Wczoraj 33 km: Puerto de Santiago, Tamaimo, Chio do wejścia 32 na szlak Teide w 5h. Skończyła się woda w bukłaku, banany, kanapki, a upał nieziemski. Podjechała obsługa Parku National Teide i wlali wody, wszystko co mięli. Zarządziłem odwrót również za ich poradą, mimo, że miałem jeszcze ochotę wleźć Pico Viejo chociaż. Złapałem stopa i wróciłem do Chio, po czym z buta, 15 km zbiegłem do Guia de Isora i busem do Puerto de Santiago. Nie wiem, skąd miałem tyle sił w nogach by jeszcze biec, ale pewnie ten pęd do wody wszystko robił

Teraz już wiem, że lepiej byłoby podjechać pod bramy Parku i wleźć tylko szlakiem, a nie, zdobywać górę z poziomu Oceanu. Głupota, ale doświadczenie zdobyte
Dziś, powrót do Polski, z 24 stopni i miłego wiaterku na Teneryfie, do upału i szarej rzeczywistości

brutalnie się kończy ten urlop

nawet Kolejorz nie wygrał meczu z kelnerami, frajerzy
Loro Park

Widok z balkonu

Wracam z Santiago del Teide
Większość plaż jest czarna
