Wiecie, ja myślę, że ze wszystkiego trzeba umieć korzystać. Różne dobra czasem się przydają, i niejednokrotnie ułatwiają życie, ale to nie znaczy, że trzeba dla nich się zatracać.franklina pisze:Zycie jest durnowate:z naszych uciułanych pieniedzy nie zagwarantujemy sobie zdrowia i niesmiertelnosci.Do trumny tez nic nie zabierzemy.Wypicowane domki i najnowsze auta zostaną TU po naszej smierci wiec wszystko to taki pic na wode
Ja np. nie mam samochodu, nie utrzymałabym ale też nie potrzebuję. Polski Bus do Zakopanego kosztuje 50zł i jedzie 6h, pociąg którym jeżdżę do Słowenii - 39Euro i jest dość komfortowy. Na paliwo wydałabym kilka razy więcej a do tego byłabym koszmarnie zmęczona bo prowadzenie auta mnie męczy. A czasem wolę po prostu wsiąść w samolot, można kupić tanie bilety. W W-wie samochód w ogóle nie jest potrzebny i tylko same z nim problemy i nerwy. Ale, czasem by się przydał i w razie czego muszę coś kombinować, pożyczać itp. Zamiast samochodu wolałabym mieć dobry rower szosowy, ale na to mnie nie stać - inwestuję w sprzęt wspinaczkowy i jakieś tam wyjazdy, więc coś za coś, i na to i na to już nie mogę sobie pozwolić, więc jednak trochę więcej tych pieniędzy to by się przydało ... itd. Cóż: życie, to ciągłe wybory!
Jak gdzieś tam wyjeżdżam na tzw. Zachód, ale zarazem na prowincję, bo w góry, to widzę, że tam ludzie - majętni - zupełnie inaczej żyją. Nie obrastają w dobra, a cieszą się i delektują codziennym życiem: kawa i gazeta w knajpie z samego rana, po południu wino i kolacja ze znajomymi, w weekend aktywne wycieczki w plener, aktywny sport, itp. Samochody natomiast mają stare i podrapane, nikt o to nie dba, nikt się tym nie stresuje ani nie przejmuje. Nit się nigdzie nie spieszy, nie denerwuje. Żyją. Jeśli w coś inwestują, to dlatego, że jest im to potrzebne, a nie, żeby mieć. No, ale są jednak kilka poziomów wyżej przed nami. Takiego życia zazdroszczę ...
Przemyślenia filozoficzno-egzystencjane są fajne, ale chleba z nich nie będzie, a na rozterki najlepsza praca - więc wczoraj po dość szybkim treningu pomalowałam całą ścianę .
Dawno miałam to zrobić, bo była brudna i podrapana przez koty, a farba kupiona. Dziś, za dnia widzę, że przy świetle sztucznym nawet nieźle mi to wyszło . Do tego trochę porządków i takich tam. Tylko w plecy kilka dni temu znów coś mi "weszło", w dzień jako tako, ale w nocy nie mogę się przekręcić na drugi bok, ech ...
Miłego dnia wszystkim, mam nadzeję, że u Was też takie piękne słońce!