żony biegaczy
Moderator: beata
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 295
- Rejestracja: 12 kwie 2011, 20:45
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Moj maz nie biega, i nie bedzie biegal, ale wspiera i jak dotychczas nie uslyszalam niczego zdradzajacego frustracje czy poczucie bycia nie fair na okolicznosc mojego biegania. To juz lezy chyba w naszej kobiecej naturze biczowanie sie i wyrzuty sumienia, ze egoistycznie zajmujemy sie czyms poza praca zawodowa, co kradnie nam bezcenny czas, w ktorym moglybysmy byc z rodzina.
Ale.... jak rodzina zauwazy jakie sa skutki mojego niebiegania, to sama zaczyna prosic, zebym jednak pobiegala, drugi skutek uboczny jest taki, ze moje dziecko mysli, ze .... wszystkie mamy tak maja tzn. wszystkie ida w niedziele bladym switem na bieg i startuja w maratonach. I mnie intuicja mowi, ze to dobrze i lagodzi wyrzuty sumienia. Chyba chce, zeby mial taki model i takie wspomnienia matki na stare lata.
Takie tam dywagacje....
Totalny offtop sie zrobic. Do autorki: musicie wypracowac jakas zdrowa rownowage brania i dawania, zeby na dluzsza mete nie pojawilo sie przykre uczucie wykorzystywania.
Ale.... jak rodzina zauwazy jakie sa skutki mojego niebiegania, to sama zaczyna prosic, zebym jednak pobiegala, drugi skutek uboczny jest taki, ze moje dziecko mysli, ze .... wszystkie mamy tak maja tzn. wszystkie ida w niedziele bladym switem na bieg i startuja w maratonach. I mnie intuicja mowi, ze to dobrze i lagodzi wyrzuty sumienia. Chyba chce, zeby mial taki model i takie wspomnienia matki na stare lata.
Takie tam dywagacje....
Totalny offtop sie zrobic. Do autorki: musicie wypracowac jakas zdrowa rownowage brania i dawania, zeby na dluzsza mete nie pojawilo sie przykre uczucie wykorzystywania.
"You don't stop running because you get old. You get old because you stop running..."
Jack Kirk aka. Dipsea Demon
Jack Kirk aka. Dipsea Demon
- Kanas78
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2460
- Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów
- Dorotka Gonitwa
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 346
- Rejestracja: 23 wrz 2009, 17:48
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: z kalkulatora
Eeee zaraz poświęca. My po prostu potrafimy robić wiele rzeczy prawie jednocześnie. I robimy to dobrze. Wyobrażacie sobie faceta który biega, gotuje obiad, zajmuje się dzieckiem i godzi to z pracą zawodową.
- Kanas78
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2460
- Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów
No nie wyobrażam sobie... ale kobiety ogarniając 5 tematów jednocześnie, podczas, gdy facet skupia się tylko na pracy i hobby same sobie strzelają w kolano-poniekąd na własne życzenie. Wszystko można dogadać i podzielić, żeby obie strony były zadowolone, a nie jedna padała na ryj pod koniec dnia. A wiele z takich obrazków widzę i obserwuję na co dzień. I to jest przykre. I gdzie jest ten 21wiek?Dorotka Gonitwa pisze:Eeee zaraz poświęca. My po prostu potrafimy robić wiele rzeczy prawie jednocześnie. I robimy to dobrze. Wyobrażacie sobie faceta który biega, gotuje obiad, zajmuje się dzieckiem i godzi to z pracą zawodową.
- Iwonka
- Wyga
- Posty: 125
- Rejestracja: 30 mar 2012, 23:36
- Życiówka na 10k: 49:37
- Życiówka w maratonie: 3:48:53
Jestem biegającą żoną. Mój mąż nie biega i nie będzie biegał, gra 2-3 razy w tygodniu w piłkę. Moje bieganie staram się dostosować do jego zajętego czasu. Myślę, że wszystko jest kwestią priorytetów, żeby pasja nie stała się ważniejsza od współmałżonka, a równocześnie wspierać jego pasję.
- Dorotka Gonitwa
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 346
- Rejestracja: 23 wrz 2009, 17:48
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: z kalkulatora
A współmałżonek wspiera Twoją pasje, bo jak nie to może jego pasja jest ważniejsza od współmałżonki.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2236
- Rejestracja: 04 lut 2011, 19:48
- Życiówka na 10k: 55:43.00
- Życiówka w maratonie: półmaraton 01:58:41
- Lokalizacja: Sosnowiec/Nottingham
nawet nie musi biegać, byle miał swego sportowego "konika".EyeOfTheTiger pisze:Hehe właśnie sobie przypomniałam, jak mi kumpela z trasy powiedziała,żebym zmieniła chłopca na biegającego bo....
"Chłop biegający jest mniej awanturujący się" .
No i miała rację .
Mój Narzeczony grzecznie wozi mnie po zawodach, pstryka fotki przy kolejnych kilometrach i zachęca do kupna kolejnych butów, ponieważ dzięki temu ma gwarancję, że ja się słowem nie zająknę na kolejną rakietę tenisową czy 34pln za godzinę gry na krytym korcie tenisowym zimą.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2236
- Rejestracja: 04 lut 2011, 19:48
- Życiówka na 10k: 55:43.00
- Życiówka w maratonie: półmaraton 01:58:41
- Lokalizacja: Sosnowiec/Nottingham
święte słowa, Kanasku.Kanas78 pisze:No nie wyobrażam sobie... ale kobiety ogarniając 5 tematów jednocześnie, podczas, gdy facet skupia się tylko na pracy i hobby same sobie strzelają w kolano-poniekąd na własne życzenie. Wszystko można dogadać i podzielić, żeby obie strony były zadowolone, a nie jedna padała na ryj pod koniec dnia. A wiele z takich obrazków widzę i obserwuję na co dzień. I to jest przykre. I gdzie jest ten 21wiek?Dorotka Gonitwa pisze:Eeee zaraz poświęca. My po prostu potrafimy robić wiele rzeczy prawie jednocześnie. I robimy to dobrze. Wyobrażacie sobie faceta który biega, gotuje obiad, zajmuje się dzieckiem i godzi to z pracą zawodową.
Ja to sama widzę już u siebie powoli... Trzeba się wziąć, dziewczyny, na przetrzymanie i anielską cierpliwość i pozwolić panom robić więcej (choć zajmie im to 3 razy więcej czasu tudzież grozi awarią jakąś w kuchni).
- Iwonka
- Wyga
- Posty: 125
- Rejestracja: 30 mar 2012, 23:36
- Życiówka na 10k: 49:37
- Życiówka w maratonie: 3:48:53
wspiera do tego stopnia, że ostatnio sam zapisał mnie na biegDorotka Gonitwa pisze:A współmałżonek wspiera Twoją pasje, bo jak nie to może jego pasja jest ważniejsza od współmałżonki.
- Philippos
- Wyga
- Posty: 89
- Rejestracja: 04 gru 2011, 09:27
- Lokalizacja: Warszawa
pomimo tego,ze to generalizowanie zgadzam się Joanną. pomimo tego,ze mam małe dziecko wszystko trzeba dostosować do biegania męża.jak nie biegi,to treningi,kibicowanie,odbieranie pakietów startowych,gotowanie. Po pracy trening więc czasu na dziecko i pomoc w domu nie ma. czasem myślę,że wszyscy panowie muszą mieć jakiegoś fioła który kobietom zycie utrudnia (piłka nozna, gra w zespole jakimś, samochody, sporty różne) wiem, ze to uogólnienie ale dotyczy większości panów jakich znam. Męczące .....
- beata
- Ekspert/Trener
- Posty: 6508
- Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: W-wa
Wiesz, jakoś nie wyobrażam sobie życia z kimś bez "fioła", może dlatego, że sama "fioła" mam ... mój mąż nie biega i nawet nie chciałabym, żeby biegał. Zajmuje się czymś zupełnie innym - bliżej tzw. sztuki i też w domu go praktycznie nie ma. Mnie nie ma, bo biegam, pracuję, wyjeżdżam w delegacje i w góry itp. Telewizora nigdy nie mieliśmy. Jakoś nie wyobrażam sobie życia z kimś, kto po pracy wraca do domu i po prostu w tym domu siedzi, bo nie ma innych zajęć czy pasji. A zakupów czy obiadu można czasem nie zrobić, to w gruncie rzeczy głupstwo. I teraz myślę, że tak sobie, jak i drugiej osobie trzeba pozwolić się spełniać i realizować. I w miarę możliwość stworzyć ku temu warunki.Philippos pisze:czasem myślę,że wszyscy panowie muszą mieć jakiegoś fioła który kobietom zycie utrudnia (piłka nozna, gra w zespole jakimś, samochody, sporty różne) wiem, ze to uogólnienie ale dotyczy większości panów jakich znam. Męczące .....
- dont_ask
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 462
- Rejestracja: 18 kwie 2011, 11:40
- Życiówka na 10k: 1:01:00
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Konstantynów Łódzki
No mnie też czasami nosi, że jego bieganie jakieś takie na poważnie a moje koniki to jakieś takie śmiszne. Często mnie wścieka, że ja po treningu fartuszek i szmata i szybciutko do roboty, bo przecież egoistycznie się obijałam i trzeba odrobić a on po treningu pada i masażu się domaga....
Ale też czasami sobie myślę, że ja już złoty medal mam (maraton MTB jak miałam 30 lat) a on raczej nie będzie takiego miał nigdy (wredny hihot w tle) no i jak by co (tfu tfu) i nie można by biegać, to ja mam jeszcze w życiu pełno zajęć i czasu na deprechę nie będę miała...
no to piąteczka dziewczyny
Ale też czasami sobie myślę, że ja już złoty medal mam (maraton MTB jak miałam 30 lat) a on raczej nie będzie takiego miał nigdy (wredny hihot w tle) no i jak by co (tfu tfu) i nie można by biegać, to ja mam jeszcze w życiu pełno zajęć i czasu na deprechę nie będę miała...
no to piąteczka dziewczyny
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 295
- Rejestracja: 12 kwie 2011, 20:45
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Kurde, ja juz ostatnio wakacje planuje pod katem biegow. Wyplanowalam jak zrobic maraton w Berlinie w przyszlym roku, zeby wilk syty i owca cala. Najpierw wakacje rodzinne, pozniej maz na wyprawe rowerowa, pozniej ja do Berlina i to na wszystko obejmuje 4 kontynenty
Niedobrze panowie, niedobrze..... Ksiaze malzonek, szybko przejrzal moj chytry plan wypychania go na te zalegla wyprawe i sie.... zgodzil, pewnie logistycznie im to nawet bede musiala zpalnowac, bo oni tak juz od 6 lat planuja. Tacy wiecie "multitaskers"
Niedobrze panowie, niedobrze..... Ksiaze malzonek, szybko przejrzal moj chytry plan wypychania go na te zalegla wyprawe i sie.... zgodzil, pewnie logistycznie im to nawet bede musiala zpalnowac, bo oni tak juz od 6 lat planuja. Tacy wiecie "multitaskers"
"You don't stop running because you get old. You get old because you stop running..."
Jack Kirk aka. Dipsea Demon
Jack Kirk aka. Dipsea Demon
- już tu byłam
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 692
- Rejestracja: 04 sty 2012, 17:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznań
Może pójdą gromy i na mnie. Odświeżę jednak wątek.Dorotka Gonitwa pisze:Eeee zaraz poświęca. My po prostu potrafimy robić wiele rzeczy prawie jednocześnie. I robimy to dobrze. Wyobrażacie sobie faceta który biega, gotuje obiad, zajmuje się dzieckiem i godzi to z pracą zawodową.
Potrafimy robić wiele naraz jak musimy. Każdy co do zasady potrafi, jeśli ma taką konieczność. A konieczność ma się w układzie rodzinno-domowym do bycia omnibusem wtedy, jak się godzimy na taką rolę, jak przyzwyczaimy otoczenie poprzez powtarzanie pewnych zachowań do tego, że pomarudzimy, ale zrobimy. Potrafię sobie doskonale wyobrazić faceta równie zajętego i ogarniającego pranie, zakupy, pracę, prasowanie, sprzątanie, odrabianie lekcji z dzieckiem, trening i całą resztę. Tylko to jest wypadkowa miliona czynników. I tu można by długo mówić i przywoływać przykładów całe mnóstwo. Ale ja się nie zgadzam ani z tym, że faceci to egoiści, ani z tym, że kobiety są takie wielozadaniowe z natury. Są wielozadaniowe jak muszą. To jest czynnik pierwszy. Przymus. A muszą moim zdaniem wtedy, jak się na to zgodzą po raz pierwszy, drugi i czterdziesty. To jest wtórny przymus, który się rodzi ze zgody. Może i pobiadolimy, ale z moich nazbyt wnikliwych obserwacji wynika, że rzadko robimy cokolwiek, żeby utrwalający się układ zmienić. Awantura to jest bowiem moim zdaniem żaden sposób. Po wykrzyczeniu się, jakie to nie jesteśmy urobione po pachy, po tym, jak się sfrustrujemy, ale jednocześnie sobie werbalnie spuścimy ciśnienie, w większości wypadków idziemy zebrać z podłogi skarpety. Uważam i będę się tego trzymać kurczowo, że faceci !@#$% dają sobie radę z codziennością i masą obowiązków. Uważam jednak i tu bum - że to, że tego nie robią, to jest wina kobiet. Ani nam się nie chce zapierd***ć jak trybiki, ani im się nie chce. Ale jak to robisz, to w rezultacie jest zrobione. Jak kogoś nauczysz, że zrobione będzie, to nie wymagaj, żeby ktoś się sam z siebie rwał do bycia pomocnikiem roku. Jak ktoś się sam rwie, to znaczy, że albo jest to początek związku (bum), albo trafiłaś na kogoś naprawdę strasznie fajnego, komu się chce (załóżmy się o porządne 100 zł), więcej niż statystyczmeu.
Jasne, można pójść dalej i się zastanowić, czy przypadkiem jednak nie jest tak, że ta zgoda, która powtórzona wielokrotnie staje się po prostu jakąś oczywistością dla otoczenia, nie wynika jakoś jednak ze społeczno-kulturowych uwarunkowań. Nie wiem. Nie mam pojęcia. Zgaduję, że to nie przypadek, że jednak w skali kobieta więcej robi w domu, niż mężczyzna, mimo, że w ostatnich czasach śmiem twierdzić, że wcale lżej nie pracuje. No ale to już jest właśnie ta wypadkowa wielu czynników, która sprawia, że każde tego typu rozmyślanie kończę stwierdzeniem, że to nie jest wcale takie proste.
I may not be there yet, but I'm closer than I was yesterday.
nie piszę, ale biegam
nie piszę, ale biegam