Nie przejmuj się, ja już prawie rok jestem "jeźdźcem w stanie spoczynku". To dopiero porażka, mieć własnego konia i nie móc jeździć... Ja mam jednak tą nadzieję, że niedługo (kwestia max roku) wrócę do jeździectwa ....
Tak sobie myślę, że gdyby nie da przymusowa przerwa to nigdy nie zainteresowałabym się w takim stopniu bieganiem Więc nie ma tego złego, nawet w kontuzji własnego konia
Na cholerę mi to ????
Moderator: beata
- cava
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1701
- Rejestracja: 10 gru 2012, 12:13
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
A co koninę wyeliminowało na tak długi czas?
W pewnym momencie też rozważałam kupno konia, na szczęście(?) najpierw zdecydowałam się na dzierżawę- po 2 dzierżawach byłam tak przewałkowana psychicznie przez kontuzje, choroby koni, opiekę nad nimi i niestety nagłą śmierć jednego z nich i co tu dużo mówić- szarpaninę ze stajniami w których konie stały i właścicielami koni (jeden był super, drugi był w ogóle oderwany od rzeczywistości i sama nie wiem , czy to było bardziej śmieszne czy straszne), że stwierdziłam że z koniem gorzej jak z dzieckiem i tak naprawdę, nie mam na własnego konia czasu ani sił psychicznych żeby znów to przechodzić.
W pewnym momencie też rozważałam kupno konia, na szczęście(?) najpierw zdecydowałam się na dzierżawę- po 2 dzierżawach byłam tak przewałkowana psychicznie przez kontuzje, choroby koni, opiekę nad nimi i niestety nagłą śmierć jednego z nich i co tu dużo mówić- szarpaninę ze stajniami w których konie stały i właścicielami koni (jeden był super, drugi był w ogóle oderwany od rzeczywistości i sama nie wiem , czy to było bardziej śmieszne czy straszne), że stwierdziłam że z koniem gorzej jak z dzieckiem i tak naprawdę, nie mam na własnego konia czasu ani sił psychicznych żeby znów to przechodzić.