Rytmy - 10 * ( 400 m R + 420 m B )
Wczoraj zrobiłem ponad 30 km rowerem. Bez szaleństw, spokojnie kręciłem. Byłem oddać krew i mocz do badań okresowych z pracy. W sumie dobrze, bo będę wiedział, przed 3 fazą, czy z organizmem jest wszystko w porządku. Wieczorem jakiś taki senny byłem, więc nie walczyłem z organizmem tylko grzecznie o 22:15 leżałem już w łóżku. Dzisiaj obudziłem się przed budzikiem, ok 3:50
 . Po ok 20 minutach wychodzę na trening. Pogoda taka trochę dziwna: ok 20 stopni i trochę parno. Powiewał też wiatr. Ruszam grzecznie na pętelkę. Po rozgrzewce, rozciąganiu i przebieżkach rozpoczynam rytmy. Dzisiaj w planie 10 x 400 metrów po ok 85 sekund. Staram się biec równo - każde 100 metrów po 21 sekund. Mimo lekkiego, przeciwnego wiatru udaje się to idealnie przez 8 powtórzeń. Ostatnie dwa z premedytacją lekko szybciej. Potem schłodzenie i na koniec 1600 spokojnym tempem.
. Po ok 20 minutach wychodzę na trening. Pogoda taka trochę dziwna: ok 20 stopni i trochę parno. Powiewał też wiatr. Ruszam grzecznie na pętelkę. Po rozgrzewce, rozciąganiu i przebieżkach rozpoczynam rytmy. Dzisiaj w planie 10 x 400 metrów po ok 85 sekund. Staram się biec równo - każde 100 metrów po 21 sekund. Mimo lekkiego, przeciwnego wiatru udaje się to idealnie przez 8 powtórzeń. Ostatnie dwa z premedytacją lekko szybciej. Potem schłodzenie i na koniec 1600 spokojnym tempem.Odczucia: Jestem bardzo zadowolony. Wszystkie powtórzenia zgodnie z założeniami, pełna kontrola tempa i techniki biegu. Po niedzielnej wycieczce nie było żadnego śladu

Dł. odcinka / Czas odcinka / Tempo odcinka / Śr. puls / Maks. Puls
3km 320m 18min 59s 05:43 121 148
403m 1min 24s 03:28 147 162
420m 2min 57s 07:01 132 163
403m 1min 24s 03:28 150 165
420m 3min 02s 07:13 133 165
403m 1min 24s 03:28 151 165
420m 2min 58s 07:04 134 165
403m 1min 24s 03:28 151 167
420m 2min 59s 07:06 136 168
403m 1min 24s 03:28 153 166
420m 2min 59s 07:06 136 167
403m 1min 24s 03:28 153 167
420m 3min 00s 07:09 137 167
403m 1min 24s 03:28 153 168
420m 2min 54s 06:54 140 168
403m 1min 24s 03:28 154 167
420m 2min 53s 06:52 141 168
403m 1min 23s 03:26 156 169
420m 2min 53s 06:52 142 169
403m 1min 22s 03:23 156 171
435m 2min 46s 06:22 144 172
1km 686m 9min 16s 05:30 135 139
Całość:
13,25 1:11:33 5:24 136 172
Waga 82,7 kg
Plany: Jutro miejski kros, raczej pasywny, aby nie zajechać się przed czwartkowymi interwałami progowymi.

 



 . Grzecznie przebiegłem moją 15 km pętelkę, od czasu do czasu zerkając na zegarek. Oczywiście na podbiegach tętno było trochę wyższe, ale nie licząc przebieżek to nie przekroczyło 141 bpm.
 . Grzecznie przebiegłem moją 15 km pętelkę, od czasu do czasu zerkając na zegarek. Oczywiście na podbiegach tętno było trochę wyższe, ale nie licząc przebieżek to nie przekroczyło 141 bpm. , ale gorąco polecam - robi wrażenie i eksponaty są fajnie przedstawione. Po powrocie, jako że w sobotę o świcie ruszamy do Piły, zrobiliśmy sobie 'piątek' i parę browarków pękło. Dzisiaj budzik dzwoni o 4, ja podnoszę głowę i stwierdzam, że jeszcze nie ma sensu się ruszać. O 5 dzwoni budzik żony, ja stwierdzam, że już lepiej i zwlekam się z wyra. Kawa z mlekiem, toaleta i powoli wracam do życia, chociaż kac dokucza. Ok 6 wychodzę na trening. Pogoda taka średnia: ok 16 stopni i pada deszcz. Pierwsze 2 km to straszne męczarnie, ale potem z każdym jest trochę lepiej więc wydłużam rozgrzewkę do 4 km. W międzyczasie rozciąganie i dwie przebieżki. Rozpoczynam progi. Idzie jak po sznureczku. Cały czas mam 1 sekundę zapasu na międzyczasach i ją dowożę do końca odcinka. Przerwy w szybkim marszu, tak aby wyszło po 200 metrów. Ostatni próg troszeczkę szybciej z planem na 4'08"/km czyli 10:20 na odcinku. Tu też na pierwszym km wyrabiam sobie 1 sekundę zapasu i grzecznie trzymam do końca. Potem 100 metrów schłodzenia i na koniec 1300 metrów spokojnego biegu.
, ale gorąco polecam - robi wrażenie i eksponaty są fajnie przedstawione. Po powrocie, jako że w sobotę o świcie ruszamy do Piły, zrobiliśmy sobie 'piątek' i parę browarków pękło. Dzisiaj budzik dzwoni o 4, ja podnoszę głowę i stwierdzam, że jeszcze nie ma sensu się ruszać. O 5 dzwoni budzik żony, ja stwierdzam, że już lepiej i zwlekam się z wyra. Kawa z mlekiem, toaleta i powoli wracam do życia, chociaż kac dokucza. Ok 6 wychodzę na trening. Pogoda taka średnia: ok 16 stopni i pada deszcz. Pierwsze 2 km to straszne męczarnie, ale potem z każdym jest trochę lepiej więc wydłużam rozgrzewkę do 4 km. W międzyczasie rozciąganie i dwie przebieżki. Rozpoczynam progi. Idzie jak po sznureczku. Cały czas mam 1 sekundę zapasu na międzyczasach i ją dowożę do końca odcinka. Przerwy w szybkim marszu, tak aby wyszło po 200 metrów. Ostatni próg troszeczkę szybciej z planem na 4'08"/km czyli 10:20 na odcinku. Tu też na pierwszym km wyrabiam sobie 1 sekundę zapasu i grzecznie trzymam do końca. Potem 100 metrów schłodzenia i na koniec 1300 metrów spokojnego biegu. 
  
  . Pogoda rano jeszcze znośna chociaż i tak po treningu 3,5 kg straciłem.
 . Pogoda rano jeszcze znośna chociaż i tak po treningu 3,5 kg straciłem. 
 
