Grzesiek: 2014 - 10 w 47, HM w 1:50, M w 3:50 i TJ 12,75m

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
siena_driver
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2302
Rejestracja: 25 paź 2012, 12:35
Życiówka na 10k: 49:18
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Obrazek

Dziś musiałem podrzucić do pracy zwolnienie małżonki, więc padło na Błonia. Zaparkowałem sobie pod praca połowicy kwadrans po szóstej (na siódmą przychodziła do biura jej koleżanka) i pobiegłem z Armii Krajowej na asfalt największego parku w Krakowie. Zrobiłem kółko, pół drugiego. Z dobiegiem i powrotem do auta wyszło 8,4 kilometra w troszkę ponad 47 minut, jak planowałem. Tętno niezłe, średnio 161, tempo ok. 5:40. Błonia odczarowane, mogę rzec, bo jeszcze nigdy na zawodach nie okrążyłem ich szybciej niż 20 minut. A dziś, na luzie, tak. Co ja mam z tymi zawodami??? :hejhej:
I w ogóle ładnie, i niemal równiutko to szło, z lekkim przyśpieszeniem na końcówce: 5:51 - 5:45 - 5:36 - 5:49 - 5:31 - 5:34 - 5:46 - 5:16 - 5:10 (ostatnie 400m)

Na końcówce treningu zaczęło mżyć, na szczęście nie na tyle, aby sprawiać dyskomfort. Ostatnie podrygi w laharach, chyba dobiję je do 400km. A potem - muszę się zastanowić. Enduro 6 są dobre na długie dystanse, ale to nie są typowe asfaltówki. Kanadie na letni trail idealne, bo lekkie i przewiewne (na Rudawę jak znalazł), a Volt33 na krótkie treny na asfalt. Ale jakbym wymyślił sobie połówkę asfaltową, to nie mam w czym :ech: Oj, nie ucieszy się żona, że nowy zakup się szykuje, zwłaszcza, jak staramy się skompresować rzeczy nasze, dzieciaków i teściowej na niespełna 50m2 :hahaha:
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
siena_driver
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2302
Rejestracja: 25 paź 2012, 12:35
Życiówka na 10k: 49:18
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Obrazek

Tak, właśnie tak, pokręciło się w głowie. Heeej, hoooo! (któż to z polskich efemeryd sceny to śpiewał? Norbi?)

Jaś znowu kima u babci. Uczy się życia bez rodziców, żeby nie trafił na "ścianę" (że tak po maratońsku rzeknę) w postaci malutkiej siostry. A ta sytuacja równa się - wolniejsze popołudnie. Co robię ja? Nie regeneruję się bynajmniej po porannych Błoniach i po ciężkim dniu pracy. Zakładam ledwo wyschniętą bluzę, na nogi gacie od mojej pro-sportowej firmy - pierwszy raz w tym roku na krótką nogawkę (juppi!!!). Czapka jest - bo łeb wrażliwy - ale reszta stroju w stylu "patrzcie ludzie, wariat w zimie lata szuka". I pobiegałem sobie jeszcze piątkę. Trochę żwawiej, a do tego pod największy podbieg, jaki mam w okolicy, czyli Górkę Narodową (średnio 3,2% na 1,2km, łącznie 40 metrów w górę). I tak sobie ten podbieg lecę na tempie 5:58, jak wyszło ze stravy. A cały trening, 5 kilosów z minimalnym ogonkiem, na 5:27min/km. Tętno wyższe oczywiście, 172 na maksie 187, ale górka jest górka, swoje z człowieka wyciska, a ja jednak po porannym treningu już jestem. Łącznie na tym trenie prawie 75 metrów w górę (na marnej piąteczce, nieźle!). Poszczególnych kaemów nie ma sensu podawać, bo tempa skakały zależnie od nachylenia i nawierzchni. Zachodzące słońce przyjemnie świeciło w twarz, błoto (multum błota!) radośnie oblepiało buty. Gdyby na trasie pojawił się Olek Klepacz, zanuciłby Czy wiesz, czy widzisz, że znowu pięknie jest?!

A w ogóle to strasznie było mi szkoda, że dziś w losowej playliście muzycznej nie wpadł ten piękny, optymistyczny utwór:
Wolne spadanie :hej:
Awatar użytkownika
siena_driver
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2302
Rejestracja: 25 paź 2012, 12:35
Życiówka na 10k: 49:18
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Obrazek

Mechanik robi mi centralny zamek w sienie, więc grzechem byłoby nie pobiec do pracy. Choć dziś to poszło trochę jak kobiecie upadłej w niekorzystnych warunkach atmosferycznych. Ubrałem się za ciepło - o 7 rano u mnie było -2 stopnie, auta z zamarzniętymi szybami, ogólne brrrr. Więc się ubrałem stosownie. Już u mechanika jednak wiedziałem, że troszkę przesadziłem. A jak już w okolicach pracy ok. 9 byłem, to na termometrze ulicznym - 12,8C! Do tego bieg był typową regeneracją po wczorajszym, dosyć mocnym dniu. Ogólnie wyszło 7km w tempie 6:00. Tętno za wysokie - prawie 170! Ale to i te ciuchy, bieg w słońcu, no i pewnie drobne zmęczenie. A fajka przed biegiem zapewne nie pomogła :echech: :wrr:

Niniejszym zaczynam dziesiątą setkę kilometrów wydreptanych na biegowym szlaku. I nie jest to moje ostatnie słowo :hej:
Awatar użytkownika
siena_driver
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2302
Rejestracja: 25 paź 2012, 12:35
Życiówka na 10k: 49:18
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Obrazek

Kocham treningi bez planu :) W piątek nie mogłem, więc nie biegłem, w sobotę pobiegłem, kiedy mogłem. Około szóstej po południu. Temperatura 15, słoneczko - nie było opcji, żeby biec w goretexie, założyłem enduro 6.
I był ogień :)
6km w 30:50... w tym (bardzo nieoficjalna, bo treningowa i "lotna" a nie od startu, ale jednak) życiówka na 5km i pierwsze złamanie magicznego dla mnie czasu 25minut... Wg Endo - 24:47.
Poszczególne kilometry szły: 5:45 (ostro pod górkę) - 5:04 - 5:00 - 5:10 - 4:32 (z górki) - 5:06
Średnie tętno, jak na mnie i takie tempo, wręcz znikome, bo 169bpm. I rezerwy były, nie śpieszyłem się jakoś bardzo :)

Wiosna, wiosna, wiosna ach to Ty :D
Awatar użytkownika
siena_driver
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2302
Rejestracja: 25 paź 2012, 12:35
Życiówka na 10k: 49:18
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Obrazek

Dziś regeneracyjny, "krótki longer" :)
Bardzo dużo górek, 12,6km na tętnie 158. Tempo średnie 6:06. Słowem, szybciej, ale lżej, i na trudniejszej trasie, niż tydzień temu. Szkoda, że nic konkretnego nie biegam aż do czerwcowej Rudawy, bo z wiosną zdecydowanie przyszła / wróciła (?) forma :)
Awatar użytkownika
siena_driver
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2302
Rejestracja: 25 paź 2012, 12:35
Życiówka na 10k: 49:18
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Obrazek
Ilość treningów: 7 (w 6 dni)
Dystans: 54,86km
Czas: 5:19:32
Śr. tempo: 5:49min/km
Elevation: ok. 390m
Awatar użytkownika
siena_driver
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2302
Rejestracja: 25 paź 2012, 12:35
Życiówka na 10k: 49:18
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Obrazek

Dziś kapkę mocniej, ale nie za mocno. Poranne bulwary w wymiarze 7,15km tempem 5:18, w tętnie 164. Lekko, łatwo i przyjemnie, choć rano ciężko się trochę odpowiednio ubrać - tak z 5 stopni było, jak zaczynałem, ale na bulwarach oczywiście zimniej i bardzo wietrznie. Tym razem volty33 założyłem - po weekendowym bieganiu mam wrażenie, że w Enduro 6 amortyzacja powoli przestaje być taka, jakiej potrzebuję :echech:

Plan na ten tydzień - nie będzie już takiego szaleństwa :)
Jutro wolne, w środę trochę krosu, w czwartek i niedzielę w podróży niemal cały dzień będę, więc zostaje mi piątek i sobota - powinno udać się zrobić cztery przyjemne treningi :D
Awatar użytkownika
siena_driver
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2302
Rejestracja: 25 paź 2012, 12:35
Życiówka na 10k: 49:18
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Obrazek

Dziś taka mała wprawka do Półmaratonu Jurajskiego. Parę minut po 15, żar z nieba, 20 stopni w cieniu, prawie bezwietrznie, a ja kros po okolicy wyszedłem uprawiać :)

Obrazek

Najpierw tradycyjny podbieg pod Trzecią Górkę. Tam Endo nawaliło, bo zawiesiło się przy autopauzie (która, nawiasem mówiąc, nie wiadomo, jakim cudem się aktywowała, bo zawsze mam wyłączoną). I w sumie dobrze, bo prawie 2 minuty czekałem, żeby przebiec przez "siódemkę". To było jakieś 300m (do tej pauzy). A potem, 7km z pięcioma podbiegami polną częścią ulicy Felińskiego. To całkiem spora górka, 300 metrów z ogonkiem, nachylenie prawie 6%, w dodatku trudna, bo kamienista droga, więc i wbiegać, i zbiegać ciężko.
Koniec końców wyszło średnio 5:43min/km, tętno 168. I w sumie natrzaskałem na tym małym treningu 130m pod górkę.
Na krótko dziś, oczywiście, krótkie gacie, leciutka techniczna i adidas Kanadia 4 - fajne trailówki to są jednak, na taki prawdziwy kros, nie zimowy :)
Awatar użytkownika
siena_driver
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2302
Rejestracja: 25 paź 2012, 12:35
Życiówka na 10k: 49:18
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Obrazek

Dziś poranne bieganko w rodzinnych stronach. Niewiele, raptem 6km, wolnym tempem 5:47, i - co ciekawe - na tętnie zaledwie 150!
Mimo zmęczenia wczorajszą, 500 - kilometrową podróżą za kółkiem. Oczywiście nie jest tajemnicą, dlaczego tętno tak niskie, jak na mnie - po prostu trening przed poranną kawą :hahaha: Bieg polną łąką, w Kanadiach, które zabrałem ze sobą. Strasznie mi fajnie wiosenne krosy się w nich biega :)

Wczoraj przejeżdżałem przez Wawę, odebrałem wygrany pakiet na OWM. Liczyłem, że może Naczelnemu uda się mnie przepisać na 10km, ale jednak trafiłem na listę maratońską. Pakiet mam, biję się z myślami, ale jednak chyba nie pobiegnę - przetruchtać, aby zaliczyć, to nie jest to, czego szukam w maratonie. Czuję, że nie jestem jeszcze gotowy, fajnie było mieć ten zawór bezpieczeństwa w postaci startowego na OWM, fajnie wygrać pakiet (bon na 100zł na Asicsy ważny do końca maja, więc drżyjcie, SklepyBiegacza :hej: ), ale na prawdziwe maratonowanie muszę poczekać co najmniej do jesieni, a zapewne do 2014 roku :)

Za parę godzin znów do auta się ładuję, a jutro trenować będę prawdopodobnie na Żuławach, pod Elblągiem :)
Awatar użytkownika
siena_driver
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2302
Rejestracja: 25 paź 2012, 12:35
Życiówka na 10k: 49:18
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Obrazek

Dziś taki dziwny long, bo przedzielony ciastem u cioci ;) W dodatku obie części tak różne, jak noc i dzień.

Najpierw - 6,2km. Niemal ciągle w dół. A trucht - miałem wrażenie - emerycki. Tętno 130! W życiu tyle nie miałem. Tempo 5:43, zupełnie bez wysiłku. A biegłem sobie do wujka i cioci, u których wczoraj zostawiłem moją kochaną babcię (w ramach zmiany klimatu z pięknego powietrza Podlasia przesiada się na parę tygodni w piękne powietrze Pomorza). Oni mieszkają "na dole" (samo centrum Elbląga to praktycznie 0 m n.p.m.), a ja, u brata ciotecznego stacjonowałem na wsi, sporo, sporo wyżej. Jak Wam powiedzą, że Żuławy to depresja całkowicie płaska, to nie wierzcie. Górek morenowych jest sporo, jak ta moja, wzdłuż trasy E22. Ale to było w dół, więc był luz. A potem ciasto i kawa. A potem...

Wspinaczka była konkretna. Pod górę niemal 100% trasy. W najwyższym punkcie ok. 200 m n.p.m, w sumie ze 160 m podbiegu.
Tętno od razu wyższe, średnie 164, max 190. W dodatku trochę dłużej, bo ponad 9km, tempem równo 6:00. Masakra. Ale dałem radę, a na ostatnich trzech kilosach znacznie przyśpieszyłem. Byłoby trochę szybciej, ale miałem małą scysję z dwoma burkami i z minutę byłem na tym w plecy, a potem sznurówka pod koniec treningu próbowała strajkować :hej:

Suma - 15,5km średnio jakieś 5:50. Zajebisty trening, a pogoda też sprzyjała - ok. 9 stopni, choć wiało momentami bardzo mocno.
Awatar użytkownika
siena_driver
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2302
Rejestracja: 25 paź 2012, 12:35
Życiówka na 10k: 49:18
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Obrazek
Ilość treningów: 4
Dystans: 36,1km
Czas: 3:26:17
Śr. tempo: 5:43 min/km
Suma elevation: ~280m

Plan na ten tydzień:
Pn - wieczorny trucht po górkach
Śr - dyszka na bulwarach
Cz - wieczorne górki
So,Nd - co życie przyniesie, być może będę ogarniał przeprowadzkę i nie przyniesie nic ;)
Awatar użytkownika
siena_driver
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2302
Rejestracja: 25 paź 2012, 12:35
Życiówka na 10k: 49:18
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Obrazek

Jakoś nie dałem rady pobiegać ani wczoraj, ani w poniedziałek - powoli przeprowadzka wchodzi w finałowy etap, więc jak poprzenoszę torby, paczki, reklamówki do auta, zawiozę do teściowej, zapakuję auto na dzień kolejny, a do tego dojdzie normalne zmęczenie pracą i brykającym Jasiem, to wieczorem mam niewiele sił na bieganie - choć ochota była :)

Dziś natomiast mogłem pobiegać rano, stara trasa, którą jesienią często uskuteczniałem, luźny trening, 6,2km tempem 5:20. Jak pokazała strava, mimo niespecjalnego wysiłku pobiłem swoje rekordy na bulwarach (od Zabłocia do Rollego, oraz odcinek powrotny). Pogoda idealna, 13-14 stopni, powietrze rześkie, bezchmurne niebo, lekki wietrzyk. Super.
Zawiódł natomiast pulsometr-nagroda z fejsbukowego quizu OWM. No cholera, znam swój organizm na tyle, żeby wiedzieć, że nie biegłem dziś na tętnie 190 :hahaha: No i ten HRmax - 214! Czy ja mam 6 lat? :hahaha: :hej:
Słowem, pulsometr wędruje z powrotem do pudełka, jako pamiątka, nagroda oraz, w razie czego, zapasowy zegarek i pomiar czasu :)
Awatar użytkownika
siena_driver
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2302
Rejestracja: 25 paź 2012, 12:35
Życiówka na 10k: 49:18
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Obrazek
26.04.2013
- Co jest najlepsze na kaca?
- Powietrze z pompki do materaca!

Guzik prawda, bo bieganie :) Dość intensywna firmowa kolacja zakończona sporo po północy z czwartku na piątek nie spowodowała bynajmniej traumatycznych przeżyć, ale nie ukrywam, że lekko zmęczony byłem ;) Jechać nie mogłem autem, więc stwierdziłem, że się przebiegnę. Szkoda, że zabrakło mi wody po ok. 5,5km, a pokusa w postaci podjeżdżającego tramwaju, który dociera pod samą moją pracę, była zbyt duża :D
Ale trening zaliczony, 5,5km, emeryckim 6:25min/km, ale jest. Ciężko mi się biegło, bo 25 stopni było niemal, zacząłem się trochę obawiać soboty, bo w sobotę...

Obrazek

VIII Cracovia Mini Maraton im. Piotra Gładkiego

Dystans: 4,2km[/b]
Czas: 19:24 (netto) / 19:30 (brutto)
Miejsce OPEN: 132 / 741
Miejsce M-30: 20 / 81 (!)
Średnie tempo 4:37 min/km (!)

Rano mnie tak wkurzył organizator, że myślałem, że oleję zawody i nie biegnę. Skoro w regulaminie piszą, że odbiór pakietów będzie pod jedną z trybun na Wiśle, to wypadałoby oznaczyć drogę przede wszystkim od strony Reymonta, nie tylko od Błoń. Obszedłem cały stadion, zanim trafiłem na pierwszy znak informacyjny. A najbardziej widoczne były nie biura CM czy Mini Maratonu, a Biegu RMF :/

Jak już miałem pakiet, to odpuściłem - w sensie mój gniew. Jakbym nie pobiegł, to byłoby takie "na złość tacie nasram sobie w gacie" ;)

Na zawody dojechałem na styk - zanim zaparkowałem auto, zrobiłem sobie kilometrową rozgrzewkę (ok. 6:10 tempo), potem okazało się, że start jest trochę dalej, niż myślałem - suma sumarum na 3 minuty przed startem byłem dopiero w okolicach linii, przypiąłem numer, wyzerowałem stoper, zawiązałem buty i... po minutowym opóźnieniu ruszyliśmy. Upał, jak jasna cholera. W słońcu chyba ponad 30. Nagrzany asfalt miał powyżej 40C (mimo lekkich voltów33 i skarpetek cienkich strasznie spociły mi się i zmęczyły stopy, na szczęście chyba bez odparzeń). Ruszyłem w miarę sprawnie, stałem dosyć z przodu. W zasadzie, to nie wiedziałem, na ile biegnę, choć na pierwszym pomiarze było obiecująco (tj. na linii mety, jak wspomniałem, start był od niej kilkaset metrów oddalony - mówili że 800, ale wątpię, żebym to pobiegł w 3:06, a taki czas był, jak przebiegałem - i biegło się ten odcinek, a potem pełne kółko).
Po jakimś kilometrze mijałem Spartan i oczywiście Dobajkę. Drodzy Panowie Czytelnicy - choćby dla Kasi w stroju Spartanki warto było przebiec dziś te zawody ;)
Biegło się dobrze, mimo upału. Chyba głównie dlatego, że dziś to ja byłem sprajtem, a inni pragnieniem. Wyprzedzały mnie nieliczne osoby, za to ja - całe bloki tych, którzy albo wepchnęli się za blisko na starcie, albo przeliczyli z siłami (wiadomo, gorąco było). Na finiszu mogłem jeszcze dokręcić lepiej, ale stwierdziłem, że w sumie to nie jest regularna piątka, więc życiówki nie będzie, to co się mam w upale żyłować :hej:
Tempo było naprawdę równe: od 4:29 do 4:40. Końcówka, wg stravy, w ok. 4:00. A czułem, że miałem jeszcze moc, choć może to był "efekt Czapiewskiego" - to nie ja na końcówce uciekałem ludziom, tylko oni słabli, a ja po prostu utrzymywałem tempo :)

Jest git, solidnie przepracowany kwiecień, i to wcale nie na jakichś wielkich objętościach, przyniósł występ, na jaki liczyłem. Przed zawodami wynik <21:00 brałbym w ciemno, bo oznaczałby <5:00/km. Teraz może trochę żałuję, bo byłem w stanie złamać 19 minut, ale i tak jestem bardzo zadowolony. A 20. miejsce w kategorii na 81 startujących - no,no,no, jeszcze nie wiedziałem, jak to jest :D Miejsce OPEN tym razem mniej ważne, bo dużo dzieci, klasyfikacja rodzinna, więc wiadomo, że to trochę nabiło ten licznik startujących.
Awatar użytkownika
siena_driver
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2302
Rejestracja: 25 paź 2012, 12:35
Życiówka na 10k: 49:18
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

CAPTURE13-04-27@15`23`18001.JPG
Fotka z mety
IMG_1758.JPG
Medal
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Awatar użytkownika
siena_driver
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2302
Rejestracja: 25 paź 2012, 12:35
Życiówka na 10k: 49:18
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Obrazek

Obudziłem się z mocnym postanowieniem zrobienia czegoś... A dokładnie to obudziłem się o wpół do drugiej, bo mój urwis domagał się smyrania po pleckach. I tak zeszło prawie do piątej. Potem musiałem wstać o szóstej, zmienić opony (w końcu trzeba było, zima raczej nie wróci) w obu autach, a później odstać 3 godziny w gorących, pozbawionych klimy, za to obfitujących w zapach potu korytarzach Tauronu. Potem jeszcze musiałem w jakiś sposób przewieźć szafę o wymiarach 236 x 100 fiatem siena. I udało się, szafa oczywiście złożona na części. Potem ją z powrotem (szafę, nie sienę, ta jest nie do zaje... żdżenia ;) ) doprowadzić do używalności w mieszkaniu teściowej, które wkrótce stanie się (na jakieś 2 lata) także moim, przelecieć się parę razy z tobołami pełnymi różnych rzeczy potrzebnych i niepotrzebnych (a i tak jeszcze stuffu od gromu w sprzedanym już mieszkaniu wciąż czeka na przewiezienie), w końcu około 18 zjadłem obiad (pierwszy posiłek od 10 rano). Uśpiłem potomka po kąpieli i postanowienie zrobienia czegoś wróciło do podświadomości.

Więc pobiłem sobie życiówkę na piątkę :hahaha:

Km / tempo / elevation
1 5:07 27
2 4:37 -9
3 4:41 0
4 4:58 10
5 4:38 -25
5,12 4:28 -2

Ciekawa rzecz: Endo pokazuje nowy najlepszy czas na 5km 23:58, Strava - 24:05, natomiast z czasów pierwszych 5km (które w obu trackerach różnią się o 1 sekundę, albo wcale) wychodzi w obu przypadkach 24:01 (od startu, nie lotnie, a więc z uwzględnieniem dużego podbiegu na Trzecią Górkę) i to sobie policzę za mój nowy PB. Czyli - jest niedosyt, bo mogłem urwać sekundę, za wolno finiszowałem, ale biegłem poboczem nieoświetlonym (tak, tak, złej baletnicy to i guma w majtach przeszkadza :hejhej: ).

A tak poważnie to super się czuję, mimo zmęczenia po całym dniu, niewyspania i pofałdowanej trasy (choć jest idealnie tle samo górek co zbiegów). A tętno? HR avg - 174, HR max - 199! Nowy rekord :hahaha:
ODPOWIEDZ