ME Masters M35 Toruń 23.03.2024

Moderator: infernal

Morderca_z_głębi_lasu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 765
Rejestracja: 02 lis 2016, 14:48
Życiówka na 10k: 34:47
Życiówka w maratonie: 2:47:32
Lokalizacja: Nienack

Nieprzeczytany post

Ruszyłem bardzo spokojnie. Żadnych przepychanek. Wyprzedziło mnie może kilkadziesiąt osób, ale trzeba pamiętać, że byli to też uczestnicy sztafet dwu- oraz czteroosobowych. Zupełnie bez problemu nawróciłem przez lewe ramię i zrobiło się więcej miejsca. Początek po nawrocie, to bieg naddunajskim bulwarem w kierunku północnym. Celowałem w pierwszy km w 4.00. Nie patrzyłem na zegarek zbyt często, ale 3.59,9 to dobre wyczucie czasu :)

Początkowo każdy szuka swojego tempa. Obserwowałem, z kim mógłbym biec. Było kilku Duńczyków. Biegli bardzo swobodnie we czwórkę, rozmawiali sobie, potem zwolnili. Ogólnie wyglądali na sporo lepszych biegaczy. Część 5 kilometra przebiegała tunelem, o którym już wspominałem. Puszczona tam muzyka, robiła świetne wrażenie. GPS trochę zwariował, bo jeden kilometr zaniżył, kolejny 3.37:), ale na znaczniku miałem 20.07
Wbiegaliśmy na Most Łańcuchowy przy akompaniamencie muzyków stojących co jakiś czas przy trasie oraz dopingu wielu kibiców. Po drugiej stronie mostu, ogromne wrażenie zrobiła na mnie z zewnątrz Bazylika św. Stefana. Niesamowita budowla, a w środku podobno przepięknie. Pierwszy nawrót mieliśmy w okolicy Stacji Kolejowej w Peszcie (chyba akurat tam dojeżdżają FlixBusy z Polski, jeśli ktoś wybiera tę opcję transportu). Policzyłem, że jestem na 66 pozycji (na ok 5000 uczestników), wliczając w to zawodników sztafet. Dalej po skręcie w lewo gdzieś bliżej 8km był kolejny nawrót. Biegło się bardzo przyjemnie, między wspaniałymi kamienicami, alejami (z drzewami! a nie jak w Toruniu aleje z betonu). Parę razy usłyszałem dajesz Polska!
Zbliżając się do 10 kilometra (40.03); zbiłem piątkę z Krzyśkiem, który szczęśliwie biegł po właściwej stronie ulicy. Okolice 12 kilometra, to wbieg na most Zielony (nie pamiętam właściwej nazwy, ale i tak mówią ludzie Green Bridge). To tam ujrzałem znacznik 40km, a po nawrocie do pokonania było może 200-300m po nieprzyjemnej kostce brukowej. Wiedziałem że na 40km będę tu bardzo cierpiał, ale póki co, kilometry pokonywałem blisko tempa 4.00/km. Tuż po zbiegu z mostu w kierunku mety (przebiegaliśmy nią na 14km), usłyszałem gorący doping zorganizowanej grupy z Polski. Flagi + "małyszówki" robiły robotę!. Byli to kibice/biegacze z Przemyskiego Klubu Biegacza (do których podeszliśmy podziękować po biegu), którzy mieli swojego mocnego zawodnika (jak mówił, biegł na 2.52 a skończył 2.56). W okolicy mety też dało się słyszeć miłe słowa dopingu czy to od Polaków, czy od innych nacji wołających po imieniu lub Lechia, Lengyel itp).
15km 1.00.03 (piszę z pamięci). Co ważne nie miałem dużego rozjazdu zegarka w stosunku to znaczników. To ważne, ale to też przywilej szybszych biegaczy, gdzie nie trzeba nadkładać dystansu. Co do punktów żywieniowych, to znajdowały się bardzo często. Może co 4km max. Dodam, że tutaj wolontariusze nie podają kubków z wodą, ale jakoś sobie radziłem.
Od 12 kilometra do mety biegłem właściwie samotnie. Na tempomacie cały czas okolice 4.00/km.

O 10.25 ruszał w połowie trasy półmaraton. Zamierzałem zameldować się tam przed ich startem. HM minąłem w 1.24.29; tuż przed nimi. Zauważyłem, że w Budapeszcie organizatorzy pomyśleli. Wypuszczali zawodników z takiej jakby bramki po 2-3 osoby, dodatkowo po 10 metrach mieli nawrót (to słowo klucz, tych nawrotek było z 10). Często 2 nawrotki następujące po sobie, wynikały z potrzeby wbiegnięcia na most, czy niejako wybiegnięcia z bulwaru, na drogę kilka metrów powyżej.

Właściwie do 25 kilometra nic się nie działo. Niemal po 10km prostej (rzecz jasna z nawrotkami!) w kierunku północnym, trzeba było dostać się jakoś na Most Arpada (przebiega przez północną część Wyspy Małgorzaty). To tam był konkretny podbieg, uwaga...nawrót i dalej podbieg. Zwolniłem wiadomo, zabrało mi to sporo sił, ale biegłem dalej. Kawałek dalej był zbieg na wspomnianą wyspę. Ale jaki to zbieg... a jaki podbieg na nas potem czekał. Zawodnik na wózku, podjeżdżał może pół metra, stawał i powtarzał czynność kilkadziesiąt razy. Obiegaliśmy Wyspę Małgorzaty (to łącznie ponad 3km)...piękne miejsce, mają nawet tam tartanową bieżnię wokół, obiekty sportowe, ogród japoński, schronisko/lecznicę dla chorych zwierząt.

Wyprzedziło mnie kilkunastu zawodników z półmaratonu i liderka kobiet. Moje tempo niestety spadło. Utrzymywałem bardziej 4.05/km. Podbieg z wyspy na Most Arpada dał mi mocno w kość. Trzeba było go jakoś pokonać. Krótki krok, mocna praca ramion i tup tup pod górę.
30km zamknąłem w 2.00.48 Dwa podbiegi zabrały mi ponad 40 sekund od tempa 4.00, zabrały też wiele sił. Pamiętam, że obiegaliśmy ich centrum medialne, czy coś w tym stylu (północna część Pesztu, nad Dunajem), po czym po nawrotce, czekała 9km prosta w kierunku południowym. Oczywiście mniej więcej po środku, w okolicy Parlamentu, były dwa nawroty, bo gdzieś te kmy do tych równych 42.195 trzeba dokręcić. Co jakiś czas słyszałem doping rodaków i nie tylko. Nie ma to jak usłyszeć "ogień z dupy" na 7.5km przed metą. Wielu kibiców stoi też na mostach, pod którymi przebiegaliśmy. Od północy (od wspomnianego Mostu Arpada), są to: Most Małgorzaty, Most Łańcuchowy, Most Elżbiety (Bawarskiej jak pamiętam, inaczej chyba Sissi - młodej cesarzowej, siostra lubiła ten film), Most Zielony (na ten wbiegaliśmy), Most Petofi, Most Rakoczi, bliżej stadionu Ferencvarosu.

Rosnąca temperatura zupełnie mi nie przeszkadzała. Nieco stopował południowy wiatr. Był lekki, ale zabierał te kilka sekund na każdym kilometrze, a mając w nogach ponad 2 godziny biegu, to ma ogromne znaczenie. Ktoś mnie wyprzedzał, to ja kogoś. Na nawrocie niedaleko Parlamentu zobaczyłem Japończyka, nie był już taki świeży jak warzywka na wiosnę...choć nadal miał kilkaset metrów przewagi, a ja przecież też zwalniałem.

Po paru kilometrach cierpienia, na 40.0 km, przy wbiegu na tę cholerną kostkę zobaczyłem, że Japończyk ma bombę i to jaką! A nic tak nie cieszy jak cudze nieszczęście :) Nie no dobra współczułem mu. Sam odczuwałem duży ból w napuchniętych stopach (buty powinienem mieć 0.5 numeru większe), szczególnie po tej kostce, gdzie tempo spadło do 4.25-4.30/km;
Przy zbiegu w kierunku mety mijałem ponownie naszą grupę kibiców. Cierpiałem bardzo. 41 km był najwolniejszym - 4.17
Wyprzedził mnie jeszcze 1 zawodnik, sam wyprzedziłem jednego. W głowie od dłuższego czasu liczyłem, czy poprawię dotychczasowy trzeci wynik życiowy 2.51.17 sprzed roku. Zmuszając się do maksymalnego wysiłku, 42 kilometr pokonałem w 4.00 i zafiniszowałem ostatkiem sił uzyskując 2.51.11
Zająłem 40 miejsce na niemal 5 tysięcy finiszerów.
cdn
5k-16.38 (Toruń 12.05.24) 10k -34.47 (Grudziądz 30.09.23) HM-1.19.58(W-wek 8.10.23) M-2.47.32(Łódź 2023)
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
Kiprun
Morderca_z_głębi_lasu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 765
Rejestracja: 02 lis 2016, 14:48
Życiówka na 10k: 34:47
Życiówka w maratonie: 2:47:32
Lokalizacja: Nienack

Nieprzeczytany post

Czy maraton w Budapeszcie ma jakieś minusy?
Znalazłem jeden. Po biegu nie było gdzie wziąć prysznica. Na szczęście pogoda dopisywała (ok 16 stopni w okolicy godzin 12-13).
W Polsce z tego, co sprawdzałem, był pogodowy armagedon w Poznaniu.
Po południu jeszcze poszliśmy na wzgórze Gellerta podziwiać panoramę miasta. Prowadzi tam wiele ścieżek, a także mnóstwo osób przychodzi, szczególnie w parach. Nogi trochę bolały. Czułem wyraźne pęcherze czy krwiaki w palcach (buty okazały się 0.5 numeru za małe). Kilka piw, do gulaszu, czy langosza zdecydowanie, uśmierzyły ból.

W związku z tym, że partnerka przyjaciela, nie dostała wolnego, musieliśmy wracać wieczorem do Polski. Ona akurat nie biegła więc prowadziła przez większość trasy. Około 2 w nocy zameldowaliśmy się u nich w domu na Śląsku, a o 5.30 miałem Flixbusa z Zabrza. Co ciekawe ten sam autobus z Gliwic był sporo tańszy, ale marzyliśmy o 30 minutach snu więcej i kawie.
W Zabrzu było bardzo zimno i wiało, co więcej Flixbus nie przyjechał i zamiast o 11.30 w Toruniu, trzeba było szukać alternatyw.
Ostatecznie z Gliwic pojechałem pociągiem do Poznania a stamtąd o 12.00 pociągiem osobowym do Torunia.
W międzyczasie napisałem reklamację i od razu odzyskałem pieniądze. Kierowca po prostu pominął przystanek, taka była odpowiedź.

A'propos stóp. Zaliczyłem 2 wizyty u pani podolog. Najpierw wbijała mi strzykawki pod paznokieć, aby ściągnąć krew wraz z ropą. Ten zabieg ma przede wszystkim zapobiec temu, aby nie wdał się grzyb. Do tego, straciłem przy 3 palcach po pół paznokcia. Dodam, że to nic nie boli. Warto to było zrobić i wydać pieniądze, bo teraz po paru miesiącach wszystko gra.
5k-16.38 (Toruń 12.05.24) 10k -34.47 (Grudziądz 30.09.23) HM-1.19.58(W-wek 8.10.23) M-2.47.32(Łódź 2023)
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
Morderca_z_głębi_lasu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 765
Rejestracja: 02 lis 2016, 14:48
Życiówka na 10k: 34:47
Życiówka w maratonie: 2:47:32
Lokalizacja: Nienack

Nieprzeczytany post

Nie będę wrzucał wszystkich kilometrów.
Kolejne 5-tki wchodziły tak:
1) 19.57
2) 19.55
3) 20.07
4) 19.58
5) 20.10
6) 20.24
7) 20.21
8) 20.50
Dobieg do mety od 40.0km zajął mi 9'28s

Do końca października nie biegałem.
Z okazji Wszystkich Świętych pojechałem na groby na Mazury. A że zbliżały się moje urodziny, to trochę się piwa wlało w siebie.

Urodzinowy Parkrun Jez. Górne Kętrzyn (02.11) był właściwie pierwszym biegiem po maratonie.
Wygrałem go z czasem 18.44
No cóż biegło się ciężko, ale rywale byli słabsi. Nie umarłem na mecie, ale takie 20s by mnie bardzo dużo kosztowało.

03.11 nd
11.50km; 50.42; t.4.24/km; HR 145

04.11 pon
12.30km; 57.26; t.4.40/km

06.11 śr
14.71km; 1.10.17; t.4.47/km; HR 135

W weekend mecze. Razem 46km

11.11 pon
13.32km; 1.03.37; t.4.47/km; HR 135

12.11 wt
11.21km; 53.57; t.4.49/km; HR 133

W weekend oprócz meczów, uczestniczyłem w Parkrun Toruń

Liczyłem, że uzyskam czas nieco lepszy niż 18.20 Poza tym lubię biegać w Toruniu, bo trasa jest płaska i w całości po lesie. Irytuje trochę cały 4 kilometr po szerokim, dziurawym, latem piaszczystym, zimą błotnistym trakcie.
Z mocnych znajomych spotkałem Bartka, ale uwagę moją przykuł jakiś nowy biegacz. Dla mnie było zimno (lubię tę moją podlaską naleciałość :) ), ale wysoki ok 190cm, zawodnik ubrał singlet i spodenki. Wyglądał na ok 35 lat i to jego organizator pytał o zakładany wynik itp.

Rywal ruszył bardzo szybko. Ten pierwszy kilometr prowadzi po bardzo dobrze utwardzonej ścieżce. Ja biegłem na drugiej pozycji (po drodze, od organizatora, który minutę przed startem biegnie na ok 200m robić zdjęcia, usłyszałem: Artur, nie daj mu).
Prawdę powiedziawszy, do około 1.5km rywal tylko mi uciekał. Miał gdzieś 20 metrów przewagi. Tempo było dla mnie niekomfortowe, ale po 1.5km przewaga już nie wzrastała. Zacząłem powoli odrabiać straty. Właściwie to po 3.0km mogłem wyjść na prowadzenie, ale wiedziałem, że przy zachodnim wietrze, cały czwarty km będzie pod wiatr. Prawie cały kilometr podążałem tuż za rywalem. Na dobrą sprawę nie byłem pewny, czy czai się on na jakiś atak, czy ma kryzys. W okolicy 4.0km biegłem obok i słyszałem jego ciężki oddech, zatem przyspieszyłem i z kilkunastosekundową przewagą dobiegłem do mety z czasem 17.59 :) Just on time!
Rywal miał chyba 18.13, wyglądał niepysznie, nie pogratulował i wyraźnie zły poszedł do samochodu.

Tydzień: 43.5km

18.11 pon
15.00km; 1.10.28; t.4.42/km; HR 135
Brr zimno, +2 a w tygodniu przymrozki. Właściwie przez 4-5 miesięcy od jesieni do wiosny, panuje taka sama pogoda. Dla mnie po prostu piździ. Ciepło to jest, gdy można chodzić na spodenkach i w koszulce, czyli powyżej 20 stopni.

20.11 śr
3kmBS +8km [32.45; t.4.05,5]+2.40kmBS; 58.58; t.4.24/km; HR 149bpm całości

21.11 czw
12.66km; 1.00.11; t.4.45/km; HR 138

23.11 sob
11.31km; 52.41; t.4.40/km; HR 146
wiało i u "teściów" a tam same pola wzdłuż drogi

24.11 nd
18.05km; 1.27.10; t.4.50/km; HR 143
Wcześnie rano topniał śnieg. Potem na linii miałem mecz młodzika, w którym Elana Toruń przegrała z Chemikiem Bydgoszcz aż 1:15, ale oba zespoły awansowały do 1 ligi wojewódzkiej, kosztem Mieni Lipno. Dodam, że w Chemiku było kilku chłopców, którzy wyglądali na nadprzeciętnie utalentowanych, a do tego za moimi plecami, stojący trener dawał im bardzo mądre rady.
W Elanie też jest mądry trener, ale materiał ludzki do obróbki o wiele słabszy.

Tydzień: 74km

25.11 pon
13.05km w tym 12x100 podbiegi; 1.05.05; t.4.59/km

26.11 wt
3.29kmBS+ 10km [38.46; t.3.53/km]+2.29kmBS
HR 151bpm - tętno szybkiego ciągłego.
Zimową porą wybieram bieżnię szutrową z kompleksem UCS UMK na św Józefa. Ma ona około 520 metrów oraz 1 podbieg i 1 zbieg. Lokalna akademia piłkarska tam trenuje na pełnowymiarowym boisku, a co za tym idzie, obiekt jest oświetlony.

Tętno wyjątkowo niskie. Ale tak się czułem. Poszło pięknie. Aż zgłupiałem.

28.11 czw
12.00km; 58.23; t.4.52/km; HR 133

30.11 sob
21.10km; 1.38.29; t.4.40/km; HR 144

Wybieganie po lesie na dystansie półmaratonu. Kiedyś (wrzesień 2023) takie coś zrobiłem na tętnie 129bpm. Ale wtedy miałem formę życia. Potwierdziłem to wówczas Parkrunem w 17.00 i 34.47 na 10km mimo wiatru.

Listopad: 246.5km

01.12 nd
11.11km; 53.55; t.4.51/km

Tydzień: 73km
5k-16.38 (Toruń 12.05.24) 10k -34.47 (Grudziądz 30.09.23) HM-1.19.58(W-wek 8.10.23) M-2.47.32(Łódź 2023)
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
Morderca_z_głębi_lasu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 765
Rejestracja: 02 lis 2016, 14:48
Życiówka na 10k: 34:47
Życiówka w maratonie: 2:47:32
Lokalizacja: Nienack

Nieprzeczytany post

02.12 pon
16.12km; w tym 10x100/100 rytmy; 1.17.31

04.12 śr
11.42km; 55.15; t.4.50/km

05.12 czw
15.00km, w tym 20x1'/1'tr; 1.06.40; t.4.27/km; HR 137

Pamiętam, że dosyć mocno te minutówki robiłem.

07.12 sob
17.77lm; 1.24.49; t.4.46/km; HR 139

08.12 nd
12.23km; 59.33; t.4.52/km; HR 143

Tydzień: 72.5km

09.12 pon
14.08km; w tym 10x120 podbiegi 1.08.59;

11.12 śr
2.15kmBS+8km [30.26; t.3.48/km]+1.07kmBS
Ten ciągły akurat na bieżni lekkoatletycznej stadionu miejskiego.

w czwartek męskie wyjście na mecze LKE, piwo i burgery :hahaha:

14.12 sob
TOP CROSS Torunia 6666m (mierzone)

Wszystko na styk tego dnia. Planowany start to 11.20. Rano miałem pod opieką syna więc poszliśmy kupić choinkę, potem jakieś inne obowiązki i ostatecznie dotarłem na start i zaczynał się bieg. Nie wykonałem żadnej rozgrzewki ani truchtania. Temperatura na termometrze to -1, ale przy naprawdę silnym pn-zach wietrze, swobodnie odczuwalna może -7 albo i niżej.

Bieg, od ponad 20 lat zlokalizowany jest na Zajęczych Górkach (Rudelce) tuż obok Hali. To tam rozgrywane są zawody w Crossie podczas ME MŚ Masters (lecz na trochę innej trasie).
Bieg zaczyna się od pokonania tzw Upierdliwca (około minutę biegu pod górę) + 5 kółek więc Upierdliwca pokonujemy 6 razy. Za bardzo nie ma gdzie tam odpocząć. Jedynie może 150m płaski odcinek po chodniku tuż przed podbiegiem, ale tam centralnie wiało w ryj. Taki zimny kłujący wiatr.

Nie było etatowego zwycięzcy, jednego z braci bliźniaków więc miałem się tylko ścigać z Bartkiem (często o nim wspominam). Ten już 45 letni mężczyzna w 2016 roku pobiegł 2.41 maraton, a zaczynał od wagi 99.5kg przy 170-173cm wzrostu. Szacun.
Nadal bardzo dużo trenuje i jest w świetnej formie.

Nie startowałem tam od sierpnia 2020. Teraz po normalnym tygodniu treningowym okraszonym wyjściem na miasto, bez rozgrzewki, zapowiadał się ciężki bieg.

Po starcie wyszedłem na prowadzenie. Na szczycie góry byłem pierwszy i swobodnie zbiegłem. Po około 600 metrach Bartek mnie wyprzedził i biegłem tuż za nim. Taki stan rzeczy utrzymywał się do około 2.5 okrążenia. Wyszedłem na prowadzenie, bo kolega (nie rywal!) trochę zwolnił. Oczywiście było mi niedobrze, wszystko mnie irytowało (najbardziej to zimno, choć Bartek znosi to jeszcze gorzej), ale dobiegłem do mety na 1 pozycji uzyskując czas 25.16.
Oficjalnie chyba 25.12, ale odczyt z zegarka jest bliższy prawdy. Miałem jakieś 20 sekund przewagi na mecie. Dużo i mało.
To była moja 2 wygrana w tym biegu (organizowany jest raz w miesiącu), dokładnie po 8 latach. Dodatkowo uzyskałem bodajże 4 wynik w życiu. Rekord to lipiec 2020 (piszę z pamięci), ale na pewno wynosi 24.40, a tak to nigdy więcej 25 minut nie złamałem.

24 minuty na tej trasie uważam łamią już wybitni amatorzy. Bartkowi udało się to właśnie w owym 2016 roku i to ledwie o parę sekund.
Za to wtedy przybiegłem za nim w maratonie, o bagatela 29 minut!

15.12 nd
18.88km; 1.28.12; t.4.40/km

Tydzień: 51km

17.12 wt
13.09km; w tym 10x100 podbiegi; 1.04.53

18.12 śr
10.86km; 51.20; t.4.44/km; HR 137

19.12 czw
5km+8x1'/1'+3.5km; razem 12.90km; 58.36

20.12 pt
10.16km; 47.13; t.4.39/km

21.12 sob
Parkrun Jez Górne Kętrzyn 18.24
Bez historii

Odwiedziłem rodzinę. A w niedzielę byłem na 100 urodzinach dziadka siostry, Życzę każdemu aby zatańczył na swoich setnych urodzinach.
Potem święta na Podlasiu, poprzez Toruń, potem Zakopane itp. 2500km w pociągach zrobiłem :) Oczywiście po staropolsku, jadłem full i za kołnierz nie wylewałem.

31.12 wt
10.11km; 47.51; t.4.44/km; HR 137

Grudzień: 203km
Rok 2024: 2440km

Zapisałem się na Recordową 10 w marcu, a 6 kwietnia biegnę Half&Half w Łodzi z kolegą, który 10 lat temu (19.04.2015) debiutował na 10km z czasem 37.46 (ja wówczas uzyskałem 40.58 w debiucie, choć oficjalny czas jest o 10s słabszy, ale były gigantyczne problemy z pomiarem wówczas).
Kolega miał już wiele kontuzji. Stworzony jest do sportów siłowych bardziej, ale parę lat temu doszedł do około 35.10 na dychę. Obecnie nie mam pojęcia na ile go stać. Mieliśmy biec tę sztafetę w 2020 roku, ale covid wszystko zepsuł.
5k-16.38 (Toruń 12.05.24) 10k -34.47 (Grudziądz 30.09.23) HM-1.19.58(W-wek 8.10.23) M-2.47.32(Łódź 2023)
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
Morderca_z_głębi_lasu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 765
Rejestracja: 02 lis 2016, 14:48
Życiówka na 10k: 34:47
Życiówka w maratonie: 2:47:32
Lokalizacja: Nienack

Nieprzeczytany post

Trzeba skończyć z bieganiem, a chociaż ze 2-3 miesiące potrenować :hahaha:
Było kilka refleksji na temat roku 2024. W maratonie uczestniczyłem dwukrotnie. Uzyskałem 2 i 3 wynik w życiu. Po raz drugi złamałem 2.50, ale oba biegi nie były udane. Na pewno niedosyt jest. Był też jeden półmaraton, ale lokalny, w upale (start o 11.00) nie pomagał, a i biegłem na 3 miejsce.
Najbardziej żałuję startów na 10km. Biegłem dwukrotnie (35.08 i 35.14). W pierwszym przypadku, strasznie pizgało wiatrem a jeszcze zawiódł mnie GPS. Mimo drugiej piątki w okolicy 17.10-17.15, nie szło nic więcej zrobić.
W drugim przypadku pizgało podobnie jak w pierwszym więc wynik podobny.
Za to wynik na 5km przeszedł moje najśmielsze oczekiwania.
Były jeszcze Parkruny, sporo Parkrunów. Ani razu nie pobiegłem poniżej 17.50 Lipa, ale na dobrą sprawę ani razu nie byłem ani odpowiednio przygotowany albo wiało (Kętrzyn).

Cele na 2025: na pewno PB w półmaratonie chcę poprawić o co najmniej minutę.
Na 5km nie mam oczekiwań.
Na 10km sub 35, może PB
Nie wiem czy pobiegnę maraton.
Parkruny: na pewno sub 17.50; ale najlepiej poniżej 17.30

01.01 śr
13.21km: 8kmBS+7x100/p.1'tr+~2.5km; 1.02.38

02.01 czw
10.73km; 50.00; t.4.40/km

04.01 sob
2.69km+8km [31.36; t.3.57/km]+1.93km; Razem 12.62km; 54.23

Trening wykonałem na bieżni stadionu miejskiego, gdzie leżał biały piękny śnieg. Poza tym miejsce, gdzie było trochę soli, czyli na chodnikach, była chlapa.
Pamiętam, że to było męczące (ten ciągły), ale tak musiało być.

05.01 nd
14.23km; 1.04.12; t.4.32/km
Całość po ścieżce rowerowej, a powrót z wiatrem w plecy. Niosło, ale za szybko ten BS

Tydzień: 61km

06.01 pon
7kmBS+10x100/p.1'tr+~2.5km razem 12.18km; 56.10
Rytmy mocno.

07.01 wt
13.12km; 1.03.03; t.4.48/km; HR 132

08.01 śr
8kmBS+10x100/p.1'tr+dobieg do domu. Razem 10.85km; 53.56

10.01 pt
2.52kmBS+7.02km [27.02; t.3.51/km]+1kmBS +10x40s/1'tr+~1.5km
Razem 15.63km
Ciągły bardzo fajnie wyszedł.

Następnego dnia pojechałem pociągiem na Podlasie. Na 50 rocznicę ślubu mojej matki chrzestnej. Połączenie z Torunia jest znakomite. Wsiadając o 7.19; wysiadam o 11.48 w miejscowości Sarnaki, mając pół h na przesiadkę w Wawie.

Poszedłem na trening, bo wiedziałem że będzie święto następnego dnia:)

11.01 sob
13.06km; 1.04.00; t.4.54/km
Wszystko w padającym śniegu. Na minus latające psy i ganiające biegaczy:)

Tydzień: 61km

14.01 wt
2.39kmBS+10km [38.41; 3.52/km]+1.74km; razem 14.13km; 58.22
Jeden z tych dni, który oddziela sport od rekreacji. Padał marznący deszcz. Jedyne miejsce, gdzie mogłem wykonać ten trening w Toruniu na zewnątrz, to bieżnia za UCS na św. Józefa. Jest tam fajnie zagęszczony żwir, okrążenie to około 520-530m.
Ów żwir był nieco twardy, miejscami się trochę zapadał, jakby był kruchy, ale nie było szklanki. Za to na chodnikach makabra.
Niestety przemokłem i wiedziałem, że będę tydzień chorować, no chyba że będę się leczył, to 7 dni. :hahaha:

15.02 śr
12.22kmBS;1.00.22; t.4.56/km; HR 129bpm

16.02 czw
7kmBS+10x100/100+2.79km; razem 11.79km;57.21; t.4.52/km
Weszło już osłabienie. Z nosa zrobił się kran, a w nocy spływało do gardła, to wleciały jakieś tabletki do ssania itp.
Najadłem się też, tzn nażarłem się jak świnia - czosnku. Wszystkie ręce na pokład, aby mnie nie powaliło. Temparatury nie miałem.

18.01 sob
Jak zaziębiony, to wiadomo Parkrun. Najmądrzejsze to nie było.
1.60kmBS +ABC +Parkrun 17.49 :) +2.27km

Spotkałem kolegę Grzegorza - z poziomu 18'; czy 1.19 w HM, ale tym razem organizator rozmawiał przez mikrofon z jakimś młodym chłopakiem. Ten odparł, że biegnie poniżej 3.30/km; Czyli na pewno nie dla mnie zwycięstwo. Był jeszcze przyzwoity biegacz, z którym nigdy nie przegrałem (a na jesieni zrobił w HM wynik lepszy od mojego PB o około 20s) - tym razem wspomagał go husky i uprząż.

Z taktyki pod ten bieg, to wiało z zachodu, czyli cały 4 kilometr na tym szerokim trakcie będzie pod wiatr.

Ruszyłem gdzieś po 3.35-3.40/km. Gdzieś po 200m byłem....na 8 pozycji. Ok kawałek dalej biegłem już 4, bo kilku chłopaków zaczęło ewidentnie za szybko. Kolega Grzegorz zapytał czemu biegnę tak wolno. Odparłem, że za bardzo szybciej nie mogę. Poza tym to prowadził szybko oddalający się młody chłopak (może ok 20 lat) a drugi biegł ten z psem. Trzeci Grzegorz i potem ja. W okolicy 1km pies już wyczuł jakieś tropy i zaczął się zatrzymywać. Trochę śmiesznie to wyglądało. Pomyślałem, że następnym razem wezmę na bieg pęto kiełbasy, to mu rzucę pod koniec, jakby miał być przede mną :hahaha:

Grzegorz oderwał się ode mnie a ja dalej biegłem swoim tempem.
Znacznik 2km minąłem w okolicy 7.10 W pamiętnym wrześniu 2023 miałem tu 6.36

Sytuacja zmieniła się nieco w okolicy 3.0km, gdzie minąłem Grzegorza, który przecenił swoje siły. Czekał teraz do pokonania ten dziurawy trakt z dziurami i kałużami. Pies co chwilę się zatrzymywał, aby napić się wody z kałuży, w końcu na dyle długo, że znalazłem się na 2 miejscu i zacząłem wyraźnie zmniejszać dystans do młodego. Paręset metrów pobiegłem za nim, a tuż przed 4.0km i w biegiem na twardszą nawierzchnię zaatakowałem. Młody dosłownie na chwilę coś próbował, ale zaraz opadł z sił i został z tyłu. Na ostatnim kilometrze zrobiłem nad nim 23 sekundy przewagi i wpadłem jako 1 na metę z czasem 17.49 :)
Znowu stary lis wygrał. Przy okazji jeden mały cel w Parkunie został zrealizowany.

19.01 nd
18.20km; 1.24.51; t.4.40/km; HR 137
Wszystko w bezwietrznej pogodzie, po ścieżce rowerowej w strasznej mgle. Widoczność max 50m. Poza tym ta wilgoć sprawiała, że było mi bardzo zimno.
O dziwo, Parkrunu w nogach nie czułem.

Tydzień: 65.6km
5k-16.38 (Toruń 12.05.24) 10k -34.47 (Grudziądz 30.09.23) HM-1.19.58(W-wek 8.10.23) M-2.47.32(Łódź 2023)
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
Morderca_z_głębi_lasu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 765
Rejestracja: 02 lis 2016, 14:48
Życiówka na 10k: 34:47
Życiówka w maratonie: 2:47:32
Lokalizacja: Nienack

Nieprzeczytany post

20.01 pon
2.75km ABC +12km [46.20; t.3.52/km]+2.46km; razem 17.20km; 1.22.36

Garmin pokazał 71 VO2max po tym treningu.
Bałem się tego treningu. Miałem widełki 4.00-3.50. Mając w nogach Parkrun w 17.49 i wybieganie; na trzeci dzień taki ciągły wydawał się być trudny. Byłem bardzo zdziwiony, że poszło mi tak łatwo. Ostatni km zrobiłem sobie w 3.35
Naprawdę dobra robota.

22.01 śr
13.46km; 1.06.12; t.4.55/km; HR 136
Zacząłem sobie liczyć kilometry tak, aby styczeń zamknąć liczbą 300+ i żebym ostatniego nie musiał robić longa :)

We wtorek musiałem odpocząć, Było ciężko. Ogólnie w trzech kolejnych tygodniach robiłem po 160+ tysięcy kroków. Sporo.

23.01 czw
11.93kmBS; w tym 8x200/200tr; 56.45; t.4.45/km
Tempo wolne mimo tych rytmów. Celowo zwolniłem na BSie. W końcu w sobotę zawody:) A i w końcu wyleczony. Uff udało się tym razem.

25.01 sob TOP CROSS 6666m
Te same zawody, co w połowie grudnia. W styczniu jest rozdanie nagród za poprzedni rok więc Top Cross jest bardzo liczny jak na takie lokalne zawody (może 70 osób). Pogoda była znakomita jak na styczeń, bo 8-9 stopni i minimalny wiaterek. Cóż skoro nie przyszedł żaden z braci Tomaszewskich, to wypadało stanąć na podium i powalczyć o zwycięstwo. Dopiero w ostatniej chwili pojawił się zwycięzca cyklu z 2024, ale on chyba się nie ścigał. Za to przyszedł pewien żołnierz w moim wieku. Wyższy o pół głowy, czyli ponad 190cm, do tego dłuuugie nogi i same mięśnie. Dodatkowo on zawsze szybko zaczyna. Oczywiście im dłuższy dystans, tym ma słabsze rezultaty. Jak pamiętam PB w maratonie 3.02.56; ale na 10km kiedyś w biegu sylwestrowym z atestem zrobił 35.15. Do tego na tym krosie jest tyle górek. Liczyłem się z tym, że nie wygram, ale powalczę.

Tym razem zrobiłem odpowiednią rozgrzewkę.
Ruszyliśmy. Pierwszy na górce zameldowałem się ja. Zbiegłem swobodnie i po paruset metrach słyszałem zbliżające się kroki w niższej kadencji. No tak, Łukasz (żołnierz) się zbliżył, a zaraz mnie wyprzedził. Mimo wielkiego podbiegu zaraz po starcie, ten pierwszy km zamykamy w 3.42-3.43. Cholernie szybko. Przez kolejne 4 okrążenia obmyślałem jak tu i gdzie zaatakować. Oczywiście liczyłem wcześniej, że koledze zabraknie tlenu, ale nic z tego. Na zbiegach sporo traciłem, a na pozostałej części próbowałem kleić, choć było to wyjątkowo nieprzyjemne, niekomfortowe i trudne. Zauważyłem, że kolega trudniej podbiega i taki był plan.
Na ostatnim okrążeniu zdublowaliśmy zawodnika z poziomu 20.30-21.00 na 5km

Stwierdziłem, że choćby nie wiem co by się działo, to zaatakuję, szansę oceniałem na 50/50 Wstyd byłoby się poddać. No i zostaliśmy we dwóch przed metą, a przed nami Upierdliwiec, jak pieszczotliwie nazywamy ten cholerny podbieg. Najpierw jest takie "siodło" a potem w górę. Zwiększyłem kadencję, zacząłem machać rękami jak szalony, aby ciągnąć za sobą nogi. Wysunąłem się na prowadzenie. Zostało może 40m Na metę wbiegłem pierwszy mając głowę zwieszoną gdzieś na wysokości pasa. Bardziej to przypominało finisz jakiegoś panczenisty niż biegacza. 3s za mną wpadł Łukasz.
Szybko usiadłem na ławkę ledwo zachowując równowagę, kolega kawałek obok miał podobnie. Bieg na takie prawdziwe 100% z finiszem pod górę i pewnie przy okazji z badaniem HRmax.
Trzeci zawodnik stracił 2 minuty.

A czas? 24.17! To nowy rekord życiowy na tej trasie (poprzednie topowe to 24.40 i 25.03) uzyskane latem w +20 na spodenkach, koszulce itp. Tempo 3.38/km na tej trasie jest naprawdę zabójcze. Ale mnie to zbudowało!

26.01 nd
21.10km; 1.39.49; t.4.44/km; HR 141bpm
Po lesie na dobicie.

Tydzień: 75.7km

27.01 pon
12.74km; 1.01.26; t.4.49/km; HR 131bpm

28.01 wt
12.00km; 58.35; t.4.53/km; HR 141bpm
Zmęczony i źle spałem.

30.01 czw
8kmBS +11x120/120 podbiegi+dobieg; razem 11.21km; 55.44
Wychodziłem przed 6 rano.

31.01 pt
2.95kmBS+12x2min/1'30s tr+2.00kmBS; 14.82km; 1.05.18
Trochę wiało, ale tak wybrałem w Toruniu trasę aby być w miarę osłoniętym. Szybkie odcinki poniżej 3.30/km; ostatni ok 3.10/km

Styczeń: 304km
5k-16.38 (Toruń 12.05.24) 10k -34.47 (Grudziądz 30.09.23) HM-1.19.58(W-wek 8.10.23) M-2.47.32(Łódź 2023)
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
Morderca_z_głębi_lasu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 765
Rejestracja: 02 lis 2016, 14:48
Życiówka na 10k: 34:47
Życiówka w maratonie: 2:47:32
Lokalizacja: Nienack

Nieprzeczytany post

Profil Top Crossu Torunia
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
5k-16.38 (Toruń 12.05.24) 10k -34.47 (Grudziądz 30.09.23) HM-1.19.58(W-wek 8.10.23) M-2.47.32(Łódź 2023)
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
Morderca_z_głębi_lasu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 765
Rejestracja: 02 lis 2016, 14:48
Życiówka na 10k: 34:47
Życiówka w maratonie: 2:47:32
Lokalizacja: Nienack

Nieprzeczytany post

02.02 nd
19.28km; 1.28.11; t.4.34/km; HR 136bpm
Wybieganie po lesie. +3 stopnie, przyjemnie a nosiło jak diabli. Musiałem bardzo pilnować, żeby nie biec szybciej niż 4.30/km, a i tak kilka razy się nie udało:)

Tydzień: 70.1km

03.02 pon
2.6kmBS+ABC +12km [46.40; t.3.48/km!]+2.44kmBS

Co tu się odjaniepawliło. Bardzo dobra pogoda, bez wiatru, +2 stopnie. Zrobiłem rozgrzewkę jak należy i ruszyłem. Właściwie to dosyć ziewająco gdzieś w okolicy 3.50/km. Najwolniejszy 3.55, ale to już czułem, że zbyt wolno. Oddechowo bajka. Trochę sobie przyspieszyłem pod koniec i ostatni km zrobiłem w 3.25,9

Zegarek strzelił 12km więc zastopowałem go i przeszedłem do marszu. Żadnej zadyszki czy opierania się na kolanach. Złapałem GPSa i pobiegłem do domu. Całość po szutrowej bieżni za UCS w Toruniu ponownie.

To był taki dzień, który zdarza się parę razy do roku. Dzisiaj na treningu padłby rekord życiowy w półmaratonie bez żadnego żelu czy wody. Niby to jeszcze 9km; ale ostatnią piątkę bym po prostu przyspieszył.
Tętno 12km ciągłego to raptem 154bpm

05.02 śr
10.37km; 51.27; t.4.58/km; HR 127bpm

Bardzo spokojne rozbieganie. Tętno na pewno jest nieprawdziwe. Na dzień dobry przez 10 minut zegarek pokazywał jakieś 145-150 a było baardzo spokojnie. Potem pokilku km miałem 113-119 jak spoglądałem. Nieistotne.

Kolejne dni to wyjazd na Mazury pozałatwiać coś, odwiedzić rodzinę. Byłem też u babci i dziadka i jak to zwykle pogadałem trochę o Wołyniu i Syberii. Akurat w lutym przypada 85 rocznica jego zsyłki bydlęcym wagonem na wschód.

Strasznie wymarzłem, brzmi to śmiesznie, przy tym, co dziadek przeżył. Ale tak, jestem bardzo ciepłolubny i takie -4 i wiatr od wschodu to po prostu nie dla mnie. Trochę już człowiek się cieszy, że to luty i 4 miesiące pizgawicy za sobą. Nie poszedłem na rozbieganie. Musiałem się zagrzać pod kocem w domu przy kawie. Poza tym w sobotę wybierałem się na Parkrun w Kętrzynie.

08.02 sob
1.72km+5km [18.35]+1.8km

Brrr jak zimno. W dodatku ten Parkrun jest mocno eksponowany na wiatr (to 4 pętle wokół jeziorka miejskiego, wcale nie najkrótszą możliwą trasą).
Wycelowałem tak, aby dobiec na miejsce startu i zaraz ruszyć. Może 2-3 minuty tam stałem.
Cóż, ruszyłem.. .po paruset metrach dostałem wiatrem w ryło i tyle było z biegu. Nie było sensu kopać się z koniem.
Wygrałem z czasem 18.35. Przy czym w grudniu, z paroma kg więcej i po jakimś piwkowaniu na luzie zrobiłem 18.24 ale nie przy takim wietrze.
Na + tylko to, że zapowiada się, że jednak nie będę chory.

09.02 pon
18.32km; 1.28.07; t.4.48/km; HR 129bpm

Tydzień: 54.3km

Jutro ma być ciągły, ale teraz na pewno będę musiał pobiec wolniej. W sobotę wybieram się za to na Top Cross. Mam prikaz, żeby nie biec na maxa.

8 marca ma być bieg na 5km w Toruniu. Tzn co roku jest jakiś cykl 3 biegów. Czekam na trasę. W regulaminie napisano, że trasa posiada atest PZLA, choć oficjalnie nikt jej nie zna:)
Rok temu akurat biegłem maraton podczas ME Masters 23 marca, ale uczestnicy 5km musieli biec przy otwartym ruchu ulicznym.
Dwa lata temu jakieś 20m po starcie był zakręt 90 stopni w lewo, a po 300m nawrotka (jedna z dwóch na każdej 2.5km pętli), gdzie z tempa 3.25-3.30 musiałem przejść do marszu a i tak zrobiłem 16.55
Zobaczymy co wymyśli organizatorka. Jej fantazja nie zna granic.
5k-16.38 (Toruń 12.05.24) 10k -34.47 (Grudziądz 30.09.23) HM-1.19.58(W-wek 8.10.23) M-2.47.32(Łódź 2023)
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
Morderca_z_głębi_lasu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 765
Rejestracja: 02 lis 2016, 14:48
Życiówka na 10k: 34:47
Życiówka w maratonie: 2:47:32
Lokalizacja: Nienack

Nieprzeczytany post

10.02 pon
2.6kmBS+ABC+10km [38.08; t.3.49/km]+2.26km; razem 14.86; 59.41

Tętno na ciągłym ...152bpm
Garmin pokazał rekordowy pułap tlenowy 72. Liczby same nie biegają, ale to dobry znak.

11.02 wt
12.12km; 58.51; t.4.51/km; HR 130bpm

Brr ale zimno. -7 i wiatr, no masakra jakaś. Co najmniej 30 stopni za zimno dla mnie. Bardzo źle znoszę niskie temperatury. Dobrze, że wypadał zwykły BS, bo żadnego akcentu bym nie zrobił.

12.02 śr
6kmBS+10x100/p.1'tr+~2.2km
-5 i jakoś trzeba to przetrwać.

15.02 sob TOP CROSS 310 edycja

Był przykaz, aby się nie zajechać. Przyszedł taki jeden z braci bliźniaków - Miłosz "Mucha" Tomaszewski. Gość totalnie freakowy, ale zaczynając po 30-tce, złamał ostatnio 31 minut na 10km. Widziałem widnieje jako opłacony w DOZ Maratonie Łódź. Stać go na wynik 2.25-2.27 ale nie wiadomo czy ogarnia logistykę żywieniową. Równie dobrze może sobie pobiec z jakimś Keniolem czy innym czołowym zawodnikiem. 1.5 roku temu biegł na 2 miejscu w półmaratonie w Toruniu, ale stwierdził, że skoro nie wygra, to pobiegł do domu. Jego brat bliźniak zabrał się za to w maratonie z czołówką i około 26km zszedł z trasy. Beneficjentem tego byłem ja, dzięki czemu wygrałem 750zł i udział w ME Masters w maratonie.

Był też kolega, z którym ścigałem się ostatnio oraz bardzo dobry zawodnik z PB 2.43 w maratonie, a także zwycięzca ubiegłorocznej edycji.

Dzisiaj jest taki dzień, że mnie wszystko irytuje. Zaczęło się od tego, że wystałem się w kolejkach w sklepie. Ludzie nie ogarniają liczenia gotówki, wszystko trwa i trwa a to się coś popsuje. No taki fatalny dzień.
Stwierdziłem, że pieprzę to i nie dam się ponieść emocjom i pobiegnę początek zachowawczo. Nie chcę się wystrzelać jak rok temu.
Zrobiłem 3km truchtu i stanąłem na starcie. Ruszyłem spokojnie. Na szczycie wzniesienia byłem około 10 pozycji. Ogólnie paru kolegów nie rozumiałem, zaczynają jak na nich tak szybko, aby po 400 metrach już sapać. Przesunąłem się więc na 7 pozycję. Przede mną było 2 zawodników do złapania, takich biegających 35-36 min na 10km. Czołówka uciekła daleko do przodu. Też trzeba pamiętać, że w wielu miejscach biegnie się po prostu gęsiego.

Po 2km wyprzedziłem jednego z nich, a po kolejnych kilkuset metrach drugiego. A po 3.5-4km włożyłem więcej sił w bieg. W sumie zniwelowałem z 80% przewagi do miejsc 3 i 4 jednak straciłem po kilka sekund do każdego z nich i wpadłem na metę z czasem 24.50, czyli 3 rezultatem w życiu. Na mecie żadnego podpierania się rękami o kolana. Złapałem GPSa i zrobiłem krótkie rozbieganie.

2.88kmBS; 6666m [24.50]; 1.4kmBS

Jutro zamiast longa, będzie zwykłe 13km na Barbarkę, potem młody został zaproszony na urodziny a na 16 idziemy na Copernicus Cup. Wiadomo: czym skorupka nasiąknie za młodu :)
5k-16.38 (Toruń 12.05.24) 10k -34.47 (Grudziądz 30.09.23) HM-1.19.58(W-wek 8.10.23) M-2.47.32(Łódź 2023)
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
Morderca_z_głębi_lasu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 765
Rejestracja: 02 lis 2016, 14:48
Życiówka na 10k: 34:47
Życiówka w maratonie: 2:47:32
Lokalizacja: Nienack

Nieprzeczytany post

16.02 nd
13.23km; 1.02.08; t.4.42/km; HR 134bpm

Gdy wychodziłem, było -7, na szczęście na powrocie już trochę lepiej.

Tydzień: 62.8km

No nic znowu drapie w gardle, bolą migdały i generalnie wszystko mnie drażni. Zawiany i zaziębiony :(

17.02 pon
12.24km; 59.55; t.4.54/km; HR 136bpm

Tym razem wieczorem, gdy wychodziłem było -8, ale gdy już wracałem -10.

18.02 wt
Czytam sobie taką fajną prognozę na fb. Bardzo szczegółowa. Zaufałem, miało nie padać. Ale oczywiście napadało w nocy i rano sporo śniegu :) Na szczęście slońce operowało wysoko i większość wysublimowało.

2.6km+ABC+12km [45.50; 3.49/km]+2.43km

Znowu mocny ciągły. Tym razem było trudniej. Jednak osłabienie i -4, ale trening domknięty.

20.02 czw
11.67km; 55.20; t.4.45/km

22.02 sob
2.2km+8/7/6/5/4/3/2/min/p.3' trucht+ ~2kmBS

Konkretna zabawa biegowa, typowo nie mająca wiele wspólnego z zabawą. Na szczęście już trochę cieplej. Udałem się do lasu, aby uniknąć wiatru. Słońce też dodało sporo energii. Razem 17.32km
Czułem osłabienie lecz próbowałem biec chociaż odrobinę poniżej 3.40/km.

Wieczorem na dobicie 9.35km podczas sparingu drużyn B klasy. Gdy po meczu wszyscy zbijają 5-tki i mówią "oby tak w lidze nam sędziowali", to wiesz, że wykonałeś bardzo dobrze swoją pracę.
Także w sobotę 26.67km

23.02 nd
16.06km; t.4.43/km; 1.15.47; HR 135bpm

Tydzień: 83.7km

Ale dzisiaj był warun. Wyszedłem i mówię, hmm mógłbym być Wiązownie, chociaż pościgać się na 5km. Można było urwać coś z PB. Oczywiście to tylko myślenie życzeniowe. Jestem osłabiony, ale już jest lepiej niż kilka dni temu.

Edit: W Wiązownie HM biegł wspominany przeze mnie Miłosz "Mucha". Uzyskał 1.11.45 ALE...pierwsze 10km po 3.15 biegł, a ostatnio minimalnie poniżej 3.50. Zaczynam się martwić, żeby za szybko nie zaczął maratonu (jeśli wystartuje), bo na pewno stać go na sub 2.30
5k-16.38 (Toruń 12.05.24) 10k -34.47 (Grudziądz 30.09.23) HM-1.19.58(W-wek 8.10.23) M-2.47.32(Łódź 2023)
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
Morderca_z_głębi_lasu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 765
Rejestracja: 02 lis 2016, 14:48
Życiówka na 10k: 34:47
Życiówka w maratonie: 2:47:32
Lokalizacja: Nienack

Nieprzeczytany post

24.02 pon
2kmBS+ABC+rytmy+10km [37.44; 3.46/km]+5' trucht+10x200/200m tr+1kmBS

Trening gigant. Czułem zmęczenie weekendem, ale wykonałem kawał treningowej roboty. Jeszcze te 200-tki po mocnym ciągłym. Początkowo 41-38s, ale potem biegałem 36-35s a dziesiąte powtórzenie w 33s.

W niespełna 60 godzin zrobiłem 60.5km
Warun naprawdę dobry. Prawie bezwietrznie na stadionie.

26.02 śr
13.00kmBS;1.00.45; t.4.40/km; HR 132bpm
Po lesie. Fajnie miękko. Niestety młody w domu 38.5 stopni gorączki. Ledwie się wygrzebałem sam, a tu zło czai się znów tuz za rogiem.

27.02 czw
4kmBS+10x100m/200m tr+ ~4.3kmBS

We wtorek miałem szkolenie sędziów, a w sobotę mam egzaminy jak co pół roku. Potem mecz wieczorem, mecz w niedzielę także. Z planu wyleci na pewno wybieganie 18-20km; a za to zostawiam 6x1km +jakieś 500 tki
5k-16.38 (Toruń 12.05.24) 10k -34.47 (Grudziądz 30.09.23) HM-1.19.58(W-wek 8.10.23) M-2.47.32(Łódź 2023)
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
Morderca_z_głębi_lasu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 765
Rejestracja: 02 lis 2016, 14:48
Życiówka na 10k: 34:47
Życiówka w maratonie: 2:47:32
Lokalizacja: Nienack

Nieprzeczytany post

Poniedziałkowy trening
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
5k-16.38 (Toruń 12.05.24) 10k -34.47 (Grudziądz 30.09.23) HM-1.19.58(W-wek 8.10.23) M-2.47.32(Łódź 2023)
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
Morderca_z_głębi_lasu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 765
Rejestracja: 02 lis 2016, 14:48
Życiówka na 10k: 34:47
Życiówka w maratonie: 2:47:32
Lokalizacja: Nienack

Nieprzeczytany post

Luty: 262.5km
Nie zrealizowałem tylko 1 rozbiegania. Dobry jakościowo miesiąc.

01.03 sob
1kmBS+ABC+6x1km/p.3'tr
3.19; 3.19; 3.22; 3.28; 3.24; 3.25

Mieliśmy tego dnia również egzaminy sędziów piłkarskich. Szybko po zaliczeniu teorii zrobiłem trening na stadionie a potem sędziowski interwał 40x75m; Potem jeszcze 9.16km na meczu sparingowym.

Łącznie tego dnia ponad 24 kilometry. A co do kilometrówek, to pierwszy tor był bardzo mokry i po tym jak zebrałem sporo wody, wiedząc że jeszcze egzaminy sędziowskie + zimny wiatr, to nie czułem chęci ani mocy.

02.03 nd
2 mecze; jeden jako głowny, drugi na linii - razem ok 13.5km

Tydzień: 79.8km

04.03 wt
10.75kmBS; 50.37; t.4.43/km; HR 138
Musiało być rozbieganie - nogi trochę ołowiane.

05.03 śr
Zegarek oszukuje :hahaha:
2.2kmBS+ABC +10x400m/p.200m tr +1kmBS

Udałem się na stadion. Troszkę tylko wiało, ale to już taki wiosenny wiaterek. Było już ciemno i właściwie to patrzyłem na zegarek tylko na starcie i mecie odcinka.
Niby tych powtórzeń w planie miałem 15, a biegać powinienem gdzieś w T5 przy tej ilości czyli 1.20-1.22, ale skróciłem trening do 10 powtórzeń.
1 i 2 kółko zrobiłem na samopoczucie: 1.13 i 1.15 - ooo Panie szybko; za szybko, ale kontynuowałem:
Kolejne: 1.16; 1.15; 1.16; 1.15; 1.16; 1.18; 1.16; 1.13

No nie szło zwolnić do 3.20/km na tak krótkim odcinku.

W sobotę Top Cross 6666m. Trzeba zrobić przetarcie przed Poznaniem i przetyrać się jak w styczniu.
W Toruniu jest tego dnia też bieg na 5km; ale trasę pokazali zbyt późno i 80zł mi się nie chce wydawać. Za Top Cross płacę 20

Poniżej screen z tempa 10x400 (tętno nieistotne, zegarek oszukiwał)
5k-16.38 (Toruń 12.05.24) 10k -34.47 (Grudziądz 30.09.23) HM-1.19.58(W-wek 8.10.23) M-2.47.32(Łódź 2023)
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
Morderca_z_głębi_lasu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 765
Rejestracja: 02 lis 2016, 14:48
Życiówka na 10k: 34:47
Życiówka w maratonie: 2:47:32
Lokalizacja: Nienack

Nieprzeczytany post

Środowy interwał
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
5k-16.38 (Toruń 12.05.24) 10k -34.47 (Grudziądz 30.09.23) HM-1.19.58(W-wek 8.10.23) M-2.47.32(Łódź 2023)
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
Morderca_z_głębi_lasu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 765
Rejestracja: 02 lis 2016, 14:48
Życiówka na 10k: 34:47
Życiówka w maratonie: 2:47:32
Lokalizacja: Nienack

Nieprzeczytany post

Zrobiłem sobie 2 dni wolne od biegania przed sobotnim Top Crossem.
W czwartek jeszcze było wyjście do Pubu na 2 połowę meczu Legii i mecz Jagiellonii w Lidze Konferencji. Oczywiście wjechał konkretny burger, popity 4 piwami :hahaha: ale tylko jedno %, a na dokładkę hot dog gigant. Następnego dnia poprawka plackiem po węgiersku :hahaha: Przed biegiem prawie idealnie :)

08.03 sob TOP CROSS 6666m

Sobota przywitała mnie pięknym słońcem, bezchmurnym niebem i fajną, jak na marzec, temperaturą. Od razu byłem pozytywnie nastawiony do życia i liczyłem na udany bieg.
Tego samego dnia w Toruniu, odbywała się 1 edycja tzw Legendarnej 5-tki - gdzie uczestniczyło ponad 700 osób. Wygrał wspomniany przeze mnie "Mucha" z czasem 15.25

Wobec tego, zabrakło go na trasie Top Crossu. Był za to mój znajomy kolega - rywal z poprzednich edycji, który zdążył się pochwalić, że w fazie przygotowań mniej jak 80km w tygodniu w tym roku to nie biega. Trzeba mu oddać, że 3 tygodnie temu nie miałem z nim szans, a jego 24.12 na tej trasie, to wynik lepszy od mojego PB o 5s. Zapowiadało się zatem fajne ściganie.

Chwilę pogadaliśmy, trochę się rozgrzaliśmy, trochę rozciągania i stanęliśmy ramię w ramię na starcie.

3-2-1 START!
Wysunąłem się na czoło, Łukasz tuż za mną. Pierwszy podbieg trzeba pokonać spokojnie (zajmuje on około 55 sekund i na moje może mieć około 200m. Nietrudno oszacować, że pokonuje się go w tempie w okolicy 5'/km, a jeśli ma np 180 metrów, to gdzieś +/-/4.30-4.40/
Potem zbieg i zaraz wąską ścieżką po piasku w dół. Poczułem wiatr wiejący w twarz - ale taki ciepły, południowo-wschodni. GPS mi trochę głupiał, jak to zwykle w tym lasku, ale dystans jest odmierzony dalmierzem kołowym więc nie patrzyłem na tempo.
Po około 700m odniosłem wrażenie, że Łukasz dosyć sapie. Pierwsze okrążenie (ok 1300m) pokonaliśmy w 4.41 - zatem bardzo szybko. Drugie okrążenie prowadził już Łukasz. Wiadomo, po bardziej płaskim biegnie się tam znacznie szybciej. Kolega trzymał się ze mną, ale jego puls musiał mocno przyspieszyć. I faktycznie, kawałek po drugim (z pięciu) okrążeń, oderwałem się dosyć swobodnie i zachowując tempo biegłem do mety. Pod koniec ostatniej pętli, a przed podbiegiem, zobaczyłem, że mam szansę na nowy PB na tej trasie, dzięki czemu zmusiłem się do większego wysiłku na podbiegu.

Czas..ech ..23.55 WOW tempo: 3.35/km na tych górkach. Poprawa aż o 22s względem stycznia (i niemal 80s względem grudnia).

Ten wynik jest naprawdę bardzo, ale to bardzo dobry. Teraz nic nie zepsuć przed Poznaniem i na Recordowej pobiec po rekord życiowy na 10km.
5k-16.38 (Toruń 12.05.24) 10k -34.47 (Grudziądz 30.09.23) HM-1.19.58(W-wek 8.10.23) M-2.47.32(Łódź 2023)
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
ODPOWIEDZ