Beata, generalnie się zgadzam, sama robiłam dziwne rzeczy jako nastolatka i też uważam, że to wypadek, najzwyklejszy
ale
ludzi nie powinno być w tej części plaży, fakt- nie jest ona zamknięta, tylko oznaczona
kurde, wchodzę z dziećmi na plażę-rozglądam się-jak wół stoją znaki-zakaz przebywania, zakaz wchodzenia-staję i czytam na głos dzieciom i wybieram inne miejsce, tak samo jak zwalniamy, kiedy widzimy na drodze światła, czarne punkty, czy oznakowanie przy przebudowach
zauważ Beata, że ci co mieszkają nad morzem raczej nie ulegają takim absurdalnym wypadkom, a może ja nie mam dostatecznej wiedzy na ten temat

rówieśnicy moich dzieci raczej nie traktują niebezpiecznych miejsc tj.plaży podczas sztormu jako placu zabaw, mało tego-dzieciaki sa na tyle znudzone, że namówić ich na plażowanie graniczy z cudem raczej

do czego zmierzam...abstrahując już od tego konkretnego wypadku-czy ktokolwiek z nas w szkole przeszedł szkolenie nt tego, jak się zachowywać nad wodą? czy nasze dzieci mają taką wiedzę? np. ze szkoły??
to samo zachowanie na drogach, czy jazda rowerem i wiedza na temat podstawowych przepisów..nie wiem, jak w innych szkołach-u nas zdawanie na kartę rowerową a w tym i opanowanie przepisów było i jest nieobowiązkowe, wiem, nie można wszystkiego zwalać na program szkolny, wiem, że cały trud przekazania wiedzy i tak spoczywa w rodzicach...ale jak widze, ile czasu spędzają dzieci na kolorowaniu obrazków z religii, to mnie szlag trafia jasny (być może się tu narażę części katolickiej, ale trudno)
i serio, dlatego ja się boję jeździć na rowerze w miejscach, gdzie są turyści, można by książkę pisać i mnożyć przykłady zachowań ludzi, co w większości wypływa z braku elementarnej wiedzy...