Takie tam, bieganie raczej niz trening...
Przełom sierpnia i wrzesnia jest jakis wyjatkowo trudny.
w każdym razie biegałam jeszcze 30 wrzesnia - jakies 11 km srednim tempem, dla rozbiegania emocji bardziej niż dla treningu, chociaż po 3 km małzonek zapytal czy mogę zwolnić....
Potem - jak przykładny uczeń mistrza - 1 wrzesnia, 5 km rozgrzewki i 25 km w Pucharze Maratonu - 2h1'35" czy jakos tak, spokojniem nie nerwowo, chociaż pod koniec jednak wolniej... (powinno byc 2 h bez zadnych haczyków)
Niedzielę zrobilam sobie wolną, w poniedziałek pojechalam do Krynicy.
Tam, mimo nadmiaru obowiązków reprezentacyjno-towarzyskich, codziennie 11-12 km - głownie po Górze Parkowej i jej zboczach. Na koniec, w piątek, po porannym treningu normalnym, popołudniowy podwójny start na milę - eliminacje i finał, odpowiednio 6:18 i 6:13, czyli dwie życiówki i 3 miejsce w kategorii dla starszych pań.
A od soboty obowiązki rodzinne, w tym 10 godzin na 10-cm szpilach na parkiecie
