Komentarz do artykułu Walka z wiatrakami, rozprawka o progu mleczanowym

Biegowe "citius, altius, fortius": miejsce dla tych którzy chca biegac dalej i szybciej.
pawelvod
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 160
Rejestracja: 19 gru 2014, 16:09
Życiówka na 10k: 39:20
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Ok. Czyli wiemy, że badanie musiało by trwać rok... Daniels analizował niektóre parametry zawodników i 4 lata. Z punktu widzenia badacza utrudnia to proces, bo trzeba wziąć pod uwagę spadek liczebności grupy wraz z upływem czasu i coraz większy wpływ czynników zewnętrznych. Niemniej wszystko się da zmierzyć. Dalej jednak moja krata piwa jest po stronie grupy, którą dostał by na rok Rolli.
Co do predyspozycji biegowych Kenijczyków to teoria doboru naturalnego i korzystnych warunków fenotypowych jest chyba powszechnie obowiązująca. Z jednej strony, niewiele jest możliwości poza bieganiem na wyrwanie się z biedy tych ludzi (podobnie jak piłka nożna w Brazylii), z drugiej wysokość n.p.m. temperatura, kult jednostek którym się udało sprzyja treningowi. Dodatkowo dobór naturalny predysponował do przeżycia (więc i dzietności) te osoby, które w sposób najefektywniejszy wykorzystywały skąpe zasoby energetyczne czarnego kontynentu. Zresztą ciekawy w tym aspekcie jest krwawy eksperyment jakiego dokonał na tej populacji biały człowiek w okresie niewolniczym. Z tej puli wybrał osoby najsilniejsze i dodatkowo przepuścił je przez sito wielotygodniowej wykańczającej podróży morskiej. Ten masakryczny eugeniczny (mniej niż 6 sylab) eksperyment w trakcie jednego pokolenia doprowadził do "wyprodukowania" z puli najlepszych długodystansowców, najlepszych sprinterów. Na białej populacji tak selekcjonującej pod względem motorycznym rzezi ani natura, ani inny człowiek nigdy nie dokonał.
Co do Europy to dobór działał tu od wieków zgoła inaczej. Tutaj tworzenie zorganizowanych struktur społecznych zwiększało szanse na przeżycie (wojny państw, podział na wyspecjalizowane grupy zawodowe). I absolutnie nie tylko pozytywne cechy uległy tu wzmocnieniu. Cwaniactwo, złodziejstwo również dają dużą przewagę (wilk z wallstreet). Cechy fizyczne liczą się może przez chwilę przy doborze partnera, ale już na dzietność takiego wpływu nie mają. Otyli amerykanie mają pod butem cały świat nie dlatego, że szybko biegają. Jednak na tą chwilę to Kenijczycy przyjeżdżają do Bostonu i Berlina na maraton po pieniądze, a nie odwrotnie. I tak patrząc na sport białych jestem pod wrażeniem jak fizjologia może mimo wyraźnego braku predyspozycji wyrównać szanse. Znowu przytoczę przykład Nikei i under 2:00. Wyraźnie widać tu co by było gdyby fizjologia zabrała się na dłużej niż miesiąc za czarny ląd...
Obrazek
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
yacool
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 12442
Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Przykład nike i under 2 jest zaprzeczeniem metodologii badań. Z trzech gości poddanych reżimowi fizjologicznemu dwóch kompletnie zawiodło. Jeżeli zostali dobrani do tego projektu pod względem fizjologicznym jako dobry materiał wyjściowy to dlaczego doznali takiej porażki?
Wychodząc z fizjologii trudno to wyjaśnić. Wychodząc z biomechaniki będzie łatwiej. Tylko Kipchoge na dzień dzisiejszy jest w stanie pokryć dwie godziny wysoce ekonomiczną pracą opartą na sprężystości tkankowej. Pozostali od samego początku nie biegli w tym trybie, który zresztą dotyczy jeszcze tylko niewielu zawodników takich jak Bekele, Gebrselassie, Mosop czy Mutai.

W zeszłym roku rozmawiałem z główną postacią projektu sub 2, fizjologiem dr Pitsiladisem (na rowerze), który szczerze przyznał, że "dobór fizjologiczny" nie za bardzo się sprawdza. Jos Hermens nie może ciągle opierać swojego imperium na Bekele, a finansowanie budowy laboratoriów w Kenii i Etiopii musi mieć uzasadnienie, którego jak na razie brakuje.
Ostatnio zmieniony 23 lip 2017, 21:16 przez yacool, łącznie zmieniany 1 raz.
Rolli
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 13303
Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
Życiówka na 10k: 33:40
Życiówka w maratonie: 2:39:05

Nieprzeczytany post

W tym całym projekcie jest jeden błąd: Ja trenuje i według fizjologi i według biomechaniki (ale innymi metodami jak Yacool)
Awatar użytkownika
yacool
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 12442
Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
Kontakt:

Nieprzeczytany post

W społeczeństwie, które najwyżej ceni sobie indywidualizm, nie pozostaje nic innego jak pogratulować takiej sztandarowej deklaracji.
Rolli
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 13303
Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
Życiówka na 10k: 33:40
Życiówka w maratonie: 2:39:05

Nieprzeczytany post

No i co to przeszkadza?
Awatar użytkownika
Adam Klein
Honorowy Red.Nacz.
Posty: 32176
Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
Życiówka na 10k: 36:30
Życiówka w maratonie: 2:57:48
Lokalizacja: Polska cała :)

Nieprzeczytany post

Pawelvod - pomysł fajny, tylko, że ja nie jestem trenerem. :) Nie wiem jak robią to inni, że potrafią mieć dziesiątki zawodników, dla mnie każdy jeden to jest konkretne wyzwanie, solidna analiza przypadku. Przyznam, że bawi mnie (nie w sensie, że rozśmiesza, ale że interesuje) szukanie problemu i jego rozwiązanie, co już kilka razy mi się zdarzyło, ale to jednak zawsze była praca 1-1, to wymaga solidnego zaangażowania (przynajmniej ja tak mam). Oczywiście mógłbym "trzasnąć" jakieś plany dla wszystkich wg tej samej idei ale wtedy wiem, że statystycznie nie wykorzystam potencjału który posiadają Ci zawodnicy.
Ale tak jak w przypadku Yacoola myślę, że rzeczywiście trudno by mu było pracowac z nimi od początku na odległość, to ja bym potrafił, pod warunkiem, żebym zobaczył chociaż jakieś nagranie z ich biegu (żeby się nie okazało, że np gość biega tyłem a ja się głowię jak sprawić, żeby jego prędkości sie przesuneły).
chmiel
Wyga
Wyga
Posty: 119
Rejestracja: 10 kwie 2017, 13:27
Życiówka na 10k: 49 min
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

pawelvod pisze:I widzisz. Tu wchodzi to co lubię najbardziej u antyszczepionowców, homeopatów, zwolenników teorii płaskiej ziemi itd... Brak chęci poddania się obiektywnej weryfikacji. Dodatkowo, jak ktoś chce szlifować drogie diamenty to najpierw uczy się na cyrkoniach, czy czym tam. Tu drogi na skróty nie ma. (...)
Piękne podsumowanie 12 stron dyskusji.

Jedynie Rolli nie napisał "że się nie da" i że "dostanie niewłaściwy materiał". Wiadomo, projekt nie dojdzie do skutku, ale czytając komentarze zdecydowanie wolał bym być w grupie Rolliego- osoby która nie wymaga żeby zawodnik był "właściwym materiałem". Dostaje zawodnika, sprawdza, widzi co trzeba zmienić i to robi. To co jest konieczne to chęci i samozaparcie.

bałbym się trafić do Yacoola. Uświadamianie o przesuwającej się stopie w bucie, kozetka, straszenie żebym wiedział na co się piszę, pokazywanie mi jaką pokraką czy tam kaleką jestem.. Po czymś takim faktycznie bieganie do "porzygu" to już miła rozrywka.

Warto było poczytać ten wątek, żeby to podsumowanie zobaczyć. :)
Qba Krause
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 11474
Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31

Nieprzeczytany post

chmiel pisze:bałbym się
rzeczywiście, dobre podsumowanie.
być jak brad pitt w Indiana Jonesie.

Do Things Always.

komentarze do bloga
blogspot
Awatar użytkownika
yacool
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 12442
Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Trzeba tak naprawdę głęboko pojąć, czego chcemy od ciała jeżeli pragniemy zmienić jego wzorce ruchowe. Produkcja kalekiego społeczeństwa zaczyna się już na początku edukacji. I nie chodzi mi tu o przeciążone książkami plecaki, choć to też jest czynnik destrukcyjny. To co nas najbardziej dewastuje to stres. Już od najmłodszych lat. To on skleja, usztywnia i zapisuje się w tkankach. Kto umie czytać mowę ciała i ma wyostrzony zmysł percepcji w tym palpacji, ten czyta z drugiego człowieka jak z pamiętnika.

W mojej ewentualnej grupie ostałyby się jednostki cechujące się samodzielnością i zmysłem eksperymentatorskim. Dostrzeżenie swoich ułomności i zaakceptowanie ich wymaga odwagi i otwarcia się na doświadczenie. To jest punkt wyjścia. Kto się boi spojrzeć krytycznie w lustro ten odpada. Kto się boi podjąć ryzyko (patrz ostatni wywiad z Gardzielewskim) ten odpada. Potrzebuję Robertsonów, Robinsonów i innych awanturników różnej maści.
Trening z takimi ludźmi oparty jest na dotyku, dialogu, wymianie doświadczeń i pełnej indywidualizacji. Stąd trenowanie na odległość odpada, choć zdarzają się jednostki, które zaskakują mnie swoją samoświadomością spostrzeżeń tylko w rozmowach telefonicznych. Niemniej to rzadkość i w moim przypadku muszę mieć skoszarowanych outsiderów, żeby złapać za mordy i wbić do głowy, że indywidualizm jest tylko narzędziem w pracy, a celem jest to od czego uciekają, czyli unifikacja. Bo biomechanika to kwintesencja braku indywidualności. Kto najbardziej wtopi się we wzorzec ruchu ten osiągnie sukces.
Awatar użytkownika
Sikor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4924
Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
Życiówka na 10k: 40:35
Życiówka w maratonie: 3:13:29
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Gdyby jednak doszlo do tego badania, to ja sie zglaszam do grupy yacool-a.
Nawet na rok, jezeli bedzie trzeba :taktak:
Rolli
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 13303
Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
Życiówka na 10k: 33:40
Życiówka w maratonie: 2:39:05

Nieprzeczytany post

Sikor pisze:Gdyby jednak doszlo do tego badania, to ja sie zglaszam do grupy yacool-a.
Nawet na rok, jezeli bedzie trzeba :taktak:
Ja tez chce u Yacoola. :oczko:
Awatar użytkownika
yacool
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 12442
Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Nie do jacola tylko do fizjoterapeuty. Nie ma co czekać na jakąś wirtualną grupę, którą ktoś w magiczny sposób utworzy i poprowadzi. Jak ktoś jest zainteresowany innym wymiarem biegania, to zamiast wydawać kasę na regularne badania progów, niech wyda kasę na regularne wizyty u fizjo. Raz w tygodniu. Może być też masaż pleców, akupunktura, itp. Cokolwiek się nawinie i jest w miarę blisko miejsca zamieszkania. Na początek płaci się frycowe jak zawsze, gdy trzeba rozpoznać nowe obszary i wybrać najlepszą opcję. Trzeba eksperymentować. Po masażu zrobić akcent i sprawdzić, o co właściwie chodzi temu yacolowi, gdy pisze, że zrelaksowane plecy to podstawa, itd. Możecie się potem wymieniać doświadczeniami na forum, bo od tego jest. Tak samo jak wymieniacie się informacjami o tempach, tętnach i kilometrach.
Na przykład: we wtorek Kowalski biegał przebieżki po 18 sekund i szło jak po grudzie, ale w czwartek rano fizjo wbił mu klawiki w dupę i potylicę w poszukiwaniu misterium. Godzinę później przebieżki wychodziły na lajcie w 15 sekund. Jak to możliwe?
Szczepan Wiecha
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 1
Rejestracja: 26 lip 2017, 10:20
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Panie Redaktorze,
Z uwagą przeczytałem artykuł o „walce z wiatrakami”. Fizjologia, nauka obszerna … W wielu punktach podzielam Pański opinie, ale w niektórych kwestiach chciałbym zwrócić uwagę na ważne i pominięte „szczegóły”, mające decydujący wpływ na nasze reakcje fizjologiczne podczas wysiłku. Mam nadzieję, że zarówno Panu jaki i czytelnikom pozwoli to nieco bardziej zrozumieć moment, jakim jest tzw. próg anaerobowy i jakie ma przełożenie jego znajomość na trening.
Na wstępie przyznam, że faktycznie we współczesnej fizjologii sportowej istnieje dość szeroka nomenklatura progowa, bo mowa jest o kilku swoistych reakcjach organizmu na narastający wysiłek i dodatkowo, kilku różnych nazwach tych swoistych momentów. Innymi słowy co kraj, to obyczaj.
W przytoczonym przykładzie o tym czym jest mleczan, powołał się pan na uznaną pozycje bibliograficzną, w której to bardzo trafnie określono i odróżniono mleczan i kwas mlekowy, wyjaśniono też szczegółowo kwestie biochemiczne. Na podanych stronach 155 i 186 nie ma żadnej sprzeczności Zarówno na 186 jak i 155 str. mowa jest o kumulacji jonów wodorowych i jest to absolutnie i niezaprzeczalnie prawdą, pod warunkiem że wyczerpane zostaną możliwości buforowe! Mleczan jest tylko i wyłącznie finalnym produktem glikolizy beztlenowej, w której produktem są także jony wodorowe. Nie można mleczanu stawiać na równi z kwasem mlekowym, bo to są różne substancje pod względem działania na nasz organizm. Tym bardziej używać wymiennie tych pojęć co niestety ma miejsce również w Pańskim artykule. I tu niestety należy wejść w kwestie biochemiczne, ponieważ pozwoli to zrozumieć dalszą część. W procesie glikolizy, glukoza jest w pierwszej fazie przekształcana w pirogronian, który nazywany jest „węzłem metabolicznym”. To co bardzo istotne to fakt że na tym etapie powstają dwa jony wodorowe (2H+), obniżające pH i związane z tym konsekwencje. Co dzieje się dalej z pirogronianem i gdzie jest nasz mleczan o którym mowa w artykule? Otóż pirogronian może być dalej przekształcony w kilka różnych związków i wziąć udział w procesach tlenowego wytwarzania ATP-energii w mięśniach (wnika swobodnie do mitochondriów mięśniowych, jest katabolizowany poprzez utlenienie do acetylo-CoA, utlenianemu następnie w cyklu Krebsa czyli tlenowych przemianach, których efektem jest powstawanie energii). Jeśli brakuje tlenu w obrębie komórek mięśniowych, pirogronian będzie przekształcony w kwas mlekowy gdzie po błyskawicznej dysocjacji, również powstanie jon H+ i reszta kwasu mlekowego łącząca się z sodem powstałą sól kwasu mlekowego nazywamy mleczanem. I właśnie ta substancja, oznaczana podczas wysiłku, pozwala ocenić stopień glikozy beztlenowej i tym samym staje się narzędziem diagnostycznym dla trenerów i fizjologów. Reasumując, tylko jony wodorowe mają w tym układzie negatywny wpływ na aktywność mięśniową. Mleczan jest substancją zupełnie obojętną chemicznie. W tzw. cyklu Corich następuje jego metabolizowanie przez organizm Od stopnia efektywności (zwłaszcza!) tego procesu, zależy stopień oczyszczania krwi z mleczanu.. Jego spadek nie ma bezpośredniego wpływu na samą regenerację mięśni. Podsumowując, jony wodorowe powstają zarówno przy procesach tlenowych jak i beztlenowych, między innymi w procesie rozpadu fosfagenów, o czym zupełnie nie ma mowy w treści artykułu. Po co nam próg?
Słusznie podkreślił Pan różne czynniki ,związane ze źródłami energetycznymi, które służą produkcji energii. To właśnie te zmiany wywołują określone reakcje wentylacyjne, obserwowane w zmianach wskaźników wymiany gazowej, czy też w produkowanym mleczanie.. Obserwowane reakcje pozwalają nam określić czy nasz organizm, produkując energię, skorzystał z przemian beztlenowych , a jeśli tak to w jakim stopniu. I to na bazie tych informacji właśnie, mamy możliwość odnieść się do poziomu tętna (generalnie tętno koreluje z intensywnością, , choć nie u każdej osoby jest możliwość określenia stref tętna. Nie chce tu wchodzić w szczegóły, ponieważ to bardzo obszerne zagadnienia).

OBALENIE MITU KUMULACJI MLECZANU
Nie rozumiem zupełnie, w jakim celu mieszane są i konfrontowane fakty naukowe z hipotetycznymi i nie do końca słusznymi teoriami, które jak zaraz przedstawię mają zupełnie inne podłoże i uzasadnienie. Zawsze gdy mówimy o progu mleczanowym, warto pochylić się nad jego znaczeniem dla metabolizmu mięśniowego. Rejestrując stężenia mleczanów w próbie o narastającej intensywności, obserwujemy tylko i wyłącznie stężenie obojętnego chemicznie związku jakim jest mleczan, nie możemy mówić o faktycznym działaniu jonów wodorowych i ich produkcji, które w dużej mierze odpowiadają za zmęczenie organizmu. Z tego też względu, sam próg mleczanowy powinien być określany na podstawie nie tylko samych wartości mleczanu obserwowanego podczas testu, co również na podstawie reakcji oddechowych (np. RQ, VCO2/VE, PetCO2). Określony na podstawie kilku zmiennych „próg anaerobowy” z całą pewnością daje większą dokładność, niż samo tylko mierzenie mleczanu we krwi włośniczkowej. Warto też doprecyzować informację o której pisał Pan na początku artykułu, że dawniej określano progi na 2 i 4 mmol/L mleczanu, a od czego już się dawno odeszło. Stało się tak właśnie ze względu na fakt, że zaczęto używać dokładniejszych analizatorów gazów oddechowych, dzięki czemu zaobserwowano, iż reakcje progowe mogą zachodzić przy różnym stężeniu mleczanu, ponieważ każdy z nas ma inną mięśniową pojemność buforową. Ma to szczególne znaczenie w kwestii możliwości utylizowania jonów wodorowych, powstających w trakcie glikolizy. To dzięki takim substancjom jak wodorowęglany, mioglobina, hemoglobina czy albuminy, możliwe jest niwelowanie szkodliwego działania jonów wodorowych. Przy jakim natomiast jest to stężeniu mleczanu, obserwowanego we krwi, nie możemy określić nie rejestrując innych zmiennych, jak te już wspomniane wentylacyjne. Wybiórcze traktowanie samego mleczanu jako „narzędzia diagnostycznego”, nie daje nam wystarczającej czułości i dokładności w obiektywnym wyznaczeniu progów
W wywodzie o biegu na 10 km, podaje Pan pod wątpliwość kwestie wpływu mleczanu na zmęczenie. Myśląc podręcznikowo to faktycznie mleczan nie ma tu żadnego znaczenia, ponieważ jak już wiemy, nie wywołuje zmęczenia. Mierzyć mogą nam mleczan, nie kwas mlekowy. Takie rozważania o przyczyny zmęczenia w wysiłkach długotrwających (takim jest przecież każdy bieg na 10 km), należało by uzupełnić o jeszcze inne pominięte zupełnie możliwości. Przy pracy stałej jak bieg na 10 km mamy przecież do czynienia z sukcesywnym zmęczeniem ośrodkowego układu nerwowego (kory ruchowej, móżdżku itd.), czy zmniejszeniu reaktywności jednostek motorycznych mięśni, w tym synaps nerwowo-chemicznych, gdzie przecież dochodzi do tzw. wyczerpania synaptycznego. W efekcie tego, nasze mięśnie ulegają osłabieniu. Myślę, że każdy biegacz jak sobie przypomni swoje początki to zapewne pamięta, że był taki moment, gdy udało mu się wreszcie przebiec upragnione 5, 10 czy 20 kilometrów. Wcześniej nie był w stanie dobiec do końca założonego dystansu, pomimo tego że biegł powoli w przemianach tlenowych. To właśnie nasz mózg i układ nerwowy, czyli całe to „zasilanie” układu mięśniowego, również może limitować nasze możliwości. Kolejnym pominiętym faktem, są występujące zaburzenia termoregulacyjne, elektrolitowe, substratowe, enzymatyczne oraz buforowe, które też bezsprzecznie mają znamienny wpływ na generowane i odczuwane zmęczenie podczas wysiłku długotrwałego. Nie tylko więc kwas mlekowy, a precyzyjnie jony wodorowe powstałe w glikolizie beztlenowej, mają wpływ na indukowane zmęczenie i „padnięcie” na mecie czy przedwczesne „odcięcie” sił w trakcie biegu.

KRZYWA ZWALNIANIA
Podobnie jak przy omawianiu przyczyn zmęczenia w wysiłkach długotrwających, należałoby uwzględnić kwestie termoregulacyjne, równowagi wodno-elektrolitowej, zasobności/dostępności substratów, zmęczenia układu nerwowego, czy możliwości buforowych. To głównie z tego względu, obserwowane jest pogorszenie tempa biegowego w czasie dla biegów długodystansowych. Różnice pomiędzy poszczególnymi biegaczami, które zostały przedstawione, zapewne są też spowodowane tymi mechanizmami, ponieważ każdy zawodnik ma inną pojemność buforową, termoregulację czy zasoby glikogenowe, itd. Nie tylko udział przemian beztlenowych się liczy, jest to tylko jeden z czynników mających wpływ na tempo. Dla biegów krótkich też mamy czynniki indukujące zmęczenie i dlatego obserwujemy różnice w tempach. Tu część pokryje się (jak kwestie pojemności buforowej), ale głównie mówimy o zasobności tzw. fosfagenowej, czyli zapasach wolnego ATP i fosfokreatyny. Duże znaczenie ma też sama sprawność glikolityczna. Bieg pomiędzy 400 a 800 metrów wymaga przełączenia się z glikolizy tlenowej w beztlenową, więc z tego też względu, część zawodników bardziej ukształtowanych tlenowo czy beztlenowo, będzie miała większe czy mniejsze straty tempa. Z kolei bieg pomiędzy 200 a 400 metrów odbywa się głównie w obrębie jednego szlaku metabolicznego, czyli glikolizy beztlenowej. To tak tylko gwoli ścisłości, w doprecyzowaniu pominiętych oczywistości.

DANIELS A PRÓG
Chciałbym zaznaczyć, że wzory to tylko wzory i wszystkich zależności w nich nie przewidzimy. Wzór Danielsa jest jednym z wielu, czasem ma pokrycie a czasem nie. Obserwuję to na co dzień, mierząc bezpośrednio pobór tlenu w trakcie badań wydolnościowych. Ważnym niemal na równi aspektem decydującym o wyniku w biegach długich, jest ekonomizacja wysiłku czyli tzw. koszt fizjologiczny wysiłku, który to również określam podczas testów. Tego Daniels, ani inne wzory VO2max nie określają.

MLSS
Nic dodać nic ująć, wreszcie pojawiło się pojęcie zmęczenia centralnego i obwodowego układu nerwowego. Dalej w badaniach nad stanem stałym dodano jeszcze pojemność buforową, termoregulację, równowagę elektrolitową, zmęczenie oddechowe i wiele innych czynników. Więcej i bardziej współcześnie można przeczytać w artykule naukowym, dotyczącym zagadnień określanych jako „critical power”, czyli koncepcji która niejako ewaluowała i uzupełnia te dotyczące maksymalnego stanu stałego https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC5371646/

MLECZAN A WYSIŁEK PRAKTYCZNY,
Moje podejrzenie jest takie, że każdy wysiłek jest związany ze stałym, stabilizującym się stężeniem kwasu mlekowego. Czyli najpierw jest stosunkowo stromy wzrost a potem stabilizacja. Twierdzę, że nie jest to trwały stromy wzrost jaki często widzę na różnych wykresach, takich jak poniżej.
Fundamenty wiedzy z zakresu fizjologii sportowej są przez Pana podważane na podstawie „podejrzeń”, Proszę nie podejrzewać, a zrealizować odpowiednie naukowe badania i opublikować w recenzowanym czasopiśmie. Wtedy będziemy mogli mówić o faktach, a nie mitach. Takich testów jak ten podany MLSS wykonałem setki. Mamy do czynienia z kumulowaniem się mleczanu powyżej poziomu maksymalnego stanu stałego, a bardziej aktualnie „krytyczna moc”. Nie twierdzę że jest to jedyną przyczyną zmęczenia, ponieważ o tych już pisałem wcześniej, ale jest to biochemiczny wskaźnik zaangażowania przemian beztlenowych. Jeżeli mleczan zaczyna narastać, to w końcu po jakimś czasie X buforowanie H+ pogorszy się na tyle, że odczuwane zmęczenie organizmu przerośnie możliwości psychiczne.
Odnosząc się do samego praktycznego testu jaki Pan wykonał, widać wyraźnie narastanie mleczanu w czasie, podobnie jak tętna. Dziwne stwierdzenie Pana „fizjologa” zwłaszcza, że cały wysiłek trwał tylko 16 minut i nie był przeprowadzony zgodnie z metodyką wyznaczania maksymalnego stanu stałego. Nie przedstawił Pan wskaźników wymiany gazowej, w której to widoczne było by zadłużenie tlenowe. W sumie nie wiedzieć po co wykonywana była analiza gazów oddechowych?…Odczucie hipoksji o jakim Pan pisze, jest też bardzo charakterystycznym objawem subiektywnym towarzyszącym intensywnościom powyżej progu anaerobowego.
I najlepsze w tym wszystkim: „Po prostu w pewnym momencie, kiedy przekroczyłem 15 minut stwierdziłem, że skończymy już, bo nie jestem w stanie męczyć się psychicznie dłużej”, czyli wracamy do punktu przyczyn zmęczenia w wysiłkach długotrwających. Dziękuję, że to Pan tak napisał, bo mógłbym być posądzony o jakieś lobbowanie za „kwasem mlekowym”.

CO MÓWIĄ FIZJOLODZY
Proponuję lekturę naukową na ten temat:
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/19453206#

MLECZANOWY BIZNES
Osobiście takie sformułowanie jest dla mnie bardzo kontrowersyjne. Dziękuję, że poruszył Pan ten problem zarabiania pieniędzy, ale chyba nie rozumie Pan idei funkcjonowania tego typu usługi na rynku. Oczywiście można być doskonale wyedukowanym człowiekiem, czytać podręczniki akademickie i literaturę naukową, ale proszę sobie zdawać sprawę z tego, że nie każdy biegacz jest w tym zakresie profesorem, a zdecydowana większość robi w życiu coś innego i niekoniecznie ma czas, aby zgłębiać tajniki fizjologii przekładając je na trening Z tego też względu, istnienie usługi w której określimy bezpośrednio strefy tętna i te osławione progi w prawidłowy sposób (nie zamierzam oceniać innych, pozostawiam to rynkowi i opinii środowiska) jak i inne wskaźniki, które mogą powiedzieć wiele o treningu danej osoby, jest jak najbardziej zasadne. Nie wiem z iloma fizjologami miał Pan możliwość rozmawiać i dyskutować, ale z mojego własnego doświadczenia podstawowym problemem każdego mniej czy bardziej zaawansowanego biegacza, jest to w jakich intensywnościach należy realizować trening, żeby był optymalny do np. spalania tłuszczy, czy kształtowania właściwej wytrzymałości. 80% klientów przychodzi, ponieważ coś się im nie zgadza… z tętnem czy tempem i strefami wyssanymi z kalkulatora, w tym i tego podawanego przez Danielsa czy każdym innym wzorem.
p.s. w kwestii zakresów i użytych sformułowań szkoda, że nie załączył Pan dalszej części opisu, gdzie mowa jest o górnej strefie WB2 i biegach progowych, jak i tego odnośnie biegów ciągłych. Szkoda też że nie pojawiła się informacja dotycząca samego wyznaczenia stref, ponieważ akurat tak się składa że te są podane dla konkretnych wartości tętna i zawsze pytam o to, czy trening odbywa się na tempa czy tętna aby dobrze ustawić zakresy. Te dane wartości tętna odpowiadają danemu przez 3 min czasowi tempa biegu, co nie zawsze pokryje się z realnymi tempami w terenie, ale po to właśnie ustawiane są progi pod tętno….

Podsumowując:
Pominięto większość przyczyn zmęczenia dla wysiłków długotrwających.

Na podstawie wątpliwego testu postawiono wnioski o MLSS, które nie mają podstaw w fizjologii wysiłkowej człowieka.

A trenerzy swoje wiedzą i znają dobrze podstawy biochemii i fizjologii, o co również i Ja staram się dbać, będąc od ponad 10 lat nauczycielem akademickim.
Z biegowym pozdrowieniem
dr n.k.f. Szczepan Wiecha
Awatar użytkownika
Adam Klein
Honorowy Red.Nacz.
Posty: 32176
Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
Życiówka na 10k: 36:30
Życiówka w maratonie: 2:57:48
Lokalizacja: Polska cała :)

Nieprzeczytany post

Witam
Dziękuję bardzo za wartościowy komentarz.
Przy czym moim celem nie było szukanie fizjologicznych przyczyn zmęczenia w wysiłkach długotrwałych, ale pokazanie, że nie progiem mleczanowym powinniśmy się w treningu sugerować, bo jego stosowanie nie ma praktycznego uzasadnienia.
Rolli
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 13303
Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
Życiówka na 10k: 33:40
Życiówka w maratonie: 2:39:05

Nieprzeczytany post

Adam Klein pisze:Witam
Dziękuję bardzo za wartościowy komentarz.
Przy czym moim celem nie było szukanie fizjologicznych przyczyn zmęczenia w wysiłkach długotrwałych, ale pokazanie, że nie progiem mleczanowym powinniśmy się w treningu sugerować, bo jego stosowanie nie ma praktycznego uzasadnienia.
Dla Ciebie. Inni juz tlumaczyli jak stosowac.
ODPOWIEDZ