Katekate, fajne wlosy.
Keiw, na razie zapisywanie sie na cokolwiek musze odlozyc. Mialam przedwczoraj wypadek na rowerze, zrobilam fikolka i mam zerwane jedno z wiezadel w ramieniu. Na razie ze sportu to mi zostaje chodzenie z reka w temblaku. Tak, ze plany troche sie przesuwaja.
Oj, ASK, współczuję, wracaj prędko do zdrowia!
Fikołka z roweru zaliczyłam dawno temu, za więcej takich wrażeń dziękuję. U mnie niestety skoczyło się pogruchotanymi kośćmi śródręcza.
A z barkiem miałam problem na wyjeździe a Alpy, ale na szczęście, po kilku dniach na granicznych dopuszczalnych dawkach ibupromu i powyginaniu się na trawie, coś się w nim naprawiło i przestał boleć, uff. Nie jest fajnie nie móc się w nocy przekręcić na żaden bok ...
W zeszłym roku tylko jeden fikoł, a raczej wślizg na pobocze, na słynnym zjeździe z Góry Kalwarii. Lekki piasek na zakręcie i 48km/h zrobiło swoje. O dziwo...tylko draśnięta ręka.