
26.04.2013
- Co jest najlepsze na kaca?
- Powietrze z pompki do materaca!
Guzik prawda, bo bieganie

Dość intensywna firmowa kolacja zakończona sporo po północy z czwartku na piątek nie spowodowała bynajmniej traumatycznych przeżyć, ale nie ukrywam, że lekko zmęczony byłem

Jechać nie mogłem autem, więc stwierdziłem, że się przebiegnę. Szkoda, że zabrakło mi wody po ok. 5,5km, a pokusa w postaci podjeżdżającego tramwaju, który dociera pod samą moją pracę, była zbyt duża :D
Ale trening zaliczony, 5,5km, emeryckim 6:25min/km, ale jest. Ciężko mi się biegło, bo 25 stopni było niemal, zacząłem się trochę obawiać soboty, bo w sobotę...
VIII Cracovia Mini Maraton im. Piotra Gładkiego
Dystans: 4,2km[/b]
Czas: 19:24 (netto) / 19:30 (brutto)
Miejsce OPEN: 132 / 741
Miejsce M-30: 20 / 81 (!)
Średnie tempo 4:37 min/km (!)
Rano mnie tak wkurzył organizator, że myślałem, że oleję zawody i nie biegnę. Skoro w regulaminie piszą, że odbiór pakietów będzie pod jedną z trybun na Wiśle, to wypadałoby oznaczyć drogę przede wszystkim od strony Reymonta, nie tylko od Błoń. Obszedłem cały stadion, zanim trafiłem na pierwszy znak informacyjny. A najbardziej widoczne były nie biura CM czy Mini Maratonu, a Biegu RMF :/
Jak już miałem pakiet, to odpuściłem - w sensie mój gniew. Jakbym nie pobiegł, to byłoby takie "na złość tacie nasram sobie w gacie"
Na zawody dojechałem na styk - zanim zaparkowałem auto, zrobiłem sobie kilometrową rozgrzewkę (ok. 6:10 tempo), potem okazało się, że start jest trochę dalej, niż myślałem - suma sumarum na 3 minuty przed startem byłem dopiero w okolicach linii, przypiąłem numer, wyzerowałem stoper, zawiązałem buty i... po minutowym opóźnieniu ruszyliśmy. Upał, jak jasna cholera. W słońcu chyba ponad 30. Nagrzany asfalt miał powyżej 40C (mimo lekkich voltów33 i skarpetek cienkich strasznie spociły mi się i zmęczyły stopy, na szczęście chyba bez odparzeń). Ruszyłem w miarę sprawnie, stałem dosyć z przodu. W zasadzie, to nie wiedziałem, na ile biegnę, choć na pierwszym pomiarze było obiecująco (tj. na linii mety, jak wspomniałem, start był od niej kilkaset metrów oddalony - mówili że 800, ale wątpię, żebym to pobiegł w 3:06, a taki czas był, jak przebiegałem - i biegło się ten odcinek, a potem pełne kółko).
Po jakimś kilometrze mijałem Spartan i oczywiście Dobajkę. Drodzy Panowie Czytelnicy - choćby dla Kasi w stroju Spartanki warto było przebiec dziś te zawody

Biegło się dobrze, mimo upału. Chyba głównie dlatego, że dziś to ja byłem sprajtem, a inni pragnieniem. Wyprzedzały mnie nieliczne osoby, za to ja - całe bloki tych, którzy albo wepchnęli się za blisko na starcie, albo przeliczyli z siłami (wiadomo, gorąco było). Na finiszu mogłem jeszcze dokręcić lepiej, ale stwierdziłem, że w sumie to nie jest regularna piątka, więc życiówki nie będzie, to co się mam w upale żyłować
Tempo było naprawdę równe: od 4:29 do 4:40. Końcówka, wg stravy, w ok. 4:00. A czułem, że miałem jeszcze moc, choć może to był "efekt Czapiewskiego" - to nie ja na końcówce uciekałem ludziom, tylko oni słabli, a ja po prostu utrzymywałem tempo
Jest git, solidnie przepracowany kwiecień, i to wcale nie na jakichś wielkich objętościach, przyniósł występ, na jaki liczyłem. Przed zawodami wynik <21:00 brałbym w ciemno, bo oznaczałby <5:00/km. Teraz może trochę żałuję, bo byłem w stanie złamać 19 minut, ale i tak jestem bardzo zadowolony. A 20. miejsce w kategorii na 81 startujących - no,no,no, jeszcze nie wiedziałem, jak to jest :D Miejsce OPEN tym razem mniej ważne, bo dużo dzieci, klasyfikacja rodzinna, więc wiadomo, że to trochę nabiło ten licznik startujących.