ZACZYNAM ....z niczym;)
Moderator: beata
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Cava, dlatego ja niesmialo zabieram sie za kalistenike w domu. Nie cierpie silowni...
- cava
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1701
- Rejestracja: 10 gru 2012, 12:13
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
beata pisze:Jest czym . Świetnie, gratuluję!cava pisze:No. To się pochwalę.
Nabiłam koło 2 kilo żywego mięcha w niecały rok a jakieś 80% tego w obrębie ud, pośladków, brzucha.
Cava, bo to tak jest - moc bierze się z masy ... mięśniowej, więc im więcej mięśni, tym większa moc, a, że waga przy okazji też większa - to naturalna tego konsekwencja ... dlatego ja zawsze mówię, że nie ma co się za bardzo wag ą przejmować - ważny jest skład ciała i nasze samopoczucie.A najlepsze - jak już się wywlekę przebiec... nie biega mi się z tym ciężarem gorzej, wolniej czy ciężej.
Wręcz przeciwnie, mam wrażenie że dopiero teraz nabudowałam sobie "motor" który ma moc mnie nieść. :/
Ja na wagę też od jesieni nie wchodzę, bo poniżej 55 nie schodzi, co przy moim wzroście daje BMI - 22 ... cóż: mało maratońskie .
Dzięki Beatka!
No właśnie, trzeba sobie poukładac w głowie i przestać się przejmować cyferkami.
Bardzo za to żałuję, że nie robiłam od początku zdjęć sobie.
Miałabym jakieś porównanie tego co się jak zmienia.
Ja nawet jeszcze jedno powiem i nie wiem, może mi jęzor uschnie.
Tkanki tłuszczowej też mi przybyło trochę. i chyba w związku z tym, pierwszy raz w życiu mam regularne miesiączki. :/
- katekate
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 7135
- Rejestracja: 01 paź 2013, 18:11
- Życiówka na 10k: 45.18
- Życiówka w maratonie: 3.42.11
to chyba dobrze cava?? skąd ta minka??
- cava
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1701
- Rejestracja: 10 gru 2012, 12:13
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
katekate pisze:to chyba dobrze cava?? skąd ta minka??
Że tak późno mi do łba docierają takie chyba podstawowe fakty.
Bo nie jeden lekarz mi truł nad głową, ale ja uważałam, że lekarze to gupie som .
A zwłaszcza jak mówią coś nie po mojej myśli.
No może jednak czasami trzeba posłuchać jak 10 osób z rzędu mówi to samo, a nie tylko być takim mułem.
- katekate
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 7135
- Rejestracja: 01 paź 2013, 18:11
- Życiówka na 10k: 45.18
- Życiówka w maratonie: 3.42.11
ano, fakt
- franklina
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1395
- Rejestracja: 09 gru 2012, 21:57
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: planowana na 2015 r!
nasze chucherenko przybrało!!jakże sie ciesze!No i jak są mięsnie to cavusia napewno wygladasz ZDROWIEJ a nie taka chudzineczka... ciesze sie ogromnie tylko szkoda ze to bieganie tak na boku...
na gdansk sie zapisałam (i opłaciłam) juz dawno bo było mało i jak nie wystartuje to nie bedzie az tak przejmujacej straty..w zeszłymroku tez tam czegos nie pobiegłam mimo opłaty i jakos dało sie to przełknąć...no nic-zobaczymy
4paczki zjadłam,i dwa schabowe,i cappucino z podwójnym mlekiem heheh NA BOGATO
ale ledwo żem przebierała nogami hehehe
na gdansk sie zapisałam (i opłaciłam) juz dawno bo było mało i jak nie wystartuje to nie bedzie az tak przejmujacej straty..w zeszłymroku tez tam czegos nie pobiegłam mimo opłaty i jakos dało sie to przełknąć...no nic-zobaczymy
4paczki zjadłam,i dwa schabowe,i cappucino z podwójnym mlekiem heheh NA BOGATO
ale ledwo żem przebierała nogami hehehe
- beata
- Ekspert/Trener
- Posty: 6500
- Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: W-wa
ASK, jeśli Ty - chora - pozdrawiasz służbowo tym razem z Czech, to nic dziwnego, że nie możesz się wyleczyć ...
Wyluzuj, dziewczyno!
Ja na Twoim miejscu poszłabym na długi urlop/zwolnienie, tak ze 3 tyg., i zmieniła "klimat".
Co do ćwiczeń, to siłownia wcale nie potrzebna. W ogóle jest taka teoria, żeby ćwiczyć ciężarem własnego ciała. Mata, ewentualnie jakiś kawałek gumy, drążek - w zupełności wystarczą i można się zmęczyć (i wyrzeźbić) w warunkach domowych .
Wyluzuj, dziewczyno!
Ja na Twoim miejscu poszłabym na długi urlop/zwolnienie, tak ze 3 tyg., i zmieniła "klimat".
Co do ćwiczeń, to siłownia wcale nie potrzebna. W ogóle jest taka teoria, żeby ćwiczyć ciężarem własnego ciała. Mata, ewentualnie jakiś kawałek gumy, drążek - w zupełności wystarczą i można się zmęczyć (i wyrzeźbić) w warunkach domowych .
- charm
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1929
- Rejestracja: 28 sty 2014, 15:25
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: silesia
- Kontakt:
Miałam wybiegać pączka, ale nie dotarłam
Komunikacja......
Ale wracając do domu weszlam do biedronki - asortyment sportowy - fajnie wyglądające leginsy, itd, i kupiłam wałekb
A dla mamy w prezencie poduszkę do ćwiczeń - polecam, mam od jakiegoś czasu, i dobra do ćwiczeń stabilizacyjnych
Przetestowałam wałek, zaczęłam od rokowania itb, boollli
Komunikacja......
Ale wracając do domu weszlam do biedronki - asortyment sportowy - fajnie wyglądające leginsy, itd, i kupiłam wałekb
A dla mamy w prezencie poduszkę do ćwiczeń - polecam, mam od jakiegoś czasu, i dobra do ćwiczeń stabilizacyjnych
Przetestowałam wałek, zaczęłam od rokowania itb, boollli
- ASK
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1733
- Rejestracja: 02 gru 2013, 08:51
- Życiówka na 10k: 50:08
- Życiówka w maratonie: 4:43:44
- Lokalizacja: Wroclaw
Beata, taki mam niestety charakter pracy, wiele sie od jesieni dzieje, nie ma szansy na urlop, ciagle musze byc na wysokich obrotach, wiele sie ode mnie wymaga, jak cos idzie nie po szefa mysli, wina jest zrzucana na mnie, ze powinnam to przewidziec i reagowac, ze cos nie przygotowalam itp. Ciagle w rozjazdach i na skypie, nie da rady pomiescic wszystkiego do zrobienia w tygodniu, to tez nie jest praca, ze jak wychodze z biura lub na urlopie moge sie od czegos odciac. Woz albo przewoz. Moge rzucic prace oczywiscie, ale mialoby to niezwykle powazne konsekwencje dla naszej rodziny, dzieci i banki musza cos jesc Pewnie moglibysmy dalej jakos normalnie zyc, ale ja sie tego boje, cos w koncu w zyciu trzeba robic, a martwie sie, ze nie znalazlabym normalnej pracy. Ciegle tez sie zamartwiam, ze prace strace, bo cos sie zlego z firma stanie. Czy to stresujaca sytuacja? Tak. Czy sobie z tym radze? Nie. Moze inni by potrafili, ja nie.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1444
- Rejestracja: 27 gru 2013, 20:48
- Życiówka na 10k: 42.23
- Życiówka w maratonie: brak
ASK doskonale Cię rozumiem,ale powiem Ci że gra nie warta świeczki,ciągła pogoń za pieniądzem,lepszym bytem prowadzi w ślepy zaułek.Żyłam tak prawie 20 lat,bo hipoteka,bo trzeba nowe meble,bo to bo tamto i co najpierw rozwód,choroba( myślę że to zasługa stylu życia) ale dano mi drugą szanse i teraz żyję tak jak chce,mimo iż na wszystko mnie nie stać,to nie narzekam....
Życie w ciągłym stresie zabija radość z życia,pewnie to wszystko wiesz :echec
Życie w ciągłym stresie zabija radość z życia,pewnie to wszystko wiesz :echec
Blog viewtopic.php?f=57&t=53762
Komentarze viewtopic.php?f=28&t=53763
Komentarze viewtopic.php?f=28&t=53763
- cava
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1701
- Rejestracja: 10 gru 2012, 12:13
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
ASK pisze: Pewnie moglibysmy dalej jakos normalnie zyc, ale ja sie tego boje, cos w koncu w zyciu trzeba robic, a martwie sie, ze nie znalazlabym normalnej pracy. Ciegle tez sie zamartwiam, ze prace strace, bo cos sie zlego z firma stanie. Czy to stresujaca sytuacja? Tak. Czy sobie z tym radze? Nie. Moze inni by potrafili, ja nie.
ASK, czy Ty się boisz i tym zżerasz od środka i wyniszczasz, czy przestaniesz się bać, to i tak będzie co będzie.
Nie masz na to wpływu.
A już tworzenie w głowie wizji z palca wyssanych że firma pada...
po co Ci to? To jest nakręcanie stresu którego tak naprawdę nie ma. Tworzenie światów które nie istnieją.
I wiesz co, mi kiedyś matka powiedziała, ze każdemu się zdarza zbankrutować i nie ma co się przejmować.
Ja się wtedy okropnie zdenerwowałam, ze co ona gada, jak się nie ma czym przejmować.
A teraz wiem, że każdemu zdarza się zbankrutować i świat się nie kończy.
Się bierze i robi od nowa, bo jak ktoś ma zdolność zarabiania pieniędzy, to se zawsze jakieś zarobi.
Ja chwalę godzinę w której mój mąż kiedyś przyszedł z pracy (ja wtedy zarabiałam bardzo malutko, nie na etacie wiec nie miałam żadnego socjalu i miałam na głowie 2 malutkich dzieci) i powiedział- albo stamtąd odejdę już, albo dostanę zawału.
Ja mu od razu powiedziałam- OK.
Lepszy maż zdrowy i żywy niż pracujący na siłę wrak 1 nogą w grobie.
Nie mogło być lepszej decyzji, i nie bylibyśmy tu gdzie jesteśmy, w pełni niezależni i chyba w końcu życiowo jakoś tam ustawieni, choć wtedy wyglądało to BARDZO kiepsko. W sumie to było bankructwo, uziemienie prawie roczne przez niemożność odzyskania włożonych w tamta firmę pieniędzy, masę ciągania się po prawnikach, brak możliwości zatrudnienia w tym czasie itp. atrakcje.
Ja się od tamtej pory nie boję.
Zawsze coś wymyślimy, firma teraz jest ale nie mam wizji ze będzie zawsze.
Może jak się nam odechce albo przestanie przynosić dochody to sprzedamy/zamkniemy i wyprowadzimy się na wieś hodować kozy i żyć z tego co sami wysiejemy i wydoimy.
A może otworzymy inną, a może wygramy w totolotka, a może mnie jutro ciężarówka przejedzie i z głowy.
Nie trzeba się bać, strach NIC nie daje, jedynie odbiera.
Zabija za życia.
Jest największym wrogiem i najgorszym doradcą.
- beata
- Ekspert/Trener
- Posty: 6500
- Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: W-wa
Cava, nic dodać!
Poza tym, ASK, może i można zrozumieć, że w Twojej firmie tyle się od ludzi wymaga, ale nie bardzo można zrozumieć (ja nie mogę), że - mając problemy ze zdrowiem, jak również rodzinę, która Twojego czasu i zdrowia potrzebuje - godzisz się na to. To Twój wybór.
Zycie jest jedno, mija dość szybko. To, na czym nam ono minie - czy na życiu i cieszeniu się zwyczajnym życiem na co dzień, czy na pracy bez końca, bo szef, bo banki, bo rodzina - zależy tylko i wyłącznie od nas.
Poza tym, ASK, może i można zrozumieć, że w Twojej firmie tyle się od ludzi wymaga, ale nie bardzo można zrozumieć (ja nie mogę), że - mając problemy ze zdrowiem, jak również rodzinę, która Twojego czasu i zdrowia potrzebuje - godzisz się na to. To Twój wybór.
Zycie jest jedno, mija dość szybko. To, na czym nam ono minie - czy na życiu i cieszeniu się zwyczajnym życiem na co dzień, czy na pracy bez końca, bo szef, bo banki, bo rodzina - zależy tylko i wyłącznie od nas.
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
@Cava, jesteś bardzo mądrą kobietą