Chillout running session

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
Rainbow_Serpentine
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 25
Rejestracja: 31 sie 2009, 14:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Sg

Nieprzeczytany post

Uff... jak widać z mojej woli walki niewiele zostało w ostatnim czasie. Pewne wydarzenia zaczynam przyswajać. Patrzeć przed siebie, ale nie zapominać. Tak. Znowu użyłam fortelu, żeby się postawić na nogi i kupiłam bilet na upragniony wyjazd.

W tym tygodniu znowu się pochorowałam, ale jest lepiej i zaczynam się przygotowywać do wyjazdu. Psychicznie, ubraniowo i organizacyjnie. Jeszcze czekają mnie zakupy po pracy i ostatnie rzeczy do załatwienia. Niecały tydzień leżenia zaowocował mocnym postanowieniem reorganizacji dnia i znalezieniem czasu dla biegania.

Sprawa wygląda tak:
zaczęłam nową pracę, pobudka 6:00, wracam ok 18-ej, 19-ej. Jestem głodna, zła i mam masę rzeczy do zrobienia. Codziennie rano myślę, że dzisiaj muszę iść pobiegać. I tak od dwóch miesięcy :zero:
Podejmuję kolejną próbę... Ten tydzień poświęcam na dojście do siebie po wstrętnym choróbsku, które ciągle się mnie trzyma. Kolejny tydzień - wyjazd, a więc 18 października - mój termin.
Trzymajcie kciuki! Może nareszcie się uda?
"Grzechy zaniechania są poważniejsze niż grzechy popełnione w działaniu". P. Drucker
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
Rainbow_Serpentine
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 25
Rejestracja: 31 sie 2009, 14:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Sg

Nieprzeczytany post

Jasne... I tak zleciały ponad dwa i pól roku... Zdążyłam zmienić pracę i wylądować daleko od domu.
... Za to dzisiaj było pierwsze "poważne" bieganie w towarzystwie!
Sprzęt skompletowany jako tako... Buty bez rewelacji, ale w tym momencie cudów nie będzie, niestety :lalala:
Wracam do tutejszego wątku z wielkim sentymentem :hejhej: zobaczymy co z tego wyniknie... Wiem, wiem... Ostatnio nie było zbyt dobrze ;)

Ok...
Czas... krótki :bum: (moze 20 minut)
Temperatura... 24 st.C
Temperatura odczuwana... 29 st.C
Wilgotność 78%... (trzymajcie mnie!! :bum: )

Ps. Widocznie już przywykłam do klimatu, bo dramatu nie było ;)
"Grzechy zaniechania są poważniejsze niż grzechy popełnione w działaniu". P. Drucker
Awatar użytkownika
Rainbow_Serpentine
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 25
Rejestracja: 31 sie 2009, 14:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Sg

Nieprzeczytany post

Noo!
Nareszcie mam internet i... porządne buty do biegania!

Teraz co prawda mniej okazji do biegania, bo to albo zanieczyszczone powietrze znad Malezji przywieje i samobójstwem biegać w takim dymie, a to upały takie, że człowiek poci się siedząc, albo znowu burza taka, że nawet parasol niewiele daje... ot, tak tylko, żeby twarz ochronić :echech:

Ale ostatnio znaleźliśmy bardzo przyjemną trasę, która kończy się deptakiem nad rzeką i biegnie się wcale przyjemnie...! A w nowych butkach, to cuudo!
Tak się zapaliłam, że zapominając o jedzeniu pobiegliśmy prosto po pracy. Biegło się super, tylko sił zabrakło na powrót.
No, nic tylko głową w mur walnąć, bo to przecież podstawa wszystkiego, żeby nie zaniedbywać posiłków.
Nauczka dla mnie, żeby myśleć, ale przynajmniej trasę znaleźliśmy :uuusmiech:
"Grzechy zaniechania są poważniejsze niż grzechy popełnione w działaniu". P. Drucker
Awatar użytkownika
Rainbow_Serpentine
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 25
Rejestracja: 31 sie 2009, 14:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Sg

Nieprzeczytany post

Oh, tak, tak... zapomniałam wspomnieć, że krótkie sprinty zaczynamy robić. Tak tylko dla podkręcenia tempa, ale całkiem przyjemnie.
Nie wiem tylko, czy wyrażenie w stylu "sprintem biegasz, jak mężczyzna" to komplement....? ;) :hahaha:
"Grzechy zaniechania są poważniejsze niż grzechy popełnione w działaniu". P. Drucker
Awatar użytkownika
Rainbow_Serpentine
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 25
Rejestracja: 31 sie 2009, 14:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Sg

Nieprzeczytany post

Wydawałoby się wieki temu przeczytałam artykół (a może tylko od kogoś to usłyszałam...?), że jeśli ktoś biega regularnie przez kilka miesięcy, to w trakcie swojego życia zawsze będzie wracał do biegania. Wygląda na to, że jestem żywym przykładem tej teorii.

Nie wiem, jak to zleciało, ale właśnie zorientowałam się, że jestem na forum prawie 8 lat. Jasne, miałam lata przerw w aktywności, długie okresy w których wcale nie biegałam, albo okresy dziwnej bezsiły, ale mimo wszystko zawsze gdzieś w głowie ciągle kołatała myśl o bieganiu.
Buty do biegania, chociaż lekko przykurzone, mam zawsze, gdziekolwiek bym się nie przeprowadziła. Jednak samo bieganie często okupione było okropnymi wyrzutami sumienia, które odzywało się ilekroć miałam możliwość i czas na bieganie, a zamiast tego wybierałam odpoczynek w klimatyzacji na sofie. :chrap:

No dobra, może trochę tłumaczy mnie fakt (a może właśnie działa na moją niekorzyść...), że wracałam późno z pracy. Tempo tutaj w Singapurze jest niesamowite w porównaniu do Polski. Do tego wilgotność powietrza taka, że czasem głowa schnie mi przez cały dzień, pomimo 30-tu stopni w cieniu... ciemno się robi o 19-ej, a słonce wstaje o 7-ej, niemal jak u nas w trakcie jesieni.
Krótko mówiąc, tesknie za biegiem w chłodzie, mgle, deszczu, po szutrowych ścieżkach czy po prostu z dala od ludzi. Nawet za bieganiem o letnim poranku tęsknię, bo takie jest nisamowite ze swoimi dzwiękami, zapachami I wstającym wcześnie słońcem.
Ale, stare pożekadło mówi: jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma...

Ciąża zakonczona, osesek podrośnięty mleka od mamy nie potrzebuje, siłownia jest, więc koniec wymówek.

Plan jest taki, żeby chociaż dwa razy w tygodniu wyrwać się w nocy na bieżnie, choćby na pół godziny.
Dostępny czas w tygodniu, gdy mały Pirat zaśnie...
Beztroskie czasy studenckie czy pracującego singla się skończyły i wkroczyłam w etap "prawie zorganizowanej mamy"... czy ktoś to zna...? :bum:

Narazie udało się dwa razy wczoraj myślałam, że serce mi wyskoczy po sprincie. No... "sprincie"... na bieżni i tak nie odważyłam się biec zbyt szybko.
Generalnie, tempo i tak było złe, bo za szybkie.... kondycja fatalna w porównaniu do wcześniejszej, tym więcej powodów do dalszego biegania :)

Pocieszam się, że wiele osób się z tym styka i potrafią wrócić do formy ; )
"Grzechy zaniechania są poważniejsze niż grzechy popełnione w działaniu". P. Drucker
ODPOWIEDZ