ZACZYNAM ....z niczym;)
Moderator: beata
- longtom
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 491
- Rejestracja: 19 kwie 2016, 13:34
- Życiówka na 10k: 47'24"
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: wlkp
Cieszę się, że rosiczki się spodobały.
Jeszcze jedna na deser.
A jako bonus wełnianka.
pzdr
Jeszcze jedna na deser.
A jako bonus wełnianka.
pzdr
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
- cichy70
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4113
- Rejestracja: 20 cze 2001, 10:59
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: zewszont.
kota dawno nie było.
komenty : viewtopic.php?f=28&t=64974
- beata
- Ekspert/Trener
- Posty: 6499
- Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: W-wa
Cichy70, ładne .
Lubię takie nieoczywistości .
Lubię takie nieoczywistości .
- katekate
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 7135
- Rejestracja: 01 paź 2013, 18:11
- Życiówka na 10k: 45.18
- Życiówka w maratonie: 3.42.11
trochę się ochłodziło
- beata
- Ekspert/Trener
- Posty: 6499
- Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: W-wa
O, piękne, Katekate!
I groźne!
U nas strasznie wieje. Aż koty uciekły w popłochu z balkonu .
Wiatr zimny, ale na razie deszczu ani śladu ... A wg prognozy od 20-tej u mnie leje ...
I groźne!
U nas strasznie wieje. Aż koty uciekły w popłochu z balkonu .
Wiatr zimny, ale na razie deszczu ani śladu ... A wg prognozy od 20-tej u mnie leje ...
- katekate
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 7135
- Rejestracja: 01 paź 2013, 18:11
- Życiówka na 10k: 45.18
- Życiówka w maratonie: 3.42.11
Dzięki Beata
ze skrajności w skrajność, niesamowite nawałnice, wciąż leje..
ze skrajności w skrajność, niesamowite nawałnice, wciąż leje..
- kojer
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1757
- Rejestracja: 26 lip 2013, 11:09
- Życiówka na 10k: 46:03
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wrocław
U nas wczoraj polało przez pół godziny i w zasadzie godzinę później śladu po wodzie nie zostało, wszystko błyskawicznie wsiąkło. Przydałby się taki kilkugodzinny deszcz.katekate pisze:Dzięki Beata
ze skrajności w skrajność, niesamowite nawałnice, wciąż leje..
- katekate
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 7135
- Rejestracja: 01 paź 2013, 18:11
- Życiówka na 10k: 45.18
- Życiówka w maratonie: 3.42.11
Zapraszam serdecznie, haha
- beata
- Ekspert/Trener
- Posty: 6499
- Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: W-wa
No właśnie, obawiam się, że nie wsiąkło, a wyparowało/spłynęło ... Żeby zaczęło po tej 2-miesięcznej suszy wsiąkać, padać musiałoby przez kilka dni. U nas nic nawet nie spłynęło, bo nie miało co .kojer pisze:U nas wczoraj polało przez pół godziny i w zasadzie godzinę później śladu po wodzie nie zostało, wszystko błyskawicznie wsiąkło. Przydałby się taki kilkugodzinny deszcz.
Za to wichura taka, że koty w popłochu uciekały z balkonu .
No nic, w końcu zacznie padać i też będziemy mieli dosyć .
- katekate
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 7135
- Rejestracja: 01 paź 2013, 18:11
- Życiówka na 10k: 45.18
- Życiówka w maratonie: 3.42.11
u nas lało ponad 12h, a teraz nawet wyskoczyło słonko
oby nie padało jutro, mam start-bieg 12 godzinny w lesie
to jest doskonała okazja do zrobienia sobie potem przerwy od biegania, trochę mi się już nie chce
oby nie padało jutro, mam start-bieg 12 godzinny w lesie
to jest doskonała okazja do zrobienia sobie potem przerwy od biegania, trochę mi się już nie chce
- katekate
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 7135
- Rejestracja: 01 paź 2013, 18:11
- Życiówka na 10k: 45.18
- Życiówka w maratonie: 3.42.11
trzymam się, Ania
no cóż, relacji nie będzie, ot bieg po 5 kilometrowej leśnej pętli-żadnych przygód, kontuzji, nuda
zakłdałam sobie najmniejszy dystans 45km, ale biegło się na tyle dobrze, że wyszło 85
nie wiem, naprawdę nie wiem, skąd brałam siłę, żeby jeszcze przyśpieszać na koniec
najbardziej cieszę się z pogody-była idealna i z tego, że brzuch nie odmówił współpracy
nogi bolą okrutnie, i ogólne rozbicie, kiepski sen, tak, jak po maratonie, potrzebuję odpoczynku
no cóż, relacji nie będzie, ot bieg po 5 kilometrowej leśnej pętli-żadnych przygód, kontuzji, nuda
zakłdałam sobie najmniejszy dystans 45km, ale biegło się na tyle dobrze, że wyszło 85
nie wiem, naprawdę nie wiem, skąd brałam siłę, żeby jeszcze przyśpieszać na koniec
najbardziej cieszę się z pogody-była idealna i z tego, że brzuch nie odmówił współpracy
nogi bolą okrutnie, i ogólne rozbicie, kiepski sen, tak, jak po maratonie, potrzebuję odpoczynku
- beata
- Ekspert/Trener
- Posty: 6499
- Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: W-wa
Katekate, ja tak czułam, że coś tam grubszego się szykuje .
Szacun i gratulacje!
Dla mnie teraz 20km to byłoby ultra, robię maks 17-18k, bo więcej mi się nie chce .
Szacun i gratulacje!
Dla mnie teraz 20km to byłoby ultra, robię maks 17-18k, bo więcej mi się nie chce .
- katekate
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 7135
- Rejestracja: 01 paź 2013, 18:11
- Życiówka na 10k: 45.18
- Życiówka w maratonie: 3.42.11
dziękuję Beata, ja też nie biegam teraz więcej niż 12km, 2 razy pobiegłam 30km z czego 1 raz to ból, cierpienie i wszystkie nieszczęścia na raz
takie ogromne dystanse mają to do siebie, że biega się je inaczej, wolno od samego początku i każde większe wzniesienie wchodziłam, trasa technicznie nie byłą trudna, droga nawet trochę ubita, może nie szuter, ale piach, jak to w lesie, na 100km jest około 1000m przewyższeń, więc bez tragedii jakiejś, podłoże mięciutkie, nogi dziś bez efektu DOMS, ale być może cieszę się za wcześnie
niemniej jednak fajne doświadczenie, chociaż za wyczyn tego nie uważam, bo wydaje mi się, że każdy regularnie biegający człowiek jest w stanie coś takiego zrobić tylko zadać trzeba sobie pytanie-po co? ja do tej pory nie wiem
acha, zapomniałam się pochwalić, że wygrałam kat kobiet, bo byłam jedyna, hahahaha
takie ogromne dystanse mają to do siebie, że biega się je inaczej, wolno od samego początku i każde większe wzniesienie wchodziłam, trasa technicznie nie byłą trudna, droga nawet trochę ubita, może nie szuter, ale piach, jak to w lesie, na 100km jest około 1000m przewyższeń, więc bez tragedii jakiejś, podłoże mięciutkie, nogi dziś bez efektu DOMS, ale być może cieszę się za wcześnie
niemniej jednak fajne doświadczenie, chociaż za wyczyn tego nie uważam, bo wydaje mi się, że każdy regularnie biegający człowiek jest w stanie coś takiego zrobić tylko zadać trzeba sobie pytanie-po co? ja do tej pory nie wiem
acha, zapomniałam się pochwalić, że wygrałam kat kobiet, bo byłam jedyna, hahahaha