Trening szybkości w przygotowaniach maratończyka

Biegowe "citius, altius, fortius": miejsce dla tych którzy chca biegac dalej i szybciej.
Awatar użytkownika
Adam Klein
Honorowy Red.Nacz.
Posty: 32176
Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
Życiówka na 10k: 36:30
Życiówka w maratonie: 2:57:48
Lokalizacja: Polska cała :)

Nieprzeczytany post

New Balance but biegowy
KRZYSIEKBIEGA
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 512
Rejestracja: 16 sty 2008, 22:22
Życiówka na 10k: 31.16
Życiówka w maratonie: 2:23;47

Nieprzeczytany post

No właśnie przebieżki czy rytmy?

Na podstawie ostatniego artykułu jaki się tutaj ukazał to maratończycy powinni robić rytmy....

Chociaż ja zanim przeczytałem ten artykuł to dla mnie przebieżka i rytmy było to samo:)
Żyje po to, by biegać
tsk86
Wyga
Wyga
Posty: 94
Rejestracja: 08 lut 2010, 09:25

Nieprzeczytany post

JS wydaje sie zapominac, ze trening z wysokimi predkosciami poprawia rowniez sile miesni, mechanike biegu, koordynacje, przewodzenie nerwowo-miesniowe oraz ulatwia rekrutacje wlokien szybkokurczliwych, ktore wbrew pozorom przydaja sie tez maratonczykom. Bieganie szybko nie oznacza rowniez kwaszenia sie - wysokie predkosci mozna osiagac na stosunkowo krotkich odcinkach, przy dlugiej przerwie i wtedy trening ma charakter niekwasomlekowy. Swietne przyklady takiego podejscia to m.in. steep hill sprints u Hudsona, krotsze Repetitions u Danielsa, klasyczne Speed Workouts u Pfitzigera itp. Podsumowujac - praca nad szybkoscia jako wyizolowana cecha motoryczna niekoniecznie, ale bieganie z wysokimi predkosciami juz tak, nawet u maratonczykow. Najbardziej znany przyklad to Haile, ktory raz w tygodniu wykonuje niemal sprinterska sesje szybkosciowa na biezni w kolcach.

JS pisze glownie do amatorow i wlasnie im takie szybsze bieganie moze sie bardzo przydac. Jesli zawodowiec biega 200km tygodniowo, to kazda intensywniejsza sesja wymagac bedzie dodatkowego odpoczynku, kosztem objetosci treningu. Natomiast jesli amator biega 60km/tydzien, to odpowiednie dozowanie treningow z wysokimi predkosciami nie zakloci raczej procesu regeneracji, a organizm i tak bedzie mial czas na adaptacje.

Przy okazji: mam wielki szacunek dla JS i jego metod treningowych, uwazam ze sa naprawde dobre, a przeczytanie jego ksiazek serdecznie polecam!

Przebiezki czy rytmy - mysle, ze dla organizmu nie ma znaczenia jak nazwiesz okreslony bodziec w dzienniczku treningowym. Symboliczne sprawy zostawmy dla ludzi o symbolicznych rozumkach ;)
Awatar użytkownika
Adam Klein
Honorowy Red.Nacz.
Posty: 32176
Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
Życiówka na 10k: 36:30
Życiówka w maratonie: 2:57:48
Lokalizacja: Polska cała :)

Nieprzeczytany post

tsk86 pisze:JS wydaje sie zapominac, ze trening z wysokimi predkosciami poprawia rowniez sile miesni, mechanike biegu, koordynacje, przewodzenie nerwowo-miesniowe oraz ulatwia rekrutacje wlokien szybkokurczliwych, ktore wbrew pozorom przydaja sie tez maratonczykom. Bieganie szybko nie oznacza rowniez kwaszenia sie - wysokie predkosci mozna osiagac na stosunkowo krotkich odcinkach, przy dlugiej przerwie i wtedy trening ma charakter niekwasomlekowy. Swietne przyklady takiego podejscia to m.in. steep hill sprints u Hudsona, krotsze Repetitions u Danielsa, klasyczne Speed Workouts u Pfitzigera itp. Podsumowujac - praca nad szybkoscia jako wyizolowana cecha motoryczna niekoniecznie, ale bieganie z wysokimi predkosciami juz tak, nawet u maratonczykow. Najbardziej znany przyklad to Haile, ktory raz w tygodniu wykonuje niemal sprinterska sesje szybkosciowa na biezni w kolcach.
Ale przecież dokładnie do tego o czym piszesz, czyli do pracy z większą prędkością bo ona wymusza inną pracę mięśni, poprawia mechanikę biegu, przewodnictwo, rekrutację bez "kwaszenia się" itp itd służą przebieżki. Nawet jeśli Jurek trochę deprecjonuje ich znaczenie. Ja się zresztą z tym nie do końca z nim zgadzam i przyznam że to Jurek właśnie znaczenie przebieżek mi uzmysłowił a dzisiaj nie do końca robi użytek ze swojego odkrycia. Przebieżki tym się różnią od odcinków bieganych z maksymalną prędkością (poza prędkością) że nie niosą takiego ryzyka. A ryzyko musimy minimalizować.
Gebrselassie to człowiek który poszukuje krańcowych bodźców. Można oczywiście to robić na podbiegach ale to też ryzykowne i bardziej męczy niż nam jest to potrzebne.

(Strasznie tutaj tsk dużo rzucasz tym "amerykańskim mięsem" - ale np nie wiem czy Pfitzinger ma jakieś wybitne osiągnięcia. Napisał dwie książki wg mnie na czwórkę.)

Każdy powinien się nad sobą zastanowić.
Mam na przykład takiego znajomego trenującego do maratonu którego jeśli spotykam to słyszę: dzisiaj robiłem 500-ki, jutro zrobię 200-ki, potem 12kę ciągłego a potem jakieś tysiączki. To jest paranoja, że ludzie trenują tak ciężko, tak szybko do dystansów które biegną szybszym truchtem.
tsk86
Wyga
Wyga
Posty: 94
Rejestracja: 08 lut 2010, 09:25

Nieprzeczytany post

Hehe a skad to amerykanskie mieso?

Po pierwsze chyba dlatego, ze na tym forum jak na zadnym innym jest kupa ludzi zafascynowanych "amerykanska szkola biegowa" i mam wrazenie ze jak cos jest zza oceanu to lepiej do nich trafia.

I druga kwestia, w tym poscie zasadnicza. W polskiej nomenklaturze ciezko o jakies powazne opisanie np. sprintow pod gorke czy nawet danielsowskich repetitions. W ksiazce przetlumaczyli to jako rytmy, co chyba nie do konca oddaje charakter tego bodzca, a pojecie wytrzymalosc tempowa jest bardzo pojemne i przynajmniej mi kojarzy sie z narastajacym zakwaszeniem i dosc eksploatujacym treningiem.

A wykonywanie szybkich, niezbyt dlugich odcinkow w sposob niekwasomlekowy, tj. metoda powtorzeniowa, z przerwami do pelnego wypoczynku nie jest szczegolnie ciezkim treningiem. Pobudzajacym przewodzenie nerwowo-miesniowe, ciezkim miesniowo - dla wielu tak, ale dla ukladu metabolicznego czy psychiki juz nie tak bardzo.

Jak sam wspomniales, w tym tekscie JS deprecjonuje troche przebiezki i biegane mocno "minutowki", te drugie utozsamiajac raczej z wyzwaniem psychicznym czy jak sam nazywa treningiem wolicjonalnym. A dla mnie to przede wszystkim mocny trening miesniowy :)

Co do przykladu Twojego znajomego - 500tki, tysiaczki czy mocne biegi ciagle nie maja wiele wspolnego z szybkoscia przeciez. I chyba nikt nie kwestionuje faktu, ze aby dobrze pobiec maratony trzeba przede wszystkim pracowac pod progiem mleczanowym a nie podkrecac sie tempowkami ;-)
Awatar użytkownika
kulawy pies
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1911
Rejestracja: 29 sie 2010, 11:38
Życiówka na 10k: słaba
Życiówka w maratonie: megasłaba
Lokalizacja: hol fejmu

Nieprzeczytany post

Adam Klein pisze:Można oczywiście to robić na podbiegach ale to też ryzykowne i bardziej męczy niż nam jest to potrzebne.
Adam robiłeś kiedyś 'Hudsonowskie' podbiegi?

bo mam dokładnie odwrotne odczucia - pod ostrą górkę ryzyko jest mniejsze - bo i prędkość mniejsza - i krok krótszy.
no i mnie osobiście 10x40m ostrego podbiegu na maxa mniej męczy niż 10x150; a równocześnie bardziej czuję nogi. (czyli włókien rekrutacje i inne atrakcje...)

Adam Klein pisze: (Strasznie tutaj tsk dużo rzucasz tym "amerykańskim mięsem" - ale np nie wiem czy Pfitzinger ma jakieś wybitne osiągnięcia. Napisał dwie książki wg mnie na czwórkę.)
porównanie moim zdaniem jak najbardziej na miejscu - obaj napisali rzeczy bardzo 'poradnikowe' i w gruncie rzeczy dość podobne - chociaż moim zdaniem u Pfitzingera jest jednak trochę więcej konkretu.

no i życiówki w maratonie mają dość... hmm...podobne.
ale trzeba panu Jerzemu przyznać - jest o sekundę szybszy :)

zdrówko
mastering the art of losing. even more.
Awatar użytkownika
Adam Klein
Honorowy Red.Nacz.
Posty: 32176
Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
Życiówka na 10k: 36:30
Życiówka w maratonie: 2:57:48
Lokalizacja: Polska cała :)

Nieprzeczytany post

kulawy pies pisze:
Adam robiłeś kiedyś 'Hudsonowskie' podbiegi?

bo mam dokładnie odwrotne odczucia - pod ostrą górkę ryzyko jest mniejsze - bo i prędkość mniejsza - i krok krótszy.
no i mnie osobiście 10x40m ostrego podbiegu na maxa mniej męczy niż 10x150; a równocześnie bardziej czuję nogi. (czyli włókien rekrutacje i inne atrakcje...)
Robiłem.
Oczywiście, że ryzyko jest mniejsze niż sprintu na płaskim, po to są na podbiegu. Ale mniejsze niż prędkość maksymalna na płaskim ale nie mniejsze niż przebieżka.
Dla mnie 150 m to już nie przebieżka - wchodzimy w niepotrzebne zmęczenie. 60-70 m jest dla mnie spoko.

Ale jak widzicie, tutaj każdy ma jakieś swoje "pierdułki" na które zwraca uwagę.
Ja uważam że nie 150 a 70, ktoś inny, że nie na płaskim tylko na podbiegu - to są wszystko sprawy drugorzędne.
Zgadzamy się, że jakąś wersję aktywowania innych niż w truchcie grup mięśni trzeba robić.
Awatar użytkownika
kulawy pies
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1911
Rejestracja: 29 sie 2010, 11:38
Życiówka na 10k: słaba
Życiówka w maratonie: megasłaba
Lokalizacja: hol fejmu

Nieprzeczytany post

otóż.

w praktyce każdy sobie sam może odpowiedzieć na pytanie jaką formę "rozprostowania kości" chętniej robi po 20km rozbiegania.
...i dlatego od czasu do czasu wypada robić coś innego.
w końcu w bieganiu chodzi o to, żeby jednak troszkę się zmęczyć...

zdrówko
mastering the art of losing. even more.
Awatar użytkownika
fotman
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1738
Rejestracja: 25 wrz 2008, 15:43
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Gdańsk

Nieprzeczytany post

Maratończycy..."co wy k.... wiecie o szybkości" :bleble: :hej: :ojoj: :ojnie:

Swoją drogą trenerzy LA powinni jakoś uzgodnić terminologię bo sprinter robi wytrzymałość szybkościową biegająć całkiem szybko (nawet z prędkością submaksymalną) a nie jako formę barziej lub mniej swobodnych przebieżek. :niewiem:
Nie lubię człapać kilometrów. Wystarczy 400m.
'anything over 400m, I take a taxi' Jimson Lee www.speedendurance.com
O MOIM TRENINGU
KOMENTARZE NA TEMAT MOJEGO TRENINGU
Awatar użytkownika
Adam Klein
Honorowy Red.Nacz.
Posty: 32176
Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
Życiówka na 10k: 36:30
Życiówka w maratonie: 2:57:48
Lokalizacja: Polska cała :)

Nieprzeczytany post

Nie bardzo footman rozumiem co napisałeś.
W skrócie napisałeś coś takiego:

"Sprinter robi wytrzymałość szybkościową biegając całkiem szybko a nie jako formę przebieżek"

:) to jest trochę niezrozumiałe.
Chodzi Ci że jak sprinter robi to co my nazywamy przebieżkami to dla niego to jest wytrzymałość szybkościowa?
(Jeśli dobrze zrozumiałem) - chyba nie robi czegoś takiego. Bo jeśli są to przebieżki w rozumieniu długodystansowców - to wg mnie nie - są one sprinterowi mało przydatne.
Jeśli natomiast chodzi Ci o szybki bieg na krótkich lub dłuższych odcinkach to to chyba naturalne że dla sprintera to już jest inny typ treningu niż dla maratończyka nawet jeśli dla obydwu będzie to bieg w takim samym tempie na takich samych odcinkach.
Awatar użytkownika
kulawy pies
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1911
Rejestracja: 29 sie 2010, 11:38
Życiówka na 10k: słaba
Życiówka w maratonie: megasłaba
Lokalizacja: hol fejmu

Nieprzeczytany post

no właśnie, jakieś takie deja vu miałem:
Komentarz do artykułu Trening: szybkość maratończyka

zdrówko
mastering the art of losing. even more.
Awatar użytkownika
fotman
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1738
Rejestracja: 25 wrz 2008, 15:43
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Gdańsk

Nieprzeczytany post

Chodzi mi o nazewnictwo.
Maratończyk biegając np. 10x100m p.100m z intensywnością 70% na zakończenie wybiegania, kształtuje zupełnie inną cechę niż sprinter biegający 80-100-120-150-200m p. 8min. z intensywnością 90%. A w obu wypadkach nazywa się to wytrzymałością szybkościową.
Dla mnie bez sensu. :ech:
Nie lubię człapać kilometrów. Wystarczy 400m.
'anything over 400m, I take a taxi' Jimson Lee www.speedendurance.com
O MOIM TRENINGU
KOMENTARZE NA TEMAT MOJEGO TRENINGU
Awatar użytkownika
Adam Klein
Honorowy Red.Nacz.
Posty: 32176
Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
Życiówka na 10k: 36:30
Życiówka w maratonie: 2:57:48
Lokalizacja: Polska cała :)

Nieprzeczytany post

Pierwsze słyszę, żeby 10x100m na 70% miałoby byś dla maratończyka wytrzymałością szybkościową - w ogóle pierwszy raz widzę taki trening, nie bardzo rozumiem po co miałby być?

Chyba bez względu na to czy jest to maratończyk czy sprinter to wytrzymałość szybkościowa oznacza: trening z intensywnością zbliżoną do startowej.
Więc maratończyk musi biegać mocniej - 80% (wolny) - 85%-88% szybki.
Ale 100 metrowe odcinki są na pewno za krótkie, bo nie zdąży się zmęczyć.
Awatar użytkownika
Buddy
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 426
Rejestracja: 26 lip 2006, 00:56
Życiówka na 10k: 35:20
Życiówka w maratonie: 2:47:38

Nieprzeczytany post

Dla mnie te %% są kompletnie niezrozumiałe tzn. rozumiem o co chodzi Adamowi.
A nie lepiej jest napisać, że rytmy biegamy np. z intensywnością 5-10K, a przebieżki kończymy w tempie na 3-5K .

JS pisze, że przeliczanie sekund i metrów jest bez sensu na przebieżkach - no i ma rację, ale jak już jest w planie 10x100, no to te 100m trzeba pi*oko odmierzyć.
A praktycznie jakby wyglądały prędkości:
Przykładowo:
Maraton- 3h
10K - ok 37:30-38:00
5K - ok 18:30

Wtedy czas na 100m wyjdzie ok 22-23sek dla intensywności 5-10K i ok 21-22sek dla intensywności 3-5K.
Qba Krause
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 11474
Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31

Nieprzeczytany post

Ad vocem Buddy:

dla mnie nie jest lepiej tak napisać, bo wtedy między rytmem a przebieżką jest na stu metrach jedna-góra dwie sekundy różnicy, co jest praktycznie do ogarnięcia przy założeniu, że podczas przebieżki mam się skupiać na technice, ekonomii, lekkości biegu.
Tymczasem miałbym się starać by na 100m pobiec w 22, a nie w 24 albo w 20 sekund.

mnie osobiście bardziej odpowiada ujęcie opisowe, które poddaje mi uczucia, doznania, nastawienia, obrazy - wszystko to, co powoduje, że przebieżkę bardziej "czuję" niż "wiem i rozumiem".
być jak brad pitt w Indiana Jonesie.

Do Things Always.

komentarze do bloga
blogspot
ODPOWIEDZ