Grzesiek: 2014 - 10 w 47, HM w 1:50, M w 3:50 i TJ 12,75m

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
siena_driver
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2302
Rejestracja: 25 paź 2012, 12:35
Życiówka na 10k: 49:18
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Kilka zdjęć z wczorajszej połówki (autorstwa fotografa z AZS AWF Masters):
DSC_1004.JPG
DSC_1005.JPG
DSCF7715.JPG
Jeszcze wtedy humor na trasie mi dopisywał :)
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
siena_driver
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2302
Rejestracja: 25 paź 2012, 12:35
Życiówka na 10k: 49:18
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Zdjęcia od Dobajki:
DSC03790_580x1024.jpg
DSC03789_580x1024.jpg
DSC04056_576x1024.jpg
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Awatar użytkownika
siena_driver
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2302
Rejestracja: 25 paź 2012, 12:35
Życiówka na 10k: 49:18
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Zdjęcia od Dobajki, c.d.:
DSC03732_1024x580.jpg
DSC03787_580x1024.jpg
DSC04520_575x1024.jpg
z Pawłem Żyłą z KKB Dystans
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Awatar użytkownika
siena_driver
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2302
Rejestracja: 25 paź 2012, 12:35
Życiówka na 10k: 49:18
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Obrazek

Dziś udało się pobiegać rano. -3 stopnie, wiatr jak cholera, czyli tradycyjny zimowo-wiosenny poranek na Bulwarach :)
Jakoś tak wolniutko zacząłem, wręcz wlokłem się, ale i tak szybciej, niż końcówka Marzanny :hahaha: Tempo suma sumarum w miarę równe, wyszło średnio 6:13, z niewielkimi odstępstwami na poszczególnych kaem - w zależności od tego, czy wicher w mordę, czy w plecy :)

Ale najważniejsze, że to dzisiejsze bieganie przyniosło dużo frajdy. Mimo paskudnej pogody, chciało mi się biec. Łydki wciąż jeszcze trochę bolą, ale w czasie biegu przestają. Muzyka grała, trenera Endo jak zwykle nie było słychać (i nawet niedawny reset fabrycznych ustawień nie zmienił nic w tej materii), więc praktycznie byłem tylko ja, asfalt, Wisła i ciężkie gitary, na zegarek nie patrzyłem w czasie treningu :)

Podsumowanie:
Godzina: 6:40
Pogoda: -3 stopnie, wiatr
Dystans: 7,2km
Czas: 44:50
Tempo: 6:13min/km
Awatar użytkownika
siena_driver
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2302
Rejestracja: 25 paź 2012, 12:35
Życiówka na 10k: 49:18
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Pomiędzy jedną chusteczką a drugą,
gdy przeziębienie, katar, dokucza ból głowy,
przeklinając w duchu tę przerwę zbyt długą,
ku serca pokrzepieniu stworzyłem wiersz nowy :)

Biorąc pod uwagę, że w Marzanny biegu
strasznie dałem ciała - to nie wina śniegu,
ani złego stroju, syna, co w nocy budził.
Choćby się człowiek zapierał i łudził,
to błąd wielki zrobiłem, za szybko zacząłem,
w drugiej części prawie ducha wyzionąłem.
I zamiast 1:50 połamać bez mała
mnie się nawet 2 godzin zrobić nie udało.
Więc Rudawa najbliższą mą szansą w tym roku,
zapamiętać muszę - nie przyśpieszać kroku,
póki znaku "15" na słupie nie widać,
wiedza w niedzielę nabyta może mi się przydać,
i zostanę jedynym biegaczem na świecie,
który połówkę górską szybciej od płaskiej poleci!
Awatar użytkownika
siena_driver
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2302
Rejestracja: 25 paź 2012, 12:35
Życiówka na 10k: 49:18
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Na święta grypa odpuściła, ale zima nie. Nie czując się w 100% zdrowy, musiałem spalić kalorie w sposób niebiegowy :)
Efekt - 4 razy po schodach z parteru na 10 piętro. Niezłe przewyższenie, a czasy między 1:02 a 1:14
Wesołych Świąt!
Awatar użytkownika
siena_driver
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2302
Rejestracja: 25 paź 2012, 12:35
Życiówka na 10k: 49:18
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Obrazek

Wczoraj mnie nosiło, aż wieczorem powiedziałem sobie: basta!
Marzec, mój najgorszy biegowo miesiąc w krótkiej "karierze", minął. Nie minęła wprawdzie zima, ale czułem się ciut lepiej, więc poszedłem pobiegać. Tak, po prostu, bez planu, bez akcentu. Powolutku i bez spiny.
Wczoraj na szczęście, było prawie sucho (dziś, też chcę biegać, śniegu znowu po kostki :echech: ), zacząłem sobie tradycyjnie od Trzeciej Górki, potem Węgrzce, okolice fortów, zbieg jakąś uliczką, pętla na rondzie, potem podbieg, forty, i powrót. Idealnie piątka wychodzi, nawet 5,2km. Tempo bez rewelacji, ale jakie miało być, po takim marcu? ;) Średnio 5:52, ale to dzięki ostatniemu kilosowi w 5:15. BNP? :hahaha:
Pulso zaopatrzyłem w baterię, więc sprawdziłem też, jak mi się serducho zachowuje. Wyszło HRavg 164 - myślałem, że po Świętach i biegowym marazmie będzie jeszcze gorzej :D
Awatar użytkownika
siena_driver
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2302
Rejestracja: 25 paź 2012, 12:35
Życiówka na 10k: 49:18
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Obrazek

A już myślałem, że nie wyjdę biegać. Małżonka mi się ze swą teściową, a moją rodzicielką zagadała przez telefon. Niestety, mój. Gremlina nie mam, Endo i RK to moje jedyne narzędzia monitoringu, więc musiałem je pośpieszyć i w końcu koło 22 wyszedłem :)
Dziś trening niemalże bliźniaczy do wczorajszego. Bo i trasa ta sama, i tempo średnie niemal identyczne. Ale jestem z niego dużo bardziej zadowolony. Średnio 5:48 w dzisiejszych warunkach mnie ucieszyło, bo przyjemnie się biegło, choć trzeba było uważać, gdzie się stawia nogi :) Do tego BNP w pełnej krasie 6:40 - 3 x 5:40 - 5:00 :hej:
Tak naprawdę to wcale nie były takie straszne różnice, bo uwzględniając nachylenie terenu (wg strava.com), maksymalne różnice tempa na kilometrze były rzędu raptem kilkunastu sekund. Czyli biegłem równo - a tego też nie umiem, więc cieszy na równi z udanym BNP. Chociaż - czy można jednocześnie zrobić BNP i równe tempo? Czy to nie jest jak mieć ciastko i zjeść ciastko? :hahaha:
Pamiętam, jak na początku listopada zrobiłem na treningu po płaskim piątkę w 28 z groszami. Ale to była radość! A dziś, chyba nawet większa, bo widzę, o ile poprawiła mi się wydolność, sprawność od tamtej pory. Po przerwach w treningu, po świętach, na spokojnie lecę coś, co kiedyś było dla mnie sufitem, a dziś podłogą. No, może na wysokości kolan dziś, aż taki dobry i pewny siebie oczywiście nie jestem :D

A po treningu jeszcze zdążyłem przygotować na jutro obiad, wyprasować ciuchy pierworodnego, zrobić pranie. Nie żebym się chwalił, ale ciężarna połowica nie ma ze mną źle ;)
Awatar użytkownika
siena_driver
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2302
Rejestracja: 25 paź 2012, 12:35
Życiówka na 10k: 49:18
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Obrazek

Paradoksalnie, im więcej biegam moją nową trasą na piątkę, tym mniej mi się nudzi. Zawsze błoto i śnieg są w innym miejscu :hahaha:
Dziś znowu wyszło troszkę szybciej, średnio 5:39. Tętno średnie podobne jak ostatnio, 167. Maks był 193, nawet nie wiem gdzie :hahaha: Tak czy siak nie najgorzej, bo jednak 50m up na tej piątce wychodzi, więc zbyt płasko nie jest, co widać poniżej:
Obrazek

Dojeżdżam teraz wciąż Lahary3, bo i pogoda (niepogoda?) ku temu odpowiednia, i niedługo się z nimi na pół roku pożegnam. Udało się chyba (odpukać, ale już po umowie wstępnej jesteśmy z klientami) sprzedać mieszkanie. Dwa lata, może półtora, pomieszkam z teściową (ale nie narzekam, dobrze gotuje :hej: ), a w międzyczasie (na razie załatwianie wszystkich pozwoleń) będziemy się budować. I zostaniemy Village People pełną gębą, a na południe od Krakowa to dopiero są górki :hahaha:
Ale zszedłem z tematu, a tu o laharach mowa była. W związku z tymczasową przeprowadzką trzeba jakoś ograniczyć ilość stuffu, więc trochę rzeczy (m.in. właśnie lahary) wywiozę na razie do rodzinnego domu.

Zakończę muzycznie - z klasycznego rocka i metalu mam odmiany do różnych nowomodnych odmian tychże. A do tego słabość do kapel z Walii, stąd od kolejnego treningu uzupełniam biegową playlistę (dziś nie zdążyłem przed biegiem) o takie starsze i to całkiem świeże. Jak to czasem bywa, świeżak przypomniał mi też o starociu :)

Albo zakończę jednak rodzinnie. Nie mam fajnych fotek z krajobrazem treningowym, to dam z synem :hej:
Ja to ten w czarnej bluzie ;)
Obrazek
Awatar użytkownika
siena_driver
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2302
Rejestracja: 25 paź 2012, 12:35
Życiówka na 10k: 49:18
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Obrazek

Czwarty dzień z rzędu. Ale takie krótkie treningi mogę robić i 6 x w tygodniu, 5-7km to akurat na moje zdolności regeneracyjne. Dzisiaj plan był taki, że trasa ciut inna, najpierw pod górę, potem troszkę w dół, ale bez ostrzejszych podbiegów (poza standardem na samym początku), bo będą przebieżki. Najpierw 10 minut wolno, na rozgrzewkę, a potem 10 x 150m / 200m. Wyszło tak:
4:40 - 4:59 - 4:46 - 5:06 - 5:13 - 4:13 - 4:39 - 4:33 - 4:26 - 4:39
A potem zwolniłem niemal do 6 minut na kaem i potruchtałem jeszcze 2 kilosy z okładem. W sumie wyszło dziś 7,2km, średnio 5:48, tętno 169, max 188.

Wieczorne bieganie ma ten minus, że czasem, tak jak dziś, wracam o 23. Zanim wezmę prysznic, wyląduję w wyrku, jest prawie północ. I nie chce mi się spać... Dobrze, że jutro sobota ;)
A dziś na koniec treningu dały mi się we znaki naleśniki. Niby zjadłem je prawie 3h przed biegiem, ale od 6 kilometra strasznie ciążyły na żołądku. A takie dobre, ze szpinakiem były, moje ulubione :hejhej:
Awatar użytkownika
siena_driver
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2302
Rejestracja: 25 paź 2012, 12:35
Życiówka na 10k: 49:18
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Obrazek

Od wtorku czuję się jak nowo narodzony biegowo :) Biegam sobie te piątki plus i z każdym dniem czuję się lepiej. Tempo rośnie, zmęczenie (i tak niewielkie) co dzień mniejsze. Dziś wyszło coś koło 27 minut na piątkę, na dużym luzie... Gdybym był młodszy i miał lepszą szybkość, rzekłbym, że 5km to dystans dla mnie stworzony :hahaha:
A średnio było dzisiaj po 5:34, na 165 bpm, czyli najniższe tętno w tym tygodniu :hej:

A teraz pewnie znowu seans bezsenności :sss:
Awatar użytkownika
siena_driver
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2302
Rejestracja: 25 paź 2012, 12:35
Życiówka na 10k: 49:18
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Obrazek

Dziś wybieganie z Sosikiem. Umówiliśmy się na Rondzie Barei, on był po piątce już, ja po rozgrzewkowym kilosie. Przelecieliśmy razem ponad dyszkę, po czym Paweł kontynuował swojego dzisiejszego longera (ostatnie 3h+ przed CM), a ja odbiłem do mojej nieocenionej teściowej na gorącą herbatę i po auto.
Warunki znakomite dziś. 1 stopień, wiatru prawie nie było, ludzi też - niedziela rano to w Krakowie moment, kiedy czerwone na przejściu to jedynie sugestia, bo zazwyczaj jest pusto. Trasa, którą biegliśmy, w miarę płaska, z jednym lekkim podbiegiem przy CH Plaza (trasa CM). Sosik zauważył, że dużo tracę w głowie, bo kiedy podbieg tylko pojawił się na horyzoncie, powiedziałem "o cholera" i tętno skoczyło do 170. Coś w tym jest :hahaha:
A propos tętna - nie dziwne, że mi tak dołożył na Marzannie, mimo, że wydawało się, że obaj koło 1:50 mamy szansę się zakręcić. Dziś te 12,5km, bardzo leciutko, poszło po ok. 6:20min/km. Tyle, że ja na średnim 165bpm, a Paweł o 30 niższym!!! :orany: W sumie myślałem, że skoro wczoraj piątka tempem 5:35 w takim samym HRavg weszła, to dziś będzie max 160, ale jednak dłuższy dystans, no i jakieś tam zmęczenie - odstęp 10h między treningami - w takim układzie 165 nie jest złe.
Awatar użytkownika
siena_driver
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2302
Rejestracja: 25 paź 2012, 12:35
Życiówka na 10k: 49:18
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Obrazek

Mamo, ja wariat, kup mi komisariat!

Niedziela wieczór. Syn śpi, żona też do spania się szykuje. A ja, zamiast iść w ich ślady, myślę, że znowu do 1 w nocy nie zasnę, bo endorfiny wydzielone po biegu porannym trzymają, a zmęczenia ni ma. No to wykombinowałem, że przewiozę do teściowej trochę stuffu a konto przyszłej przeprowadzki, zostawię u niej auto z kluczykami i z buta z powrotem do domu. Słowem, że polecę krótko, ale żwawo. W dodatku ponad 2km non stop pod górę. W pięknej, pedalskiej, różowej, odblaskowej opasce na rękę, którą mam z Biegu Sylwestrowego, żeby mnie na całkowicie ciemnej "siódemce" ktokolwiek zauważył. I tak mi ładnie wyszło, że na tętnie 169 kilometr o lżejszym podbiegowym profilu poleciałem w 4:50, a całość średnio 5:26 :)

I teraz dopiero troszeczkę czuję się zmęczony... ale nie za bardzo :hahaha:

EDIT
Obrazek
Ilość treningów: 7
Dystans: 44km
Czas: 4:19:27
Śr. tempo: 5:53min/km
Suma elevation: 334m
Awatar użytkownika
siena_driver
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2302
Rejestracja: 25 paź 2012, 12:35
Życiówka na 10k: 49:18
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Obrazek

Dziś było już trochę urozmaiceń i zabawy:
- 10' rozgrzewka
- fartlek 1'/2'/3'/3'/2'/1' na takim samym truchcie
- 5' luźno, lekko z górki
- coś, co można by nazwać "biegowa Tabata" - 10 x 20"szybko/10"wolno - takie 5 minut non stop pod górę
- +10' na dobitkę do dychy
I tak po cichutku, pomalutku, wyszło ze 100m up. A za jakieś 3 treningi, jeśli dobrze liczę, rozpocznę dziesiątką setkę kilometrów bieganych od dnia przemiany, czyli 22.maja 2012...

No i wyszła dyszka, po ok. 5:40 na tętnie średnio 169. Oznak zmęczenia brak :) I HRmax gdzieś tam zaledwie 189 pokazało, mimo tej Tabaty pod górę. Tempo było nawet lepsze, ale miałem parę nawrotek, uskoków (raz mało nie wylądowałem w rowie, fakt, że bez czołówki biegłem, ale ciuchy mają te wszystkie oczojebne odblaski, a jednak jeden "pan" kierowca uznał, że omijanie biegacza, na szerokiej, bocznej drodze, gdy nic z przeciwka nie jedzie, byłoby ujmą na jego honorze :grr: ) i pętli, np. wokół stacji BP - tak kombinowałem, żeby Tabatę lecieć pod górę, a w drugiej, powrotnej części treningu mogłem to zrobić tylko w jednym miejscu. Przy okazji niemal "odwiedziłem" Krzycha - przebiegłem trochę przez Boleń i nawet za tablicę Bosutów się zapędziłem :D
Awatar użytkownika
siena_driver
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2302
Rejestracja: 25 paź 2012, 12:35
Życiówka na 10k: 49:18
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Obrazek

Dzisiaj 5,5 kaem tak wolno, jak tylko się dało. Tętno średnie 151, tempo - 6:35. Od dawna nie ślamazarzyłem się tak i było super :) Truchtałem, muzyki słuchałem i kontemplowałem. Jutro chciałbym raniutko pobiegać, więc bez sensu było robić coś ponad taki "spacer". A z drugiej strony - trening musiał być. Pasuje mi takie lekkie bieganie co dzień.

A propos - bieganie codzienne to oczywiście problem z ciuchami. O ile mam kilka par butów, to legginsy, kipstę termiczną, bluzę na 2.warstwę i wiatrówę po jednej sztuce. Siłą rzeczy, da się na upartego zrobić drugi trening po wysuszeniu ciuchów, ale potem już musowo pranie. I mimo tego, widzę (a raczej czuję), że nawet mimo prania wstępnego, różnych płynów do płukania, na tych wszystkich ciuchach zostaje "zapach biegania" ;) Wiadomo, pranie w 30 stopniach nie jest super wydajne, ale może macie jakieś patenty?
ODPOWIEDZ