Dobajka - biegiem przez świat

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
Dobajka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 504
Rejestracja: 20 lip 2011, 09:04
Życiówka na 10k: 52,58
Życiówka w maratonie: 4'19
Lokalizacja: Kraków i gdzie mnie oczy poniosą

Nieprzeczytany post

Sobota 24 sierpnia

Maraton szlakiem Wina i Miodu

Urlop spędziłam absolutnie niebiegowo :szok: Tak naprawdę nie splamiłam się nawet założeniem ani razu butów biegowych. Plażowałam się, zwiedzałam i pływałam. Absolutne lenistwo.
Po powrocie również nie bardzo miałam okazję,bo praca wymusiła trasy w Polskę i tym sposobem sobotni maraton pobiegłam z marszu.

Plan był taki żeby się przebiec w zacnym towarzystwie, popróbować lokalnego wina i nie bardzo się zmachać. Raczej długie wybieganie w gronie znajomych przed Festiwalem Biegowym w Krynicy niż zawody.

Obrazek

Przyjechałam z rodzinką do Kisielina w piątek wieczorem i tak naprawdę już wtedy zaczęła się biesiada. :taktak:

Poranek leniwy, rutynowa owsianka i zebraliśmy się na START.

Obrazek

Ruszyliśmy w dobrych humorach pełni werwy i sił. Biegło się fajnie i w dobrym tempie do pierwszej degustacji na 10 km. Tam trochę zabawiliśmy czasu, bo nie mogliśmy sie oprzeć urokowi i smakowi :oczko:

Obrazek

Obrazek

Z bólem serca trzeba było ruszyć dalej. Pełni jednak nadziei na kolejne wrażenia smakowe pobiegliśmy.

Kolejne kilometry upływały pod znakiem rozmów i śmiechu. Niestety czułam teżcże ogarnia mnie coraz to większa słabość. Nie wiem czy to z powodu narastajacego upału, wina we krwi czy zbyt długiej przerwy w bieganiu.

Na 26 km zbiegliśmy na degustację miodu pitnego. Trunek przedni ale po pierwszym już łyku poczułam moc :taktak: :oczko:

Do tego zestawu dołączyły też piaszczyste leśne drogi w drugiej połowie dystanu.

Obrazek

Było miło, pięknie i pysznie ale tez coraz bardziej męcząco.

Obrazek

Dobrnęliśmy z moimi towarzyszami do pięknej Winnicy na 40 km

Obrazek

... i tam uznaliśmy,że skoro jeszcze mamy ponad 2 godziny do końca limitu czasowego to należy bezwzględnie skorzystać z dobrodziejstwa które winnica serwuje i rozpoczęliśmy piknik.
Panie donosiły nam wodę i wino najpierw w małych a potem już w większych kubkach. :oczko: :oczko:

Obrazek

Ciężko było nam podjąć decyzję o powstaniu :oczko:
Finalnie do mety dotarliśmy po 5 h i 43 min ( tak pokazał mój Garmin)

Obrazek

Tak więc jest to zdecydowanie moje najdłuższe nizinne 42 km. Zdecydowanie też najbardziej rozrywkowe i najmniej nastawione na wynik.
Niestety nie mogę powiedzieć, że najlżejsze, bo zmasakrowałam sobie palec jak nigdy i chyba tylko dzięki znieczuleniu winem mogłam dobrnąć do mety i potem jeszcze tańczyć do 22.00
Impreza ogólnie biorąc udana pod każdym względem. Zdecydowanie również to najfajniej spędzone urodziny jakie pamiętam. :uuusmiech: :hahaha:
teraz muszę się podrasować. Mam trzy tygodnie żeby wydobrzeć i pobiec w Krynicy.
ODPOWIEDZ