Dzięki za próbę merytorycznej odpowiedzi, lubię dyskusje, dlatego chętnie odpowiem na Twoje zarzuty/ wątpliwości.
Mamy więc, po pierwsze, sugestię, że tradycyjny trening maratoński wynika po prostu z kopiowania tego, co robi elita. To dość niefortunne spłaszczenie sprawy, bo elita nie działa na podstawie własnego widzimisię, ale najczęściej w oparciu o badania dotyczące fizjologii wysiłku. I klasyczne schematy przygotowań maratońskich mają swój grunt właśnie w tego typu literaturze, a nie po prostu w kopiowaniu najlepszych.
Jeśli chodzi o Danielsa, to faktycznie mamy tam oparcie o fizjologię, jednak jeśli chodzi o książki Skarżyńskiego to nie ma nigdzie odniesień do badań naukowych.
Kolejna - nawet ważniejsza kwestia - zdecydowana większość badań naukowych realizowana jest na bardzo dobrze albo przynajmniej dobrze wytrenowanych osobach.
I kluczowa sprawa - w tekście staram się pokazać, że problemem większości biegaczy amatorów jest biomechanika (ruch), a nie fizjologia (bo tutaj zdecydowanie łatwiej o poprawę).
u Skarżyńskiego w planach dla początkujących znajdziemy elementy siły biegowej, gimnastykę sprawnościową, krosy aktywne i pasywne czy starty kontrolne na dychę. Rozumiem, że to nie to samo, co zabawianie się tempem na każdym możliwym treningu, ale nazywanie tego jednostajnym klepaniem, to wynik nieznajomości tych metod albo złej woli autora opinii.
Naprawdę uważasz, że gimnastyka sprawnościowa (niestety opierająca się na archaicznych ćwiczeniach), krosy, starty kontrole na dychę w jakikolwiek sposób mogą nauczyć kogokolwiek biegać szybciej? I nie mówię tu o przesuwaniu o kilka sekund, ale gruntownej zmianie.
Podbiegi owszem - w pewnym stopniu mogą.
Jest to tym bardziej zaskakujące, że Mikołaj w swoich planach sam sugeruje wykonywanie 2 jednostek jakościowych w tygodniu w postaci zabawy biegowej. Reszta to „biegi spokojne”. Można więc nabrać wrażenia, że jest dużo bliższy metodom, które krytykuje, niż mu się wydaje. Zamiast wymiany objętości na intensywność, mamy po prostu obcięcie objętości i podobną intensywność.
Widzę ogromną różnicę między dynamicznym bieganiem 20-40 sekundówek czy minutówek, a krosami czy startami kontrolnymi na dychę, które wymieniasz jako odejście od klepania. To jest zupełnie inna praca, to tak jakbyś porównał start na 400m do biegu ultra i mówił, że tutaj praca mechaniczna jest podobna.
Te argumenty są szkodliwe nie tylko przez to, że spłaszczają rzeczywistość, ale też dlatego, że wielu młodych biegaczy nie będzie już czytało podręczników Danielsa czy Skarżyńskiego. Mają one swoje lata i pewnie nie planuje się dodruków. Młodzi więc, na podstawie opinii takich jak ta Mikolaja, zapamiętają te metody jako nudne i kontuzjogenne, co jest krzywdzące dla twórców.
Widać, że nie śledzisz na bieżąco tego, co się dzieje na rynku literatury biegowej. Zarówno Daniels jak i Skarżyński (bardzo niefortunne zestawienie, z góry przepraszam - w tekście chodziło mi o wskazanie różnorodności, bo porównać Danielsa do Skarżyńskiego, to jak porównać szkolenie w FC Barcelonie do Górnika Łęczna) regularnie robią dodruki. Ba, nawet Daniels edytował swoje książki (wszystkie wersje czytałem w dwóch językach).
Zresztą Mikołaj, jako „Biegający filozof” na pewno kojarzy argumenty Platona z Fajdrosa i wie, że z pisma może wynikać mnóstwo nieporozumień. Może więc należało zapytać Skarżyńskiego, czy poczuwa się do bycia reprezentantem klasycznej szkoły maratonu w takim rozumieniu, jakie zostało tu przyjęte?
Wielokrotnie przy różnych targach podpytywałem Pana Skarzyńskiego o niuanse i zawsze byłem odsyłany do książek.
I tutaj mój hit:
Te konsekwentnie realizowane długie treningi mają nam dać szansę nauczyć się odżywiać podczas długich biegów, by uniknąć ściany.
I tutaj wychodzi ogromna różnica w podejściu, które reprezentujemy. Ty chcesz wycisnąć z biegacza w tym momencie jak najwięcej, a ja chcę sprawić żeby rozwijał się systematycznie.
Rozpoczęcie treningu biegowego od nauki odżywiania podczas długich biegów, to tak jakby przygotowania do maratonu rozpocząć od zakupu żeli.
Moim celem - jako trenera - jest nauczenie (pokazanie) biegaczom amatorom, że mogą biegać szybko na różne sposoby. Dla jednych lepszy będzie mniejszy kilometraż, dla innych większy. Jednak najważniejsze, żeby przy tym wszystkim nie kopiować elity, bo uważam, że 95% planów treningowych właśnie tym jest. Plany te nie biorą pod uwagę ograniczeń nie tylko czasowych (regeneracyjnych), ale przede wszystkim mechanicznych.
** Nie jestem przeciwnikiem długich biegów. Na pewnym poziomie są niezbędne, ale w niektórych przypadkach dużo lepiej zastąpić je innymi bodźcami.