Jacek Ksiąszkiewicz – czy istnieje ładne bieganie?
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12920
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
W nawiązaniu do pozycji miednicy:
na szybko zrobiłem animację z Eliudem, żeby pokazać, że w zachodnim świecie to co zanika najszybciej, to przestrzenna, rotacyjna praca stawu biodrowego. Na obrazkach w marszu widać wyraźniej jak to działa, bo ten ruch uda do środka odbywa się znacznie wolniej niż podczas biegu.
Wystarczy wyjść na ulicę i przyjrzeć się rodakom jak chodzą. Jest duża szansa, że chodzicie podobnie, czyli bez rotacji wewnętrznej, która jest kluczem do właściwej pozycji miednicy. Jeśli tej rotacji nie ma w marszu to tym bardziej nie będzie w biegu.
na szybko zrobiłem animację z Eliudem, żeby pokazać, że w zachodnim świecie to co zanika najszybciej, to przestrzenna, rotacyjna praca stawu biodrowego. Na obrazkach w marszu widać wyraźniej jak to działa, bo ten ruch uda do środka odbywa się znacznie wolniej niż podczas biegu.
Wystarczy wyjść na ulicę i przyjrzeć się rodakom jak chodzą. Jest duża szansa, że chodzicie podobnie, czyli bez rotacji wewnętrznej, która jest kluczem do właściwej pozycji miednicy. Jeśli tej rotacji nie ma w marszu to tym bardziej nie będzie w biegu.
-
- Stary Wyga
- Posty: 151
- Rejestracja: 15 sie 2022, 08:57
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Ja oczywiście nie neguję kontaktu z podłożem, on musi być krótszy lub dłuższy. Jak z odbijającą się piłką z twardej i miękkiej gumy. Ale nie potrafię powiedzieć a priori, że to sprężynowanie będzie lepsze, gdy zachodzi przed środkiem ciężkości. Zwłaszcza, że tam są przecież też jakieś dźwignie. Może tak jest, może Jacek ma to dobrze przemyślane, ale dla mnie nie jest oczywiste. Może ta rotacja miednicy pozwala wydłużyć krok, właśnie bez overstridingu (czyli zachowując śródstopie pod kolanem w momencie kontaktu)?
[Jeszcze o wspomnianym parkinsonizmie. Słyszałem taki przykład: Pacjent mógł normalnie iść do przodu,
ale nie potrafił zmienić kierunku, skręcić w bok. Żeby to zrobić, musiał sobie pomóc na przykład rzucając
kamyk w tym nowym kierunku. Ale to inny temat.]
[Jeszcze o wspomnianym parkinsonizmie. Słyszałem taki przykład: Pacjent mógł normalnie iść do przodu,
ale nie potrafił zmienić kierunku, skręcić w bok. Żeby to zrobić, musiał sobie pomóc na przykład rzucając
kamyk w tym nowym kierunku. Ale to inny temat.]
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12920
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
No bo to jeszcze liczy się kierunek odbicia. Bardziej zależy nam na składowej poziomej, a wtedy trzeba zwiększyć overstriding. I jeszcze w kwestii miednicy, to nie ona rotuje tylko biodro.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 645
- Rejestracja: 28 lis 2011, 20:41
- Życiówka na 10k: 35:17
- Życiówka w maratonie: brak
Tzn. kość udowa w miednicy. Ale w płaszczyźnie rotacyjnej miednica też się porusza, nawet jeśli w fazie podporu jest mniej więcej w środku. Porusza się w tym oczywistym kierunku, czyli kierunek rotacji jest zgodny z tym, która noga jest z przodu, a która z tyłu. Czyli w momencie kiedy lądujemy na prawej nodze, prawa strona miednicy obraca się w tył. Jeśli teraz wyobrazimy sobie, że noga jest wyhamowana już o podłoże, a miednica dalej się obraca w tym kierunku, to w stawie biodrowym również generuje to rotację wewnętrzną, tylko koordynowaną proksyminalnie, niezależnie od rotacji samej kości udowej. Można sobie to wyobrazić w ten sposób: trzymamy jedną ręką butelkę, a drugą zakrętkę. Możemy zakręcić butelkę kręcąc samą zakrętką, możemy trzymać zakrętkę w jednym miejscu i kręcić butelką (raczej dziwny sposób), albo możemy kręcić jednym i drugim naraz. Właśnie takie wzajemne skręcanie występuje w biegu. To oznacza, że kolano nie musi iść do wewnątrz w jakimś kosmicznym zakresie, żeby korzystać z wewnętrznej rotacji w biodrze.
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12920
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Zgoda, ale projektując fazę podporu maszynie do biegania mam dylemat. Godzę się na niewielką kontrrotację miednicy, czy jednak chcę to wyciszyć i ustabilizować. Są plusy i minusy. Rozstrzygnięcie może dać odczyt poziomu zrywu. Na razie na czuja stawiam na drugą opcję.
- pawo
- Wodzirej
- Posty: 4103
- Rejestracja: 02 lis 2020, 22:20
- Lokalizacja: zdecydowanie las
Sumienia nie macie, będę musiał to wszystko przeczytać.
Zajrzałem do notatnika, bo coś tam zapisywałem, zajrzałem i się zdziwiłem. Po pierwsze to ten pomiar robiliśmy zupełnie po coś innego, aby sprawdzić wysokość zakwaszenia u niewytrenowanych, a porównanie z tym testem tylko dodatkowo ale zupełnie o tym zapomniałem. Wszyscy mleczan mieli bardzo wysoko ale to też nie świadczy o proporcji włókien a raczej o wytrenowaniu dwóch systemów energetycznych. Normalne jest o, że u takich osób moc beztlenowa będzie wyższa. A różnice między kucającymi głęboko i płytko były nieznaczne, może wysokość tego zakwaszenia zaburzyła, ale nie wiem czy można jakiekolwiek wnioski wyciągnąć, jakaś wskazówka na pewno, bo średnia u pierwszych była mniejsza. Głupi pomysł z tym pomiarem ale i na oko i nawet na ten głupi pomiar wychodzi, że jest coś na rzeczy.
Tak myślę, że córka to po pierwsze kobieta, a te są wytrzymalsze, dziecko a dzieci też raczej system tlenowy mają podkręcony bardziej (choć tu zupełnie strzelam) no i córka biegacza, a teraz jakieś doniesienia słyszałem, że nie tylko mitochondrialna matka ale i ojciec coś tam... a jeszcze jak powiesz, że mama córki biega razem z Tobą, to
No ale poważnie, może faktycznie to jest jakiś trop, tylko, że to również by znaczyło, że fizjologia ma wpływ na to kim będziemy, jak będziemy tańczyć i jaka będzie nasza faza podporu.
Zajrzałem do notatnika, bo coś tam zapisywałem, zajrzałem i się zdziwiłem. Po pierwsze to ten pomiar robiliśmy zupełnie po coś innego, aby sprawdzić wysokość zakwaszenia u niewytrenowanych, a porównanie z tym testem tylko dodatkowo ale zupełnie o tym zapomniałem. Wszyscy mleczan mieli bardzo wysoko ale to też nie świadczy o proporcji włókien a raczej o wytrenowaniu dwóch systemów energetycznych. Normalne jest o, że u takich osób moc beztlenowa będzie wyższa. A różnice między kucającymi głęboko i płytko były nieznaczne, może wysokość tego zakwaszenia zaburzyła, ale nie wiem czy można jakiekolwiek wnioski wyciągnąć, jakaś wskazówka na pewno, bo średnia u pierwszych była mniejsza. Głupi pomysł z tym pomiarem ale i na oko i nawet na ten głupi pomiar wychodzi, że jest coś na rzeczy.
No fajny eksperyment.tkobos pisze: ↑16 paź 2022, 23:25 To próbując podejść od bardziej praktycznej strony, dzisiaj zrobiłem ten Twój test swojej 4-letniej córce. Powiedziałem jej: "mam zadanie dla Ciebie, skocz jak najwyżej. Ale najwyżej jak potrafisz!" Ani chwili się nie zastanawiała tylko zeszła do głębokiego przysiadu, żeby wyskoczyć. ...
Więc wracając do Twojego pytania: obstawiam, że te różnice, które zauważyłeś pomiędzy ludźmi pojawiają się jednak na późniejszym etapie życia, mogą mieć pośredni związek z fizjologią danej osoby, ale raczej więcej niż tylko z tym.
Tak myślę, że córka to po pierwsze kobieta, a te są wytrzymalsze, dziecko a dzieci też raczej system tlenowy mają podkręcony bardziej (choć tu zupełnie strzelam) no i córka biegacza, a teraz jakieś doniesienia słyszałem, że nie tylko mitochondrialna matka ale i ojciec coś tam... a jeszcze jak powiesz, że mama córki biega razem z Tobą, to
No ale poważnie, może faktycznie to jest jakiś trop, tylko, że to również by znaczyło, że fizjologia ma wpływ na to kim będziemy, jak będziemy tańczyć i jaka będzie nasza faza podporu.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 645
- Rejestracja: 28 lis 2011, 20:41
- Życiówka na 10k: 35:17
- Życiówka w maratonie: brak
Raczej to nie jest Twoje zmartwienie, tylko układu nerwowego konkretnego zawodnika i zależy już od jego indywidualnej struktury, czyli szerokości miednicy i konstrukcji stawu biodrowego. Jak dobrze pamiętam, to sam chyba pisałeś, że Bekele jak biegnie to "wypuszcza sondę". To przecież nie jest nic innego jak rotowanie miednicy w fazie lotu. To co się zrotowało w jedną stronę, potem musi się elastycznie odrotować w drugą, w międzyczasie się obkręcając wokół głowki kości udowej. Połącz to z faktem, że u Bekele kolano nie idzie zbyt mocno do środka, a wszystko zacznie mieć sens, bo u niego rotacja wewnętrzna może być generowana bardziej proksymalnie i sumarycznie wychodzi na to samo.yacool pisze: Zgoda, ale projektując fazę podporu maszynie do biegania mam dylemat. Godzę się na niewielką kontrrotację miednicy, czy jednak chcę to wyciszyć i ustabilizować. Są plusy i minusy. Rozstrzygnięcie może dać odczyt poziomu zrywu. Na razie na czuja stawiam na drugą opcję.
No, mama też biega:) oczywiście, że fizjologia ma wpływ. Cała nasza odziedziczona struktura ma wpływ i w jakimś stopniu do czegoś nas predysponuje i gdzieś popycha. Nie jest z pewnością tak, że już nasze całe życie jest napisane w momencie narodzin i dalej mamy ogromne pole manewru w obrębie tego co dostaliśmy, ale przecież też nie jest tak, że to nie ma żadnego znaczenia.pawo pisze: ↑17 paź 2022, 20:09 No fajny eksperyment.
Tak myślę, że córka to po pierwsze kobieta, a te są wytrzymalsze, dziecko a dzieci też raczej system tlenowy mają podkręcony bardziej (choć tu zupełnie strzelam) no i córka biegacza, a teraz jakieś doniesienia słyszałem, że nie tylko mitochondrialna matka ale i ojciec coś tam... a jeszcze jak powiesz, że mama córki biega razem z Tobą, to
No ale poważnie, może faktycznie to jest jakiś trop, tylko, że to również by znaczyło, że fizjologia ma wpływ na to kim będziemy, jak będziemy tańczyć i jaka będzie nasza faza podporu.
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12920
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Tylko, że jak mamy coś projektować, to nieuniknione będą konfrontacje z układem nerwowym. To że on czegoś aktualnie nie przepuści to nie oznacza, że za jakiś czas nie będzie bardziej współpracować. No i tutaj też ważna uwaga dla czytelnika, że moje poszukiwania dotyczą przede wszystkim wyczynu, a więc na przykład, czy dałoby się nieco wyciszyć bujankę Kipchoge na boki, dzięki zwiększeniu rotacji wewnętrznej w biodrze. No takie rzeczy mnie interesują. Ale nic na siłę. Bo dużo łatwiej spieprzyć niż poprawić.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 645
- Rejestracja: 28 lis 2011, 20:41
- Życiówka na 10k: 35:17
- Życiówka w maratonie: brak
No ok, ale pamiętaj, że to co Ty widzisz, to nawet nie jest promil informacji, które zbiera i procesuje układ nerwowy. Więc jednak należałoby założyć, że układ nerwowy Kipchoge wie co robi. Z drugiej strony, myśląc w ten sposób, to nigdy niczego nie dałoby się poprawić. Więc generalnie zgadzam się z Tobą, ale szczególnie z tym, że zdecydowanie jednak łatwiej coś spieprzyć niż poprawić.
Bujanka na boki Kipchoge daje mu lepsze nasadzenie na nogę podporową i najwyraźniej więcej na tym zyskuje niż traci na tym ruchu w płaszczyźnie frontalnej. Owszem, zwiększając rotację wewnętrzną i przywiedzenie kości udowej, teoretycznie byłby w stanie to ograniczyć. Ale jeżeli dochodziłby w ten sposób już niebezpiecznie blisko do granicy strukturalnej stawu biodrowego, to koniec końców wcale by mu to nie wyszło na dobre. Chyba Adola biega właśnie w ten sposób, że praktycznie z zerowym ruchem na boki, tak jakby biegał po linie. Nie wygląda to jakoś rewelacyjnie, ale może jest jednak skuteczne. To właśnie miałem na myśli pisząc, że wzorzec zaprzęgnięcia tkanek do sprężynowania jest przynajmniej w jakimś stopniu indywidualny, a cechą wspólną wyczynowców będzie jedynie tylko fakt, że są w stanie uzyskać wysoki procent w stosunku do masy całego ciała. Kipchoge ma strategię wykorzystującą bujankę na boki i jak widać działa mu to całkiem nieźle.
Bujanka na boki Kipchoge daje mu lepsze nasadzenie na nogę podporową i najwyraźniej więcej na tym zyskuje niż traci na tym ruchu w płaszczyźnie frontalnej. Owszem, zwiększając rotację wewnętrzną i przywiedzenie kości udowej, teoretycznie byłby w stanie to ograniczyć. Ale jeżeli dochodziłby w ten sposób już niebezpiecznie blisko do granicy strukturalnej stawu biodrowego, to koniec końców wcale by mu to nie wyszło na dobre. Chyba Adola biega właśnie w ten sposób, że praktycznie z zerowym ruchem na boki, tak jakby biegał po linie. Nie wygląda to jakoś rewelacyjnie, ale może jest jednak skuteczne. To właśnie miałem na myśli pisząc, że wzorzec zaprzęgnięcia tkanek do sprężynowania jest przynajmniej w jakimś stopniu indywidualny, a cechą wspólną wyczynowców będzie jedynie tylko fakt, że są w stanie uzyskać wysoki procent w stosunku do masy całego ciała. Kipchoge ma strategię wykorzystującą bujankę na boki i jak widać działa mu to całkiem nieźle.
- pawo
- Wodzirej
- Posty: 4103
- Rejestracja: 02 lis 2020, 22:20
- Lokalizacja: zdecydowanie las
No oczywiście, że tak, nawet geny się zmieniają.
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12920
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Ten model działa nieźle, bo nie ma jeszcze innego, który byłby alternatywą. Możliwe, że Kiplimo za kilka lat będzie w stanie pobiec w swoim stylu maraton poniżej 2h, co jak się zgadzamy jest niczym inna dyscyplina w porównaniu z półmaratonem. Jest w stanie biec ruchowo alternatywnie do Kipchoge przez 57 minut, ale musiałby utrzymać to jeszcze przez godzinę. No i teraz pytanie: nie utrzyma swojego stylu przez tę godzinę dłużej dlatego, że nie ma dostatecznej wytrzymałości, czy dlatego że nie ma dostatecznie przemodelowanej powięzi?
Te rzeczy oczywiście rozwijają się równolegle, ale każda ew. kontuzja będzie bardziej psuła strukturę i w konsekwencji ruch, aniżeli wytrzymałość, którą zawsze można odbudować. Uszkodzona kontuzją struktura wcale nie musi odbudować się w optymalny sposób. Dlatego właśnie myślę o daleko idącym, świadomym projektowaniu tej struktury. Inspiracją są dla mnie jogini, a zwłaszcza ci kolesie od kalisteniki. Skoro można skakać sprężynując na jednej ręce omalże jak na jednej nodze, no to w budowaniu maszyny do biegania ogranicza nas tylko wyobraźnia.
Te rzeczy oczywiście rozwijają się równolegle, ale każda ew. kontuzja będzie bardziej psuła strukturę i w konsekwencji ruch, aniżeli wytrzymałość, którą zawsze można odbudować. Uszkodzona kontuzją struktura wcale nie musi odbudować się w optymalny sposób. Dlatego właśnie myślę o daleko idącym, świadomym projektowaniu tej struktury. Inspiracją są dla mnie jogini, a zwłaszcza ci kolesie od kalisteniki. Skoro można skakać sprężynując na jednej ręce omalże jak na jednej nodze, no to w budowaniu maszyny do biegania ogranicza nas tylko wyobraźnia.
- pawo
- Wodzirej
- Posty: 4103
- Rejestracja: 02 lis 2020, 22:20
- Lokalizacja: zdecydowanie las
A co to jest wytrzymałość?
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12920
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Wiadomo przecież, że wytrzymałość na zerwanie włókien kolagenowych w trakcie zrywu.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 645
- Rejestracja: 28 lis 2011, 20:41
- Życiówka na 10k: 35:17
- Życiówka w maratonie: brak
To fakt, to jest dosyć dziwne, ale na tym najwyższym poziomie, to czasem można mieć wrażenie, że z 5k jest bliżej do HM, niż z HM do M. Mamy takich ludzi jak np. Tadese, co nigdy nie zrealizowali swojego potencjału z HM w M. Ale to może też wynikać z kwestii logistyczno-żywieniowych i ogólnego nieogarnięcia niektórych zawodników, bo do HM w zasadzie nic się tu nie zmienia, a jednak w maratonie już wyraźnie widać, że najlepsze wyniki nie padają na samej wodzie.yacool pisze: Ten model działa nieźle, bo nie ma jeszcze innego, który byłby alternatywą. Możliwe, że Kiplimo za kilka lat będzie w stanie pobiec w swoim stylu maraton poniżej 2h, co jak się zgadzamy jest niczym inna dyscyplina w porównaniu z półmaratonem.
Jak dla mnie nie ma to zasadniczego znaczenia, bo oba problemy mają właściwe te same rozwiązanie (i oczywiście sam to napisałeś). Tutaj akurat mamy przykład kogoś kto po prostu potrzebuje właściwego treningu, bardziej niż edukacji, czyli teoretycznie ma już z górki. Myślę, że Kiplimo ma niezłe szanse na te 2h w maratonie w ciągu kilku lat, jeżeli rzeczywiście nic nie spieprzy. Gdybyśmy mieli pięciu takich Kiplimo, to te szanse już byłyby bardzo duże.yacool pisze: Jest w stanie biec ruchowo alternatywnie do Kipchoge przez 57 minut, ale musiałby utrzymać to jeszcze przez godzinę. No i teraz pytanie: nie utrzyma swojego stylu przez tę godzinę dłużej dlatego, że nie ma dostatecznej wytrzymałości, czy dlatego że nie ma dostatecznie przemodelowanej powięzi?
- pawo
- Wodzirej
- Posty: 4103
- Rejestracja: 02 lis 2020, 22:20
- Lokalizacja: zdecydowanie las
Jak przyjmiemy, że wytrzymałość to zdolność albo raczej możliwość utrzymania jakiejś pracy przez długi czas, to taka wytrzymałość wcale nie musi być fizjologiczna, a nawet biologiczna.