pawo pisze: ↑23 lut 2023, 21:57
Rozumiem. Jakoś się zasugerowałem rozmową o longach i myślałem, że półmaraton we wrześniu.
A że poważnie podeszliście to nie wątpię, ale jednak główne przygotowanie do Berlina.
Ciekawi mnie jak wypadła końcówka, nie cyferki tylko jak odczucia, czy było zgodnie z założeniami, czy była szansa na urwanie sekundki, czy wpadła jakaś bomba. Jak to oceniacie?
Tutaj oddam głos Piotrowi - wklejam jego relację z Facebooka:
"Trochę mi zeszło z podsumowaniem biegu Armagh 5k - jednak starałem się korzystać z 2.5-tygodniowego urlopu. Zacząłem go podróżą do Irlandii Północnej, a kończę dzisiaj w Warszawie, po świetnym wyjeździe do Santa Poli (postaram się podsumować ten czas i dodać post na dniach).
W czwartek 9 lutego odbyła się 31 edycja Armagh 5K, jednego z najmocniejszych biegów na 5km w Europie. Tegoroczna edycja powróciła do kalendarza po trzech latach, covidowej przerwy. Miałem możliwość uczestniczyć w ostatnich obu edycjach. Jeżeli miałbym krótko opisać te zawody: magiczna atmosfera, niesamowicie silna i wyrównana stawka zawodników, perfekcyjna organizacja dopięta na ostatni guzik. Warto tutaj przyjechać! Z tegorocznej edycji wracam zadowolony z nową życiówką 14:37. Dla chętnych dłuższa relacja poniżej.
---------------------------------------------------------
W 2020 roku udało mi się tam poprawić rekord życiowy z czasem 14:43. Po dość przeciętnym roku 2022, szczególnie na dystansach 5-10km, chciałem wrócić do Armagh spróbować jeszcze raz pobiec szybkie 5km i poprawić rekord życiowy. Razem z Mikołajem, Armagh potraktowaliśmy, jako ważny przystanek do wiosennych startów, a nie start docelowy. Stad tez wyszliśmy z wytrzymałościowego treningu, w którym dodaliśmy kilka jednostek tempowych na prędkościach około startowych, tak aby nie zabić mnie mocnymi tempami. Szczegóły treningu w ostatnich tygodniach możecie sprawdzić w artykule na Bieganie.pl (
https://bieganie.pl/.../1437-na-5km-ostatnie-4.../...). To tylko krótki wycinek przygotowań, jednak całość można śledzić na Stravie.
Założyliśmy sobie wynik w okolicach 14:35-14:40. Do Armagh leciałem z mieszanymi uczuciami i pewna niepewnością, jednak chciałem spróbować. Ciężko w kilku zdaniach opisać jak wygląda ten bieg, jednak w Internecie jest pełna transmisja z tego biegu. Tłum, żwawo kręcących zawodników biegnący wokół parku w małej północno-irlandzkiej miejscowości, na wcale niełatwej pętli. Ciężko tutaj nie ruszyć za mocno, inaczej można zostać stratowanym
Tak też wyglądał mój bieg. Z uwagi na porę rozgrywania biegu (21:30 polskiego czasu) jest ciemno i pierwsza możliwość względnej weryfikacji tempa jest dopiero po 850m, kiedy przebiega się po raz pierwszy linie obok mety biegu. Pewną pomocą są także kibice stojący na 1/2/3/4km, krzyczący aktualny wynik, sekunda po sekundzie - piękna sprawa.
Ruszyłem odważnie, niestety mocno zewnętrzną strona pętli, ponieważ nie było najmniejszej możliwości zbiegnięcia do środka. 1km z dobiegiem do maty startowej (jakieś 1.5-2sekundy, w tym roku organizator zadbał o wyniki brutto/netto) pokonałem w 2:52. Tłum ludzi biegł oczywiście tez przede mną. 2km - 5:44, nadal nie mogę biec przy krawędzi. Niestety zaczęło się robić ciężko i czułem, że tempo spada, a sporo zawodników zaczyna mnie mijać. 3km minąłem w 8:44, więc już biegłem około 3:00 min/km. Utrzymanie tego tempa nie dawało nawet życiówki. 300-400m po znaczniku 3km, usłyszałem zza pleców: „Piotrek, dawaj” – Szymon mnie mijał, próbowałem skleić, jednak leciał jak dzik – brawo Szymon
Nogi były coraz cięższe, jednak próbowałem walczyć, na ostatnie koło wbiegałem, gdy zegar pokazywał 11:40 (11:44/5 4km), wiedziałem, że ostatnie około 1030m muszę pobiec poniżej 3’ (wcześniejsze koła biegałem już w okolicach 3:05). Na ostatnim podbiegu nogi jakby odżyły i zaczynałem przyspieszać, próbując walczyć o wynik. Jeszcze tylko zbieg i długa prosta do mety. Starałem się przyspieszać i wyprzedzać rywali przede mną. Na metę wbiegłem w czasie 14:38, bardzo zadowolony i zmęczony jednocześnie. Wiedziałem, że złamałem 14:40, ponieważ zegar startowałem wraz ze strzałem, a do maty startowej troszkę musiałem dobiec
Po biegu piąteczka z ekipą z Polski (Patryk, Adam, Szymon - brawo za super wyniki i dzięki za fajny wyjazd), chwila odpoczynku i długi powrót do Polski
Na szczęście kilka dni później czekał na mnie wyjazd do Santa Poli."