Postanowilem przestetowac nowe Rebele. Ale zanim do tego doszlo musialem pojechac z kotami do weterynarza.
A ze jak wiadomo koty czytaja w myslach, to sie Spidi schowal pod lozkiem w samym kacie.
W ferworze "walki"

Shit jak zabolalo (co tam porod!

Ale po zapakowaniu kota stwierdzilem, ze chyba az tak zle nie jest.
Po powrocie od weterynarza zalozylem buty o pobieglem.
Goraco bylo calkiem, calkiem, +28, malutko wiatru i w zasadzie zero chmur.
Plany byl taki, zeby pobiec jakies szybsze odcinki, to w koncu nie mialy byc buty do truchtu.
To co od razu polubilem w tych butach, zanim jeszcze wyszedlem z domu, to wiazanie:
niewiele dziurek, sznurowki dobrej dlugosci, wiaze sie je szybko i dobrze leza na nogach (spora zaleta w tri).
Pierwsze 5km spokojnie, tempo zmienne, bo troche z gorki, a troche plasko.
Potem zaplanowalem sobie 2x3km.
Wystartowale pierwsza trojke... biegne... czuje wiatr we wlosach, krajobraz mija jak szalony... a przynajmniej takie byly moje odczucia.
A co pokazuje zegarek po pierwszym km? 4:39, WTF? Myslalem, ze bedzie z 4:25 spokojnie. Ale nic to, moze jakos tak wyszlo.
Przycisnalem troche (bo te 3km mialy byc w formacie BNP), w miedzyczasie byla nawrotka, wiec wiedzialem, ze kilka sekund bedzie wiecej, zegarek pika...i pokazuje 4:37. No co w morde?
Na nastepnym km jeszcze przyspieszylem i wszedl w 4:32.
Teraz przyszedl 1km wolniejszy jako przerwa i czas na mysli/analize.
Buty sa naprawde fajne, lekkie, wygodne, pianka jest bardzo miekka, ale nie "pluszowa" jak w Torinach 3.5, tylko taka responsywna.
Jest tylko jedno "ale": jestem za ciezki. Przy moich 77kg podeszwa dziala jak super tlumik, ale nie ma juz "sily" oddach zgromadzonej energii.
Jakbym wazyl z 15kg mniej, to pewnie byloby rewelacyjnie, ale w moim przypadku wysilek nie przeklada sie na predkosc.
To nie jest ofc moj ostateczny wniosek, to jest wciaz hipoteza do sprawdzenia. Pobiegne w nich na bardziej swiezych nogach i wtedy zobacze czy bedzie jaka roznica.
Nawet jezeli hipoteza sie potwierdzi, to jednak nie znaczy, ze z butow nie jestem zadowolony, wrecz przeciwnie!
Biega sie w nich naprawde przyjemnie. Mamm tylko nadzieje, ze pianka sie szybko nie ubije.
Cholewka jest cieniutka i nieco podobna do tej z Fly 3. Jest wrecz polprzezroczysta i sprawia wrazenie, ze nie chlonie wody.
Co oznacza, ze aktualnie biore je mocno pod uwage jezeli chodzi o sierpniowego ironmana.
Upal bedzie prawie pewny, zatem mnostwo polewania i lodu w trisuicie, a co za tym idzie i w butach.
Rebele sa lekkie, wygodne, nie wezma duzo wody, a przy tempie 4:50-5:10, to ze ew. sa "wolne" nie bedzie mialo znaczenia.
Ale, ale, bieg sie jeszcze nie skonczyl. Po kilometrze przerwy przyszedl czas na druga szybsza czesc, ktora wydluzylem z 3 do 4km.
I tu znowu niezla skucha: pierwszy km wszedl w 4:51, no czad. Odczuwalnie to musialo byc z 15s/km szybciej.
Potem zaczalem dociskac i 4-y km pobieglem w 4:28, ale tam juz wiecej wycisnac sie nie dalo. Potem 100m szedlem.
Nie wiem na ile wplyw na to mialy buty, temperatura i zmeczone nogi. Tak jak napisalem, sprawdze to w innych warunkach.
Rozwalony palec tez troche przeszkadzal, ale w sumie myslalem, ze bedzie gorzej.
Bieg: 16.5km, 5:01min/km, tetno 145, podbiegow 115m
Po powrocie do domu wykompalem sie i wtedy zobaczylem palec w calej okazalosci. Cholera, prawie caly siny.
Przywalilem nim tuz na paznokciem, wiec na szczescie caly, ale dalej to juz fioletowa masakra

Dobrze, ze tylko z wierzchu, bo od strony stopy kolor normalny. Uff.
Do wieczora troche pokustykalem i poszedlem spac. Ale dzisiaj juz nie jest tak zle.
Kolor troche "znormalnial" i chodzic moge w zasadzie normalnie. Dzisiaj nie biegam, tylko poroweruje, wiec powinno byc ok.
Gorzej, ze w niedziele startuje na 10km. Mam wielka nadzieje, ze nie bede musial odpuscic, ale jestem dobrej mysli. To jeszcze kilka dni jednak.