 Wiem ze moze to smieszne ale zawsze wydawalo mi sie ze wystarczy dac z siebie wszystko. No i pomyslalem sobie ze jesli nie biegam 400m w minute to straszny ze mnie cienias. Wiec polecialem sobie na bieznie - patrze a tu 1:10. Nastepnym razem 1:06. To mysle sobie ze na luzie zlamie 1:00. Nastepny raz - znowu 1:08
 Wiem ze moze to smieszne ale zawsze wydawalo mi sie ze wystarczy dac z siebie wszystko. No i pomyslalem sobie ze jesli nie biegam 400m w minute to straszny ze mnie cienias. Wiec polecialem sobie na bieznie - patrze a tu 1:10. Nastepnym razem 1:06. To mysle sobie ze na luzie zlamie 1:00. Nastepny raz - znowu 1:08  
 Czy ktos ma jakies praktyczne porady jak biega sie takie dystanse? Chodzi mi o to ze chyba nie da sie 400m biec sprintem (nie mowie o mistrzach swiata
 ) Wiec jak wy To robicie? Lecicie szybko 200m i zaczynacie finiszowac czy raczej finisz zostawiacie na ostatnie 100m czy staracie sie leciec rownym tempem cale 400m?
) Wiec jak wy To robicie? Lecicie szybko 200m i zaczynacie finiszowac czy raczej finisz zostawiacie na ostatnie 100m czy staracie sie leciec rownym tempem cale 400m?Bede bardzo wdzieczny za jakies sugestie bo ogarnela mnie niemoc zlamanie minuty
Powdroowka dla wszystkich
Krzysiek Bartosiewicz

 






 
  Serducho łomocze, w głowie się kręci, w płucach piecze
 Serducho łomocze, w głowie się kręci, w płucach piecze 






