ZACZYNAM ....z niczym;)
Moderator: beata
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 423
- Rejestracja: 21 paź 2013, 22:27
- Życiówka na 10k: 40:22
- Życiówka w maratonie: 3:15:22
dzień dobry
ja po bieganiu ale było strasznie ciężko. miałam dwa dni przerwy, wczoraj wieczorem zrobiłam insanity i dziś mocy brakowało.
8km i więcej nie dałam rady.
co do dzieci, mój ma 23miesiące i od zawsze było tak, że jego tata brał udział w jego wychowywaniu, 10dni po porodzie wróciłam na studia (na stare lata zachciało mi się drugi fakultet robić i to dziennie) więc moi Panowie radzili sobie sami.
w zeszłym roku w październiku zaczęłam ćwiczyć w domu, głównie wieczorami, gdy Młody spał lub w dzień gdy miał drzemkę.
biegać zaczęłam w tym roku , też w październiku i wtedy Młody zostaje z ojcem.
maraton w wózku u nas niewykonalny, 5km byłoby ciężko, bo on z tych "żywych sreberek", po ojcu, w miejscu nie usiedzi.
ja zaczęłam biegać jako dziecko w 3kl szkoły podstawowej, wtedy ma się chyba 9lat. szkoła sportowa więc nikt się z nami nie cackał i chodziliśmy w teren, biegaliśmy nawet 1500m. więc uważam, że warto już od dziecka zaszczepić ten bakcyl sportu, aktywności fizycznej.
ja po bieganiu ale było strasznie ciężko. miałam dwa dni przerwy, wczoraj wieczorem zrobiłam insanity i dziś mocy brakowało.
8km i więcej nie dałam rady.
co do dzieci, mój ma 23miesiące i od zawsze było tak, że jego tata brał udział w jego wychowywaniu, 10dni po porodzie wróciłam na studia (na stare lata zachciało mi się drugi fakultet robić i to dziennie) więc moi Panowie radzili sobie sami.
w zeszłym roku w październiku zaczęłam ćwiczyć w domu, głównie wieczorami, gdy Młody spał lub w dzień gdy miał drzemkę.
biegać zaczęłam w tym roku , też w październiku i wtedy Młody zostaje z ojcem.
maraton w wózku u nas niewykonalny, 5km byłoby ciężko, bo on z tych "żywych sreberek", po ojcu, w miejscu nie usiedzi.
ja zaczęłam biegać jako dziecko w 3kl szkoły podstawowej, wtedy ma się chyba 9lat. szkoła sportowa więc nikt się z nami nie cackał i chodziliśmy w teren, biegaliśmy nawet 1500m. więc uważam, że warto już od dziecka zaszczepić ten bakcyl sportu, aktywności fizycznej.
-
- Dyskutant
- Posty: 50
- Rejestracja: 26 lis 2013, 08:20
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Mój synek też ciągle mnie pyta kiedy go zabiorę na bieganie ale obawiam się, że po kilku minutach miałby dosyć. Szybko się nudzi i do tego tylko chce się ścigać a ja wolno biegam. Do tego ja idę biegać jak on ma piłkę nożną lub basen więc się nie rozdwoi.
- papillon
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 649
- Rejestracja: 29 lut 2012, 23:49
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: 3 city
Grzyiu Cava już Ci napisała, ale tu trenerzy się biją o to wysmuklanie. Niektórzy przysiady ze sztangą polecają inni nie.
Ja akurat rozmawiałam z moim na ten temat przedwczoraj i przysiady ze sztangą on nie poleca. Poza tym na te nasze uda składa się więcej partii mięśniowych np u mnie muszę podnieść pośladki i zająć się wewnętrzną stroną wtedy podniosą mi się te rewiry co wpłynie na optyczne wysmuklenie.
Ja dostałam fajne ćwiczenia też na stabilizację bo moje kolana są w fatalnym stanie.
Ale co mogę polecić z dywanówek bez użycia sprzętu z siłowni to:
1.pozycja na sikające go psa (padłam jak na siłce to usłyszałam) opieramy się na dłoniach, wyprostowane ręce w łokciach , nogi ugięte pod kątem 90stopni, unosimy nogę na wysokość bioder (jak pies który robi siku) i wyprost w bok, przytrzymać ugiąć opuścić i 20 powtórzeń w 3 seriach.
pośladki i odcinek lędźwiowy:
kładziemy się na brzuchu ręce składamy pod brodą głowa leży na boku, złączone wyprostowane nogi staramy się oderwać od podłogi i góra dół balansować też min 20 razy w 3 seriach. http://www.miesnienog.pl/sites/www.mies ... ieta01.png
podpieramy się na łokciach, nogi zgięte 90 st unosimy jedną nogę ugiętą w kolanie do góry, ważne jest by ułożenie stopy było równoległe do sufitu jak na tym zdjęciu http://static1.menstream.pl/i/forma/cwi ... adki_1.png
i wypychamy nogę jakbyśmy chciały kopnąć ten sufit.
leżąc na boku ciało w jednej linii to ważne, opieramy głowę na ręce i unosimy wyprostowaną nogę góra dół, ułożenie stopy zadarte palce do przodu gwarantuje nam odpowiednie napięcie mięśniowe.
http://www.naturhouse-polska.pl/wgrane_ ... ocznym.png
ja robię jeszcze spięcia z wymachem tzn staję szeroko oburącz łapię hantle lub ciężarek ręczny, opuszczam biodra jak do przysiadu http://bi.gazeta.pl/im/33/0f/df/z14618419Q.jpg jak osiągnę pozycję z 2 zdjęcia robię wymach na wys. oczu, opuszczam ręce i prostuję nogi. Powtórzenia i ciężar dostosowujemy do stopnia zaawansowania.
Jeżeli pisałam niejasno to przepraszam, ja jestem z natury chaotyczna i ciężko mi przychodzi instruowanie ludzi
Generalnie na trening mięśni nóg powinniśmy zrobić min 6 ćwiczeń by były efekty i taki trening przeprowadzać należy 2 razy w tygodniu. Oczywiście te "mądrości" są moją subiektywną oceną i wiadomościami jakie czerpię od różnych trenerów na przestrzeni lat, więc nie każdy musi się z tym zgadzać.
Ja akurat rozmawiałam z moim na ten temat przedwczoraj i przysiady ze sztangą on nie poleca. Poza tym na te nasze uda składa się więcej partii mięśniowych np u mnie muszę podnieść pośladki i zająć się wewnętrzną stroną wtedy podniosą mi się te rewiry co wpłynie na optyczne wysmuklenie.
Ja dostałam fajne ćwiczenia też na stabilizację bo moje kolana są w fatalnym stanie.
Ale co mogę polecić z dywanówek bez użycia sprzętu z siłowni to:
1.pozycja na sikające go psa (padłam jak na siłce to usłyszałam) opieramy się na dłoniach, wyprostowane ręce w łokciach , nogi ugięte pod kątem 90stopni, unosimy nogę na wysokość bioder (jak pies który robi siku) i wyprost w bok, przytrzymać ugiąć opuścić i 20 powtórzeń w 3 seriach.
pośladki i odcinek lędźwiowy:
kładziemy się na brzuchu ręce składamy pod brodą głowa leży na boku, złączone wyprostowane nogi staramy się oderwać od podłogi i góra dół balansować też min 20 razy w 3 seriach. http://www.miesnienog.pl/sites/www.mies ... ieta01.png
podpieramy się na łokciach, nogi zgięte 90 st unosimy jedną nogę ugiętą w kolanie do góry, ważne jest by ułożenie stopy było równoległe do sufitu jak na tym zdjęciu http://static1.menstream.pl/i/forma/cwi ... adki_1.png
i wypychamy nogę jakbyśmy chciały kopnąć ten sufit.
leżąc na boku ciało w jednej linii to ważne, opieramy głowę na ręce i unosimy wyprostowaną nogę góra dół, ułożenie stopy zadarte palce do przodu gwarantuje nam odpowiednie napięcie mięśniowe.
http://www.naturhouse-polska.pl/wgrane_ ... ocznym.png
ja robię jeszcze spięcia z wymachem tzn staję szeroko oburącz łapię hantle lub ciężarek ręczny, opuszczam biodra jak do przysiadu http://bi.gazeta.pl/im/33/0f/df/z14618419Q.jpg jak osiągnę pozycję z 2 zdjęcia robię wymach na wys. oczu, opuszczam ręce i prostuję nogi. Powtórzenia i ciężar dostosowujemy do stopnia zaawansowania.
Jeżeli pisałam niejasno to przepraszam, ja jestem z natury chaotyczna i ciężko mi przychodzi instruowanie ludzi

Generalnie na trening mięśni nóg powinniśmy zrobić min 6 ćwiczeń by były efekty i taki trening przeprowadzać należy 2 razy w tygodniu. Oczywiście te "mądrości" są moją subiektywną oceną i wiadomościami jakie czerpię od różnych trenerów na przestrzeni lat, więc nie każdy musi się z tym zgadzać.
"Ból jest nieunikniony, cierpienie jest wyborem." Tak więc cierpieć nie zamierzam!
- papillon
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 649
- Rejestracja: 29 lut 2012, 23:49
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: 3 city
A jeszcze a propos motywacji do ćwiczeń w domu, ja mam swoją teorię, ale wiadomo każdy z nas jest inny.
Siłownia pomaga, mobilizuje wychodzimy z domu przebieramy się wszyscy ćwiczą owszem. Jak dla mnie absolutnie ta cała oprawa nie dyskredytuje ćwiczeń w domu, ja zaaranżowałam sobie siłownię w małym pokoju bo lubię ćwiczyć i całą zimę po 2 h co 2 dzień tam spędzałam w zeszłym roku.
Na siłowni w klubie fitness uczę się nowych rzeczy, ćwiczeń etc. Ale babka na siłowni wśród żelastwa nie ma lekko, ja powiem szczerze jestem obdarzona przez bozię hojnie i mogłabym zastępować Pamelę Anderson w słonecznym patrolu chociaż odkąd klatę ćwiczę już rozłożyłam mięśnie i ubyło mi trochę. Jednak miseczka F do G została, po prostu nie ma opcji żeby nikt się nie gapił. A nawet jak nie z tego powodu to dlatego że przerzucających żelazem lasek jest nie wiele. Ostatnio się gapiły i laski i kolesie bo robiłam takie wygibasy z trenerem bez użycia przyrządów ciężkich za to było bieganie, skakanie jak w szkole policyjnej na sali gdzie inni tylko chodzą lub siedzą i się lansują.
W domu na dywanie nikt nie patrzy
oprócz psa i mogę ćwiczyć kiedy chcę, niestety my kobiety musimy dzielić czas wolny inaczej przynajmniej u mnie w domu. Ćwiczę pomiędzy wszystkim: pracą, psami, kotami, karmieniem, sprzątaniem i ogarnianiem ogródka etc. dobrze, że dzieci nie mam bo pewnie bym nie podołała.
Ja lubię ćwiczyć i mam zapędy szkoda że jesteśmy z różnych stron Polski bo chętnie bym założyła mini gym w domu z zajęciami dla babek
Siłownia pomaga, mobilizuje wychodzimy z domu przebieramy się wszyscy ćwiczą owszem. Jak dla mnie absolutnie ta cała oprawa nie dyskredytuje ćwiczeń w domu, ja zaaranżowałam sobie siłownię w małym pokoju bo lubię ćwiczyć i całą zimę po 2 h co 2 dzień tam spędzałam w zeszłym roku.
Na siłowni w klubie fitness uczę się nowych rzeczy, ćwiczeń etc. Ale babka na siłowni wśród żelastwa nie ma lekko, ja powiem szczerze jestem obdarzona przez bozię hojnie i mogłabym zastępować Pamelę Anderson w słonecznym patrolu chociaż odkąd klatę ćwiczę już rozłożyłam mięśnie i ubyło mi trochę. Jednak miseczka F do G została, po prostu nie ma opcji żeby nikt się nie gapił. A nawet jak nie z tego powodu to dlatego że przerzucających żelazem lasek jest nie wiele. Ostatnio się gapiły i laski i kolesie bo robiłam takie wygibasy z trenerem bez użycia przyrządów ciężkich za to było bieganie, skakanie jak w szkole policyjnej na sali gdzie inni tylko chodzą lub siedzą i się lansują.
W domu na dywanie nikt nie patrzy

Ja lubię ćwiczyć i mam zapędy szkoda że jesteśmy z różnych stron Polski bo chętnie bym założyła mini gym w domu z zajęciami dla babek

"Ból jest nieunikniony, cierpienie jest wyborem." Tak więc cierpieć nie zamierzam!
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 405
- Rejestracja: 18 cze 2013, 13:39
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Śląsk
Mnie w domu jest się trudno zmobilizować, aby zacząć, ciągle przekładam "na później", idąc na zajęcia na konkretna godzinę trzeba się stawić i już. Na siłowni nie ma też innych rzeczy odrywających od ćwiczeń.
Moja pierwsze zawody przebiegłam w towarzystwie syna (11 lat), było tez kilkoro innych dzieci, niektóre nawet młodsze. I tak jak Otiku najczęściej biegam, gdy syn jest na piłce czy tenisie, inna sprawa, że on nie chce biegać, bo to go nudzi. Ewentualnie na zawodach jak są medale
Moja pierwsze zawody przebiegłam w towarzystwie syna (11 lat), było tez kilkoro innych dzieci, niektóre nawet młodsze. I tak jak Otiku najczęściej biegam, gdy syn jest na piłce czy tenisie, inna sprawa, że on nie chce biegać, bo to go nudzi. Ewentualnie na zawodach jak są medale

-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 405
- Rejestracja: 18 cze 2013, 13:39
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Śląsk
Od półtora tygodnia męczy mnie katar, a kszel ma coraz mocniejszy. Chyba nie obędzie się bez lekarza. 

-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 2
- Rejestracja: 23 mar 2013, 22:13
- Życiówka na 10k: 54:04
- Życiówka w maratonie: brak
Hej,
od jakiegoś czasu Was podczytuję - teraz poruszyliście wątek biegania przy dzieciach, więc postanowiłam się ujawnić
Powiem tak - dla chcącego nic trudnego
Życie na szczęście nie kończy się z chwilą pojawienia się potomka na świecie
Do biegania wróciłam 5tyg po porodzie, gdy już lekarz na to "zezwolił". Wstawałam 1,5h wcześniej niż zwykle, karmiłam (lub ściągałam pokarm) i wybiegałam. To pozwoliło mi nie zwariować przy kolkach dziecka, no i wrócić do formy:) Oczywiście pomocny był tatuś, który w czasie moich biegów opiekował sie brzdącem. Mogę powiedzieć, że mam szczęście bo to dobry egzemplarz mężczyzny
Teraz maluch ma kilka miesięcy, ja biegam po ok 130-150km/mies i podobnie, jak część z Was wzięłam się dywanową Chodakowską:) A co! pozazdrościłam Franklinie niesamowitej poprawy wyników
PS. Dobrze się Was czyta
od jakiegoś czasu Was podczytuję - teraz poruszyliście wątek biegania przy dzieciach, więc postanowiłam się ujawnić


Do biegania wróciłam 5tyg po porodzie, gdy już lekarz na to "zezwolił". Wstawałam 1,5h wcześniej niż zwykle, karmiłam (lub ściągałam pokarm) i wybiegałam. To pozwoliło mi nie zwariować przy kolkach dziecka, no i wrócić do formy:) Oczywiście pomocny był tatuś, który w czasie moich biegów opiekował sie brzdącem. Mogę powiedzieć, że mam szczęście bo to dobry egzemplarz mężczyzny

Teraz maluch ma kilka miesięcy, ja biegam po ok 130-150km/mies i podobnie, jak część z Was wzięłam się dywanową Chodakowską:) A co! pozazdrościłam Franklinie niesamowitej poprawy wyników

PS. Dobrze się Was czyta

- papillon
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 649
- Rejestracja: 29 lut 2012, 23:49
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: 3 city
A ja powiem szczerze, ze moja wizja życia z dzieckiem niestety jest taka, że świat się kończy w dniu zajścia w ciążę. Są jednostki zorganizowane, są jednostki nad wyraz silne i noszą na barkach karb rodziny mając jeszcze energię na życie. Są jednostki mające dobrych mężów, tatusiów, wsparcie rodziny. Ja nie mam dzieci czas mi się kończy, co wizytę kontrolną u ginekologa on patrzy na mnie pytająco czy już się zdecydowaliśmy. Chyba przestrzeliłam moment, ale nie mogę liczyć na dziadków, na siostry również nie, jeszcze sama im pomagam jak mogę. Do tego małż pozostawia wiele do życzenia tzn nie mogę być pewna że nadal będzie zapatrzonym w siebie egoistą (oczywiście ma milion zalet które to równoważą :D) ale dziecko to nie zobowiązanie na chwilę i nie mogę ryzykować, że sama podołam w 100%. Testowaliśmy na psach i kotach za każdym nowym zwierzakiem zarzeka się, że będzie się nimi zajmował, ale niestety od karmienia, sprzątania kuwet po weta, operacje, potem rehabilitacje i siedzenie ze zwierzakami nocą wszystko leży na mnie. Obowiązki domowe również...
Na szczęście nie mam zapędów matczynych i nigdy nie miałam, wręcz przeciwnie. Jednak wszyscy mają dzieci i wszędzie słyszę "kto Ci poda szklankę wody na starość?" lub "z kim spędzisz święta za 20 lat?"
Jednak w głowie mam ten widok spracowanej matki, której się nic nie chce, która marzy o przespaniu nocy lub wyjściu na zakupy, bo zawsze to to się za nią ciągnie i szarpie za rękaw.
Chyba nie powinnam się odzywać w tym temacie, bo pewnie nie jestem do końca zdrowa pod tym względem, mam jakiś defekt emocjonalny w sferze dzieci (mimo że miałam stosunkowo normalny dom i szczęśliwe dzieciństwo).
Patrząc na moje dzisiejsze życie choćbym nie wiem jak się zorganizowała to nie wcisnę w grafik potomka.
Bardzo się natomiast cieszę jak Was czytam, że macie dzieci i pasje, że jesteście szczęśliwe. Ja pewnie się na rodzicielstwo nie zdobędę, ale budujące jest to, że są takie matki jak Wy
Na szczęście nie mam zapędów matczynych i nigdy nie miałam, wręcz przeciwnie. Jednak wszyscy mają dzieci i wszędzie słyszę "kto Ci poda szklankę wody na starość?" lub "z kim spędzisz święta za 20 lat?"
Jednak w głowie mam ten widok spracowanej matki, której się nic nie chce, która marzy o przespaniu nocy lub wyjściu na zakupy, bo zawsze to to się za nią ciągnie i szarpie za rękaw.
Chyba nie powinnam się odzywać w tym temacie, bo pewnie nie jestem do końca zdrowa pod tym względem, mam jakiś defekt emocjonalny w sferze dzieci (mimo że miałam stosunkowo normalny dom i szczęśliwe dzieciństwo).
Patrząc na moje dzisiejsze życie choćbym nie wiem jak się zorganizowała to nie wcisnę w grafik potomka.
Bardzo się natomiast cieszę jak Was czytam, że macie dzieci i pasje, że jesteście szczęśliwe. Ja pewnie się na rodzicielstwo nie zdobędę, ale budujące jest to, że są takie matki jak Wy

"Ból jest nieunikniony, cierpienie jest wyborem." Tak więc cierpieć nie zamierzam!
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 2
- Rejestracja: 23 mar 2013, 22:13
- Życiówka na 10k: 54:04
- Życiówka w maratonie: brak
Papillon,
ja też nie mam babć/dziadków/braci/sióstr do pomocy. Generalnie tu, gdzie mieszkamy, nie mamy nikogo i to faktycznie jest słabe. Ale daje się, naprawdę. Choć u mnie instynkt macierzyński był zawsze i od lat nastoletnich wiedziałam, że kiedyś będę matką
A teraz mam nadzieję, że uda mi się zaszczepić biegowego bakcyla maluchowi jak już podrośnie
Co do ciąży, to ja i wtedy nie zakończyłam życia - biegałam do końca V miesiąca (oczywiście za wiedzą i zgodą gina prowadzącego)
Tylko, że ja mam jednego potomka. Bliźniaki to zupełnie inna bajka - nie wiem jak Wy dałyście radę z dwoma noworodkami domagającymi się wszystkiego "na już"
ja też nie mam babć/dziadków/braci/sióstr do pomocy. Generalnie tu, gdzie mieszkamy, nie mamy nikogo i to faktycznie jest słabe. Ale daje się, naprawdę. Choć u mnie instynkt macierzyński był zawsze i od lat nastoletnich wiedziałam, że kiedyś będę matką

Co do ciąży, to ja i wtedy nie zakończyłam życia - biegałam do końca V miesiąca (oczywiście za wiedzą i zgodą gina prowadzącego)

Tylko, że ja mam jednego potomka. Bliźniaki to zupełnie inna bajka - nie wiem jak Wy dałyście radę z dwoma noworodkami domagającymi się wszystkiego "na już"

-
- Dyskutant
- Posty: 50
- Rejestracja: 26 lis 2013, 08:20
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Papillon ale nie każdy musi mieć dzieci. Ja do 30 urodzin nie chciałam i mój mąż też nie. Po 30 coś mi się przestawiło i stwierdziłam, że rodzina bez dzieci to nie rodzina i zaczęłam się starać, trudno było ale się udało. Za to po porodzie miałam takiego baby blues, że na drugie się nie zdecyduje.
Podziwiam Twój zapał do ćwiczeń i szkoda, że nie mieszkasz gdzieś blisko bo bym chodziła do Twojego mini gym.
Podziwiam Twój zapał do ćwiczeń i szkoda, że nie mieszkasz gdzieś blisko bo bym chodziła do Twojego mini gym.
Ja mam teściów i bardzo nam pomagają, zaprowadzają dziecko do szkoły i odbierają, lekcje z nim odrobią, teściowa obiad ugotuje także mogłabym mieć z trójkę dzieci ale nie dziękuję.Sanseveria pisze:ja też nie mam babć/dziadków/braci/sióstr do pomocy.
Wiem o czym piszesz, mam to samo. Jestem już po antybiotyku i znowu katar kaszel i tylko boję się żeby na gardło nie zeszło. Do tego nie mam kiedy wyleżeć tego dziadostwa.Stara Dama pisze:Od półtora tygodnia męczy mnie katar, a kszel ma coraz mocniejszy. Chyba nie obędzie się bez lekarza.
- franklina
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1395
- Rejestracja: 09 gru 2012, 21:57
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: planowana na 2015 r!
- franklina
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1395
- Rejestracja: 09 gru 2012, 21:57
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: planowana na 2015 r!
papilonka
a ja tam Cie rozumiem i poppieram i nie wzbudzasz we mnie w tym temacie negatywnych emocji
Bardzo mądra poukładana mózgownica
chociaz nie zaluje swojego Dziobasa ze jest (był planowany i wyczekiwany i dłuuugo wyczekiwany...) ale nie wiem czy dzisiaj SWIADOMIE bym się w to wpakowala
....
takze szacun papilonka-najgorsze te ludzkie gdakanie
a ja tam Cie rozumiem i poppieram i nie wzbudzasz we mnie w tym temacie negatywnych emocji






takze szacun papilonka-najgorsze te ludzkie gdakanie

-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 423
- Rejestracja: 21 paź 2013, 22:27
- Życiówka na 10k: 40:22
- Życiówka w maratonie: 3:15:22
ja też uważam, że nie każda kobieta powinna być matką! są takie, które się do tego nie nadają i chwała im za to, że się do tego przyznają.
ja jestem jednak z tych matek Polek, która bez dziecka życia sobie nie wyobraża.
od roku staramy się o drugie i nie wychodzi, więc mam za sobą depresję (ale chyba jednak wciąż trwającą)! niby się pogodziłam ale jednak gdzieś w środku wciąż czuję, że czegoś mi brak.
dla mnie to straszne, wszystkim dookoła się udaje a mi nie. dobrze, że choć mam już Młodego.
dziecko kocham ponad życie, jednak kocham siebie (dziwnie brzmi ale cóż) i zawsze robiłam, robię i będę robiła coś dla siebie, tylko i wyłącznie dla siebie. bez żalu, bez skrupułów oddaję Go do dziadków i spędzam weekend sama:śpiąc do późna, leżąc i czytając książki, oglądając tv, biegając, ciesząc się po prostu ciszą i wolnością.
po 48godz zaczynam tęsknić i zabieram mojego Czorta do domu i ciesząc się nim, jego towarzystwem i tym, że jest!
ja jestem jednak z tych matek Polek, która bez dziecka życia sobie nie wyobraża.
od roku staramy się o drugie i nie wychodzi, więc mam za sobą depresję (ale chyba jednak wciąż trwającą)! niby się pogodziłam ale jednak gdzieś w środku wciąż czuję, że czegoś mi brak.
dla mnie to straszne, wszystkim dookoła się udaje a mi nie. dobrze, że choć mam już Młodego.
dziecko kocham ponad życie, jednak kocham siebie (dziwnie brzmi ale cóż) i zawsze robiłam, robię i będę robiła coś dla siebie, tylko i wyłącznie dla siebie. bez żalu, bez skrupułów oddaję Go do dziadków i spędzam weekend sama:śpiąc do późna, leżąc i czytając książki, oglądając tv, biegając, ciesząc się po prostu ciszą i wolnością.
po 48godz zaczynam tęsknić i zabieram mojego Czorta do domu i ciesząc się nim, jego towarzystwem i tym, że jest!
- katekate
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 7135
- Rejestracja: 01 paź 2013, 18:11
- Życiówka na 10k: 45.18
- Życiówka w maratonie: 3.42.11
PaulinaJ pisze:
dziecko kocham ponad życie, jednak kocham siebie (dziwnie brzmi ale cóż) i zawsze robiłam, robię i będę robiła coś dla siebie, tylko i wyłącznie dla siebie. bez żalu, bez skrupułów oddaję Go do dziadków i spędzam weekend sama:śpiąc do późna, leżąc i czytając książki, oglądając tv, biegając, ciesząc się po prostu ciszą i wolnością.
po 48godz zaczynam tęsknić i zabieram mojego Czorta do domu i ciesząc się nim, jego towarzystwem i tym, że jest!
bardzo mądre podejście
to się nazywa higiena zdrowia i umysłu

ps.boli mnie noga coraz bardziej, pomimo serii zastrzyków
