Panowie, odpiszę zbiorczo. Wybaczcie. Ale chyba tak będzie bardziej przejrzyście.
1. Możliwe, że można było docisnąć kilka treningów więcej. Na treningu po prostu szło. Opisywałem u siebie, że po prostu się działo. Może trzeba było z dwa razy dobić mocniej do granicy? Nie wiem.
2. Rolli, zaśmiałem się, ale bez urazy. Po prostu jesteś pierwszym człowiekiem, który mówi, że mało długich treningów było. Ale to wynika z tego, że po prostu tu wrzuciłem tylko cztery tygodnie.
dla ścisłości:
09 lipca 30 km 3'43" (dzień wcześniej 7 x 2000)
16 lipca 24 km 3'44" (dzień wcześnie 4 x 3000 + 10 x 200)
23 lipca 30 km 3'33" (dzień wcześniej 16 x 1000)
30 lipca 30 km 3'57" (dzień wcześniej podróż na obóz do Maroka)
6 sierpnia 30 km 3'45" (Maroko, dzień wcześniej 7 x 2000)
13 sierpnia 40 km 3''48" (dzień wcześniej 5 x 3000)
20 sierpnia 30 km 3"54" (dzień wcześnej 12 x 1000, cztery dni wcześniej 4 x 5000)
27 sierpnia półmaraton (ale trochę przy długi) 3'22" (dzień po powrocie)
No i reszta już w artykule. W sumie 6 x 30 km raz 24 ale tam miało być 30 km tylko, że zabiło. Do tego sporo po prostu biegania 20 km czy 30-34 km rozbitych na dwa treningi.
3. Nie chcę gdybać. Nigdy nie wiadomo. Pierwsza część była naprawdę luźna mimo tego, że traciłem czas na punktach z piciem co wybijało z rytmu i biegłem sam. Może jakbym ruszył po 1:10:30 byłoby około 2:20. Ale może. A może by się zesrało tak samo i byłoby jeszcze wolniej finalnie. Z perspektywy czasu nie żałuję.
4. @#$%^, jestem sztywny jak kłoda. Wiem Jacek. Sam nie mogę patrzyć na to. Mój obecny fizjo powiedział kiedyś, że lepiej nie ruszać bo może się spierdolić. Co prawda jak patrzę na Klosterhalfen, czy jak się napatrzyłem jak ElAaraby biega jak kręciliśmy w Maroku to w teorii może to aż tak nie przeszkadza. Jednak po sezonie umówiony jestem do innego specjalisty na przegląd i zrobienie coś z tą górą. Ale zauważalnie jest lepiej z biodrami (w sensie już tak nie opadam, o czym wcześniej pisaliśmy). Chociaż droga daleka... Nie wiem czy mi życia wystarczy.