ZACZYNAM ....z niczym;)

Dziewczyny - to nasze miejsce.

Moderator: beata

Awatar użytkownika
charm
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1929
Rejestracja: 28 sty 2014, 15:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: silesia
Kontakt:

Nieprzeczytany post

ASK pisze:Co do bloga, to czy one nie są dla tych, którzy są dobrzy i chcą pokazać swoje postępy, żeby inni ewentualnie ich naśladowali?
Moim zdaniem są dla wszystkich, którzy chcą pisać o swoich treningach, część pewnie szuka dodatkowej mobilizacji (bo jak inni czytają, to "nie wypada" odpuścić treningu), wsparcia, rad, a część pewnie lubi pisać.. nie wiem, jakie jeszcze są motywacje, ale uważam, że jeśli prowadzenie bloga ma w jakikolwiek sposób pomagać (czy to merytorycznie, czy mobilizacyjnie, czy wpierająco, czy jakkolwiek inaczej) to jego prowadzenie jest dobrym pomysłem :)

ale nie wiem, czy jestem w tej kwestii wiarygodna, bo ja ogólnie "aspołeczna" jestem... kiedyś chciałam założyć bloga, nawet powstał, ale jakoś nie miałam weny, żeby pisać... (tzn inaczej - nie widziałam powodu, dla którego ktoś miałby chcieć to czytać... :jatylko: )
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
keiw
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 8790
Rejestracja: 12 paź 2014, 14:32
Lokalizacja: Szczecin

Nieprzeczytany post

Bloga wcale nie trzeba systematycznie prowadzić. Można dać podsumowanie jakiegoś okresu lub opisać trening tygodniowy i zapytać czy coś w nim zmienić.

Niedawno kasia41 tak zrobiła:
https://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=57&t=53762
plus komentarze:
https://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=28&t=53763

Sama decydujesz co tam zamieścisz i jak często.
To tylko moja propozycja, która może okazać się pomocna :taktak:

charm - przez Ciebie na okulistę nie wyrobię :bum:
Mój Blog "Luźne wpisy"
Mój Blog "Luźne wpisy" - Komentarze

Zrzucone w biegu kilogramy, cierpliwie czekają w lodówce.
Awatar użytkownika
katekate
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 7135
Rejestracja: 01 paź 2013, 18:11
Życiówka na 10k: 45.18
Życiówka w maratonie: 3.42.11

Nieprzeczytany post

Mój blog to znów taki pamiętnik, bo ani nie znam się na bieganiu, ani nie mam spektakularnych osiągnięć, czasem mi się coś uleje nie związanego z bieganiem, ale ogólnie lubię czasem wrócić do przeszłości i sobie porównać moje życie, nastawienie dzisiejsze do minionego, nabieram wtedy jakiegoś dystansu [SMILING FACE WITH SMILING EYES] nie lubię za to ani pisać o cyfrach, ani nawet czytać, haha
komentarze
nic nie muszę, mogę wszystko
Awatar użytkownika
beata
Ekspert/Trener
Posty: 6499
Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: W-wa

Nieprzeczytany post

charm pisze:@Beata - udanego urlopu :taktak: zazdroszczę - taki stres to jest fajny :bum:
No nie wiem, stres, to stres. Wspinanie w górach to co innego, niż stres na zawodach, bo to jednak walka o życie i czasem robi się "grubo" ... Inna sprawa, że to trochę uzależnia, ech ...
no i na pewno nie zamarzniesz :)

I to również nie było takie pewne, "dygoty" były, na szczęście tylko pierwszego dnia, po dwóch deszczowych dniach i opadzie śniegu ;) wyraźnie się ociepliło.
Wspinanie w górach paradoksalnie polega głównie na ... staniu ;), czasem stać trzeba długo, więc przy temperaturze około 5 stopni po prostu się marznie.

W każdym razie przeżyłam, 3/4 kursu taternickiego za mną. Jestem ogólnie wymięta i lżejsza o 2kg :bum: .
Teraz miesiąc regeneracji i jadę w Alpy :taktak: .
Awatar użytkownika
katekate
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 7135
Rejestracja: 01 paź 2013, 18:11
Życiówka na 10k: 45.18
Życiówka w maratonie: 3.42.11

Nieprzeczytany post

o miło cię widziec Beata,super, że przeżyłaś :bleble:
komentarze
nic nie muszę, mogę wszystko
yaaceek
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 508
Rejestracja: 14 sty 2017, 18:22
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

"W każdym razie przeżyłam, 3/4 kursu taternickiego za mną. Jestem ogólnie wymięta i lżejsza o 2kg :bum: .
Teraz miesiąc regeneracji i jadę w Alpy"
No i to jest mocna decyzja, ostry skok :)

Taternicki w polskich ? Czyżby "Betlejemka". Czy nadal jest, że na polskich kursach jest dopuszczone 'uszkodzenie' się kursanta. Podobno na 'zachodzie' by to nie przeszło (ubezpieczenia, odszkodowania). Ekstra spędzony czas!
Powodzenia dalej !
Awatar użytkownika
beata
Ekspert/Trener
Posty: 6499
Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: W-wa

Nieprzeczytany post

yaaceek pisze:"Teraz miesiąc regeneracji i jadę w Alpy"
No i to jest mocna decyzja, ostry skok :)

Taternicki w polskich ? Czyżby "Betlejemka". Czy nadal jest, że na polskich kursach jest dopuszczone 'uszkodzenie' się kursanta. Podobno na 'zachodzie' by to nie przeszło (ubezpieczenia, odszkodowania). Ekstra spędzony czas!
Powodzenia dalej !
Tak, Betlejemka :). Lubię taki harcerski klimat :hahaha: .

Yaaceek, ja w górach - w Alpach - wspinam się już od trzech lat, kurs wspinania górskiego - w skałkach - miałam w 2014r., a w Alpy Julijskie jeżdżę regularnie od 2010, więc spoko, "skok" to będzie, jak pojadę w Yosemity na El Capa :hahaha: . To żart, chociaż też jakieś tam moje marzenie ...

Na kurs tatrzański zdecydowałam się, żeby wszystko raz jeszcze poćwiczyć, utrwalić i ... powspinać się w Tatrach, bo jakoś ciągle nie miałam okazji, trudno się z kimś zgrać. No i żeby złapać trochę "betlejemkowego" klimatu :hahaha: .
Fajne było, sieknęliśmy 6 dróg, w tym jedno wspinanie nocne. Na jesień zostały jeszcze trzy drogi w rejonie Moka.
Awatar użytkownika
beata
Ekspert/Trener
Posty: 6499
Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: W-wa

Nieprzeczytany post

A co do uszkodzenia kursanta ... no tak, wszystko jest możliwe i dość prawdopodobne, więc na takim kursie trzeba już wspinanie i operacje sprzętowe mieć ogarnięte. Z drugiej strony jest to też spore zaufanie do nas, kursantów, ze strony instruktora. Bo jeśli puszcza się kursanta na prowadzenie na wyciąg o wycenie IV czy V, no to już nie jest to taki banał i instruktor nie pójdzie na żywca zobaczyć, czy wszystko ok, musi zaufać, że kursant to nie palant i nie samobójca.
Akurat tak się składa, że mój instruktor to mój znajomy i wie, jak się wspinam (choć nie wiedział, czy umiem poprawnie założyć stanowisko ;), ale zwykle tak jednak nie jest i zawsze jest jakieś ryzyko, że coś się stanie.
yaaceek
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 508
Rejestracja: 14 sty 2017, 18:22
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

beata pisze:Yaaceek, ja w górach - w Alpach - wspinam się już od trzech lat,
Pamiętam, po wpisie z Kadzielni, że wspinać to się co najmniej umiesz :). No a masz już fajne doświadczenie. Oczywiście powodzenia z dużymi ścianami. Napieraj!
Sam się ostatnio zastanawiałem, żeby tak się zapisać na kurs i dwa tygodnie (jak wcześniej bywało) być w tym ''górskim wymiarze'', odcięty od spraw z nizin.
Sam robiłem w 2010roku :)

Betlejemka ma swój klimat. Teraz już rezerwacja w Murowańcu. Też pięknie :)
Co robiliście na hali? Będę za niedługo, to może coś mi przypomni i wybiorę z Twojej listy.

Tak to bywa ze stanowiskami. Jak już po trudach wyboru gdzie iść, jak iść i czy to na pewno tu ma być, to teraz jak. Dla instruktora, stanowisko zmotane przez kursanta zawsze będzie złe. No chyba, że bajka, bo stałe :)

Jak z zimowym wspinaniem / drytoolingiem ?
Awatar użytkownika
beata
Ekspert/Trener
Posty: 6499
Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: W-wa

Nieprzeczytany post

yaaceek pisze:Co robiliście na hali? Będę za niedługo, to może coś mi przypomni i wybiorę z Twojej listy
.
Klasyki kursowe :hahaha: . Średnie Żebro Granatów razy dwa (w dzień i w nocy), Prawe Żebro, Filar Staszla (nareszcie coś ładniejszego ;)), Setkę na Kościelcu i Grań Kościelców, może niezbyt trudna - można przejść bez asekuracji, ale za to piękna. Z Żebra Czecha i Grani Fajek wygoniła nas burza.
Jak z zimowym wspinaniem / drytoolingiem ?
Moje zimowe wspinanie odbywa się na panelu :hahaha: . Udaję się jedynie na trekkingowe szybkie spacery po Zachodnich. Przy moich gabarytach szybko się wychładzam i zamarzają mi do bólu ręce, zresztą zimno jest moją największą górską fobią, bo bywało różnie i mam na tym punkcie lekką "schizę". Więc zimowe wspinanie odpada. A dytoolingu to już w ogóle nie rozumiem ;).
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Awatar użytkownika
beata
Ekspert/Trener
Posty: 6499
Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: W-wa

Nieprzeczytany post

Heh, trochę humoru ;):

https://pl-pl.facebook.com/879849732152 ... 384599335/
Awatar użytkownika
cichy70
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4111
Rejestracja: 20 cze 2001, 10:59
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: zewszont.

Nieprzeczytany post

beata-fajnie.
a ja dziś znów pobiegałem.
nono, zaczyna się w to nieśmiało wkradać, jaka mizerna regularność.
kora dawno nie było.
Obrazek
Awatar użytkownika
kojer
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1757
Rejestracja: 26 lip 2013, 11:09
Życiówka na 10k: 46:03
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Wrocław

Nieprzeczytany post

A ja jestem ślepy i przegapiłem Ask w Smolcu :)

Wysłane z mojego Redmi Note 3 .
Awatar użytkownika
cichy70
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4111
Rejestracja: 20 cze 2001, 10:59
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: zewszont.

Nieprzeczytany post

ale kota widzisz ???
Awatar użytkownika
ASK
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1733
Rejestracja: 02 gru 2013, 08:51
Życiówka na 10k: 50:08
Życiówka w maratonie: 4:43:44
Lokalizacja: Wroclaw

Nieprzeczytany post

Beata, widze wesolo bylo. Tez planuje tam kurs, ale turystyki, zeby pewniej sie czuc w gorach. We wrzesniu.

Ja kota widze.

Tak, bylam w Smolcu. W tym tygodniu tak zmeczona sie czulam po polowce, ze ani razu nie poszlam biegac. Dodatkowo 31 stopni w cieniu wiec wiedzialam, ze nie bedzie latwo. Ale byly lekkie chmury i wiatr, wiec stwierdzilam, ze treningowo sobie pobiegne. Tyle, ze najwyzsza temperatura byla zapowiadana akurat na 16 jak bieg sie rozpoczynal. Pierwsza piatka bez wiatru i akurat palacym sloncu. Mam wrazenie, ze odbijajac cieplo od asfaltu temperatura wynosila ponad 40 stopni. Juz po 2 km marzyl mi sie koniec. Ok 3 zaczely mi sie mdlosci, skurcze brzucha i dreszcze. Znalazlam skrawek cienia i przystanelam w nim nie wiem na jak dlugo, bo mialam wrazenie, ze mi cialo wybuchnie. Dowloklam sie jakos do wodopoju na 5 km, po zlaniu sie woda bylo duzo lepiej, szczegolnie ze pojawily sie lekkie chmurki i wiatr. Zaczelam przyspieszac, ale na uratowanie wyniku juz nie bylo szans, ostatecznie 56:56. Zle, ale ciesze sie ze zyje i nic mi nie jest.
Bieg zorganizowany super, wszystko dopięte na ostatni guzik, swietni kibice na trasie.
ODPOWIEDZ