kto jest buforem informacji miedzy mna a Huziorem - bez takiej osoby w tego typu biegu napewno nie zdecyduje sie od tej pory startowac

na bieg mielismy strategie biec w scislym czubie od poczatku, a jak nadarzy sie okazja to nawet na prowadzeniu - stwierdzilismy bowiem ze szkoda na starcie sie oszczedzac, skoro po 30-tym kilometrze i tak bedziemy slabi i tam juz napewno nie nadrobimy, tam bedziemy walczyc o przezycie, wiec jak robic robote to od razu

pierwsze kolko polecialem ja - zmiany zaplanowalismy bez kombinacji co kolko, a ja bo uznalismy ze mam wieksze doswiadczenie (hahaha

) i jakby co to ja bede tym ktory zrobi jedno kolko wiecej. Po starcie tempo raczej dość wysokie, bo ponizej 4:00. ja kapke zaczynam odstawac od pary Kuba Glacjar/Bartek Czyz – no ale przeciez to dopiero poczatek, nie wiem kto jest kto, ale zakladam ze nikt na solo nie będzie biegal w tempie 3:50

po 1km mój wewnetrzny diabelek kaze docisnac i doskakuje chlopakow – a tu zamiast rywalizacji pogaduszki

nie było wolno, ale dość wesolo i na pewno nie nudno. Na stromych Bartek troche odstaje, z kolei na zbiegu doklada Kuba – po 1 kolku na zmianie jestem za nim nascie metrow, ale psycha mi mowi ze z tak dobrze zbiegajacym zespolem nie wygramy

mimo to na nastepnej zmianie to Huzior przybiega już pierwszy, a ja czujac krew (boze, na drugim kolku ? Eh, glupota nie boli

) biegne naprawdę mocno, robie lepszy czas niż na 1-wszym i z tego co patrzylem najlepszy czas okrazenia wogole. No i tu już robi się powoli nasza niewielka przewaga. Choc ja już czuje lekkie zmeczenie i o dziwo zaczynaja mnie pobolewac uda, ale to na 100-we przez zbiegi które jak na swoje umiejetnosci robie powyzej przecietnej (WIELKIE znaczenie ma tez wybor butow, mialy być duramo które są pieronsko szybkie, ale w koncu wybralem questraile które są... cieple :D ale okazalo się ze – mimo ze trasa ma dużo asfaltow, a questraile ich nienawidza – wybor był rewelacyjny, bo te buty maja swietna amortyzacje i zbiegi po kamieniach i generalnych nierownosciacch przyjmowaly na klate... na podeszwe bez zajakniecia, jakbym bieg po asfalcie

) na nastepnej zmianie dostaje info ze za duze zmiany za nami, Kuba ma problemy z nogami, a za nas wskoczyli Tomek i Mateusz. Tu już do konca była bardzo ciezka walka, bo chlopaki nie odpuszczali, na dodatek – choc niewiele, to jednak troche Huzior tracil na swoich rundach, i był moment ze zblizyli się do nas na 8 minut. W kazdym razie 3-cie kolko – z tego co pamietam 3-cie

- to była jakas masakra dla mnie – pojadlem więcej cos przed nim, i po starcie, doslownie 100 metrow zlapala mnie kolka. I cholera trzmala do 3-cigo kilometra – tam już zaczynalo robic się pod gore więc puscila, a ja zaczalem dokrecac zeby nadrobic stracone sekundy, albo po 3km nawet minuty. 3-cie kolko robie jeszcze w czasie ponizej 1 godziny

4 moje kolko to powtorka z 3-go, ale już bez kolki, tempo już niestety troche siada, strome miejsce na zakrecie już podchodze czesciowo, czas 1:02 i na szczescie 2 minuty wkladam Mateuszowi. Tomek natomiast do tej pory goniacy Huziora na nastepnym kolku tez już zalicza strate 2 minut i zaczynamy powoli robic już nastominutowa przewage – jest dobrze, choc pewnosci nie mamy zadnej nadal – jestesmy zmeczeni (na szczescie rywale tez :D), nie wiemy ile jeszcze uda nam się przebiec, a najbardziej boimy się tego ze bardziej doswiadczeni rywale dopiero teraz zaczna dokrecac

na 5 okrazeniu mam totalny kryzys – asfalty robie dość szybko, zreszta o ile ich nie lubie, to czasem trenuje podbiegi asfaltowe i na tej trasie to jest moje mocne miejsce, ale potem na grani tempo porownujac do poczatkowcyh kolek jest zalosne – było po 4:30 a jest po 5:30 i więcej. Ale tragedia przychodzi na zbiegu, dostaje lekkich kurczy (mimo to nie zazywam jeszcze potasu, ale wciagam już – pierwszy dziś – zel), ale naprawdę to co zaczelo bole to kolana – zbiegi robie już utykajac, lewe kolano kompletnie nie daje rady. Zaciskam zeby i jakos kicam, nawet kogoś wyprzedzam, na plytach wydluzam krok i troche puszczam, udaje się zrobic 1:06 – na zmianie team bardzo zacdowolony, to mimo wszystko nadal jest dobry czas i następne 3 minuty przewagi

ale w sumie 10 kolko które polecial Huzior jest kluczowe dla wyscigu – czy Tomek jest w stanie nadgonic, czy będziemy walczyc do ostatniego 11-kolka, czy może wogole na nie nie wbiegniemy ? Ja byłem w takim stanie ze już się poddalem – powiedzialem nie biegne dalej i basta. Ale manager Marcin mnie poddzwignal na duchu i zaplanowalismy ze jak przyleci Huzior to ja startuje i to mocno, zeby dobreac wole walki Mateuszowi

a jak dobrze to rozegramy a Huzior nie straci to jest prawdopodobne ze Mateusz nie wybiegnie już na 11 kolko a ja po prostu wroce po tych 2km 11 petli i staniemy na 10

plan wprowadzilismy w życie, z tym ze okazalo się dla odmiany ze to Tomek mial jakiś straszny krysys i zrobil takie straty ze już było po wyscigu. Ale ja o tym nie wiedzialem i bieglem, i bieglem, i bieglem

telefon dostalem na 3.5 km zebym wracal – pytam czy chlopaki zakonczyli – nie, jeszcze nie, ale Tomka jeszcze nie ma na zmianie – to zadzwoncie jak będzie, poki co truchtam dalej

na 5.5 km dostalem info ze chlopaki skonczyli, ale mysle sobie 5.5 km i będę wracal ? To już przeczlapie ostatnie kolko. O dziwo bieglo mi się dobrze, wolniej ale lepiej niż kolko piate. Na zbiegach już schodzilem (kolana) ale cala reszte staralem się nadal biec. Na mecie 1:14, zrobione 11 kolek, zwyciestwo radosc

na mecie czeka tym razem wieksza liczba osob, jakos więcej zdjec, jakos inne humory, jakos tak weselej, cisnienie już wszystkim zeszlo. Dochodzi to mnie ze przebieglem 72 km, w sumie zrobilismy
132km w czasie 11:30 
do pokoju w hotelu ledwo dochodze, a wtajemniczeni wiedza ze jak zasiadlem na dole to ciezko już mi było się stamtad ruszyc

swietna impreza, swietne bieganie, swietne towarzystwo, swietna organizacja, może tylko pogoda mogla byc laskawsza, ale z drugiej strony to marzec, a i takie zawody na dluzej się zapamieta – nie codzien biega się w zacinajacym poziomo gradzie, prawda ?

Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.