Technika biegu - analiza

Biegowe "citius, altius, fortius": miejsce dla tych którzy chca biegac dalej i szybciej.
Drwal Biegacz
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1238
Rejestracja: 21 paź 2020, 20:15
Życiówka na 10k: 42:15
Życiówka w maratonie: 3:48:08
Lokalizacja: Wieś

Nieprzeczytany post

U doktora się ma się wychylać i samo biegać.

No i to "samo biegać" mi się podoba i przyświeca moim poszukiwaniom ruchu biegowego.


"Lepiej jest wdrukować sobie amortyzowanie całym ciałem." - pełna zgoda.

Nad tym pracuję, ale jakoś jeszcze nie wypracowałem takiego całego/pełnego obrazu ciała, sprężynującego ciała.
Czasami to wychodzi jakoś samo podczas biegów, czasami wszystko się rozsypuje.
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
yacool
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 12646
Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Drwal Biegacz pisze: 28 paź 2021, 07:01czasami wszystko się rozsypuje.
Jak w życiu. Ważne żeby szukać odpowiedzi dlaczego tak się dzieje, a to już trudno pokazać na filmie, czy w artykule.

Kolejny wpis na blogu Teoria ruchu. Tym razem o symetrii. Tomkowi powinno się spodobać. Od siebie dodam, że analizowane wykresy dotyczą Seby.

Chciałbym pomierzyć biegaczy z poziomu 34-33 minut na dychę, bo poza jedną osobą z przedziału 32-31 nie dostałem żadnego odzewu. Szkoda. Wiem, że śledzicie nasze poczynania, ale tym razem to za mało. Potrzebne jest osobiste zaangażowanie. Nie liczcie na to, że ktoś z NN podzieli się wiedzą nt biomechany. Macie unikatową szansę udziału w badaniach i wniesienia czegoś od siebie w celu poszerzania udostępnianej wiedzy o dynamicznych aspektach biegu. Zapraszam
tkobos
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 644
Rejestracja: 28 lis 2011, 20:41
Życiówka na 10k: 35:17
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

yacool pisze: 29 paź 2021, 18:22
Kolejny wpis na blogu Teoria ruchu. Tym razem o symetrii. Tomkowi powinno się spodobać. Od siebie dodam, że analizowane wykresy dotyczą Seby.
Dzięki, bo rzeczywiście bardzo mi się podoba. Myślę, że o to nam właśnie chodziło z Drwalem kiedy pisaliśmy o tym, że symetria wizualna nie jest tym samym co rzeczywisty balans. Filip to świetnie wyraził i poparł badaniami - swoimi i innymi. Muszę jednak przyznać, że jeden fragment mnie naprawdę chwycił za serce.
Z ciekawostek, potencjał w nieintucyjności balansu asymetrycznego dostrzegła np. branża gier komputerowych. Firma Blizzard tworząc 19 lat temu potencjalnie jedną z najlepszych gier typu RTS w historii, zaprojektowała ją tak, aby gracze walczyli ze sobą za pomocą wyraźnie różnych jednostek (np. jeden gracz miał łatwy dostęp do jednostek słabych, ale zadających obrażenia z dystansu, a drugi miał jednostki silne, ale walczące wręcz). Tak różne warunki początkowe wymuszały zupełnie różny styl gry. Twórcy gry tak dobrali inne parametry, aby w długim terminie każda nacja posiadała na swoim koncie mniej więcej tyle samo zwycięstw (balans wyników końcowych). W ten sposób żaden gracz nie czuł się z góry „pokrzywdzony”, a niesymetryczność rozgrywki sprawiała, że gra była ciekawsza niż gdyby mieli walczyć takimi samymi jednostkami.
Można powiedzieć, że ja się wychowałem na StarCrafcie i to obudziło we mnie lawinę wspomnień, ale nie pomyślałem nigdy o takim porównaniu. A rzeczywiście jest trafione (chociaż to daleko sięgająca analogia). To naprawdę był majstersztyk, że udało się to zbalansować, bo to było jak wymyślenie zbalansowanych niesymetrycznych szachów i to jeszcze nie z dwoma, a z trzema rasami. To oczywiście wymagało czasu, bo musiał wyjść dodatek a potem szereg patchy, ale ostatecznie osiągnięto naprawdę rewelacyjny balans. I te rasy były rzeczywiście kompletnie różne, praktycznie każda z 6 różnych możliwych rozgrywek była całkowicie inna w przebiegu i odbiorze.

Natomiast wracając do asymetrii, to ja bym powiedział tak. Ze wszystkich metod pomiarowych, które mamy: kamery, akcelerometry, badania w laboratorium, itp. itd. najdokładniejsza i najbogatsza jest oczywiście nasza własna percepcja. Układ nerwowy non stop odbiera całe mnóstwo sygnałów, poprzez różne receptory, które między innymi składają się na odczucie tego jak ciężko w danym momencie pracujemy. Układ nerwowy optymalizuje ruch poprzez dążenie do minimalizowania uczucia wysiłku. Jest raczej naiwne wierzyć, że Kipchoge czy Bekele doszli do tego co potrafią w jakiś inny sposób niż tylko przez ten. Przecież nie wymyślili sobie, że chcą biegać metodą Pose czy że chcą wyglądać symetrycznie w biegu lub że narzucili sobie jakąkolwiek inną koncepcję. Problem z tą metodą pomiarową jest taki, że ona jest subiektywna, czyli obarczona generalnie naszymi przyzwyczajeniami. Są rzeczy, których już nie czujemy i wysiłki, które robimy stale i do których się przyzwyczailiśmy tak, że już zapomnieliśmy, że one są zbędne. Czując więcej, możemy precyzyjniej pozbyć się wysiłku, którego nie potrzebujemy. Redukując zbędny wysiłek, jesteśmy też w stanie odczuwać dokładniej. Więc te rzeczy są bezpośrednio związane.

Jeżeli powiemy więc, że chodzi nie o symetrię, a o minimalizowanie wysiłku, ale również tego, który jest nieuświadomiony, to staje się jasne jak kluczową rolę odgrywa asymetria od strony praktycznej. Żeby minimalizować wysiłek, czyli czuć więcej, czyli generalnie być w stanie zmieniać swoje działanie, musimy być wrażliwsi na coraz i coraz mniejsze i subtelniejsze różnice. Ale to jest trudne. Kto pracował z ludźmi w kierunku uwrażliwienia ich na zmiany w ruchu, ten wie, że nie jest to najprostsza rzecz pod słońcem. I tu jest moim zdaniem właśnie naprawdę kluczowa korzyść wynikająca z asymetrii. Bo ze wszystkich różnic, które możemy poczuć, różnica pomiędzy prawą i lewą stroną jest być może najgłębsza i najłatwiejsza do wychwycenia. Naukowcy spekulują (a może już jest to potwierdzone, nie wiem), że właśnie to poczucie różnicy pomiędzy jedną stroną i drugą jest przyczyną powstania abstrakcyjnego myślenia u ludzi i rozwinięcia go do takiego stopnia. Tak jakby uczucie tej różnicy jakoś wewnętrznie nie dawało człowiekowi spokoju i prowokowało go do kombinowania. Nieprzypadkowo akurat ten gatunek, który zdominował życie na tej planecie jest asymetryczny. Mówiąc w skrócie, dla mnie porównywanie wewnętrzne prawej strony z lewą jest po prostu potężnym narzędziem dydaktycznym, które można wykorzystać do lepszego nastrojenia naszego własnego narzędzia pomiarowego.
Awatar użytkownika
pawo
Wodzirej
Posty: 3990
Rejestracja: 02 lis 2020, 22:20
Lokalizacja: zdecydowanie las

Nieprzeczytany post

To tak a propos, Wszyscy na tym forum rozwiążą skomplikowany rachunek różniczkowy i to w ułamku sekundy łapiąc rzuconą piłkę.Ty z matmy jesteś dobry, to może na papierze byś powalczył ale mało kto w ogóle ma pojecie w jaki sposób to zrobił,
Awatar użytkownika
yacool
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 12646
Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Do rachunków potrzeba myślenia abstrakcyjnego, a to ponoć zanika, gdy dążysz do symetrii. No nie ma lekko, a zwłaszcza bez wysiłku. Był taki jeden co próbował. Nawet książkę o tym napisał i chwalę sobie, bo dobry papier. Na rozpałkę jak znalazł.
Awatar użytkownika
pawo
Wodzirej
Posty: 3990
Rejestracja: 02 lis 2020, 22:20
Lokalizacja: zdecydowanie las

Nieprzeczytany post

Myślenia abstrakcyjnego to trzeba do życia.
tkobos
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 644
Rejestracja: 28 lis 2011, 20:41
Życiówka na 10k: 35:17
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

yacool pisze: 30 paź 2021, 18:06 Do rachunków potrzeba myślenia abstrakcyjnego, a to ponoć zanika, gdy dążysz do symetrii. No nie ma lekko, a zwłaszcza bez wysiłku. Był taki jeden co próbował. Nawet książkę o tym napisał i chwalę sobie, bo dobry papier. Na rozpałkę jak znalazł.
Liczenie pochodnych to nic ciekawego, myślę, że akurat do tego to spokojnie można pozostać symetrycznym. Co do wysiłku, to oczywiście można go różnie definiować. Niekoniecznie chodzi o wysiłek w sensie fizjologicznym, a raczej o wewnętrzną miarę nieefektywności działania. Każdy sprawnie działający układ nerwowy musi mieć coś takiego, bo w jaki inny sposób moglibyśmy usprawniać nasze działania? Przecież nie przez imitację, która jest najbardziej prymitywną formą edukacyjną. Dziecko nie uczy się chodzić próbując wiernie odwzorować jak chodzą dorośli, tylko poprzez spontaniczne eksperymenty ruchowe, czyli metodą prób i błędów, odrzucając gorsze sposoby a zostawiając te wewnętrznie łatwiejsze. To samo dotyczy najlepszych techników biegowych na świecie. Być może ktoś kiedyś opracuje koncepcje, które będą generować najlepszych technicznie biegaczy, ale z całą pewnością obecnych to jeszcze nie dotyczy. Dokładnie tak samo jest oczywiście z najlepszymi matematykami, skoro ten temat został już poruszony. Ktoś słaby matematycznie często w najprostszym zadaniu będzie kombinował jak koń pod górę idąc bez potrzeby totalnie na około. Wybitny matematyk nierzadko potrafi natomiast spojrzeć na obiektywnie naprawdę bardzo trudny problem (nie mylić z liczeniem pochodnych) w taki sposób, że kiedy usłyszy się rozwiązanie może się wydawać, że to przecież było banalne. Ale z takimi umiejętnościami nikt się nie rodzi, tego po prostu trzeba się nauczyć. Podobnie jednak jak w bieganiu, również w matematyce nie są znane żadne ogólnie skuteczne koncepcje, które tworzą genialnych matematyków ze słabych.
Awatar użytkownika
pawo
Wodzirej
Posty: 3990
Rejestracja: 02 lis 2020, 22:20
Lokalizacja: zdecydowanie las

Nieprzeczytany post

A czym się zajmujesz, tak ogólnie matematyką, czy jakimiś konkretnymi zagadnieniami?
Awatar użytkownika
yacool
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 12646
Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Tu już kiedyś było o matematyce jako jednej z umiejętności, która bardzo szybko doczekała się uniwersalnych reguł postępowania. I choć te reguły nie czynią z każdego matematycznego geniusza, to jak zauważył Feldenkrais, matematyka szybko osiągnęła status profesji, czego nie można powiedzieć o prostych umiejętnościach, takich jak na przykład bieganie, które wciąż tkwi w stadium naturalnych i indywidualnych umiejętności. Koncepcja generująca najlepszych technicznie biegaczy, o której wspominasz, byłaby profesjonalizacją biegania. I choć reguły w niej zawarte nie uczynią z każdego geniusza, to już takie rzemieślnicze 28 minut na dychę w zamian za żołd, powinno być na porządku dziennym.
tkobos
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 644
Rejestracja: 28 lis 2011, 20:41
Życiówka na 10k: 35:17
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

pawo, a co Ty mnie tak ostatnio odpytujesz:)? Zawodowo zajmuje się matematyką. Jestem matematykiem teoretycznym, czyli po prostu pracuję z pewnymi abstrakcyjnymi koncepcjami i nie zawracam sobie głowy ich zastosowaniami praktycznymi (ludzi często to dziwi, że ktoś robi coś takiego, ale to nie jest dziwne, ale już może nie będę w to wnikał). Oczywiście matematyka jest na tyle teraz rozwinięta, że nie da się zajmować matematyką "ogólnie", bo to było dobre może 300 lat temu, generalnie każdy się w czymś specjalizuje. Natomiast chociaż oczywiście lubię pracę naukową i tym się zajmuję, to nawet bardziej kręci mnie praca z młodymi i zdolnymi ludźmi. Tutaj mogę się pochwalić, że w tym aspekcie mam naprawdę duże szczęście i generalnie coś o czym marzy yacool, czyli takich zawodników, że nie dość że są bardzo zdolni, to jeszcze sami chcą i nawet palcem nie muszę kiwnąć, żeby ich zachęcić do czegokolwiek. Im można zapodać praktycznie każde zagadnienie i oni wszystko są w stanie zaabsorbować. Jedyna trudność, to żeby za nimi nadążyć, ale jeszcze jakoś, ledwo bo ledwo, ale daję radę.
tkobos
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 644
Rejestracja: 28 lis 2011, 20:41
Życiówka na 10k: 35:17
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

yacool pisze: 30 paź 2021, 21:42 Tu już kiedyś było o matematyce jako jednej z umiejętności, która bardzo szybko doczekała się uniwersalnych reguł postępowania. I choć te reguły nie czynią z każdego matematycznego geniusza, to jak zauważył Feldenkrais, matematyka szybko osiągnęła status profesji, czego nie można powiedzieć o prostych umiejętnościach, takich jak na przykład bieganie, które wciąż tkwi w stadium naturalnych i indywidualnych umiejętności. Koncepcja generująca najlepszych technicznie biegaczy, o której wspominasz, byłaby profesjonalizacją biegania. I choć reguły w niej zawarte nie uczynią z każdego geniusza, to już takie rzemieślnicze 28 minut na dychę w zamian za żołd, powinno być na porządku dziennym.
Trochę tak, trochę nie. Te reguły postępowania znane w matematyce, to trochę tak jak klasyczne jednostki treningowe. Jak zacznie je wykonywać odpowiednio dużo ludzi, to dla części z nich to zadziała i będą przynajmniej nieźli. Fakt, że w matematyce lepiej to działa niż w bieganiu (np. w Polsce) raczej wynika po prostu z tego, że znacznie więcej idzie tą drogą, jako lepszym wyborem życiowym. Innymi słowy, gdyby utartymi ścieżkami w bieganiu szło tyle co utartymi w matematyce, to nie wiem czy 28, ale 29 minut na pewno byłoby na porządku dziennym. Niemniej jednak, utarte ścieżki nie tylko nie tworzą geniuszy, ale generalnie nawet nie przekształcają słabych w dobrych. Po prostu jest trochę tak, czy ma się to "coś" czy nie. Jeżeli się ma, to prawie cokolwiek zadziała, a jeżeli nie to żadna ilość zadań nie przekształci Cię w Terrence'a Tao, tak samo jak nikogo klepanie kilometrów nie przekształci w Eliuda Kipchoge. Z mojego punktu widzenia sytuacja jest naprawdę analogiczna.
Awatar użytkownika
yacool
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 12646
Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
Kontakt:

Nieprzeczytany post

tkobos pisze: 30 paź 2021, 21:45 Jedyna trudność, to żeby za nimi nadążyć, ale jeszcze jakoś, ledwo bo ledwo, ale daję radę.
Dlatego zrobiłem sobie ebajka i banan nie schodzi z twarzy. Wpadłem w to bez reszty.
Awatar użytkownika
pawo
Wodzirej
Posty: 3990
Rejestracja: 02 lis 2020, 22:20
Lokalizacja: zdecydowanie las

Nieprzeczytany post

Ja odpytuje, a gdzieżbym śmiał, sam kilka razy o tym wspomniałeś publicznie i mnie zaciekawiłeś.
No ale nadal nic konkretnego nie wiem.
Hm, a co do studentów to chyba tylko można ich zainteresować, czy zarazić tematem, bo wątpię żeby kogoś dało się nauczyć jak sam tego nie zrobi. Jak to mówi Andrzej Dragan że są dwa rodzaje ludzi, nieuki i samouki.
tkobos
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 644
Rejestracja: 28 lis 2011, 20:41
Życiówka na 10k: 35:17
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

pawo pisze: 30 paź 2021, 22:03 Ja odpytuje, a gdzieżbym śmiał, sam kilka razy o tym wspomniałeś publicznie i mnie zaciekawiłeś.
No ale nadal nic konkretnego nie wiem.
Nie no spoko, nic do ukrycia nie mam:) oczywiście z racji zawodu łatwo mi jest robić analogie do matematyki. Jeśli Cię to interesuję to w pracy naukowej zajmuje się: analizą funkcjonalną/geometrią wypukłą/teorią aproksymacji (to jest tak ogólnie), a najbardziej czymś co można nazwać geometrią skończenie wymiarowych przestrzeni unormowanych. W pracy dydaktycznej specjalizuję się w pracy z olimpijczykami (tak się ogólnie nazywa ludzi startujących w olimpiadach i konkursach), chociaż mam też zajęcia z "normalnymi" studentami.
pawo pisze: 30 paź 2021, 22:03
Hm, a co do studentów to chyba tylko można ich zainteresować, czy zarazić tematem, bo wątpię żeby kogoś dało się nauczyć jak sam tego nie zrobi.
Zgadzam się absolutnie. Wszystko co możesz zrobić, to stworzyć dobre warunki.
yacool pisze: 30 paź 2021, 21:57 Dlatego zrobiłem sobie ebajka i banan nie schodzi z twarzy. Wpadłem w to bez reszty.
Tak, to jest radość:)
Awatar użytkownika
pawo
Wodzirej
Posty: 3990
Rejestracja: 02 lis 2020, 22:20
Lokalizacja: zdecydowanie las

Nieprzeczytany post

tkobos pisze: 30 paź 2021, 22:12 geometrią skończenie wymiarowych przestrzeni unormowanych.
Ups, mogłem nie pytać.
ODPOWIEDZ